

Tomek poparzony silną chemią! Tragedia dotknęła całą rodzinę!
Cel zbiórki: Roczne leczenie i rehabilitacja
Przekaż mi 1,5% podatku
Przekaż mi 1,5% podatku
Cel zbiórki: Roczne leczenie i rehabilitacja
Opis zbiórki
Od tragedii dzieli nas kilka miesięcy, ale mamy wrażenie, jakby to stało się wczoraj. 6 kwietnia mój ukochany mąż uległ wypadkowi podczas pracy na statku. Został poparzony wodorotlenkiem sodu, zwanym również sodą żrącą. Sprzęt, z którego korzystał Tomek, rozszczelnił się pod dużym ciśnieniem, przez co chemia dostała się pod jego ubranie. Mój poparzony mąż na statku przebywał jeszcze 30 godzin!
W szpitalu w Gryficach spędził 13 dni. Doznał poparzenia III stopnia i doszło do martwicy skóry. Boleśnie ucierpiały nerwy, mięśnie oraz ścięgna. Groziło amputacją lewej ręki, jednak lekarze za wszelką cenę chcieli nam pomóc. Zdecydowali się na przeszczep skóry pobrany z uda. Operacja miała trwać 1,5 godziny, a przedłużyła się do ponad 3 godzin.
Niestety po powrocie do domu, okazało się, że przeszczep skóry wykonany na lewej ręce w 2/3 został odrzucony przez organizm. Chodziliśmy codziennie przez 2 tygodnie na czyszczenie ran oraz zmianę opatrunków. Niestety obecnie ręka jest niesprawna i nadal potrzebuje pielęgnacji. Zwykłe opatrunki nie wystarczą przy takich obrażeniach, a te dedykowane do poparzeń są bardzo kosztowne. Mąż potrzebuje też specjalistycznych rękawów, które są szyte tylko w Łodzi. Ogromne kwoty pochłania również rehabilitacja. Mąż powinien być rehabilitowany minimum 4 razy w tygodniu. Cena jednej wizyty to 200 zł. Na miesiąc daje to sumę 3.200 zł!

Niestety nie mamy już swoich oszczędności i nie mamy od kogo pożyczyć pieniędzy. Rodzice tyle, ile mogli, tyle nam dali. Tomasz jest niezdolny do pracy. Ma przykurcze ścięgien i mięśni. Ja prowadzę własną działalność gospodarczą, zajmuję się fotografią. Mąż również ma swoją działalność, której na chwilę obecną nie może zawiesić, ze względu na toczące się sprawy w ZUS-ie. Niestety po opłaceniu ZUS-u mojego i męża nie starcza nam na życie. Od wypadku minęły ponad 2 miesiące, a on nadal nie otrzymuje chorobowego. Musimy mieć też środki finansowe na opał i opłaty bieżące… Coraz częściej musimy wybierać, co opłacić – rehabilitację, rachunki, czy jednak puścić dziecko na wycieczkę szkolną.
Długo się wstrzymywałam z założeniem zbiórki, ale najnormalniej w świecie nie dajemy już rady. Wielu znajomych nas do tego namawiało. Ja od razu postanowiłam pójść do drugiej pracy na etat. Ale niestety i to nie pomogło nam w kłopotach finansowych. Mój mąż chce wrócić do zdrowia, iść do pracy i zapewnić nam dobre życie, jednak najpierw musimy go wyleczyć… Nigdy od nikogo nie musieliśmy pożyczać pieniędzy. Zawsze dawaliśmy sobie radę sami. Nikt by się nie spodziewał, że jeden dzień, jedna chwila zniszczy nam życie.

Mąż chodzi na terapie do psychologa oraz psychiatry. Mamy dwójkę cudownych dzieci w wieku 6 i 8 lat. Tata był bohaterem, a teraz nie może nawet wziąć ich na ręce. Tomasza bardziej niż te rany bolało serce, że dzieci się go bały, że młodsza córka, gdy go zobaczyła po wyjściu ze szpitala, to się rozpłakała, mówiąc: Mamusiu jestem bardzo zestresowana, gdy widzę rączki taty.
Tomasz nie może wychodzić na słońce, nie może również mieć kontaktu z wodą słoną ani słodką. Co dzień widzę jego cierpienie, smutek, walkę o każdy dzień. To dobry, uczciwy i kochany człowiek, który nigdy nikomu nie zrobił krzywdy. Jest najlepszym mężem i ojcem. Nie zasłużył sobie na taką tragedię. Bardzo proszę Cię o pomoc!
Ola, żona Tomka
- Wpłata anonimowa100 zł
- Wpłata anonimowa294 zł
- Wpłata anonimowa10 zł
2000 zł
200 złPanie Tomku, cierpienie nie ma żadnego sensu. To się skończy i wtedy nastanie piękny rozdział w Pana życiu. 🤍
- Amigo50 zł