Sama miłość nie wystarczy, by uzdrowić moje dziecko

Zajęcia terapeutyczne, turnusy rehabilitacyjne
Zakończenie: 15 Marca 2018
Rezultat zbiórki
Kochani Darczyńcy!
Bardzo dziękuję za przekazane przez Was darowizny, dzięki Waszej pomocy Wiktoria miała zapewnioną rehabilitację, wyjechała na turnusy rehabilitacyjne logopedyczne i neurologiczne.
Dziękujemy za każdą przekazaną złotówkę! To dzięki Wam Wiktoria może walczyć o lepsze jutro, zrobiła już duże postępy, dzięki ciężkiej pracy i Waszemu wsparciu - zaczęła mówić!
Przed córką jeszcze długa droga, ale dzięki Wam jest zdecydowanie łatwiej! Dziękujemy Wam za wszystko z całego serca!
Opis zbiórki
Kiedy Wiktoria się urodziła - walczyłyśmy obie. Ja - walczyłam o życie, by nie umrzeć, by mieć szansę być mamą. Z sali porodowej od razu zostałam przewieziona na blok operacyjny. Ona, moja córeczka - na świat przyszła cudem. Ciąża była zagrożona, a na każdym jej etapie, lekarze podejrzewali coraz to nowe choroby, z jakimi urodzi się Wiktoria…
A wszystko rozpoczęło się od moich nieprawidłowych wyników badań krwi. Wtedy jeszcze nie miałam objawów, jednak już wiedziałam, że jestem chora na toksoplazmozę - chorobę zakaźną, szczególnie groźną dla kobiet w ciąży, która może mieć tragiczne powikłania dla dziecka. Każdego badania słuchałam o coraz to nowej wadzie, z jaką narodzi się moja córka. Jedne diagnozy zastępowane były kolejnymi. Kiedy Wiktoria się urodziła, zobaczyłam ją jedynie przez ułamek sekundy. Chciałam patrzeć na jej twarzyczkę, chciałam usłyszeć, że jest zdrowa… Lekarze ją zabrali. Podczas porodu okazało się, że ja sama mam w sobie ogromnego krwiaka, że nastąpił krwotok wewnętrzny. Tamte chwile pamiętam jak przez mgłę. Wiem jednak, że walczyłam dla niej, dla Wikusi, mojej córki, która przez 9 miesięcy ciąży zdążyła skraść mi serce.
Trzymałam ją w ramionach - moją córkę, własny mikroświat - i byłam gotowa zrobić dla niej wszystko. Powikłania po przebytej przez matkę toksoplazmozie mogą być naprawdę różne - nawet te najcięższe, takie jak padaczka, zapalenie mózgu, głębokie upośledzenie. Do najczęstszych należą wady wzroku, słuchu, małogłowie. A czasem spełnia się najgorszy koszmar, najczarniejszy scenariusz - rodzice tracą dziecko, na które czekali. Miałam ogromne szczęście, że ciążę udało się utrzymać, że poród przeszedł pomyślnie. Że mogłam utulić Wikusię, zabrać ją do domu.
Wiadomo było, że już od pierwszych dni życia Wiktoria musi być pod stałą opieką neurologa. Że jej rozwój musi być kontrolowany, a wszystkie niepokojące objawy wnikliwie analizowane. Dziś, kiedy Wiki ma 3 latka, wiadomo, że jej rozwój przebiega wolniej. Największe wyzwanie stanowi dla Wiktorii mowa - neurologopeda zdiagnozował afazję motoryczną. Dopiero teraz, od niedawna, dzięki żmudnej i codziennej pracy, moja córka wypowiada pierwsze słowa! Przez ponad 2 lata jej życia, każdego dnia marzyłam o tym, by powiedziała do mnie Mamo, by mogła powiedzieć mi, czego potrzebuje. Teraz nareszcie staje się to możliwe, a ja widzę jej radość, kiedy - póki co w niewielkim stopniu - może wyrazić siebie, swoje emocje.
Wiktoria ma obniżone napięcie mięśniowe oraz zaburzenia sensoryki - jeździmy na zajęcia rehabilitacyjne, które pozwalają stymulować jej rozwój, integrować zmysły, utrwalać prawidłowe zachowania. Najbardziej bolesnym problemem są jednak atopowe zapalenie skóry, astma oskrzelowa i silne alergie - nie wiadomo, co jest przyczyną, dbam jak tylko mogę, by Wikusia nie miała styczności z detergentami, zakładam jej opatrunki, a jednak - podczas nasilonych faz - Wiktoria płacze, jej skórę pokrywają pęcherzyki. Wystarczy, że delikatnie się podrapie, a już pojawia się krew. Ze wszystkim jesteśmy sobie w stanie poradzić, ale nie potrafię patrzeć, kiedy moja córka tak bardzo cierpi...
Wbrew przewidywaniom lekarzy, Wiki rośnie i robi postępy, z których jestem szczęśliwa. Nie rozpamiętuję przeszłości, nie zastanawiam się, co mogłoby być inaczej. Wiktoria jest moją ukochaną córką, która każdego dnia się uśmiecha, chodzi do przedszkola, bawi się z rówieśnikami. Wiktoria codziennie integruje się ze światem, z każdym dniem jest coraz lepiej, a ja jestem dumna ze wszystkiego, co uda jej się osiągnąć. Wiem, że Wiki ma szansę na szczęśliwe życie, że może być samodzielna i sprawna. Aby to było możliwe, potrzebujemy czasu i pieniędzy, a comiesięczne koszty przewyższają możliwości naszej rodziny. Poza Wiktorią wychowuję również synów, żyjących z zespołem Aspergera - troje dzieci wymagających opieki stanowi wyzwanie finansowe, a miłość, niestety, nie jest walutą, jaką mogę zapłacić.
Po ciąży, której miałam nie donosić, po porodzie, którego miałam nie przeżyć, obie - Wikunia i ja - żyjemy i każdego dnia walczymy. Proszę Was o pomoc. Kiedy zostałam mamą, spełniło się moje marzenie. Dziś z całych sił pragnę, by moja córeczka była zdrowa...