Jaś od 4 lat walczy z nowotworem❗️Pomóż, by rak nie zabrał już nic więcej!

rehabilitacja i terapia po powikłaniach po leczeniu onkologicznym
Zakończenie: 11 Stycznia 2024
Opis zbiórki
Jaś niedługo skończy 5 lat, a od czterech jego i moje życie to dramatyczna walka... To zapach chemii i strachu, operacje i codzienność na oddziale onkologii... Rak - usłyszeliśmy, gdy Jaś miał zaledwie roczek. Nagle zrobiło się zimno i ciemno, a dalsze słowa lekarza zagłuszył mój głośny szloch. W jednej chwili znaleźliśmy się w środku onkologicznego koszmaru…
Kiedy Jaś przyszedł na świat, nie miałam pojęcia, co nas czeka. Synek był wesołym, pełnym energii dzieckiem. Chodził do żłobka, biegał, bawił się z rówieśnikami. Zachorował, gdy miał roczek i 10 miesięcy. W świetle zauważyłam dziwną poświatę na źrenicy synka… Zaniepokojona, zabrałam go do okulisty. Nowotwór – usłyszałam, trzymając mojego rocznego synka w ramionach. Ziemia osunęła mi się spod stóp…
Po dalszych badaniach okazało się, że Jaś ma nowotwór w IV, najgorszym stopniu zaawansowania. Od tego momentu nasze życie stało się walką. O życie, o zdrowie, o wzrok, bo nowotwór zaatakował oczy mojego maleństwa… To w nich znajdowało się ognisko raka. Retinoblastoma to nowotwór złośliwy, występujący u dzieci. Często odbiera wzrok, powodując, że maluszki na zawsze pogrążają w ciemności… Nieleczony może prowadzić do przerzutów, a te – do najgorszego. Bałam się, że Jaś straci wzrok. Jeszcze bardziej bałam się, że to ja go stracę…
Jak pogodzić się z faktem, że twoje małe dziecko stanęło oko w oko z nowotworem? Nie wiem. Nigdy się z tym nie pogodziłam i nigdy nie pogodzę... Żeby pokonać raka, trzeba było wytoczyć najcięższe działa. W trakcie swojego 4-letniego życia Jaś był w narkozie już 43 razy… 9 razy miał robiony rezonans. Po pierwszej, badzo ciężkiej chemii synek przestał chodzić... Potem niestety Jaś przestał mówić.
Ciągły strach i walka o życia pozostawiły na synku ogromne piętno... Nasze dziecko, które było takie otwarte, pogodne, ciekawe wszystkiego, które zagadywało wszystkich, na naszych oczach coraz bardziej zamykało się w sobie. Kolejne narkozy, zastrzyki, chemia były koniecznością, by ratować jego wzrok, zdrowie i życie. Jaś był coraz mniej zainteresowany światem, coraz mniej powtarzał, naśladował, tracił wszystkie umiejętności społeczne, a my nie mogliśmy nic z tym zrobić... U synka w końcu zdiagnozowano autyzm...
Wciąż latamy na kontrolę oczka i diagnostykę. Niestety rak może wrócić w każdej chwili... Tę bitwę póki co wygraliśmy, lecz jesteśmy czujni - nowotwór to zacięty przeciwnik, który nie zawaha się, by zaatakować ponownie. Teraz czeka nas inna walka, o przyszłość Jasia... O jego powrót do normalnego życia.
Jaś potrzebuje intensywnej terapii i rehabilitacji, aby wróciła mu mowa, umiejętności i pamięć... Aby mógł w przyszłości funkcjonować samodzielnie. Synek chodzi do przedszkola specjalnego, ćwiczę też z nim w domu, ale to wciąż za mało... Potrzebny jest logopeda, hipoterapia, terapia SI... Nie brakuje nam siły i determinacji do walki, nie mamy tylko pieniędzy, żeby opłacić synkowi rehabilitację i terapię.
Przed nami wciąż jednak długa i wyboista droga. O niczym innym nie marzę niż o tym, że usłyszę, że synek jest zdrowy. Błagam o pomoc, aby odzyskać to, co Jasiowi zabrał rak...
Julia, mama Jasia