Okaż serce temu, które nie ma siły bić! Mamy mało czasu, by ratować Wojtusia!

pilne cewnikowanie serca w Klinice Uniwersyteckiej w Munster
Zakończenie: 29 Marca 2019
Rezultat zbiórki
Kochani,
Dzięki Waszym dobrym sercom udało się uzbierać całą kwotę, potrzebną na opłacenie cewnikowania serduszka Wojtusia. W kwietniu synek pojechał do Kliniki w Munster. Tam 12 kwietnia Wojtuś miał cewnikowanie. Wszystko odbyło się zgodnie z planem. Profesor Malec był zadowolony z przebiegu zabiegu zabiegu. Lekarze zamknęli też dodatkowe naczynia, które mogły być przyczyną krwotoków. Wojtuś był bardzo dzielny i szybko doszedł do siebie.
Od tego czasu Wojtuś miał się świetnie. Cieszyliśmy się, że znaleziono przyczynę krwotoków, że może kolejny raz nie nastąpi tak szybko albo że nie nastąpi w ogóle. Aż przyszedł 6 grudnia… Niestety, okazało się, że zabieg kupił Wojtusiowi czas, ale go nie wyleczył. Serduszko pracuje, ale przyczyna krwotoków tkwi gdzie indziej.
Trwa dalsza walka o zdrowie Wojtusia. Dziękujemy Wam za wsparcie i za to, że daliście szansę naszemu synkowi… Mamy ogromną nadzieję, że będziecie z nami dalej, a ten koszmar wkrótce się skończy.
Joanna i Łukasz - rodzice Wojtusia
Opis zbiórki
Trudno opisać, co czuje dziecko, zalewające się krwią… Jeszcze trudniej - co czuje matka, gdy synek umiera jej na rękach… Lekarze są zgodni - kolejnego krwotoku Wojtuś może już nie przeżyć. Musimy go ratować, zanim będzie za późno! Zrozpaczona mama chłopca prosi – przeczytaj, wesprzyj, udostępnij… Czas na pomoc mija 11 kwietnia!
Przerażenie, towarzyszące każdemu kaszlnięciu, strach, czy znów wydarzy się najgorsze… Wojtuś wtedy już nie pluje krwią – on nią wymiotuje… Skrzepy, które zostają na chusteczkach, wyglądają jak z horroru… Czasem mają nawet po 8 centymetrów, są wielkości dziecięcej dłoni. Zdjęcia są zbyt drastyczne, by je publikować…
Plastyczne zapalenie oskrzeli i krwioplucia to powikłania po operacji serca… Uratowała Wojtusia przed śmiercią, była jednak tak poważna, że zostawiła piętno na małym życiu. Serce Wojtusia niedomaga od urodzenia. Ma bardzo złożoną wadę. Śmiertelną. Jedno małe serduszko, a tyle zagrożeń… Atrezja zastawki trójdzielnej i płucnej, hipoplazja, czyli niedorozwój prawej komory, ubytek międzykomorowy i przedsionkowy, przełożenie wielkich naczyń… Tyle medycznych pojęć, jeden sens – bez leczenia serce chłopca przestałoby bić… Nie byłoby tej zbiórki, bo Wojtusia nie byłoby już z nami…
W życie mamy Wojtusia od jego narodzin wpisany jest strach, strach o życie swojego maleństwa. Każda chwila zabawy podszyta jest lękiem, czy synek się nie męczy? Czy oddech nie jest zbyt ciężki, paluszki nie robią się sine? Tak było już kiedyś, kilka lat temu, gdy życie chłopca znalazło się w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Po 2 operacjach serca polscy lekarze rozłożyli ręce. Proszę szukać pomocy w innych ośrodkach – usłyszeli rodzice Wojtusia. Wraz z dokumentacją medyczną przyszedł bunt, przyszła rozpacz i rozpaczliwe pytania, co dalej?
Profesor Malec z Kliniki Uniwersyteckiej w Munster podjął się operacji Wojtusia. To tam, w Niemczech, operuje się chore małe serduszka, którym nikt inny nie daje szans… Ratuje się maluchy, ale też ich rodziców przed największą tragedią, jaka może spotkać rodzica – utratą własnego dziecka. To tutaj, na Siepomaga, mama Wojtka prosiła o pomoc… I ją otrzymała. Małe serduszko udało się naprawić, z twarzy Wojtusia zniknął siny kolor i nawet wejście na 3. piętro przestało być już problemem…
Śmierć ma jednak dwa kolory, jednym jest siny – kolor niedotlenienia, drugim jest czerwień, jak krew… To znak, że dzieje się coś złego. Załatane serduszko biło jak zdrowe, ale śmierć przyszła ponownie… Wojtuś zaczął pluć krwią. W Munster przeprowadzono cewnikowanie serca, które zamknęło naczynia krążenia obocznego. To pomogło, krwotoki ustały, niestety, nie na długo…
Kilka tygodni temu mamę chłopca obudził w nocy jego kaszel. Wojtuś krztusił się krwią… To, że szybko znalazł się w szpitalu, uratowało mu życie. W szpitalnej sali zachłysnął się krwią i prawie odszedł mamie na rękach… Krzyk o pomoc usłyszały pielęgniarki. W ostatniej chwili dobiegły do chłopca, ssak pomógł pozbyć się zalegającej krwi i uratować oddech… Wojtuś tak kaszlał, że tracił przytomność. Gardło zalewała mu krew, saturacje spadały do 50%... Bronchoskopia pokazała masywny krwotok… Skończył się, wygraną na szczęście, walką o życie na Oddziale Intensywnej Terapii.
Lekarze boją się, że serce znowu niedomaga… Że stąd krwotoki, które zagrażają życiu Wojtusia. Chłopczyk musi przejść kolejne cewnikowanie serca… Powinno odbyć się tam, gdzie operacja – w Munster lekarze najlepiej znają serduszko i zorientują się, czy coś jest nie tak. Ocenią, czy w sercu jest wszystko w porządku i sprawdzą przepływ płucny. Wojtuś ma stawić się w klinice 11 kwietnia. Mało czasu, bo zagrożenie ogromne… Sytuacja jest bardzo zła.
Mama Wojtusia boi się każdego kaszlnięcia. Rano sprawdza, czy na poduszce nie ma śladów krwi… Ciężko żyć z myślą, że życie najważniejszej osoby na świecie jest w ciągłym niebezpieczeństwie. Dlatego w jej imieniu i swoim prosimy o Twoją pomoc… Wojtuś uśmiecha się jak inne dzieci… I tak jak one chce żyć… Uda mu się jednak tylko wtedy, jeśli podejmiesz decyzję, żeby mu pomóc.
Uratujesz mu życie?