

Jeden na milion. Chłopiec, który marzy, by stanąć na własnych nogach
Cel zbiórki: Przelot i pobyt w czasie leczenia w USA
Cel zbiórki: Przelot i pobyt w czasie leczenia w USA
Aktualizacje
Zmniejszamy kwotę!
W końcu pojawiły się dobre wieści!
Otrzymaliśmy refundację na leczenie Wojtka w USA! Dzięki temu możemy zmniejszyć kwotę potrzebną do zebrania.
Niestety okres leczenia to około 8-9 miesięcy. Operację mamy wyznaczoną na 6 listopada. Jest to zimowy okres na Florydzie i niestety najdroższy. By nam starczyło na cały okres leczenia, brakuje nam około 100 tys. złotych!
Do tego w zeszły tygodniu pomimo operacji Wojtka został nam odebrany punkt 7 na komisji do orzecznictwa... Walczymy dalej, ale przed nami wciąż bardzo, bardzo długa droga.
Dzięki Waszej dalszej pomocy możemy być coraz bliżej celu!
Rodzice
Z ostatniej chwili❗️PEŁNA MOBILIZACJA!
Wojtek jest po trzech operacjach robionych przez dr Paleya. Jedna w USA dwie w Polsce. W tej chwili potrzebuje kolejnej. Skrót nogi wynosi około 6 cm, ale nie to jest problemem a jego nietypowa stopa.
Przeszedł już trzy ciężkie operacje na niej, ale potrzebna jest trzecia. W 2017 roku wygraliśmy walkę z NFZ o refundację leczenia w USA ale na szczęście udało się by dr Paley zrobił ja w Polsce.

W 2019 miał kolejna operacje w klinice Paley w Warszawie ale nie była ona tak inwazyjna jak ta, która teraz musi być.
Wojtka stopa sprawia, że nie noże on funkcjonować normalnie. Mamy zamiar starać się o refundację NFZ operacji w USA ale szanse są małe. Mamy kosztorys na milion zł i plan leczenia.
Ta kwota dosłownie zapiera dech, ale nie mamy innej możliwości, musimy walczyć o jedyną szansę naszego synka.
Pomóżcie nam!
Rodzice
Opis zbiórki
Walczymy z czasem. Wojtuś rośnie i z dnia na dzień jest coraz wyższy. Nóżka nie nadąża, tracimy to, o co walczyliśmy ze łzami w oczach.
Taka wada jak ta, którą ma mój Wojtuś, zdarza się raz na milion urodzeń...
Moje dziecko jest wyjątkowe — tak powie chyba każda matka. Ja chciałabym jednak móc powiedzieć, że moje dziecko jest zupełnie zwyczajne. Wyjątkowość mojego dziecka poparta jest bowiem smutną statystyką.

O tym, że z nóżką naszego synka jest coś nie tak, dowiedzieliśmy się jeszcze podczas ciąży. Czwarty miesiąc, rutynowe badanie USG i ta zaniepokojona mina lekarza. Pamiętam to tak, jakby było wczoraj. Po narodzinach okazało się, że wada jest znacznie bardziej skomplikowana, niż można było przypuszczać. Poskręcana i wykrzywiona stópka naszego maluszka w niczym nie przypominała stopy zdrowego dziecka. Odesłano nas do Warszawy. To tam zdiagnozowano u Wojtusia stopę końsko-szpotawą. Rokowania były niezłe, tyle tylko, że lekarze się mylili i to bardzo…
O tym, co tak naprawdę dolega naszemu synkowi, dowiedzieliśmy się przypadkiem. W telewizji leciała akurat "Sprawa dla Reportera", a w niej historia chłopca, który miał jechać na leczenie nogi do USA. Zrobiliśmy głośniej i słuchaliśmy w totalnym otępieniu — przecież to była jakby historia naszego Wojtka!
Natychmiast skontaktowaliśmy się z rodzicami chłopca, którzy odesłali nas do doktora Paleya z USA. Wysłaliśmy do niego zdjęcia RTG naszego dziecka, a on nie miał wątpliwość — Wojtuś urodził się z wyjątkowo rzadką wadą — hemimelią piszczelową.
Chodziliśmy od lekarza do lekarza, ale wszyscy tylko rozkładali ręce. Nikt nie wiedział, w jaki sposób można pomóc Wojtusiowi. Coraz częściej słyszeliśmy, o amputacji… Po tygodniach poszukiwań okazało się, że jedynym lekarzem gotowym, by podjąć się operacji naszego syna jest sam doktor Paley.

Warunkiem refundacji zabiegu w Stanach przez NFZ było zaświadczenie, że w Polsce nie można Wojtkowi pomóc. Po miesiącach próśb i wielu zwątpieniach udało nam się otrzymać taki dokument. Świstek papieru, który otworzył Wojtkowi drogę do innego życia — życia na własnych nogach.
Operacja odbyła się w styczniu 2015 roku. Zabieg się udał, ale okupiony był potwornym cierpieniem Wojtusia, który odczuwał olbrzymi ból i skurcze. Nóżka była cała opuchnięta, a Wojtuś krzyczał, że nie chcę chodzić na nogach, tylko na kolankach. Nie pomagały silne środki przeciwbólowe. Jego cierpienie rozdzierało mi serce. Podczas pierwszego spaceru łzy lały się strumieniami.
W październiku, po 8 miesiącach rehabilitacji w USA, Wojtek wrócił do domu. Wszystko było wspaniałe, ale od początku wiedzieliśmy, że naszemu synkowi potrzebna będzie jeszcze jedna operacja.
W kwietniu 2016 roku spotkaliśmy się ponownie na konsultacji z dr Paleyem. Okazało się, że nie ma ani chwili do stracenia. Potrzebna była kolejna operacja stopy i to na już. Z każdym dniem rosło ryzyko zwichnięcia nogi bądź pęknięcia kości. Stópka synka wymaga natychmiastowego ratunku. Nie po to walczyliśmy o tę nóżkę tyle lat, by teraz cała praca poszła na marne.
Wojtek jest po trzech operacjach robionych przez dr Paleya. Jednej w USA i dwóch w Polsce. W tej chwili potrzebuje kolejnej. Skrót nogi wynosi około 6 cm, ale nie to jest problemem, a jego nietypowa stopa, która musi zostać natychmiast zoperowana.

Wojtek boi się operacji. Ja zresztą też. Boję się bólu i płaczu. Boję się krzyku Wojtusia, ale wiem, że ta operacja jest jedynym sposobem, by ocalić go przed kalectwem. Ludzie mają różne marzenia, ja mam tylko jedno: by mój syn znów biegał tak, jak wtedy, krótko po pierwszym zabiegu. Przekleństwem Wojtusia jest to, że wciąż rośnie. Jego nóżka wymaga ciągłej korekty, inaczej wszystkie te cierpienia pójdą na marne.
- Zwykły Polak140 zł
- Wpłata anonimowa50 zł
- Wpłata anonimowa120 zł
- 50 zł
- Wpłata anonimowa12 zł
- Wpłata anonimowa20 zł