Twoja przeglądarka jest nieaktualna i niektóre funkcje strony mogą nie działać prawidłowo.

Zalecamy aktualizację przeglądarki do najnowszej wersji.

W portalu siepomaga.pl wykorzystujemy pliki cookies oraz podobne technologie (własne oraz podmiotów trzecich) w celu, m.in. prawidłowego jego działania, analizy ruchu w portalu, dopasowania apeli o zbiórkach lub Fundacji do Twoich preferencji. Czytaj więcej Szczegółowe zasady wykorzystywania cookies i ich rodzaje opisaliśmy szczegółowo w naszej Polityce prywatności .

Możesz w każdej chwili określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w ustawieniach swojej przeglądarki internetowej.

Jeśli kontynuujesz korzystanie z portalu siepomaga.pl (np. przewijasz stronę portalu, zamykasz komunikat, klikasz na elementy na stronie znajdujące się poza komunikatem), bez zmiany ustawień swojej przeglądarki w zakresie prywatności, uznajemy to za Twoją zgodę na wykorzystywanie plików cookies i podobnych technologii przez nas i współpracujące z nami podmioty. Zgodę możesz cofnąć w dowolnym momencie poprzez zmianę ustawień swojej przeglądarki.

"Jeśli jego serce się zatrzyma, nasze pękną na zawsze" – walka trwa!

Miłosz Krzeszczyk
Zbiórka zakończona
Cel zbiórki:

Operacja wady serca – opłata za przedłużoną hospitalizację w klinice w Munster

Miłosz Krzeszczyk, 7 lat
Sawin, lubelskie
Wrodzona wada serca – HLHS
Rozpoczęcie: 26 Września 2019
Zakończenie: 1 Lutego 2020

Opis zbiórki

Miłosz urodził się z połową serca. Kiedyś pomyślelibyśmy pewnie, że tak nie da się żyć, że połowa serca to za mało. Dzisiaj wiemy, że się da, ale jest warunek – trzy skomplikowane operacje. 

W czerwcu nasz synek przeszedł trzecią operację serduszka. Niestety doszło po niej do bardzo poważnych komplikacji! Nasz pobyt w Klinice Uniwersyteckiej w Munster wydłużył się aż o miesiąc! Nie dało się inaczej. Życie napisało inny scenariusz. Mamy ogromny dług do spłacenia w klinice i bardzo krótki termin spłaty. Prosimy Cię o pomoc. Ten ostatni raz…

Miłosz Krzeszczyk

"Państwa synek urodzi się z krytyczną wadą serca HLHS (hipoplazja lewej komory serca). Nie wiadomo, czy przeżyje" – po takich słowach czas czekania na dziecko to tygodnie strachu, bezradności i płaczu. To był jednak dopiero początek. Dowiadując się o takiej wadzie serca, mieliśmy przed sobą jeszcze setki nieprzespanych nocy i litry łez wylanych na OIOM-ie czy szpitalnym korytarzu…

4 kwietnia 2016 roku usłyszeliśmy pierwszy krzyk synka. Kilka wspólnych chwil spędzonych razem i już musieliśmy się rozstawać. Miłosz żył, ale teraz całe jego kruche życie zależało od operacji. Wtedy zobaczyliśmy, jak wygląda szpitalne życie dzieci i ich rodzin. Na własnej skórze przekonaliśmy się, jak to jest umierać ze strachu, zastanawiając się, czy dziecko wróci żywe z bloku operacyjnego, jak to jest czuwać nad łóżeczkiem dzień i noc, cały czas obserwując parametry na aparaturze podtrzymującej życie. W czternastej dobie życia Miłosz po raz pierwszy pojechał na blok operacyjny. Zdążyłam go ucałować, przytulić i wyszeptać: "Musisz walczyć i wrócić do nas. Kochamy Cę mocno i czekamy na Ciebie". 

Miłosz Krzeszczyk

Po miesiącu po raz pierwszy zabraliśmy go do domu. Byliśmy szczęśliwi, bo po tym wszystkim, co przeszliśmy, wiedzieliśmy, że dla takich chwil jak te, warto żyć. Wreszcie byliśmy trochę spokojniejsi – aż do dnia kolejnej operacji. Niestety tym razem dużo trudniejszej. Stan zdrowia Miłosza z dnia na dzień pogarszał się, lekarze kazali nam przygotować się na najgorsze, na to, że stracimy synka, którego już tak mocno pokochaliśmy. Postanowiono wykonać zabieg tracheostomii, dzięki któremu Miłosz będzie mógł być odłączony od respiratora. Dokładnie w swoje pierwsze urodziny pojechał na zabieg. Nie było tortu, dmuchania świeczki, ani tego wszystkiego, co kojarzy się z pierwszymi urodzinami. Był strach i pytanie: czy doczeka kolejnych? Wrócił z rurką w szyjce, niestety wciąż podłączoną do respiratora. Nie oddychał sam. Staliśmy nad jego łóżeczkiem i płakaliśmy. Dopiero po długich miesiącach wszystko zaczęło powoli wracać do normy. 

Miłosz Krzeszczyk

Niestety wiedzieliśmy, że przed nami jeszcze jeden – ostatni już –  etap leczenia. Postanowiliśmy skonsultować się z najlepszym specjalistą w przypadku tak złożonych wad serca – profesorem Edwardem Malcem z kliniki w Munster. W czerwcu, dzięki pomocy wspaniałych ludzi, pojechaliśmy na operację serca. Operacja się udała, ale niestety doszło do powikłań – pojawił się płyn w opłucnej. Stan Miłosza mocno się pogorszył... Ciągle byliśmy przy nim. Nawet gdy spał przytulaliśmy go i trzymaliśmy za rękę. Prosiliśmy Boga, żeby nam go nie zabierał. Tak wiele już przeszedł. Długo nie było poprawy, staliśmy w miejscu. Profesor mówił, że Miłosz jest naprawdę poważnym przypadkiem. Przez dwa tygodnie podawano mu osocze i trzykrotnie przetaczano krew. 

Po długiej walce stan Miłoszka zaczął się poprawiać. Niestety czas spędzony w klinice w Munster znacznie się wydłużył. Wstępny kosztorys obejmował operację i czas rekonwalescencji obejmujący 30 dni. Przekroczyliśmy ten czas o miesiąc. Miesiąc, za który musimy zapłacić. 

Miłosz Krzeszczyk

Miłosz żyje – to dla nas najważniejsze. Nasza walka jednak się nie kończy. Mamy przed sobą długie miesiące rekonwalescencji i do zapłacenia ogromny dług w szpitalu. Dodatkowy miesiąc w Munster kosztuje ponad 30 tys. euro…

Prosimy ten ostatni raz – z Tobą nasza walka może być o wiele łatwiejsza...

Marzena, mama

Ta zbiórka jest już zakończona. Wesprzyj innych Potrzebujących.

Pomóż mi nagłośnić zbiórkę

Baner na stronę

Obserwuj ważne zbiórki