Twoja przeglądarka jest nieaktualna i niektóre funkcje strony mogą nie działać prawidłowo.

Zalecamy aktualizację przeglądarki do najnowszej wersji.

W portalu siepomaga.pl wykorzystujemy pliki cookies oraz podobne technologie (własne oraz podmiotów trzecich) w celu, m.in. prawidłowego jego działania, analizy ruchu w portalu, dopasowania apeli o zbiórkach lub Fundacji do Twoich preferencji. Czytaj więcej Szczegółowe zasady wykorzystywania cookies i ich rodzaje opisaliśmy szczegółowo w naszej Polityce prywatności .

Możesz w każdej chwili określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w ustawieniach swojej przeglądarki internetowej.

Jeśli kontynuujesz korzystanie z portalu siepomaga.pl (np. przewijasz stronę portalu, zamykasz komunikat, klikasz na elementy na stronie znajdujące się poza komunikatem), bez zmiany ustawień swojej przeglądarki w zakresie prywatności, uznajemy to za Twoją zgodę na wykorzystywanie plików cookies i podobnych technologii przez nas i współpracujące z nami podmioty. Zgodę możesz cofnąć w dowolnym momencie poprzez zmianę ustawień swojej przeglądarki.

Kiedy dom powinien być oazą, a stanowi niebezpieczeństwo... Pomocy!

Zbigniew Wiatr
Zbiórka zakończona
Cel zbiórki:

Remont i wymiana dachu

Zgłaszający zbiórkę: Fundacja Sedeka
Zbigniew Wiatr, 56 lat
Węgorzyno, zachodniopomorskie
Choroba serca wymagająca przeszczepu
Rozpoczęcie: 16 Września 2019
Zakończenie: 30 Kwietnia 2020

Opis zbiórki

Od życia nie potrzebuje wiele. Chcę żyć. Tylko i aż. Bez zadyszki, zasłabnięć, zatrzymania akcji serca. Bez przeszczepu nie mam szans, czeka mnie śmierć. Termin transplantacji był zapowiadany kilka razy, jednak wciąż nie ma dawcy. W każdej chwili mogę dostać telefon, że znalazł się ktoś, kto podaruje mi nowe życie. Na mojej drodze stanął kolejny poważny problem. Po przeszczepie zwyczajnie mogę nie mieć do czego wracać. Mój dom nie jest oazą, stanowi dla mnie poważne zagrożenie…

Mój każdy dzień do niedawna wyglądał tak samo, ale sytuacja robi się coraz poważniejsza. Brak tchu budzi mnie w nocy ze snu. Czuję się jakby ktoś mnie zamknął w plastikowym pojemniku, tak szczelnie, że zabrakło tlenu. Noce są najcięższe, to wtedy najbardziej boję się śmierci… Patrzę w przestrzeń, czekając na kolejny oddech. W duchu modlę się, by nie był ostatnim. Moje serce przestało działać 10 lat temu, w 2009 roku. Trafiłem do szpitala, wtedy myślałem, że to chwilowe osłabienie. Właśnie startowałem z własną działalnością, tworzyłem własny projekt. Nowy start, nowe możliwości myślałem, że wszystko przede mną. Właśnie wtedy mój świat runął. Kiedy po raz pierwszy trafiłem do szpitala, kardiolog powiedział tylko: “jest źle…”. Z jednej strony cieszyłem się, że nie zwodzi mnie nadziejami, z drugiej ja, dorosły mężczyzna miałem ochotę rozpłakać się jak dziecko… Czas pogoni za lepszym jutrem, za przyszłością, ignorowanie sygnałów wysyłanych przez organizm prawie doprowadziło do tragedii. Byłem o krok od wkroczenia na drogę, z której nie ma powrotu. Tylko dzięki szybkiej pomocy lekarzy żyję i  wciąż chodzę po świecie. Teraz wiem, że można było inaczej. Ale jest za późno, mądry człowiek po szkodzie. Nie mogę cofnąć czasu, ale chcę walczyć o lepsze jutro, dla siebie, dla swojej rodziny.

Zbigniew Wiatr

Mam szczęście mieć wokół siebie ludzi, którzy mnie wspierają, na które bez względu na wszystko mogę liczyć. Dla mojej rodziny chcę być ostoją, podporą, nie ciężarem. To dzięki żonie i córce czuję się bezpiecznie . Wiem, że kiedy moje serce się zatrzyma, one będą wiedziały co robić, by mnie ratować. Nie wiem, co bym zrobił, gdyby nie one. Czy miałbym tyle siły do walki? Motywację do działania? Patrzę na nie i wiem, że są całym moim światem. Nie mogę zostawić ich samych! Lekarz nie pozostawił mi wątpliwości, konieczny jest przeszczep serca. Nowy narząd to moja nadzieja na poprawę zdrowia, na lepsze życie na to, by pokonać dolegliwości, które co dzień zwalają mnie z nóg.

Przez moją chorobę musieliśmy zmienić mieszkanie - 2 piętro stało się dla mnie nieosiągalne. Nie mogliśmy tam mieszkać, gdybyśmy tam zostali, nie byłbym w stanie wejść i wyjść samodzielnie.  Nikt nie miałby tyle sił, żeby mnie nosić. Przeprowadziliśmy się do parterowego budynku, który na początku wydawał się spełnieniem marzeń. Szybko okazało się, że to, co miało być rozwiązaniem problemów, stało się kolejną przeszkodą. Dom, w którym zamieszkaliśmy był w bardzo złym stanie. Tak że stał się dla mnie niebezpieczny. Życie w grzybie i pleśni nie sprzyja zdrowym ludziom, a co dopiero komuś, kto zmaga się z tak poważnymi problemami. Lekarze postawili sprawę jasno: jeśli po przeszczepie wrócę domu, w ciągu kilku tygodni czeka mnie śmierć. Ta wizja przerażała mnie i moją rodzinę. 

Dzięki Waszej pomocy udało nam się wymienić okna. To sprawiło, że grzyb powoli zaczął zniknać i stawać się tylko złym wspomnieniem. Niestety, w miarę postępującego remontu, dowiedziałem się, że nasz koszmar może wrócić. W moim stanie każdy stres zagraża życiu. Serce może sobie nie poradzić z kolejnym wyzwaniem... Ta choroba to nie tylko zmęczenie, obawa o życie i ogromna ilość leków. Koszty leków stale rosną, a po transplantacji będą niemal 3 razy większe. Nasze dochody są niewielkie i sami nie damy rady. Wiemy, że musimy wymienić dach, który zagraża naszemu zdrowiu. Niestety, koszty są ogromne! Cena naszego bezpieczeństwa, azylu i zdrowia jest ogromna. To kwota dla nas nieosiągalna. Pomocy! Kiedy pojawiła się taka szansa, nie możemy z niej zrezygnować. Musimy jak najszybciej przystosować dom, zanim nadejdzie zima...  i wszystko znów runie. Pomocy!

W tym wyścigu liczy się każdy dzień. Moje serce bije, ale to tylko kwestia czasu. Kardiolog powiedział jasno, jeśli w najbliższym czasie nie nastąpi przeszczep, moje dni są policzone. A jeśli po transplantacji nie będę miał dokąd wracać, jaki jest sens przeprowadzania operacji? To sprawa życia i śmierci. Ta pomoc to dla mnie ważna szansa. Szansa, której nie zmarnuję!

Ta zbiórka jest już zakończona. Wesprzyj innych Potrzebujących.

Obserwuj ważne zbiórki