

Musimy zrobić wszystko, by uratować Przemka – cudownego męża i wspaniałego tatę❗️
Cel zbiórki: Leczenie onkologiczne - immunoterapia
Wpłać, wysyłając SMS
Przekaż mi 1,5% podatku
Przekaż mi 1,5% podatku
Cel zbiórki: Leczenie onkologiczne - immunoterapia
Aktualizacje
KRYTYCZNIE PILNE‼️Ratujmy życie Przemka!
Historia Przemka – nasza walka o życie i o czas...
Czasem wszystko zmienia się w jednej chwili.
Jeszcze niedawno Przemek był zdrowym, pełnym życia mężczyzną. Sport był jego pasją – piłka nożna towarzyszyła mu od dziecka. Uprawiał sport, pracował, śmiał się, cieszył drobnymi rzeczami. Kochał życie, a jeszcze bardziej – nas, swoją rodzinę. Był tatą, który potrafił godzinami bawić się z naszym czteroletnim synkiem Mikołajem i mężem, na którego zawsze mogłam liczyć.

Nic nie zapowiadało choroby.
Zaczęło się bardzo niewinnie – od czkawki, która nie mijała przez długie godziny. Później pojawiły się problemy ze snem, obniżony nastrój, zmęczenie i rozkojarzenie. Lekarze mówili, że to stres, przemęczenie, może depresja. Szukaliśmy przyczyny wszędzie – u kardiologa, u psychologa, robiliśmy kolejne badania krwi, echo serca, tomografię jamy brzusznej. Wszystko wychodziło idealnie.Według wyników – Przemek był zdrowy.
Tylko ja wiedziałam, że coś jest bardzo nie tak.Z każdym dniem było gorzej. Przemek przestał spać, pojawiły się problemy z równowagą, aż pewnego dnia po prostu przewrócił się w domu. Kiedy po ataku bólu głowy i wymiotach zadzwoniłam po karetkę, podejrzewałam udar.
Udar wykluczono. Wszystkie badania były dobre. Lekarze już mieli nas wypisać, ale jeden z nich powiedział, że „zrobi jeszcze jedno badanie, tak na wszelki wypadek”.To właśnie to badanie zmieniło wszystko.
28 listopada 2024 roku – dzień, którego nigdy nie zapomnę.
Wtedy usłyszeliśmy: glejak mózgu. Guz, który musiał rozwijać się latami – po cichu, bezobjawowo.A potem padły słowa, które złamały nam serca: guz jest nieoperacyjny.
Lekarze nie dawali nadziei. Ale Przemek się nie poddał. Nigdy.
Rozpoczął radykalną radioterapię i chemioterapię, walczył z całych sił. I dziś możemy powiedzieć coś, co jeszcze rok temu wydawało się niemożliwe – guz się cofnął, obumarł i nie powiększa się.To nasze światełko w tunelu.
Choroba jednak zostawiła po sobie ślad. Odebrała Przemkowi dawną sprawność i siłę.
Został mu niedowład lewostronny, pojawiły się problemy z pamięcią i koncentracją, a zwykłe czynności, jak wejście po schodach czy dłuższy spacer, potrafią być dziś niemałym wyzwaniem. Szybko się męczy, ale mimo to każdego dnia wstaje i walczy – z bólem, z ograniczeniami, z lękiem. I nigdy nie traci nadziei.Równolegle z leczeniem w Polsce, Przemek rozpoczął innowacyjną immunoterapię w Kolonii w Niemczech – terapię, która uczy jego układ odpornościowy rozpoznawać i zwalczać komórki nowotworowe. Leczenie przyniosło efekty.
Pierwszy etap immunoterapii, który zakończyliśmy, kosztował 240 000 złotych. Udało się go sfinansować tylko dzięki ogromnej pomocy ludzi o dobrych sercach. Teraz przed nami kolejny etap – najważniejszy i równie kosztowny.

Z krwi Przemka i DNA guza powstanie indywidualna szczepionka, która ma pobudzić jego organizm do trwałej walki z chorobą.
Ten etap leczenia będzie kosztował kolejne 240 tys. złotych.To ogromna, nieosiągalna dla nas kwota, ale dziś to nasza jedyna droga, by Przemek mógł żyć. By mógł dalej być z nami – śmiać się, przytulać, planować, po prostu być.
Mamy cudownego czteroletniego synka Mikołaja. Każdego wieczoru czeka, aż tata przeczyta mu bajkę i przytuli go do snu.
Ostatnio powiedział z dumą:
„Mamo, tata już szybciej chodzi! Może niedługo będzie biegał, jak dawniej?”
Te słowa złamały mnie i uleczyły jednocześnie. Bo w nich jest cała nasza nadzieja – dziecięca, czysta i prawdziwa.Nie potrafię sobie wyobrazić świata, w którym zabrakłoby ich wspólnych śmiechów, wieczornych rozmów i ciepła, które wypełnia nasz dom, gdy są razem. Dlatego musimy walczyć dalej. Dla Przemka. Dla Mikołaja. Dla tej miłości, która codziennie daje nam siłę.

Zbliżają się Święta Bożego Narodzenia – czas cudów, nadziei i miłości. Rok temu bałam się, że stracimy Przemka przed świętami. Dziś jest z nami – silny, waleczny, zdeterminowany. I bardzo wierzę, że to dopiero początek naszej drogi – że przed nami jeszcze wiele wspólnych świąt, poranków i zwykłych dni, które staną się najpiękniejszym darem.
Proszę Was z całego serca – pomóżcie nam kontynuować leczenie.
Każda wpłata, każde udostępnienie, każde dobre słowo ma znaczenie.
Pomóżcie Przemkowi wygrać tę walkę do końca.Ada – żona Przemka i mama Mikołaja
Opis zbiórki
Cześć, mam na imię Mikołaj i mam 4 latka. Bardzo kocham mojego tatusia. Codziennie się bawimy, czyta mi bajki na dobranoc i przytula mnie najmocniej na świecie. Kiedy razem się śmiejemy, czuję się najszczęśliwszy na świecie. Ale ostatnio tatuś coraz częściej jest smutny i zmęczony.
Tatuś ma coś złego w głowie – glejaka. Nie wiem, co to znaczy, ale wiem, że przez to mniej się uśmiecha, a ja bardzo nie chcę, żeby był smutny. Chcę, żeby znowu miał siłę biegać ze mną po lesie, przytulać mnie mocno i czekać ze mną na Świętego Mikołaja.

Chcę też, żeby dotrzymał mi obietnicy… Bo powiedział, że nauczy mnie grać w piłkę. Że pokaże mi, jak się strzela gole. Że pojedziemy jeszcze razem na wielki mecz.
Mama mówi, że lekarze mogą pomóc, ale leczenie kosztuje bardzo dużo pieniążków. A ja mam tylko kilka monet w skarbonce… Może Wy możecie pomóc mojemu tatusiowi?
Proszę, pomóżcie, żeby mógł zostać ze mną jak najdłużej. Bo ja tak bardzo go kocham.
Mikołaj
Muszę zrobić wszystko, żeby uratować mojego męża…
Jestem mamą cudownego chłopca i żoną wspaniałego człowieka.
Mój mąż, Przemek choruje na glejaka III stopnia – jednego z najgroźniejszych nowotworów mózgu. Przeszedł radioterapię, chemioterapię, ale to wciąż za mało. Rak jest podstępny, zawsze może wrócić, a my nie możemy na to pozwolić. Nasz synek ma dopiero 4 latka. Nie rozumie jeszcze, czym jest choroba, ale wie, że jego tata nie ma już siły bawić się tak jak kiedyś.

Nie tracimy nadziei. Jest leczenie, które może zatrzymać chorobę. Immunoterapia jest naszą szansą na zdrowie Przemka, na to, by mógł zobaczyć, jak nasz syn dorasta, jak stawia pierwsze kroki na boisku, jak kopie swoją pierwszą piłkę. Szukamy dalej możliwości leczenia. Przed nami kosztowne konsultacje, suplementacja.
Wszystkie oszczędności przekazujemy na leczenie Przemka, ale niestety koszty Immunoterapii przewyższają nasze możliwości. Cykl leczenia to około 250 tys. złotych...
Dziękujemy z całego serca za Wasze wsparcie. Wierzę, że się uda!
Żona
- Janusz Ma250 zł
- Wpłata anonimowa100 zł
- Marta50 zł
- Joanna Bosa wianek na drzwi350 zł
- Wpłata anonimowa20 zł
- Wpłata anonimowa50 zł