Cierpienia dziecka nie da się opowiedzieć... Małe życie błaga o Twoją pomoc!

przeszczep komórek macierzystych, by odbudować uszkodzony mózg
Zakończenie: 31 Marca 2019
Rezultat zbiórki
Kochani, dziękujemy!
Zbiórka na leczenie została zakończona sukcesem! W 2019 roku Sandra otrzymała terapię komórkami macierzystymi w Lublinie. W tym miejscu chcielibyśmy serdecznie podziękować wszystkim, którzy wpłacili, chociażby najmniejszy grosik.
Dziękujemy i pozdrawiamy
Rodzice Sandry
Opis zbiórki
Była zdrową, cudowną dziewczynką. W ciągu jednego dnia wszystko się zmieniło. Poszliśmy na sanki. Wirus, z powietrza… Zajął cały mózg. Prawie ją zabił. Sandra cudem przeżyła… Nie jest już jednak sobą.
Mieliśmy córeczkę, która chodziła, która biegała, która mówiła… Dziś to tylko wspomnienie, sama myśl o nim boli. Chcemy tylko jednego – by to odzyskać… Potrzebujemy szansy, którą tylko Ty możesz nam dać. Szansy, by nasza córeczka była taka jak przedtem…
Przyszła na świat siedem lat temu. Rozwijała się książkowo, miała pół roczku, gdy zaczęła raczkować i siadać, roczek, gdy zaczęła chodzić, mówiła pojedyncze słowa… „Mama, „tata” – najpiękniejsze z nich. Była rezolutną, roześmianą dziewczynką, która lubiła się przytulać, kochała swoje misie, lalki, była ciekawa świata… Nic nie zapowiadało tragedii. Nic.
Przeziębienie, zapalenie oskrzeli, antybiotyk… Dobrze było przez chwilę. Niedługo potem znów przeziębienie… Sandra była słaba, miała obniżoną odporność. Znów dostała leki. Miało być lepiej, było coraz gorzej… Nie chciała wstawać z łózka. Była nieprzytomna, markotna. Cały czas spała. Lekarz stwierdził zapalenie gardła, odesłał nas z kwitkiem. Sandra spała cały dzień, całą noc… Rano była tak senna, że nie chciała nawet wziąć leków. Leciała nam przez ręce. Wezwałam karetkę. W szpitalu stwierdzili zapalenie opon mózgowych, wsadzili nas z powrotem do karetki, mieliśmy jechać do Łodzi. Tam na naszych oczach Sandra zaczęła umierać.
Nasza córeczka zapadła w śpiączkę. Przestała oddychać. Została zaintubowana.
Dziś wiemy, że uciekła wtedy grabarzowi spod łopaty. Kilka godzin później i nie byłoby jej już ze mną. Bylibyśmy rodzicami, których dziecko umarło na ich rękach. Sama myśl o tym sprawia dziś, że jest nam słabo, zapiera nam dech.
Sandra miała ostre, rozsiane wirusowe zapalenie mózgu. Gdyby nie nadszedł ratunek, to byłby koniec. Złapała wirusa – nie drogą kropelkową, nikt jej nie zaraził… Lekarze podejrzewają, że przyszedł po prostu z powietrza, tak się zdarza arcyrzadko, trzeba mieć wyjątkowego pecha… Była gdzieś na zewnątrz, miała obniżoną odporność, wirus zaatakował ją… i chciał zabić. Dostał się do mózgu, atakował go, niszczył… Sandra miała zajęty cały mózg. Pień , rdzeń, móżdżek… 3 tygodnie była w śpiączce, walczyła, czas wyjęty z naszego życia. Dzień zlewał się z nocą, nic nie miało znaczenia, tylko ona, czy jeszcze oddycha, czy ma szansę. Jeśli jej życie by się skończyło, nasz świat też by się skończył.
Przeżyła, wybudzono ją ze śpiączki… Myśleliśmy, że będziemy czuć radość, ale przygniotła nas rozpacz. Nasz córeczka – ta roześmiana, rozgadana iskierka, której wszędzie było pełno – była jak roślinka. Nie umiała podnieść główki, nie ruszała rączkami, nóżkami, nie mówiła… Patrzyła na nas i nie poznawała mnie, swojej mamy, swojego taty… Leżała jak lalka, Nieruchoma, o martwym spojrzeniu. Lekarze pocieszali nas, że mózg małego dziecka się regeneruje. Nikt nie umiał jednak powiedzieć, kiedy i czy w ogóle Sandra wróci do siebie.
Choroba córki to dla nas największa tragedia. To, co umiała, straciła w ciągu jednego dnia… Od 2013 – 5 lat – codziennie walczymy o to, by to odzyskać. Sandra ma uszkodzony mózg, padaczkę, wadę wzroku… Cudem jest jednak to, że część umiejętności udało się odzyskać. Sandra intelektualnie rozwija się gorzej niż dzieci w jej wieku, ale jej rozwój wciąż idzie do przodu… Nieźle mówi. Ma sprawne rączki, umie trzymać widelec, łyżeczkę, umyje sama ząbki… Wciąż jednak nie chodzi, jest przykuta do wózka inwalidzkiego. Jest też spastyczna, trzeba bardzo uważać, gdy się jej dotyka, nosi… Przez nieuwagę można jej coś złamać.
Często wracamy myślami do tamtych dni, choć przynosi to jedno - ból. Pamiętamy tupot nóżek Sandry, pamiętamy, jak się śmiała, jak biegała po domu. Jest jedno zdjęcie, na którym stoi, zdrowa, sprawna, pełna życia… zostało zrobione tuż przed tym wszystkim. Chwilę przed tym, jak los okrutnie nam to odebrał. Gdybyśmy tylko wtedy zostali w domu, gdybyśmy zamknęli ją w czterech ścianach, byłaby zdrowa… Kto mógł wiedzieć, kto mógł podejrzewać, że stanie się to, co się stało?
Naszą nadzieją jest przeszczep komórek macierzystych, które mogą uratować uszkodzony mózg Sandry… naprawić to, co zniszczył wirus. 5 podań, co 2 miesiące – to plan leczenia… Leczenia prywatnego, za które musimy zapłacić. Nie mamy jak, wszystko wydajemy na rehabilitację córeczki… Prosimy o pomoc, z góry dziękując za każdą złotówkę, która da szansę Sandrze i pomoże wymazać tamten koszmarny dzień. Tylko to nam zostało. Innej szansy nie mamy. Tak bardzo chcemy znów zobaczyć, jak ona chodzi…