Twoja przeglądarka jest nieaktualna i niektóre funkcje strony mogą nie działać prawidłowo.

Zalecamy aktualizację przeglądarki do najnowszej wersji.

W portalu siepomaga.pl wykorzystujemy pliki cookies oraz podobne technologie (własne oraz podmiotów trzecich) w celu, m.in. prawidłowego jego działania, analizy ruchu w portalu, dopasowania apeli o zbiórkach lub Fundacji do Twoich preferencji. Czytaj więcej Szczegółowe zasady wykorzystywania cookies i ich rodzaje opisaliśmy szczegółowo w naszej Polityce prywatności .

Możesz w każdej chwili określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w ustawieniach swojej przeglądarki internetowej.

Jeśli kontynuujesz korzystanie z portalu siepomaga.pl (np. przewijasz stronę portalu, zamykasz komunikat, klikasz na elementy na stronie znajdujące się poza komunikatem), bez zmiany ustawień swojej przeglądarki w zakresie prywatności, uznajemy to za Twoją zgodę na wykorzystywanie plików cookies i podobnych technologii przez nas i współpracujące z nami podmioty. Zgodę możesz cofnąć w dowolnym momencie poprzez zmianę ustawień swojej przeglądarki.

Mój mąż zginął, a córeczka urodziła się z ciężką wadą... W Tobie nasza nadzieja!

Weronika Cygan
Zbiórka zakończona
Cel zbiórki:

Operacja rączki w Paley European Institute - jedyna szansa Weroniki na sprawność

Weronika Cygan, 4 latka
Gorzkowice, łódzkie
Wrodzona wada rozwojowa dłoni - brak kości śródręcza i brak paluszków
Rozpoczęcie: 9 Października 2019
Zakończenie: 9 Stycznia 2020

Rezultat zbiórki

Dzięki Waszej pomocy na początku stycznia 2020 roku Weronisia przeszła operację rączki w European Paley Institute! 

Wszystko poszło zgodnie z planem! Mama Weronisi podczas trwania operacji miała cały czas SMS-owy kontakt z personelem, dzięki czemu na bieżąco dostawa informację dotyczące stanu zdrowia córeczki. 

Weronika Cygan


Teraz Weronika dzielnie się rehabilituje, by szybko wrócić do zdrowia i nauczyć się używać "nowej" rączki. 

Dziękujemy wszystkim za pomoc! Jesteście wspaniali!

Opis zbiórki

Gdy byłam w ciąży, dowiedzieliśmy się o wadzie córeczki. Byliśmy przerażeni, jednak razem. Mogliśmy się wspierać, pocieszać... Potem mój mąż zginął. Nie zdążył poznać i przytulić córeczki… Odszedł, ale zostawił mi anioła, moją Weronisię. To dla niej muszę żyć dalej, dla niej muszę być silna. Dzisiaj sama walczę o jej sprawność, dlatego proszę Cię - pomóż mi uratować jej rączkę. Teraz to właśnie szczęście córeczki jest celem mojego życia…


Byliśmy tacy szczęśliwi… Od 3 lat staraliśmy się o dziecko i w końcu się udało! Pierwsze tygodnie były niczym niezmąconą radością. Potem, w 13 tygodniu ciąży, zdecydowaliśmy się na badania prenatalne. Chcieliśmy poznać płeć dziecka. Dziewczynka! Lekarz od razu zauważył. Potem badał dokładnie, ale już w ciszy. Dopiero na koniec badania powiedział, że z rączką jest coś nie tak i że najprawdopodobniej będzie skrócona, bez paluszków… Kolejny miesiąc był jak wyjęty z życiorysu. Nieustannie płakałam… Znaleźliśmy jednak w internecie forum rodziców dzieci z podobnymi wadami. To oni dali nam nadzieję! Pozbieraliśmy się i zapadła decyzja, że to nie koniec świata, jakoś damy radę, będziemy robić wszystko, by tą rączkę zoperować i dać Weronice szansę na sprawność. Weronika… Zdążyliśmy jeszcze wspólnie wybrać córce imię…

Weronika Cygan

Znowu wróciła radość i nadzieja, znów byliśmy szczęśliwi! I wtedy stała się tragedia… Radek zdążył jeszcze wszystko w domu porobić: zrobił remont, pomalował pokój dla córeczki, złożył łóżeczko. Nie mogliśmy się jej doczekać! Pewnego weekendu zaplanowaliśmy spotkania ze znajomymi: ja spędzałam wieczór z dawno niewidzianymi koleżankami, a mąż pojechał na ryby z kolegą. Wiedział, że to ostatni raz, gdzie może wyjechać, bo poród zbliżał się wielkimi krokami! Ostatni raz rozmawialiśmy przez telefon ok. 22:00. Powiedział: “Madziu, więcej żadnej nocy osobno, obiecaj! Jak pojedziemy następnym razem a ryby, to już we trójkę!”. To było ostatnie “kocham”, ostatnie “tęsknię”. Więcej nie usłyszałam męża...

Potem już się nie odezwał. Sądziłam, że rozładował mu się telefon, jednak gdy na drugi dzień nie wrócił i nie dał żadnego znaku, pojechałam go szukać, nad tamto jezioro. Wiedziała, gdzie się rozbili, ale nikt, żaden wędkarz nie chciał mi pomóc. Płakałam, błagałam, dostałam w odpowiedzi obojętność. Dopiero pani w sklepie zlitowała się nade mną. Zawołała męża strażaka, to od nich zaczęła się cała akcja poszukiwawcza. Był listopad, zimno, kolejnego dnia policja miała strajk. 11 listopada w jeziorze zostało znalezione ciało kolegi mojego męża. Ja jednak nie traciłam nadziei, że Radek żyje. Może gdzieś pobiegł, może się uderzył i stracił pamięć? - myślałam, a raczej przekonywałam siebie. Co rano jeździłam nad to jezioro, szukać męża. Tak bardzo się bałam, o niego, o naszą Weroniczkę. To był już 8 miesiąc ciąży…


Radka znaleźli 12 listopada, kilkadziesiąt metrów od miejsca, gdzie obozowali. Potem prokurator powiedział, że prawdopodobnie mąż rzucił się do wody z brzegu, gdy zobaczył, że kolega wypadł z łódki i zaczął tonąć. Obaj z wody już nie wyszli.

Weronika Cygan

Potem nastąpiły najczarniejsze dni mojego życia. Załamałam się, miałam straszną depresję. Nie wiedziałam, co dalej, jak ma wyglądać teraz moje życie bez Radka? Gdy urodziła się Weronisia, nie było lepiej. Bałam się o nią, bałam się popełnić jakikolwiek błąd. Wiedziałam, że ją stracę… Zawsze mogłam liczyć na moich rodziców, ale pomoc przyszła też ze stron osób, od których bym się tego nie spodziewała! Natomiast zawiedli ci, którzy wydawali się bliscy… To prawda, że przyjaciół poznaje się w biedzie…


Gdy Weronika miała 2 tygodnie, trafiłyśmy do szpitala z rotawirusem. Położono mnie na sali z dziewczyną, która również miała córeczkę. Tata nosił ją, przytulał, mówił: “moja księżniczka”. Płakałam w poduszkę. Ja byłam sama, Weronika nie zdążyła poznać nawet taty, Radek nie zdążył jej przytulić, nazwać księżniczką… To było tragiczne przeżycie, ale też przełomowe. Upadłam na emocjonalne dno, odbiłam się. Wiedziałam, że muszę wziąć się w garść, bo żyję teraz dla niej. Dla mojego Anioła, którego zostawił mi Radek. 

Weronika Cygan


Przyszła wiosna, Weronika zaczęła się uśmiechać, coraz więcej rozumieć. To dało mi siłę. Zaczęłyśmy walczyć - o siebie, ale przede wszystkim o jej sprawność. Weronika urodziła się ze zniekształconą dłonią, bez paluszków. Prawdopodobnie był to skutek zapalenia ucha, które przeszłam w pierwszych tygodniach ciąży. W końcu trafiłyśmy na wizytę do doktora Paleya. On, jako jedyny, dał nam nadzieję, że rączka córeczki będzie sprawna! Na tę długą i trudną drogę do operacji zdecydowałam się jednak dopiero, gdy doktor pokazał mi filmiki dzieci, które są już po podobnych operacjach. To niesamowite, ale ich rączki są sprawne! Mają zdolność chwytu, wykonują mnóstwo czynności, których jedną ręką nie da się zrobić. Właśnie wtedy postanowiłam, że chcę tego samego dla mojego dziecka. Radek też by tego chciał…


Bardzo Was proszę o pomoc. Weronice wystarczy tylko jedna operacja, by jej niewykształcona rączka była sprawna! Niestety, ta operacja - choć odbędzie się w European Paley Institute w Polsce - kosztuje fortunę… Jesteśmy teraz z Weroniką same, ubezpieczyciel odmówił wypłaty środków za śmierć mojego męża, bo według dochodzenia utonął z własnej winy. Nie dam rady pomóc córeczce, nie sama… 

Magda, mama Weroniki

*******

Czytaj także:

FAKT.PL

lodz.tvp.pl

Weronika Cygan
piotrkowski24.pl

******

Weronikę możecie także wesprzeć, licytując fanty na bazarku: KLIK

Ta zbiórka jest już zakończona. Wesprzyj innych Potrzebujących.

Pomóż mi nagłośnić zbiórkę

Baner na stronę

Obserwuj ważne zbiórki