Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Adam Węgierski
Adam Węgierski , 33 lata

Dla moich dzieci muszę walczyć! To leczenie to moja ogromna szansa!

Miałem plany, chciałem się rozwijać, podróżować, pokazywać dzieciom świat... Niestety, zamiast tego wszystkiego muszę uczyć się na nowo żyć i każdego dnia walczyć o sprawność. W jeden dzień moje marzenia runęły, niczym domek z kart… Wypadek bezpowrotnie zmienił moje życie. Po upadku z rusztowania doszło u mnie do bardzo poważnego uszkodzenia rdzenia kręgowego. Jestem sparaliżowany od klatki piersiowej w dół oraz mam spastyczność, która nie pozwala mi wykonywać najprostszych czynności. Nie mogę nawet sam przesiąść się z łóżka na wózek, umyć, ubrać... To, czy jeszcze kiedyś będę chodził, zależy od długotrwałej rehabilitacji. Od ponad 4 lat nieprzerwanie ćwiczę i pracuję z fizjoterapeutami. Jest to bardzo kosztowne, jednak konieczne dla osiągania postępów. Moją ogromną nadzieją jest operacja w Bangkoku, która polega na wszczepieniu stymulatora oraz leczeniu komórkami macierzystymi. Ma to na celu poprawę funkcji motorycznych oraz zmniejszenie napięcia spastycznego i bólu neuropatycznego.  Wierzę, że leczenie może znacząco podnieść komfort fizyczny i psychiczny mojego dalszego życia. Jestem mężem i ojcem trójki małych dzieci, którzy są moim całym życiem i największą motywacją. Dopóki jest nadzieja, to na pewno się nie poddam. Dla moich bliskich będę walczyć. Każda wpłata to dla mnie nieoceniona pomoc! Adam

100,00 zł ( 0,01% )
Brakuje: 516 679,00 zł
Marek Wiertelak
Marek Wiertelak , 53 lata

Aktywny wózek inwalidzki to moja szansa na odzyskanie dawnego życia!

Pomimo choroby starałem się normalnie funkcjonować... Pracowałem, założyłem rodzinę, starałem się cieszyć każdą wspólną chwilą. Niestety choroba coraz bardziej ogranicza moje codzienne funkcjonowanie. Bardzo potrzebuję pomocy! W 1992. roku zdiagnozowano u mnie polineuropatię ruchowo – czuciową. Następstwem jest zanik mięśni i ogólne osłabienie organizmu. W 2020. roku mój stan drastycznie się pogorszył… Doznałem ciężkiego udaru niedokrwiennego, który doprowadził do niedowładu połowicznego… Niedługo później spadła na mnie kolejna tragedia… Musiałem poddać się AMPUTACJI nogi… Od tamtej pory poruszam się wyłącznie na wózku inwalidzkim… Chciałbym zakupić wózek aktywny, niestety moja sytuacja finansowa nie pozwala na pokrycie tak ogromnego wydatku. Ten sprzęt na pewno sprawiłby, że byłbym bardziej samodzielny, mógłbym swobodnie się przemieszczać, bez konieczności pomocy innej osoby. Dziś moja sprawność ruchowa jest mocno ograniczona. Szansę na namiastkę powrotu do dawnych lat widzę w zakupie nowego wózka oraz kontynuacji leczenia i rehabilitacji, na które mimo renty i pomocy najbliższych niestety mnie nie stać. Mieszkam sam – w codziennym funkcjonowaniu pomaga mi przyjaciółka. Niestety obsługa wózka, którym poruszam się obecnie, wymaga wsparcia innej osoby. Sam nie daję rady... Pragnę kontynuować moją walkę o lepsze jutro. Pomożesz? Każda złotówka jest dla mnie niezwykle cenna! Marek

0,00 zł ( 0% )
Brakuje: 21 277,00 zł
Kyryl Krynitski
Kyryl Krynitski , 8 lat

Pojawiła się szansa, z której Kyryl musi skorzystać! POMÓŻ!

Kyryl urodził się jako wcześniak, przez co od pierwszych chwil swojego życia musiał stoczyć dramatyczną walkę. Patrzyłam na moje ukochane dziecko, które nie mogło samodzielnie oddychać. Kyrylek był podłączony do respiratora, a ja modliłam się, żeby wszystko się dobrze skończyło.  W drugim miesiącu życia synek przeszedł skomplikowaną operację oczu, a w trzecim rozpoczął intensywną rehabilitację. Niestety przez to, że zmaga się z dziecięcym porażeniem  mózgowym, ciężka walka o zdrowie Kyrylka trwa do dziś. W ciągu ostatnich lat odwiedziliśmy liczne centra rehabilitacji, wypróbowaliśmy niezliczone metody walki o sprawność synka, dzięki czemu udało nam się wypracować pierwsze postępy. Niestety, mimo tego całego wysiłku, pozbycie się spastyczności kończyn nie jest takie proste. Syn cały czas rośnie, a problem zwiększa się wraz z jego rozwojem. To właśnie z powodu bolesnych przykurczy mięśni Kyryl ma ogromne problemy z poruszaniem się. Syn jest całkowicie uzależniony od pomocy innych osób. Nie jest w stanie samodzielnie zjeść albo się napić. Nie może zadbać o siebie i wykonać podstawowych czynności, które nie sprawiają problemu innym dzieciom w jego wieku… Dzięki Waszemu wsparciu udało nam się odbyć turnus rehabilitacyjny, który bardzo dużo  dał naszemu dziecku. Podczas pobytu dowiedziałam się również o kolejnej możliwości, która mogłaby pomóc Kyrylkowi. Wysłałam niezbędne dokumenty syna do kliniki w USA, która specjalizuje się w pomocy dzieciom z MPD! Tamtejsi lekarze mają ogromne doświadczenie i są w stanie przeprowadzić skomplikowane zabiegi, które umożliwiłyby Kyrylowi samodzielne chodzenie. Wiedziałam, że będzie to niesamowicie drogie, ale chciałam, chociaż się dowiedzieć czy syn ma szansę się zakwalifikować do zabiegu i leczenia…  Odpowiedź przyszła bardzo szybko.  Okazało się, że Kyryl nadaje się do operacji. Rokowania są dobre, specjaliści obiecują, że syn będzie samodzielnie chodzić! Przeprowadzą dwie konieczne operacje w odstępie dwóch tygodni i zapewnią rehabilitację, jakiej syn będzie potrzebował. Ta informacja brzmiała wręcz nierealnie. Po tylu latach ciągłej walki, w końcu zobaczyłam światełko w tunelu! To ogromna szansa dla mojego syna! Od razu obiecałam sobie, że zrobię wszystko, co jest w moich siłach, a nawet więcej, aby tylko Kyryl mógł z tej możliwości skorzystać. Synek  marzy o tym, aby nauczyć się chodzić. Niestety im starszy jest, tym prawdopodobieństwo na to spada. Dlatego musimy działać teraz!   Nasz synek bardzo chciałby żyć normalnie. Operacja i rehabilitacja sprawią, że będzie funkcjonował tak samo, jak jego rówieśnicy. Bardzo proszę, pomóżcie naszemu synowi spełnić jego największe marzenie, aby mógł stanąć na nogi i funkcjonować bez wózka inwalidzkiego!  Mama

0,00 zł ( 0% )
Brakuje: 313 511,00 zł
Mariola Woźniczak
Mariola Woźniczak , 48 lat

Mariola przeszła TRZECI UDAR❗️Dziś nie mówi i zmaga się z niedowładem... Pomocy❗️

Zwracam się do Was z ogromną prośbą o wsparcie dla mojej mamy, Marioli, która w wieku 48 lat stanęła w obliczu swojego trzeciego udaru i potrzebuje naszej wspólnej pomocy, aby móc wrócić do życia, które kocha. Odkąd pamiętam, mama zawsze była osobą pełną ciepła i miłości. Zawsze kochała piec ciasta i torty, które stały się symbolem wszystkich rodzinnych uroczystości i wielu chwil pełnych radości. Mariola, to nie tylko miłośniczka pieczenia i gotowania, ale przede wszystkim mama dwóch dorosłych córek i siostra dwóch wspaniałych kobiet, dla których zawsze była wsparciem. Niestety, w ubiegłym roku straciła swoją mamę w wyniku udaru, a dziś sama stanęła przed największym wyzwaniem swojego życia. To wydarzenie jeszcze bardziej uświadomiło nam, jak kruche jest życie i jak ważna jest każda chwila spędzona razem. Obecnie Mariola zmaga się z niedowładem prawej strony ciała i nie jest w stanie mówić ani się komunikować. Każdy dzień jest dla nas walką o najmniejszy ruch czy gest. Jej duch jest silny, ale potrzebuje dostępu do najlepszej możliwej opieki i rehabilitacji, aby mieć szansę na powrót do normalnego życia. Koszty takiej opieki są ogromne i niestety przekraczają nasze możliwości finansowe, ale wierzymy, że z Waszą pomocą możemy zebrać potrzebne środki, które pomogą pokryć koszty pobytu w ośrodku rehabilitacyjnym, który jest kluczem do odzyskania przez mamę w miarę normalnego życia. Każda złotówka, każde udostępnienie tej zbiórki to dla nas ogromna pomoc i promyk nadziei. Dołączcie do "Razem dla Marioli" – nie tylko zbiórki, ale społeczności, która wierzy w siłę wsparcia i cudowną moc ludzkiego serca. Razem możemy pomóc mamie odzyskać to, co udar odebrał – radość i możliwość dzielenia się swoją energią i miłością z innymi. Dziękujemy, za każdą formę wsparcia.Z wdzięcznością i nadzieją – córka Karolina wraz z całą rodziną

2 170,00 zł ( 3,13% )
Brakuje: 66 979,00 zł
Filipek Staszałek
Filipek Staszałek , 21 miesięcy

Filipek potrzebuje operacji rączki! Pomóż!

Gdy nasz ukochany synek przyszedł na świat, od razu musiał zmierzyć się z wieloma trudnościami. Chcemy zrobić wszystko, żeby przywrócić mu pełne zdrowie, zapewnić specjalistyczną opiekę i dać równe szanse na normalne życie.  Filip urodził się z rozszczepem wargi i podniebienia oraz hemimelią promieniową prawej ręki – nie ma kości promieniowej i kciuka, a nadgarstek jest zdeformowany. Synek od urodzenia jest pod stałą opieką wielu specjalistów, czuwających nad jego prawidłowym rozwojem. Jest też poddawany regularnej fizjoterapii. Dotychczas przeszedł już dwie operacje. Niestety, to jeszcze nie koniec… Przed Filipkiem kolejne zabiegi, a w przyszłości czeka go jeszcze trudny proces wydłużania kości przedramienia. Mimo długiego czasu spędzanego w gabinetach lekarskich nasz synek jest bardzo dzielnym i wesołym chłopczykiem. Z ogromną radością obserwujemy, jak mimo ograniczeń fizycznych wytrwale walczy i szuka sposobów na osiąganie kolejnych umiejętności.  Po długich poszukiwaniach sposobów leczenia udało nam się znaleźć bardzo doświadczonego chirurga i opracować  plan leczenia obiecujący przywrócenie pełnej sprawności dłoni. To dla nas wspaniała wiadomość. Pojawiła się szansa na poprawienie jakości życia naszemu synkowi!  Jednak koszty tego procesu i operacji są bardzo duże i skumulowane w krótkim okresie, co przekracza nasze możliwości finansowe. Wierzymy, że z Waszą pomocą nam się to uda! To od działań podejmowanych dziś zależy przyszłość naszego dziecka! Jesteśmy ogromnie wdzięczni i bardzo dziękujemy za każdą pomoc! rodzice Filipa

190,00 zł ( 0,05% )
Brakuje: 365 078,00 zł
Tymek Wołoszczak
Tymek Wołoszczak , 5 lat

Choć nie jest naszym biologicznym dzieckiem, nie przestaniemy o niego walczyć❗️

Pokochaliśmy Tymka od razu… Mimo że nie jest naszym biologicznym dzieckiem – to nasz syn, a my już na zawsze będziemy jego kochającymi rodzicami. Staramy się zrobić wszystko, by zapewnić mu odpowiednie funkcjonowanie, sprawność, szansę na lepszą przyszłość… Niestety nie jest łatwo. Gdy tylko spotkaliśmy go na swojej drodze, od razu poczuliśmy, że musimy dać mu pełen miłości dom, którego tak bardzo potrzebował… Niestety, okazało się, że adopcja i cała nasza miłość nie zapewniły Tymkowi pełnego happy endu – bardzo szybko zaczęliśmy dostrzegać wiele niepokojących objawów, które nie dawały nam spokoju… U Tymka zdiagnozowano zaburzenia rozwoju i zespół FAS…  Rozwój synka cały czas jest na niskim poziomie, choć uczęszcza na zajęcia wczesnego wspomagania rozwoju, zajęcia z integracji sensorycznej oraz zajęcia u neurologopedy. W przedszkolu otrzymuje pomoc w zajęciach terapeutycznych, ale to niestety przynosi marne skutki...  Tymek jest bardzo nerwowy, przejawia zachowania opozycyjno-buntownicze, ma problemy z dostosowaniem się do zasad i reguł panujących w środowisku… Nie chce przyswajać wiedzy, ma ogromne problemy z nauką literek, cyferek, jego motoryka mała i duża są bardzo osłabione. Synek nie potrafi się skoncentrować. Dodatkowo dochodzą nam problemy urologiczne, związane z odpampersowaniem Tymka w nocy. Synek musi przyjmować specjalne leki, które są bardzo kosztowne… Dwa miesiące temu musieliśmy odstawić te przeciwpadaczkowe, co poskutkowało tym, że napady wracają… My, jako rodzice, chwytamy się wszystkiego, aby pomóc ukochanemu dziecku… Chcielibyśmy, żeby mógł pójść wraz ze swoimi kolegami i koleżankami do pierwszej klasy, jednak w tym momencie Tymek nie jest na to gotowy… Staramy się robić wszystko, by dać mu szansę. Niestety wszystkie niezbędne zajęcia rehabilitacyjne, wsparcie specjalistów, dalsze leczenie i diagnostyka generują koszty, których nie jesteśmy w stanie pokryć sami. Musimy ponownie poprosić o pomoc. Każda złotówka będzie dla nas niezwykle cenna. Jesteście naszą nadzieją! Nigdy się nie poddamy w walce o sprawność Tymka – z Wami będzie nam o wiele prościej! Rodzice

50 zł
Piotr Moczulski
Piotr Moczulski , 40 lat

Straszny wypadek mógł ZABIĆ mojego brata! Piotrek, BŁAGAM – wróć do nas!

Mój brat poleciał na wymarzone wakacje do Tajlandii. Tyle mówił o tym wyjeździe, bardzo się cieszył, że odwiedzi tak piękne miejsce. Minęło kilka dni od jego wylotu, gdy odebrałem telefon od kolegi, który z nim przebywał. Powiedział, że zdarzył się straszny wypadek!  Nie mogłem uwierzyć w to co usłyszałem! Piotrek jechał z kolegą skuterem i nagle stali się ofiarami wypadku komunikacyjnego! Brat od razu stracił przytomność. Ratownicy medyczni zabrali go do miejscowego szpitala, w którym przez kolejne siedem godzin musiał czekać na transport do głównego szpitala, gdzie miał uzyskać potrzebną pomoc. Tak długi czas oczekiwania, w momencie gdy liczy się każda minuta, to często wyrok dla ludzi w tak ciężkim stanie. A stan Piotra był naprawdę bardzo poważny. W trakcie wypadku doznał przede wszystkim dużego obrzęku mózgu, który na szczęście, póki co, nie musiał być operowany. Lekarze z całych sił walczyli o jego życie i na szczęście udało im się go ustabilizować.  Niestety, do dziś brat się nie wybudził. Jest podłączony do respiratora, który kontroluje każdy jego oddech. Specjaliści, którzy się nim zajmują, są bardzo ostrożni w wydawaniu opinii, jak bardzo wypadek wpłynął na jego sprawność. Musimy czekać, aż w końcu się wybudzi… Tak bardzo chciałbym przy nim być, uścisnąć jego dłoń i zapewnić, że z tego wyjdzie. A niestety od szpitala, zamiast dostawać jakieś nowe, dobre wieści, otrzymuję kolejne faktury, które niedługo pochłoną wszystkie moje oszczędności… Boję się, że zaraz nie będę miał już czym płacić, tylko co wtedy? Na to pytanie nikt nie jest w stanie mi odpowiedzieć… To okropne jak w jednej chwili fundamenty zwane życiem, które wydawały się być stabilne, rozsypały się na drobny pył pod moimi nogami. Jest mi niesamowicie ciężko prosić o pomoc, ale naprawdę nie mam innej opcji. Chciałbym móc skupić się w tym ciężkim momencie tylko na zdrowiu i życiu brata, ale sytuacja wymaga ode mnie walki o zapewnienie mu dalszego leczenia, a później rehabilitacji!  Nie mogę się poddać! Dlatego z całego serca, błagam – wesprzyj Piotra w tej niesamowicie trudnej sytuacji i wpłać, chociaż najmniejszą wpłatę. Każda złotówka jest dla nas na wagę złota!  Tomek, brat Piotra

8 845 zł
Gabrysia Barczak
Gabrysia Barczak , 9 lat

Gabrysia nie chodzi i nie mówi... Zawalczmy o jej lepszą przyszłość!

Nasza córeczka urodziła się zupełnie zdrowa – dostała 10 punktów w skali Apgar! To brzmi jak spełnienie marzeń każdego rodzica. Nasze szczęście nie miało granic! Jednak nie trwało długo… Parę godzin po porodzie, u Gabrysi z nieznanych przyczyn doszło do krwotoku śródczaszkowego. Ciężko jest słowami opisać to, co wtedy czuliśmy. Świat na chwilę się zatrzymał, a radość zmieniła się w przerażenie… Zamiast cieszyć się z narodzin córeczki, baliśmy się o jej życie! Nasze maleństwo zostało przewiezione do innego szpitala. Te pierwsze momenty były najgorsze, Gabrysia przez tydzień była w stanie krytycznym! Potem jej stan na szczęście się ustabilizował, a lekarze zaczęli szukać przyczyny wylewu. Córeczka przeszła wiele badań – tomograf, rezonanse, testy genetyczne… Jednak do tej pory nikt nie wie, dlaczego doszło do krwotoku. Ta niewiedza była i nadal jest bardzo przytłaczająca. W wyniku tego tragicznego wydarzenia, Gabrysia nie chodzi i nie mówi. Stwierdzono u niej porażenie mózgowe i padaczkę. Jest dzieckiem leżącym, nie potrafi też samodzielnie siedzieć. Cały czas jeździmy na wizyty do neurologa, ortopedy, okulisty, a także do poradni rehabilitacyjnej. Stan zdrowia naszej córeczki poprawia się bardzo powoli.  Cała prawa strona ciała Gabi jest osłabiona, co też niesie za sobą konsekwencje. W czerwcu zeszłego roku musiała przejść operację. Niespodziewanie podczas badań okazało się, że jej prawe biodro jest zwichnięte. Lekarz powiedział nam, że zdarza się tak u dzieci niechodzących. Stres był ogromny! Na szczęście zabieg zakończył się pomyślnie, a dzięki rehabilitacji stan Gabrysi szybko się poprawił. Mimo wielu przeszkód staramy się, by Gabrysia ciągle się rozwijała. Coraz lepiej nawiązuje kontakt wzrokowy, reaguje na otoczenie, a także rozpoznaje bliskich. Obecnie uczy się też alternatywnych metod komunikacji, ale potrzeba jeszcze wiele pracy, by w pełni to opanowała. Jednak nasza córeczka się nie poddaje, chętnie współpracuje z terapeutami. Choć wiele przeszła, cały czas jest bardzo dzielna. Niewyobrażalnie ciężko jest patrzeć na cierpienie własnego dziecka… Jednak nie poddajemy się poczuciu bezsilności i stale walczymy o poprawę sprawności Gabrysi. Najlepsze wyniki widzimy po turnusach intensywnej rehabilitacji, na które staramy się jeździć z córeczką regularnie. Niestety, te wyjazdy są jednak bardzo drogie. Do tego cały czas ponosimy koszty związane z leczeniem i opieką wielu specjalistów. Z całego serca dziękujemy więc za każde okazane wsparcie! Rodzice Gabrysi ➡️ Dzielna Gabrysia

25 zł
Michał Łuczak
Michał Łuczak , 33 lata

Byłam w kolejnej ciąży, gdy Michał zapadł w śpiączkę❗️Pomóż odzyskać kochającego męża i tatę❗️

Jeszcze niedawno byliśmy tacy szczęśliwi... Ja, mój mąż i dwie córeczki – jedna w naszych bezpiecznych ramionach, a druga dopiero rosnąca pod moim sercem. We wrześniu 2023 roku doszło jednak do ogromnej tragedii, która zamieniła nasze życie w piekło... To miał być dzień jak każdy inny – mój mąż tak jak zwykle pojechał do pracy. Nie wiedziałam wtedy jednak, jak ogromna tragedia się wydarzy. Nie wiedziałam, że tego dnia rozpocznie się nasz koszmar. Nie wiedziałam, że nasza poranna rozmowa może być ostatnim momentem, gdy słyszę głos Michała... 10 minut przed rozpoczęciem pracy mój mąż dostał zawału serca. Rozpoczął się wyścig z czasem. Natychmiast została wezwana karetka, a lekarze rozpaczliwie walczyli o życie Michała. Serce męża zatrzymywało się co chwilę. Przeżył jedynie cudem. Niestety, po zawale zapadł w śpiączkę i do tej pory się z niej nie wybudził. Miesiąc temu na świat przyszła nasza młodsza córeczka, lecz nie mógł jej zobaczyć ani wziąć w ramiona. Leży bezwładny na łóżku z podpiętą rurką tracheotomijną, a ja opowiadam mu, że został tatą po raz drugi i jak bardzo za nim tęsknimy. Nie wiem jednak, czy mnie słyszy... Jedyną szansą na to bym odzyskała męża, a moje dzieci kochającego tatę jest dalszy pobyt Michała w ośrodku wybudzeń oraz intensywna rehabilitacja. Niestety, wiąże się to z ogromnymi kosztami, których nie jestem w stanie udźwignąć samodzielnie. W jednej krótkiej chwili moje życie się załamało, lecz staram się nie poddawać. Muszę być silna dla moich dwóch córeczek/ Wierzę, że mąż jeszcze do nas wróci. W momencie zawału i zapadnięcia w śpiączkę Michał miał zaledwie 33 lata. Całe życie jest jeszcze przed nim. Proszę, pomóżcie mi o niego walczyć. Pomóżcie mu zobaczyć, jak dorastają jego dzieci... Każda wpłata to dla Michała szansa na wybudzenie się ze śpiączki i powrót do domu do kochającej żony. To szansa na wzięcie dzieci w ramiona i poznanie jego najmłodszej córeczki. Wiem, że on tak bardzo chce do nas wrócić – potrzebuje do tego tylko pomocy... Żona Michała

100 zł

Obserwuj ważne zbiórki