Do widoku cierpiącego dziecka nie można się przyzwyczaić

Roczna rehabilitacja i zapas leków, sprzęt rehabilitacyjny
Zakończenie: 28 Czerwca 2021
Opis zbiórki
Historia szczęśliwych narodzin mogłaby dzisiaj przypominać nam najwspanialsze chwile w naszym życiu. Dzisiaj z perspektywy czasu trudno odszukać w pamięci tę radość. W chwili, kiedy nasz synek przyszedł na świat, w naszych głowach gościł strach. Nadszedł długo wyczekiwany dzień w moim życiu. Szymon urodził się 8 października 2019 roku w Poznaniu. O jego chorobie wiedziałam już wcześniej, był to ciężki dla mnie czas. Ostatnie dwa miesiące ciąży to tylko lęk, strach ta paraliżująca niewiadoma. Jak to będzie po narodzinach? Bardzo obawiałam się naszego pierwszego spotkania. Widok w internecie dzieci z wodogłowiem był straszny… Bałam się... Bałam się tego, co zobaczę, kiedy Szymon przyjdzie na świat. Kochałam go najmocniej na świecie, ale gdzieś głęboko miałam w sobie lęk, co zobaczę po porodzie...
Los w pierwszych chwilach okazał się bardzo łaskawy. Wyobrażałam sobie zdeformowaną główkę, ale mój synek miał piękną malutką główkę. Jego Piecki zostały zabezpieczone specjalnym opatrunkiem, więc nawet nie widziałam rozszczepu kręgosłupa. W drugiej dobie życia został przewieziony do innego szpitala, gdzie po raz pierwszy był operowany. Nie mogłam być razem z nim, ponieważ sama musiałam dojść do siebie po cesarskim cięciu. Wiedziałam, że jest w dobrych rękach, bo czuwał przy nim tata.
Zapowiadało się, że wszystko będzie dobrze, ale niestety po kilkunastu dniach okazało się, że został zakażony płyn mózgowo-rdzeniowy. Przez trzy tygodnie trwała antybiotykoterapia. Do widoku cierpiącego dziecka nie można się przyzwyczaić- za każdym razem ból, strach. W końcu zastawka została wymieniona. Czekaliśmy jeszcze na badania urologiczne, po których okazało się, że Szymon musi być cewnikowany co 3/4 godziny. Po dwóch miesiącach spędzonych w szpitalu mogliśmy wyjść do domu.
Rozszczep kręgosłupa to bardzo poważna wada układu nerwowego. Zazwyczaj dziecko skazane jest na wózek inwalidzki. Rozpoczęliśmy intensywną rehabilitację. Próby i wysiłek, jaki Szymek wkłada w ćwiczenia, nie idą na marne. Świetnie daje sobie radę – dzielny mały wojownik. Wiemy, że dzięki dalszemu leczeniu i rehabilitacji jego życie może zmienić się na lepsze. Każda matka marzy o tym, by jej dziecko było szczęśliwe.
Szymon musi być co najmniej cztery razy w tygodniu rehabilitowany. Na razie nie potrzebuje kosztownego sprzętu- ma dopiero 3 miesiące, ale koszt rehabilitacji jest dla nas rodziców zbyt wysoki. Cały czas przyświeca nam myśl, że otrzymaliśmy szansę, której nie możemy zmarnować. Jego pogodna twarz dodaje nam sił w walce z tą okropna choroba. W naszej sytuacji żaden rodzic nie poddałby się bez walki. My też nie możemy. Bardzo prosimy Was o wsparcie.
Jakub i Dorota- rodzice