Muszę pokonać RAKA, żeby żyć dla żony i synka❗️Proszę, pomóż mi...

ratowanie życia - leczenie onkologiczne w Turcji
Zakończenie: 23 Listopada 2023
Opis zbiórki
Kilka miesięcy temu nasze życie zamieniło się w koszmar. Wtedy dowiedziałam się, że mój ukochany mąż, ojciec naszego trzyletniego synka zmaga się ze śmiertelnie niebezpieczną chorobą - nowotworem. Teraz naszym nieodłącznym towarzyszem jest niepewność, strach i ciągłe poczucie zagrożenia, które nie daje nam normalnie żyć...
22 lutego po raz pierwszy usłyszeliśmy diagnozę - nowotwór dolnego odcinka jelita grubego z przerzutami do wątroby. Słowa te spowodowały, że w jednej chwili znaleźliśmy się na życiowym zakręcie. Byliśmy przerażeni i zupełnie nieświadomi tego, co nas czeka... Nigdy w życiu nie bałam się tak jak wtedy.
Świadomość, że mogę stracić ukochanego męża, a nasz synek tatę, który jest dla niego bohaterem, przeraża mnie każdego dnia... Moja rodzina jest najważniejszą i najcenniejszą rzeczą w moim życiu!
Mąż miał rozpocząć leczenie w Charkowie, jednak gdy 24 lutego wybuchła wojna, wszystkie szpitale onkologiczne zaprzestały realizować planowane operacje. Gdyby nie choroba, Stepan poszedłby bronić naszego kraju. W obecnej sytuacji jest to niemożliwe...
8 marca przyjechaliśmy do Polski. Najpierw mąż przeszedł 5-dniową radioterapię, a zaraz po niej rozpoczął pierwszy cykl chemioterapii. Niestety, dziś już wiemy, że to dopiero początek. Leczenie może potrwać nawet sześć miesięcy, a zaraz po nim koniecznie będzie przeprowadzenie operacji usunięcia guza i przerzutów z wątroby...
Niestety, nowotwór jest zaawansowany, a przypadek męża trudny. Zaczęliśmy szukać leczenia poza granicami kraju. W ten sposób trafiłem na specjalistyczną klinikę w Turcji. Tamtejsi lekarze, z pomocą odpowiedniego sprzętu Da Vinci, są w stanie przeprowadzić skomplikowaną operację, która usunie guzy bez uszkodzenia zdrowych tkanek i bez usuwania części jelita! To jedyny sposób, aby uchronić Stepana, młodego mężczyznę, przed niepełnosprawnością...
Niestety, życie mojego męża zostało wycenione na ogromną kwotę – ponad 55 tysięcy dolarów! 16 lat temu straciłam bardzo bliską mi osobę – ukochanego tatę. Zmarł na raka, bo wtedy medycyna nie była tak rozwinięta jak teraz. Dziś specjalistyczne leczenie, choć na wyciągnięcie ręki, jest dla nas nieosiągalne…
Leczenie zapowiada się długie i bardzo kosztowne. Nie jestem w stanie zaplanować kolejnych dni, przewidzieć jaka przyszłość czeka naszą rodzinę. Wiem jednak, że każda podarowana złotówka da mojemu mężowi siłę do walki z nowotworem...
Bo Stepan to nie tylko wspaniały tata i wspierający mąż, to przede wszystkim człowiek o wielkim sercu! Zawsze gotowy do działania, do nieniesienia bezinteresownej pomocy. Teraz jak nigdy sam potrzebuje wielkiego wsparcia... Dlatego błagam, pomóż nam!
Alina, żona