Wypadek nie przekreślił moich marzeń – idę po więcej! Pomożecie?

proteza sportowa
Zakończenie: 29 Września 2023
Opis zbiórki
Pod koniec 2016 roku miałem wypadek motocyklowy. W jego wyniku doszło do uszkodzenia nogi – przerwana tętnica na wysokości kolana, uszkodzone wiązadła. 4 tygodnie walczyłem o nogę, niestety się nie udało. Decyzja była następująca - amputacja lewej nogi na poziomie uda. W takiej chwili człowiekowi załamuje się cały świat. W moim przypadku było trochę inaczej...
Byłem pozytywnie nastawiony. Od początku towarzyszyła mi wola walki. Myślę, że takie nastawienie zawdzięczam sportowemu duchowi, który zaszczepiłem w sobie na boisku. Od najmłodszych lat sport odgrywa w moim życiu bardzo ważną rolę. Od początku wiedziałem, że z niego nie zrezygnuję. Będąc w szpitalu zacząłem szukać na siebie pomysłu. Zaraz po przebytej miesięcznej rehabilitacji, zapisałem się do klubu START, gdzie zacząłem wzmacniać ciało.
W 2017 znalazłem się w drużynie Gloria Varsovia. W swoim debiutanckim sezonie zostałem odkryciem turnieju w Krakowie oraz odkryciem ekstraklasy amp futbol sezonu 2017/18. Gloria Varsovia została wicemistrzem, a ja dostałem powołanie do kadry reprezentacji Polski na zgrupowanie listopadowe 2017r.
Z amp-futbolu muszę zrezygnować, gdyż zgrupowania oraz treningi odbywają się zbyt daleko mojego miejsca zamieszkania. Do Warszawy mam cały dzień jazdy, a obowiązków przybyło. Chcę móc trenować na miejscu dyscyplinę, która także wydziela tyle endorfin oraz jest moją pasją – jest nią lekkoatletyka, a dokładnej sprinty. Do takiego sportu potrzebna jest mi specjalistyczna sportowa proteza nogi.
Dzięki Wam i poprzedniej zbiórce, mam protezę, dziki której mogę pracować i normalnie życ. Pomogliście mi zrobić pierwszy, najważniejszy krok. Nie poprzestanę na tym – chcę od siebie więcej!
––––––––––––––––
Przed wypadkiem miałem plan. Chciałem zostać instruktorem snowboardu. Chciałem połączyć pracę z pasją, być aktywnym. Byłem już nawet zapisany na kurs instruktorski, który miałem zacząć tej zimy. Wszystko miało być tak, jak sobie wymyśliłem. I było. Do momentu, gdy amputowano mi nogę.
To był wrzesień 2016 roku. Koniec słonecznego lata, ulubiony motocykl i trasa, którą znałem na pamięć. Cieszyłem się urlopem, pogodą i obecnością bliskich. Nie przypuszczałem, że z tego urlopu do pracy już nie wrócę.
Gdybym chociaż jechał wtedy szybko... Może byłaby to wówczas jakaś forma kary za brawurę, ale prędkość nie była wielka. 30 na godzinę, nie więcej. Zakręt, do którego się właśnie zbliżałem, pokonywałem wcześniej dziesiątki razy… Wystarczyło trochę piasku przy krawędzi jezdni. Tylne koło złapało uślizg i wyrzuciło mnie na pobocze. Skontrowałem, żeby wrócić na asfalt, ale nie utrzymałem równowagi i 250 kilogramów stali wylądowało na mojej nodze.
Przez cały czas byłem przytomny, ale w nodze czułem pulsujący ból. Pamiętam karetkę, a później Szpitalny Oddział Ratunkowy. Pamiętam oględziny lekarzy i ich decyzję, że nogę trzeba operować. Niestety, wszystkie sale operacyjne były zajęte, a dodatkowo, w tym samym czasie, trafili do szpitala poszkodowani z innych wypadków, wobec czego na stół trafiłem dopiero po pięciu godzinach. Podobno noga była w takim stanie, że czas nie miał dużego znaczenia. Podobno…
Od rodziców dowiedziałem się później, że lekarze na uratowanie kończyny dawali 10% szans. Powiedzieli im o tym jeszcze przed operacją, ale przecież operacja się udała. Założono bypass omijający przerwaną tętnicę. Pomyślałem, że teraz może być tylko lepiej. Okazało się jednak, że to była dopiero pierwsza z pięciu operacji. Potem musiano wyciąć mi mięsień, w który wdała się ropa, dalej czyszczenie ran i w końcu kolejny bypass, bo na pierwszym zrobił się zator. Piątym zabiegiem była amputacja mojej nogi.
To była zwykła, letnia przejażdżka. Urozmaicenie spędzanego w Polsce urlopu. Wracałem tu przecież tak rzadko. Na co dzień mieszkałem w Anglii, gdzie byłem kierowcą ciężarówki. Tęskniłem za ojczyzną i chciałem wrócić, ale jeszcze nie teraz i nie w takich okolicznościach. Po wypadku nie miałem wyboru, na Wyspy nie było po co wracać. Straciłem pracę i marzenia. Ja, 28 letni, silny i zdrowy facet, musiałem znów zamieszkać z rodzicami, bo kilkaset złotych z zasiłków nie pozwala mi na samodzielne życie.
Utrata samodzielność to dla mnie coś jeszcze gorszego niż utrata nogi. Rodzina wspiera mnie i jest ze mną, ale wiem, że nie jest im łatwo, a ja nie chcę być dla nikogo ciężarem. Nogi nie jestem w stanie odzyskać, ale samodzielność odzyskałem dzięki Wam!
Bez niego nie wyobrażam sobie mojego życia. Już w podstawówce zacząłem trenować piłkę nożną. Czułem że jest to coś, co daje mi ogromną satysfakcję. I choć, pomimo wielu lat ciężkiego treningu, nie udało mi się zrobić kariery, to sportowy duch mnie nie opuszczał. Ciągły ruch, endorfiny wywołane wysiłkiem, stały się moim nałogiem. Trenowałem tenis, boks, później jazdę na nartach, aż w końcu trafiłem na snowboard. To było to! Chciałem zarażać tą dyscypliną innych i zostać instruktorem. Gdyby nie wypadek byłbym właśnie na kursie.
Teraz mogę wrócić do sportu, jeśli uda mi się kupić specjalistyczną protezę sportową. Chcę wrócić do sprawności fizycznej, a swoją postawą pragnę motywować innych do działania i pokonywania przeciwności losu, tak jak dzisiaj mnie motywują moi przyjaciele. Wierzę, że z Twoją pomocą się uda.