W górę serca, niech nam żyje Ryś! Pomóż uratować mojego synka!

operacja wrodzonej wady serca w klinice w Munster
Zakończenie: 8 Marca 2019
Rezultat zbiórki
Kochani,
dzięki Waszemu wsparciu, Rysiu 20 sierpnia przeszedł w Munster operację serduszka. Prof. Malec z cudowną załogą wspaniale zajęli się naszym synkiem. To były najdłuższe godziny w naszym życiu, ale wiedzieliśmy, że powierzamy nasze maleństwo w najlepsze możliwe ręce.
Dziękujemy Wam z całego serca za pomoc, którą otrzymaliśmy. To wciąż nie koniec walki, bo Rysia przed ukończeniem 3. roku życia czeka jeszcze jedna operacja, ale na ten moment mamy chwilę oddechu. Nigdy Wam tego nie zapomnimy!
Rodzice Rysia
Opis zbiórki
W grodzie Przemysława, gdzie koziołki bodą się
Żyje dzielny Rysiu, ma serduszka tylko pół...*
Mówi się, że wszystkie Ryśki to fajne chłopaki. W przypadku mojego syna to powiedzenie sprawdza się na każdym kroku. Choć jest z nami dopiero 5. miesiąc, skradł nasze serca tak bardzo, jak tylko się dało, choć sam serduszka ma tylko połowę… Połowę, którą trzeba pilnie zoperować, zanim Rysiu skończy 6 miesięcy. Mamy czas tylko do kwietnia, ale w Polsce operacji doczekamy się najwcześniej za rok. Dlatego zdecydowaliśmy się pojechać do Niemiec do prof. Edwarda Malca — światowej klasy polskiego specjalisty od dziecięcych serduszek.
O tym, że z serduszkiem Rysia jest coś nie tak, dowiedzieliśmy się w połowie ciąży. Na rutynowej wizycie pani doktor nie spodobały się przepływy w serduszku. Wtedy jeszcze komory serca nie różniły się wielkością, liczyliśmy, że nie będzie to nic tak bardzo poważnego. Bardzo się myliliśmy. Każda kolejna wizyta u lekarza przynosiła coraz gorsze wiadomości. Ubytki między komorami i przedsionkami, brak zastawki mitralnej, zwężona tętnica płucna, hipoplazja prawej komory… i wyrok: serce jednokomorowe. Najgorsza możliwa wada...
Rysiu, Rysiu, Rysiu, ukochany synu mój
Rysiu, Rysiu, Rysiu, Twoje życie to nasz bój
Trudno było pozbierać myśli, a do naszego domu wpadł nieproszony gość — strach tak wielki, że aż odbierający dech w piersiach. Ręce mi się trzęsły, nie wiedziałem, za co się chwycić. W kilka tygodni staliśmy się specjalistami w dziedzinie kardiologii. Może lekarze się mylą? Może wada nie będzie aż tak straszna? Sam poród musiał odbyć się prawie 500 km od domu, gdzie na Rysia czekał zespół specjalistów, gotowych podjąć się ratowania jego bardzo chorego serduszka.
Zwykle dzieci z serduszkiem jednokomorowym trzeba operować w pierwszych dniach życia, inaczej nie przeżyją. Składowe wady serca, z którą Rysiu przyszedł na świat, pozwoliły jednak, by jego niedoskonałe serduszko radziło sobie samo i już po 2 tygodniach mogliśmy wrócić do domu bez operacji. Nie trzeba było rozcinać klatki piersiowej, zakładać dziesiątków szwów. Kamień spadł nam z, nomen omen, serca. Jednak co się odwlecze…
Dla nas się rozwijaj, walcz o życie to nasz cel
Rysiu ukochany, my wspieramy zawsze cię
Procedura ratowania serduszek jednokomorowych zakłada łącznie 3 operacje: Norwooda, Glenna i Fontana. Od pierwszej udało nam się uciec, ale od kolejnych już niestety nie… Drugi zabieg (w naszym przypadku pierwszy), tj. zespolenie Glenna powinno się przeprowadzić zanim dziecko skończy pół roczku. Mamy czas do kwietnia, ale w Polsce, z powodu długich kolejek, nie uda nam się zdążyć. Stąd nasza decyzja o wyjeździe do Niemiec…
Każdy ojciec wie, co w życiu liczy się: spokojny syna sen, gdy serce bije w nim, a w żyłach z tlenem krew. Saturacja nie powinna spaść poniżej 90%, a u Rysia krąży już w okolicach 85%. Serduszko daje jednoznaczne sygnały — tracę siły i potrzebuję ratunku. Synek coraz częściej sinieje, a nam nie wolno dłużej czekać. Za zdrowiem Rysia przemierzamy cały świat, wielu lekarzy, kilkadziesiąt rad. Teraz ta najważniejsza — u prof. Malca. Najlepszego specjalisty pod słońcem. Cieszymy się i boimy jednocześnie, bo operacja kosztuje krocie…
Szpital czy pokoik wszędzie słyszysz taty głos
Walcz nam Rysiu drogi, nigdy nie poddawaj się
Potrzeba wuchty bejmów.** Ponad 33 tysiące euro — to cena za życie mojego syna. Pieniądze, których nie jesteśmy w stanie samodzielnie zdobyć. Prosimy więc o pomoc. Bo ten mały człowieczek to cudowny powód, dla którego warto żyć. Chcę go wziąć na kolana, pokazać tę zbiórkę i powiedzieć: fantastyczne wsparcie zewsząd niesie się. To wspaniali ludzie, co wspierają serduszko twe. Bo za zdrowie twoje my rodzice oddamy życie swe. Bo kochamy cię na dobre i na złe!
Hubert — tata
* #NSNP
** w gwarze poznańskiej — bardzo, bardzo dużo pieniędzy