Amelka znów walczy o oddech! Mamy mało czasu na ratunek....

Drugi etap operacji plastyki krtani w Lozannie
Zakończenie: 12 Listopada 2019
Rezultat zbiórki
Amelka już po operacji. To dzięki Wam udało się ją uratować!
Amelka jest już po drugiej operacji. Krtań pięknie się zagoiła. Lekarze usunęli rurkę tracheotomijną i zastąpili ją inną rurką, zabezpieczającą przed powikłaniami.
Od jutra Amelka zaczyna nowy etap życia, będzie się uczyła oddychać przez nos. Najbliższe dwa tygodnie to uważna obserwacja lekarzy. Jeśli Amelka będzie sobie dobrze radziła rurka zabezpieczająca zostanie usunięta na stałe, a Amelka wreszcie rozpocznie normalne życie!
Dziękujemy Fundacji, dziękujemy wszystkim Darczyńcom. Bez Waszego wsparcia nie udałoby się zdążyć z wykonaniem operacji w tak krótkim czasie. Jesteśmy bardzo wdzięczni! Uratowaliście Naszą kochaną córeczkę♥️
Opis zbiórki
Kilka tygodni, kilkaset tysięcy złotych i ratunek, który musi nadejść. Amelka znów potrzebuje pomocy!
______
Amelka dostała od Was pomoc, kiedy potrzebowaliśmy operacji. Teraz pomoc potrzebna jest w trybie pilnym. Przed nami kolejny etap, który odbędzie się już 12 listopada. Znów prosimy Was o pomoc!
Myślałam, że to już wszystko za nami. Stres, długa operacja, tydzień śpiączki, czuwanie przy łóżeczku w pełnym napięcia oczekiwaniu… Kiedy poznałam dalszy plan leczenia, zaniemówiłam. Zrekonstruowana krtań to dopiero pierwszy krok na drodze do zdrowia. Teraz czeka nas kolejny, tym razem decydujący.
Amelka musi zostać poddana kolejnej operacji. Oddech i zdrowie mojej córeczki wyceniono na kilkaset tysięcy złotych!
Podczas poprzedniej operacji przeszczepiono do uszkodzonej krtani, kawałek żebra. Lekarze tłumaczyli, co się wydarzy, ale pełna obaw, niewiele z tego rozumiałam. Cała w stresie czekałam na zakończenie. Kiedy dowiedzieliśmy się, że wszystko przebiegło zgodnie z planem, cały strach, stres, obawy, zniknęły. W naszym życiu na chwilę zagościła radość. To było jak wygrany los na loterii - w końcu wszystko się zmieniło, nastąpił postęp, zrobiliśmy krok w kierunku zdrowia. To był jeden z najcięższych tygodni w naszym życiu - Amelka była utrzymywana w śpiączce, by nie czuła bólu, lekarze zabezpieczyli ją przed wszelkimi konsekwencjami operacji.
Kiedy Amelia się wybudziła, lekarze powiedzieli, że to bardzo znaczący, ale pierwszy krok. Kolejne badania i rozmowa z lekarzem, który oznajmił, że teraz wszystko musi zagoić, a za kilka miesięcy musimy wrócić. Koszt kolejnej operacji jest ogromny! Znów potrzebujemy Waszej pomocy!
Terminu nie możemy przełożyć, proteza musi zostać wyciągnięta, rurka usunięta. Dopiero wtedy leczenie zostanie dopełnione, a Amelka odetchnie pełną piersią, a ja w końcu usłyszę jej oddech, jej głos…
Błagam, to nasza jedyna szansa! Jesteśmy już tak blisko celu… Teraz nie mogę zrezygnować z walki o moją córeczkę!
_____
Poznajcie Amelkę i jej historię:
Urodzona zbyt wcześnie, kiedy nikt się jej jeszcze na świecie nie spodziewał. W 28 tygodniu ważyła zaledwie 750 gramów. Inkubator, mnóstwo rurek, aparatura podtrzymująca życie. I pytanie, które wciąż kołatało się w głowie: co dalej?! Lekarze byli ostrożni, rokowania na poziomie 60%. Dwumiesięczna kruszynka i pierwsza operacji. Z obawą patrzyliśmy na rozwój wydarzeń i prosiliśmy lekarzy, by zrobili wszystko, co w ich mocy. To czekanie, niepewność, strach. Uczucia, których nigdy tak silnie nie doświadczyłam. Po powrocie do naszego szpitala myśleliśmy, że najgorsze już za nami. Niestety, to było tylko pobożne życzenie….
Jednego dnia zadzwonił telefon. Lekarze powiedzieli, że stan Amelki jest bardzo zły. Tragiczny. Nie może oddychać. Nogi się pode mną ugięły… I wtedy usłyszałam coś, co wtedy brzmiało jak najgorsza możliwa wiadomość: konieczne jest założenie rurki tracheotomijnej. Miałam ochotę rzucić słuchawką i się rozpłakać. Schować się w kącie i liczyć, że to tylko sen… Wszystko wzywało do rzeczywistości. Musiałam przełknąć przerażenie i biec, podpisywać dokumenty. Bycie mamą zobowiązuje. Możesz płakać tylko wtedy, kiedy nikt nie patrzy… Myślałam, że ta rurka jest już na zawsze, że to na całe życie. Później okazało się, że to, co uratowało Amelce życie, stało się jednocześnie przekleństwem.
Rozczarowanie i przerażenie szybko przekułam na energię i walkę o Amelkę. Walka o pierwszą operację kosztowała nas wiele: na zmianę mieliśmy nadzieję, doświadczaliśmy ogromnego rozczarowania, by za chwilę znów liczyć na to, że los się odwróci. Mieliśmy szczęście, znalazło się mnóstwo dobrych ludzi, gotowych pomóc Amelce. Nigdy nie odwdzięczymy im się za tę pomoc. Dzięki Wam jedno z najważniejszych marzeń zostało spełnione.
Amelka jest żywiołową 3-latką, ale choroba spowodowała, że poznawczo jest na etapie półtorarocznego malucha. Rurka uniemożliwia jej mówienie, ale wypracowujemy alternatywną komunikację, umożliwiającą wykonywanie codziennych czynności. Niestety, w wielu kwestiach, wciąż musimy postępować z nią, jak z maluchem. Amelka nie komunikuje swoich potrzeb. Nie powie, że jest głodna, spragniona. To ja muszę pilnować, by miała wszystko, co niezbędne.
Amelka jest świetną obserwatorką, szybko zauważyła, że wystarczy złapać mnie za rękę i zaprowadzić w odpowiednie miejsce, by dać znać, że chce wyjść na spacer, pobawić się konkretną zabawką. Już dawno postanowiłam, że nie staniemy się niewolnikami choroby. Ona żyje, chodzi, próbuje się uśmiechać, a ja cieszę się tym, jak tylko mogę. Uwielbiam pokazywać Amelce świat, mimo że nasz w każdej chwili nasz może runąć…
Amelka pokazała mi, że życie bywa przewrotne, a choroba nie wybiera. Walka o córeczkę udowodniła, że matka walcząca o dziecko, jest zdolna do wszystkiego. Niestety, trafiliśmy na mur. Środki, które musimy uzbierać na operację Amelki, są ogromne, ale wierzę, że z Waszą pomocą ponownie uda się go zburzyć. Ta kwota, to cena pierwszego i każdego kolejnego oddechu. Pozwól mojej córce zacząć żyć w pełni i cieszyć się tym, co daje dzieciństwo.