Nasz dom wali się na głowę, a grzyb wyżera płuca

remont domu grożącego zawaleniem, ochrona przed eksmisją
Zakończenie: 11 Stycznia 2017
Opis zbiórki
28.12.2016.
Koszty remontu i przygotowania domu dla wspaniałej matki i jej dzieci, okazały się większe, niż przewidywał kosztorys wstępny. Zabrakło środków. W nakazie budowlanym jest m.in. ocieplenie domu. Postanowiliśmy jeszcze raz pomóc. Dzięki Wam Renata i jej dzieci nie stracili dachu nad głową. To ogromny sukces. Pomóżmy im dokończyć budowę i cieszyć się w Nowym Roku, przytulnym azylem, w którym będą mogli się schronić.
––––––––––––––––––––––
Bycie Mamą, to największe szczęście, jakie mnie spotkało w życiu. Chciałabym moim dzieciom dać wszystko, by mogły zachować dziecięcą beztroskę. Jednak ich marzenia są zupełnie inne, niż rówieśników – aby mama została z nimi i nie odeszła zbyt szybko. No i nie stracić dachu nad głową. Choć staram się ze wszystkich sił, obecnie nawet tego nie jestem im w stanie zapewnić.
Cierpię na nowotwór tarczycy, a dach naszego domu, który stał się ruiną, grozi zawaleniem. Grzyb jest wszędzie. Dzieci chorują. Moja bezsilność, jako mamy, boli najmocniej na świecie.
W 2008 roku przeszłam operację tarczycy, po której okazało się że to nowotwór złośliwy. Pojawiły się przerzuty. Wtedy odszedł mój mąż, a ja zostałam sama z trojgiem dzieci i mamą chorą na raka płuc. Juleczka miała wtedy zaledwie roczek. Z roku na rok chorób przybywa. Mój organizm puchnie, wątroba, trzustka, nerki, serce też chore i pojawiła się bardzo groźna zakrzepica w nodze. Brakuje sił, by o tym opowiedzieć. Mówią, że utyłam, bo się zasiedziałam. A to tyje rak.
Po wichurze, kilka miesięcy temu, zniszczył się dach. Jest teraz nieszczelny, woda wlewa się do domu, a my gromadzimy ją w miskach. Cieknący dach spowodował zagrzybienie pomieszczeń i stropu oraz pęknięcia ścian. Obecnie zagraża zawaleniem całej konstrukcji domu. Z powodu zawilgocenia instalacja elektryczna uległa zniszczeniu. Zwarcia elektryczne, pożar - połowa domu już została wyłączona z użytku. Boję się o życie dzieci. Kolejna awaria instalacji elektrycznej, to groźba okrutnej tragedii.
Jak deszcz pada woda wlewa się do środka. Tynk ze ścian sam odpada. Wszystko gnije. Już nawet rzeczy nie chowamy do szafek tylko w worki, aby nie doszedł grzyb. Budowlaniec powiedział, że ostrej zimy nasz dach nie wytrzyma i wszystko zawali się do środka. Tylko dzięki Bogu nie było tak źle.
Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego wydał nakaz przeprowadzenia naprawy. Zgodnie z nakazem remont musi zostać przeprowadzony do końca grudnia 2016 r., w przeciwnym razie grozi nam eksmisja. Koszt, ponad 100 moich rent. A przecież to tylko dzięki nim mamy jeszcze co jeść. Mam troje dzieci: 8-letnią Julię, 12-letniego Sebastiana i najstarszą córkę – Milenkę, która boi się, że przez warunki w jakich żyjemy, możemy stracić dzieci. Milena samotnie wychowuje 10-miesięcznego synka. Dzieci bardzo chorują na astmę, bo w domu jest ogromna wilgoć. Nie śpię po nocach ze strachu. Ten dom może rozbić całą moją rodzinę. Dzieci mogą trafić do rodzin zastępczych, a tego już bym nie przeżyła.
Szczerze mówiąc, to już straciłam nadzieję, ale wiem, że muszę być silna dla nich. Nie mogę płakać przy dzieciach, bo strasznie to przeżywają. Zawsze muszę być pogodna, radosna, ale już nie potrafię.
Jako mama proszę o pomoc dla moich dzieci, aby miały dach nad głową i nie musiały się bać, że go stracą. Postaram się walczyć z całych sił, aby nie zostały same, ale moja choroba jest tak okrutna, że niewiele ode mnie już zależy. Chcę żyć, bo mam dla kogo. Kocham ich całym sercem. Marzę, aby zobaczyć, że są bezpieczni i mają gdzie mieszkać. Dopiero, gdy uda się zapewnić bezpieczeństwo dzieciom odzyskam spokój. Dlatego proszę Cię o pomoc.