Troje dzieci daje mi siłę – trzy nowotwory odbierają życie!

Leczenie onkologiczne, pomoc socjalna
Zakończenie: 6 Grudnia 2022
Opis zbiórki
Ile jeszcze razy życie udowodni mi, że nie ma na świecie żadnej sprrawiedliwości, ile razy będę jeszcze modlić się o cud, a otrzymam kolejną tragedię. Dostajesz , więc nieś? Od lat tak właśnie robię, ale przychodzą dni, kiedy nie mam już sił... Kiedy wydarzył się pierwszy dramat, kiedy grzyb pochłaniał płuca moich dzieci, przyszliście z pomocą. Dziś nadal jestem matką i nadal chcę żyć, ale los ma inne plany...
Nazywam się Renata mam 49 lat i bardzo potrzebuje waszego wsparcia w leczeniu kolejnego nowotworu – guza nadnercza i śledziony. Mimo tego, że biorę różnego rodzaju leki wspomagające odporność, poprawiające apetyt, witaminy, mikroelementy. Mój organizm jest tak osłabiony, że często „łapię” choroby bakteryjne i wirusowe. Stosuję dietę tzw. antynowotworowa, która jest bardzo kosztowna i znacznie przewyższa moje miesięczne dochody. Bez pomocy ludzi o wielkich sercach, nie dam sobie rady. Dlatego liczy się każda złotówka! Moja historia brzmi jak ponury żart- pasmo nieszczęść, które nigdy się nie kończy...
W 2008 roku przeszłam operację tarczycy, po której okazało się, że cierpię na raka złośliwego tarczycy. Walczyłam, że dostanę szansę, że dam radę wychować dzieci. Tak minęło 10 lat...
W 2018 roku diagnoza i szok rak krwi. Rok później kolejne załamanie – nowotwór złośliwy trzonu macicy. Byłam załamana – rok później, kiedy okazało się, że są przerzuty, zostawił mnie mąż. Zostałam sama z trojgiem dzieci i chorą mamą. Moja najmłodsza córeczka Julia miała wtedy zaledwie roczek. Z roku na rok chorób przybywa. Czasami brakuje mi sił i łez, aby to opisać. Trudno nawet znaleźć miejsce, od którego zacząć opowiadać nasz dramat. Córka Julia i mój syn Sebastian cierpią na choroby serca oraz na astmę oskrzelową, każda najdrobniejsza infekcja, to ogromne zagrożenie. Dla moich dzieci walczę z rakiem krwi, tarczycy, nowotworem krwi i nowotworem złośliwym trzonu macicy.
Żyjemy skromnie z mojej renty. Ojciec dzieci został pozbawiony praw rodzicielskich, ponieważ przestał się nimi interesować. W tych zmaganiach z chorobą – szczególnie groźnym rakiem w mojej wątrobie wykryto 13 mm naczyniaka, zaś w nerce torbiel. Jakby tego cierpienia było mało, opiekuje się również ciężko chorą mamą. Brakuje środków na lekarstwa, a przecież nowotwór to tak niebezpieczny przeciwnik, że do walki z nim nie staje się bez broni... Rak to przecież najgroźniejsza choroba. Strasznie trudno jest opisać jak wielkie cierpienie i zagrożenia spotykają mnie i moje cudowne dzieci.
Wołamy o pomoc, bez której nie utrzymamy się dłużej na powierzchni. W pozyskaniu funduszy na rehabilitację i lekarstwa oraz dojazdy do klinik i wizyty prywatne. Leczenie jest bardzo kosztowne, na które mnie nie stać! A jest niezbędną koniecznością w poprawie warunków życia, jak i dążenia do polepszenia stanu zdrowia. Ludzi dobrego serca – bardzo serdecznie proszę Was o pomoc, za którą bardzo serdecznie dziękuję!
Renata