Skóra jak pancerz utkany z cierpienia. Wiktorek wciąż potrzebuje wsparcia!

Leczenie, zakup leków i środków opatrunkowych
Zakończenie: 8 Lutego 2024
Opis zbiórki
Ból pękającej skóry, całe ciało w ranach. Gdy jedne się goją, pojawiają się kolejne – bez przerwy, w nieskończoność. I to wszystko na ciele mojego małego synka… On cierpi, nie zna dnia, gdy nie było bólu. Tylko przez pierwszy miesiąc swojego życia był zdrowym, beztroskim maluszkiem…
Proszę o pomoc dla Wiktorka, bo koszty maści, opatrunków i leków, które dają ukojenie, przerastają nasze możliwości… Jako mama walczę ze wszystkich sił, by dzieciństwo synka było szczęśliwe, choć nieuleczalna choroba sprawia wiele bólu. Dzięki poprzedniej zbiórce mogliśmy zapewnić synkowi opiekę medyczną. Jednak on nie wyzdrowieje, a potrzeby związane z leczeniem pękającej skóry rosną, dlatego ponownie prosimy o pomoc…
Na początku były tylko małe krostki. Pojawiły się, gdy synek miał miesiąc. Myślałam, że to jakaś niegroźna alergia. Jednak z każdym dniem krostek przybywało i coraz bardziej swędziały. Wiktor z każdym dniem był coraz bardziej niespokojny i drażliwy. Choroba uniemożliwia mu normalne funkcjonowanie. Nie może się bawić, ciężko mu się chodzi – ma bolesne rany nawet na palcach u nóg!
Codzienne cierpienie mojego dziecka sprawia, że chciałabym uśmierzyć mu ból za wszelką cenę. Niestety, nie na wszystko mnie stać. Maści i leki, jakie przepisują mu lekarze, pochłaniają ogromne środki finansowe. Mam także starszą córkę, która choruje na padaczkę. Właściwie wszystkie pieniądze są przeznaczane na leczenie dzieci, a tych i tak ciągle brakuje...
Z biegiem czasu na całym ciele zaczęły robić mu się sączące rany: na głowie, rękach, nogach, paluszkach i nadgarstkach. Na całym ciele. Są wszędzie… Atopowe łojotokowe zapalenie skóry – tak brzmi diagnoza. Wydaje się czymś błahym, a kryje w sobie piekło… Tego piekła każdego dnia doświadcza mój mały synek... Stoję pod ścianą finansową. Sama wychowuję dzieci i chciałabym już nie martwić się, czy będę miała za co wykupić leki. Chciałabym zabrać Wiktorkowi chorobę, wziąć ją na siebie, gdyby tylko się dało. On tak cierpi w swojej skórze, która jest jak pancerz utkany z cierpienia...
Dzięki poprzedniej zbiórce, dzięki pomocy Darczyńców, mogłam zapewnić synkowi potrzebne leki, maści wizyty lekarskie, odczulania. Stan synka poprawia się dzięki tym wszystkim zabiegom, ale wciąż potrzebne jest dalsze leczenie i specjalistyczne turnusy, by poprawa była długotrwała. Dlatego z całego serca proszę o pomoc dla Wiktorka, byśmy mogli dalej walczyć.