Los czasem pisze najokrutniejsze scenariusze. 18 marca 2025 roku Artur, mój syn, wracał do domu do Warszawy. Na trasie zauważył stojący na awaryjnych światłach bus. Nie zawahał się ani przez chwilę – zatrzymał się, by pomóc. To miała być tylko chwila, odruch serca, chęć wsparcia drugiego człowiek...