Samotna mama walczy z chorobą nowotworową syna! Pomóż!

Leczenie, rehabilitacja, specjalistyczna dieta, dojazdy, sprzęt medyczny
Zakończenie: 11 Listopada 2023
Opis zbiórki
Radek to 12-letni chłopiec, który walczy z bardzo złośliwym nowotworem – RME miednicy – IV stopnia. Jego życie jest w niebezpieczeństwie. Potrzebna pomoc!
------
"Twoje dziecko ma nowotwór" – te słowa trafiły we mnie niczym pociski wystrzelone z pistoletu. Przeżyłam ogromny cios, doświadczyłam bólu, jakiego dotąd nigdy nie znałam i emocji, które ciężko jest udźwignąć... To był najgorszy dzień mojego życia.
Przed poznaniem diagnozy wiedliśmy normalne, szczęśliwe życie. Ja i dwójka dzieci – córka i syn. Moje oczka w głowie, dla których zrobiłabym wszystko. W najgorszych snach nie sądziłam, że lada moment jedno z nich będę musiała wyrywać z objęć śmierci...
Choroba syna spadła na nas niespodziewanie w sierpniu 2020. Najpierw pojawił się ból głowy i ból pleców. Na początku byliśmy przekonani, że wszystkie te dolegliwości są wynikiem zwykłego przemęczenia. Radek zawsze był aktywny i żywiołowy. Uwielbiał sport, był w ciągłym ruchu. Nieustannie spotykał się z kolegami, grał w piłkę i jeździł na rowerze. Jednak kiedy objawy zaczęły się nasilać i dodatkowo pojawił się silny ból brzucha, wiedzieliśmy, że jak najszybciej należy skonsultować je z lekarzem.
Radek przeszedł szereg badań. Niestety, wyniki jednoznacznie wykazały – nieoperacyjny nowotwór złośliwy miednicy z przerzutami do kręgu L3 i zmianę ogniskową w śródmózgowiu. Załamałam się...
Kiedy usłyszałam diagnozę, nie mogłam w to uwierzyć. Zaczęłam zalewać się łzami. Miałam ochotę krzyczeć z przerażenia i niemocy, ale nie mogłam. Wiedziałam, że muszę być silna dla mojego syna. Przecież ma tylko mnie... Zebrałam siły i zapewniła go, że zrobię wszystko, by go uratować.
Tak zaczęła się nasza walka…
Natychmiast rozpoczęliśmy życie na oddziale onkologii dziecięcej. To miejsce, gdzie człowiek uświadamia sobie, jak bardzo niebezpieczny i bezwzględny jest nowotwór... Jednak dzięki dużemu doświadczeniu lekarzy, zaczyna również wierzyć, że jest szansa, aby go pokonać.
Niestety, przez to, że guz okazał się nieoperacyjny, Radek musiał przejść intensywną i wyczerpującą chemioterapię. Później został poddany radioterapii i wielu innym zabiegom ratującym życie.
Całe leczenie okazało się bardzo inwazyjne. Syn stracił apetyt, bardzo schudł. Przez podawaną chemię zniknęły włosy. Przez kiepskie samopoczucie – uśmiech. Z podkrążonymi oczami i łysą główką, leżał w wielkim szpitalny łóżku. Kruchy, obolały i bezbronny... Dla mnie – jego matki – to straszliwy widok, który już na zawsze pozostanie w mojej głowie...
Obecnie, od tych dramatycznych chwil dzieli nas kilka miesięcy. Radek wciąż przyjmuje kurację podtrzymującą. Jest pod stałą opieką wielu lekarzy i specjalistów. Do dziś nasza walka jest trudna, bolesna i niestety bardzo kosztowna.
Choroba bardzo wyniszczyła organizm mojego syna, dlatego wciąż konieczne jest dalsze leczenie, rehabilitacja, ale także odpowiednie dieta onkologiczna. Radek codziennie musi spożywać 4 nutridrinki i inne potrzebne suplementy. Dodatkowo raz w tygodniu muszę wynajmować samochód z kierowcą, aby dojechać z synem do szpitala (72 km w jedną stronę, cztery razy w miesiącu)! To ogromne koszty...
Wydatki piętrzą się z każdym dniem, a nasze oszczędności już dawno się wyczerpały... Jest ciężko, bo na placu boju zostałam sama. Jestem samotną mamą, mój synek i córka mają tylko mnie... Dlatego nie pozostaje mi nic innego, jak prosić Was o pomoc...
Aleksandra, mama
Pomóc możesz również poprzez udział w licytacji na Facebooku: