

Szymon ważył 960 gramów i mieścił się na mojej dłoni... Choć diagnoza była okrutna, ja nie przestaję walczyć o syna! Proszę, pomóż!
Cel zbiórki: Leczenie i rehabilitacja
Wpłać, wysyłając SMS
Przekaż mi 1,5% podatku
Przekaż mi 1,5% podatku
Cel zbiórki: Leczenie i rehabilitacja
Aktualizacje
Pojawiły się kolejne trudności❗️Okrutny los nie zna litości! POMOCY!
Kochani,
u Was życie toczy się swoim rytmem, a u nas wciąż trwa codzienna walka o zdrowie i choć odrobinę samodzielności dla mojego Szymona.Myślałam, że intensywne terapie to już wystarczająco dużo, ale niestety pojawiły się nowe trudności. U Szymona wystąpiły objawy neurologiczne, uporczywe wymioty i silne bóle biodra, które odbierają mu możliwość swobodnego chodzenia.
Ostatnie badania przyniosły kolejne zaskoczenie – wrodzony brak prawej żyły biodrowej zewnętrznej. To wiele tłumaczy, ale też znów otwiera drzwi do kolejnych diagnostyk i niepewności.
Są takie dni, kiedy nam obojgu brakuje siły. Kiedy upadamy. Kiedy wszystko wydaje się zbyt trudne i zbyt ciężkie.
Ja też mam swoje noce nieprzespane – pełne zamartwiania się, czytania, szukania odpowiedzi, które mogłyby choć trochę pomóc Szymonowi. Ta bezsilność bywa przytłaczająca, ale wiem, że musimy się podnosić, bo Szymon ma tylko mnie.
Ta droga nauczyła mnie jednego: by doceniać każdy dzień, cieszyć się z małych rzeczy i kochać życie, bo zdrowie nie jest dane każdemu.
Dziękuję Wam, że z nami jesteście. Dziękuję za wsparcie, za każde dobre słowo, za każdą pomoc, która daje nam choć odrobinę siły, kiedy już jej nie mamy. Proszę, zostańcie.
Marlena, mama Szymona
Mówili, że nie przeżyje, że to stan wegetatywny... A zdarzył się cud!
Piszę do Was z ogromnym wzruszeniem i wdzięcznością w sercu. Kiedy 18 lat temu usłyszeliśmy od lekarzy, że nasze dziecko „nie ma prawa żyć”, że „lepiej, gdyby odeszło” – świat zatrzymał się na chwilę.
Nikt nie przygotowuje rodziców na takie słowa. Powiedziano nam, że jeśli przeżyje, będzie tylko „roślinką”. Że nie będzie widzieć, mówić, poruszać się. A jednak – Szymon żyje. I każdego dnia udowadnia, że niemożliwe nie istnieje.
Dzięki Wam, ludziom o wielkich sercach, wydarzyło się coś, co jeszcze niedawno wydawało się nieosiągalne! Jak wiecie, Szymon nie mówi, ale wszystko rozumie. Przez lata towarzyszył mu ogromny ślinotok, powodujący dyskomfort, ból i odrzucenie wśród rówieśników. To był jego codzienny, cichy dramat.

Dziś po raz pierwszy od 18 lat Szymon może spokojnie siedzieć, śmiać się, po prostu być sobą – bez tego, co odbierało mu godność i pewność siebie. To mały cud, który wydarzył się dzięki Wam.
Wasze wsparcie pozwoliło nam sfinansować terapię, która nie jest refundowana przez NFZ. I to właśnie dzięki niej nasz syn po raz pierwszy poczuł ulgę. To coś więcej niż postęp medyczny – to nowy rozdział w jego życiu. To chwila, w której łzy zmieniają się w uśmiech. To dowód, że dobro naprawdę wraca. Ale nasza droga wciąż trwa.
Medycyna poszła do przodu – pojawiły się nowe terapie i metody leczenia, które jeszcze kilka lat temu były niedostępne. Dają one realną szansę na poprawę funkcjonowania Szymona, na większą samodzielność, na życie z mniejszym bólem i większą radością.
To właśnie te terapie mogą sprawić, że wydarzą się kolejne cuda. Nowe czasy niosą ze sobą nowe możliwości, ale też ogromne koszty, których sami nie jesteśmy w stanie udźwignąć. Dlatego dziś z całego serca prosimy – jeśli możecie, pomóżcie nam dalej walczyć o lepsze jutro Szymona.
Każda złotówka, każde dobre słowo, każda myśl skierowana w naszą stronę – to cegiełka, która buduje jego świat. Świat, w którym Szymon nie tylko żyje – ale naprawdę żyje. Jako mama wiem, że muszę zrobić wszystko, co w mojej mocy, by zapewnić mu jak najlepsze życie.
Nie mam nikogo, kto mógłby zająć się Szymkiem, gdy mnie zabraknie. Nie ma rodzeństwa, które mogłoby go przytulić, ochronić, zawalczyć o niego. Dlatego każdego dnia powtarzam sobie, że zanim zamknę oczy, zrobię wszystko, by mój syn był jak najbardziej samodzielny, by potrafił żyć w świecie, który nie zawsze rozumie jego inność.
Bo na samą myśl, że mógłby być kiedyś sam, że ktoś mógłby go skrzywdzić, serce mi pęka, a łzy same napływają do oczu. Szymon zasługuje na szansę. Na godność. Na spokój. Na życie, które – choć trudne – może być piękne. Dziękujemy Wam z całego serca – za Waszą obecność, za to, że wierzycie razem z nami, że wspieracie nas w tej trudnej, ale pięknej drodze.
Z Wami czujemy, że nie jesteśmy sami. Z Wami wiemy, że nadzieja naprawdę istnieje. Z wdzięcznością i miłością,
Marlena – mama Szymona
Opis zbiórki
Szymek urodził się w 6. miesiącu. Był tak drobny, że widać było każdą jego żyłkę. 960 gramów, maleństwo mieszczące się na mojej dłoni... Właśnie taki był mój synek, chwilę po przyjściu na świat. Niestety, z czasem jego waga spadła do 620 gramów, a synek rozpaczliwie walczył o życie. Stał się cud – mimo okrutnych rokowań Szymon tę walkę wygrał i jest dzisiaj ze mną.
Z czasem walkę o życie zastąpiła ta o wszystko inne: o zdrowie, o sprawność, o samodzielność. Ostateczna diagnoza? Mózgowe porażenie dziecięce czterokończynowe. Wraz z nią zmieniło się wszystko.
Zrezygnowałam z prowadzenia własnej firmy, żeby poświęcić się w stu procentach opiece nad synem. Przeprowadziliśmy się we dwoje do moich rodziców, od których otrzymaliśmy niezastąpione wsparcie. Szymonem trzeba zajmować się cały czas. Nie można spuścić go z oka nawet na chwilę. Nigdy nie będzie samodzielny. Nigdy nie pójdzie sam do sklepu, na spacer. Nigdy nie pojedzie sam autobusem. Mimo to walczymy cały czas, najpierw o to, by mógł chodzić – a teraz o to, by mógł mówić...

Dziecięce porażenie mózgowe czterokończynowe nie daje nam o sobie zapomnieć. Każdego dnia prosiłam Boga o to, by Szymon zaczął chodzić. Nieustanna terapia i rehabilitacja przyniosły wspaniałe efekty! Mimo że lekarze nie dawali mu szans, dziś chodzi. Chodzi to za mało. Biega, a nawet próbuje jazdy na nartach. Niektórzy mówią, że to niemożliwe. Ja od zawsze wiedziałam, że wiara i ciężka praca czynią cuda.
Syn uczęszcza do szkoły integracyjnej, do klasy specjalnej. Jest lubiany, zawsze pogodny i pomocny. Jedyne co go blokuje to brak mowy. Sam nie wypowiada żadnych słów – korzysta z oprogramowania Mówik, dzięki któremu komunikuje się za pomocą symboli. Rozwiązań jest wiele, ale nic nie zastąpi tradycyjnego dialogu.

Dziękuję Wam bardzo za całe dotychczasowe wsparcie. Jestem Wam za nie niezwykle wdzięczna! Niestety, walka o lepsze jutro Szymona będzie trwała już zawsze i dlatego wciąż potrzebujemy pomocy. Całe nasze życie kręci się wokół rehabilitacji, terapii logopedycznej, psychologicznej, pedagogicznej – bo tylko to daje szansę na poprawę jakości życia i rozwój Szymona…
Koszty związane z leczeniem, opieką specjalistów oraz rehabilitacją są bardzo wysokie i trudno jest je udźwignąć samodzielnie – szczególnie gdy każda chwila jest podporządkowana potrzebom niepełnosprawnego dziecka.
Choć mijają kolejne tygodnie, miesiące, lata… Ja nie przestaję wierzyć i walczyć o mojego syna. Proszę Was… Zawalczcie o Szymona razem ze mną – on tak bardzo tego potrzebuje.
Marlena – mama Szymona
- Jakub Majdanik20 zł
Darowizna przekazana przez skarbonkę WARTO POMAGAĆ
- Grzesiek S5 zł
Darowizna przekazana przez skarbonkę WARTO POMAGAĆ
- DG pomaga20 zł
Darowizna przekazana przez skarbonkę WARTO POMAGAĆ
- Kamyk10 zł
Darowizna przekazana przez skarbonkę WARTO POMAGAĆ
- Roland2 zł
Darowizna przekazana przez skarbonkę WARTO POMAGAĆ
- Konrad5 zł
Darowizna przekazana przez skarbonkę WARTO POMAGAĆ