Kiedy urodził się nasz Jaś, byłam najszczęśliwszą osobą na świecie. Synek rozwijał się prawidłowo, był radosnym, pełnym energii chłopcem. Niestety nie mogliśmy się tym zbyt długo nacieszyć... Nasz świat runął, gdy Jaś skończył roczek i 10 miesięcy. Właśnie wtedy w jego oczku zdiagnozowano nowotwó...