Odebrałam telefon. Na ekranie wyświetlało się zdjęcie Andrzeja, ale to nie był on. Głos brzmiał zupełnie inaczej. Pamiętam tylko słowa: „karetka”, „nieprzytomny”, „szpital”. Wzięłam synka i od razu wsiadłam do samochodu. Do szpitala nas nie wpuścili. Operacja zakończyła się grubo po północy, a my...