Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Kacper Świstak
13 dni do końca
Kacper Świstak , 8 lat

Nigdy nie miał łatwo, dzisiaj chcemy go wesprzeć - POMOŻESZ?

Ciąża przebiegała prawidłowo. Niestety, zaraz po porodzie zaczęły się lawino nasze trudności. Myśleliśmy, że rehabilitacja pomoże, niestety... Sytuacja i stan zdrowia Kacpra okazały się o wiele poważniejsze! Z czasem zauważaliśmy różnice w rozwoju, odruchach, umiejętnościach, jakie powinno mieć dziecko w jego wieku, a jakich niestety u niego nie ma. Kacper był rehabilitowany, ale lekarze sugerowali jeszcze badania genetyczne.  Okazało się najgorsze... Sama rehabilitacja nie zmieni naszej sytuacji!  Diagnozy, jakie usłyszeliśmy, dały jasno do zrozumienia – Kacper już zawsze będzie potrzebował leczenia. Stwierdzono m.in. opóźnienie rozwoju psychoruchowego, uogólniona wiotkość, niepełnosprawność intelektualna w stopniu znacznym, brak mowy, hipotonia, zaburzenia behawioralne, cechy dysmorfii, Zespół Wanderburga... I tak zaczęła się nasza walka. Do 7 roku życia mieliśmy refundowaną rehabilitację, dziś zaczynamy wszystko na własny koszt. Kacpi ma zajęcia w przedszkolu, ale później wraca do domu i potrzebuje dalszego wsparcia. Nasz synek potrzebuje pomocy w każdej czynności samoobsługowej. Musi być karmiony, myty, ubierany. Rozumie niewiele, kontakt jest utrudniony. Jego komunikaty werbalne to krzyk i piski. Kacper chodzi, ale jego chód nie jest prawidłowy. Gdy chcemy poruszać się na dłuższe dystanse, zaczyna się kłopot. Z wózka specjalistycznego wyrósł i stał się naprawdę dużym chłopakiem, dlatego przychodzimy prosić o wsparcie.  Potrzebujemy środków na wózek, którym moglibyśmy bezpiecznie transportować syna. Nie jestem już w stanie go nosić, a z kolei nawet niedługie dystanse stanowią dla niego problem. Bardzo potrzebujemy wsparcia... Nasz syn musi być rehabilitowany, musi mieć stałe terapie i zajęcia, które mamy nadzieję, kiedyś przyniosą efekty i choć trochę samodzielności...  Pomożesz nam? Proszę! Mama

14 755,00 zł ( 27,73% )
Brakuje: 38 437,00 zł
Witold Inglot
Witold Inglot , 61 lat

W głowie naszego taty pękł tętniak, o którym nie mieliśmy pojęcia... POMOCY❗️

4. grudnia 2023 roku... Ten dzień odmienił życie naszej rodziny na zawsze. Nic nie zapowiadało, że właśnie wtedy rozpocznie się nasza walka o życie ukochanego taty… Przed tym tragiczny wydarzeniem tata był bardzo aktywnym zawodowo mężczyzną, kochającym mężem, tatą, wspaniałym dziadkiem. To człowiek o ogromnym sercu, skromny i empatyczny, który nigdy nie odmówił pomocy. Nie spodziewaliśmy się, że w jego głowie znajdowała się tykająca bomba. Nie mieliśmy pojęcia o tętniaku, który pękł zupełnie niespodziewanie, rozpoczynając tym samym walkę o życie… Następstwem był bardzo rozległy wylew podpajęczynówkowy. Rokowania nie były dobre, jednak my, pomimo bardzo ciężkiego stanu, ani przez chwilę nie traciliśmy nadziei i nie wątpiliśmy w tatę…  Przez ponad 4 miesiące pobytu w szpitalu wiele razy udowadniał nam, że ma ogromną siłę i wolę walki. Było już bardzo źle, walka była nierówna, ale nie poddał się!  WYGRAŁ! Po przebytym zabiegu wewnątrznaczyniowego zaopatrzenie tętniaka tata był przytomny. Rozmawiał, samodzielnie jadł, był świadomy. Niestety teraz, po przebytych infekcjach, nie ma z nim kontaktu. Wiem, że nas słyszy, rozumie i bardzo się stara. Niestety nie może nam odpowiedzieć… Jest karmiony przed PEG’a i musi mierzyć się z niedowładem czterokończynowym… Musimy zrobić wszystko, by pomóc mu odzyskać zdrowie. Tata wymaga całodobowej opieki, wsparcia, intensywnej rehabilitacji. Robimy to, co w naszej mocy, by dać mu szansę… Tylko intensywna terapia pod okiem wykwalifikowanej kadry pozwoli tacie wrócić do sprawności. Wierzymy, że to tragiczne wydarzenie niebawem stanie się tylko przykrym wspomnieniem. Że niedługo znów usłyszymy jego głos i wyjdziemy razem na spacer… Niestety koszty pobytu w ośrodku rehabilitacyjnym są ogromne. Ciężko przewidzieć, ile czasu tata będzie musiał w nim spędzić. Jesteśmy jednak przekonani, że da z siebie wszystko… Bardzo prosimy o wsparcie… Tylko z Waszą pomocą uda nam się zapewnić tacie pobyt w ośrodku. Dzięki intensywnej rehabilitacji jest szansa, że do nas wróci. O niczym innym nie marzymy bardziej…   Dzieci, żona, wnuki 

43 076,00 zł ( 26,99% )
Brakuje: 116 499,00 zł
Teresa Koszyk
Teresa Koszyk , 58 lat

Teresko, czekamy na Twój powrót do domu!

Wiedliśmy z Teresą spokojne życie. Dla żony najważniejsza jest rodzina i dom. Nie mógłbym też nie wspomnieć o jej największej pasji - ogrodnictwie. Gdy tylko Teresa miała wolną chwilę, zawsze wiedziałem gdzie ją znaleźć - w naszym ogródku, gdzie spędzała niezliczoną ilość czasu. Sadzenie w nim kwiatów i pielęgnowanie go zawsze sprawiało jej ogromną radość.  Nasze harmonijne życie zmieniło się w lipcu 2021 roku. Gdy Teresa odpoczywała w domu, dostała udaru. Momentalnie wezwałem karetkę, przestraszony całą sytuacją. Żona została przetransportowana do szpitala, gdzie szybko doszła do siebie, a przynajmniej tak się z początku wydawało. Niestety, radość nie trwała długo. Podczas trzeciej doby pobytu w szpitalu, serce Teresy się zatrzymało… Lekarze reanimowali żonę kilkadziesiąt minut, ale mi wydawało się, że trwa to całą wieczność. Byłem przerażony! Czekałem na słowa lekarza obok sali, na której toczył się koszmar - moja żona walczyła o życie! Wierzyłem, że Tereska się nie podda i wkrótce później będę mógł się znów z nią zobaczyć. Tak też się stało. Moja żona przetrwała to piekło i teraz dzielnie walczy o powrót do zdrowia i do domu.  W tej chwili żona znajduje się w ośrodku rehabilitacyjnym w Krakowie, gdzie każdego dnia wytrwale ćwiczy. To wielkie szczęście dla naszej rodziny, że może dochodzić do zdrowia pod okiem wspaniałych specjalistów. Niestety koszty rehabilitacji są bardzo duże i nie jesteśmy w stanie pokryć całości, dlatego też prosimy o pomoc. Tereska chciałaby jeszcze w swoim życiu móc cieszyć się pięknie kwitnącym ogrodem, gromadką wnuków, na które czeka z utęsknieniem. Każda pomoc się liczy i za każdą z całego serca dziękujemy!  Artur, mąż Teresy

27 988,00 zł ( 26,84% )
Brakuje: 76 268,00 zł
Waldemar Długosz
Waldemar Długosz , 55 lat

Waldek wywalczył życie! Teraz walczy o powrót do sprawności!

Wszystkim Darczyńcom bardzo dziękujemy za dokonany cud, bo to CUD, że Waldek jest i walczy dalej. Dzięki intensywnej rehabilitacji wyszedł ze stanu wegetatywnego! Dzięki Wam reaguje, rozumie, uśmiecha się. To jednak nie koniec naszej walki. Choć postępy są naprawdę duże, wciąż jeszcze wiele wysiłku przed nami. Nadal jest potrzebna bardzo specjalistyczna rehabilitacja, aby wróciła Waldkowi sprawność, mowa i możliwość jedzenia doustnie. Dalsza rehabilitacja i pobyt w ośrodku wiążą się z ogromnymi kosztami. W tej sytuacji z całego serca proszę – nie zapominajcie o Waldku!  Poznaj historię Waldemara: Nie tak wyglądały nasze plany na rok 2022. W głowie mieliśmy zupełnie inne marzenia, a jeszcze w noc sylwestrową składaliśmy sobie życzenia, ciesząc się z kolejnych wspólnych lat. Niestety, radość nie trwała długo, bo już 5 stycznia wszystko przestało mieć znaczenie. Waldek doznał nagłego zatrzymania krążenia.  Akcja reanimacyjna trwało bardzo długo. Tak bardzo się bałam, że stracę go na zawsze… Mąż żyje i to jest najważniejsze, jednak doszło u niego do niedotlenienia mózgu. Przez pierwsze tygodnie przebywał w śpiączce farmakologicznej. Był wspomagany przez rurkę tracheostomijną, a organizm żywiony przez sondę.  Nie jestem w stanie myśleć o mężu inaczej, jak ze wspomnień, kiedy był zdrowy. Mam wrażenie, że to, co nam się przytrafiło, to jakiś sen. Koszmar, z którego za chwilę się obudzę. Waldek uwielbia tańczyć, miał nawet marzenie, aby robić to zawodowo, ale zdrowie mu to uniemożliwiło. Jest także wielkim fan “Gwiezdnych Wojen:. Nikt, tak jak on nie znał się na kosmicznej sadze.  Przy tym, jakiego uszczerbku na zdrowiu doznał, wiemy, że rehabilitacja będzie musiała być długotrwała i intensywna. Z całego serca proszę o pomoc. To jest jedyna szansa i nadzieja dla męża na powrót do zdrowia. Nie proszę – błagam, pomóżcie mi odzyskać męża, a starszej matce wspaniałego syna. Bardzo proszę o wsparcie! Chcę spędzić jesień życia u boku ukochanego męża… Żona Krystyna ➡️ O Waldemarze w TVP3 ➡️ Audycja radiowa w Polskie Radio Rzeszów

72 284,00 zł ( 26,15% )
Brakuje: 204 036,00 zł
Nadia Dunaj
Nadia Dunaj , 9 lat

Choroba odbiera jej beztroskie dzieciństwo. Prosimy, pomóż Nadii!

Choroba zabrała naszej córce beztroskie dzieciństwo... Tak bardzo chcielibyśmy sprawić, żeby na jej twarzy znów zagościł uśmiech! Tylko z Państwa wsparciem będzie to możliwe! Prosimy o pomoc! Jesteśmy rodzicami Nadii, która choruje na łysienie plackowate. Choroba ujawniła się zaraz po trzecich urodzinach córki. Od zauważenia pierwszych włosów na poduszce do całkowitego braku włosów, rzęs i brwi minęło mniej niż półtora miesiąca! To był szok!Przez 2 lata byliśmy pod opieką poradni w Krakowie, jednak z powodu braku efektów wdrożonego leczenia zrezygnowaliśmy i szukaliśmy pomocy w klinice w Warszawie. Leczenie okazało się strzałem w dziesiątkę! Po około roku pojawiły się pierwsze odrosty, zaczynając od rzęs i brwi, potem przyszedł czas na włosy na głowie. Terapia DCP była zbawieniem! Niestety do czasu. W ubiegłe wakacje koszmar powrócił... Pomimo leczenia włosy zaczęły wypadać! Z dziewczynki pewnej siebie Nadia zmieniła się nie do poznania. Jest drażliwa, niespokojna... Choroba po raz kolejny odbiera jej dzieciństwo. A dla nas najgorsze jest, kiedy słyszymy: "dlaczego to mnie wypadają, znowu będą się patrzeć i wytykać palcami". Pęka wtedy serce...Każdy pomyśli, że to tylko włosy, ale dla dorastającej dziewczynki to urasta do gigantycznego problemu, mającego bezpośredni wpływ na akceptację wśród rówieśników. A dokładniej jego braku i wyalienowania... Zwracamy się do Państwa z prośbą o pomoc w sfinansowaniu peruki dla naszej córki! Wasze wsparcie może sprawić, że Nadia znów poczuje się pewna siebie. Z góry serdecznie dziękujemy za każdą wpłatę, która pomoże przynieść uśmiech na twarz naszej kochanej dziewczynki! Rodzice

4 948,00 zł ( 25,83% )
Brakuje: 14 201,00 zł
Mateusz Paszko
Mateusz Paszko , 35 lat

Walka na boisku zmieniła się w walkę o życie! Ratuj przyszłość Mateusza!

To był dzień jak każdy inny. Mateusz po pracy poszedł zagrać w siatkówkę plażową, tuż obok domu. Machając z uśmiechem, powiedział, że zaraz wróci. Nikt nie sądził, że ten mecz rozpocznie serię dramatów… I zmieni całe jego – nasze życie. Mateusz zawsze był człowiekiem czynu o niesamowicie radosnym usposobieniu, wokół siebie roztaczał aurę uśmiechu i motywacji. Można go było zobaczyć na parkietach Ligi Podkarpackiej Siatkówki, jak i również rozgrywkach plażowych. Siatkówka była jego ogromną pasją, ale również chwilą na wypoczynek. Mateusz odznaczał się silnym charakterem, który małymi krokami z pełną świadomością celu wchodził na szczyt – dosłownie. Góry były jego drugą pasją. Łomnica czy Orla Perć nie stanowiła dla Niego problemu. Celem 2021 roku był Mount Blanc. Takie było jego marzenie – niestety wtedy doszło do wylewu krwotocznego lewej części mózgu. Cały dramat rozpoczął się w lipcu 2021 r. gdy Mateusz podczas gry w siatkówkę został uderzony piłką po lewej stronie głowy. Po grze wrócił do domu z bólem oka i ucha, ale uważał, ze nic się nie stało (Jak to powiedział – „To nie pierwszy i nie ostatni raz. To siatkówka.”) W następnych dniach rozpoczęło się drętwienie kończyn. Pogotowie. Szpital w Jarosławiu. Diagnoza – rozwarstwienie tętnicy szyjnej. Dopiero w Szpitalu Uniwersyteckim w Krakowie lekarze podjęli się operacji zakładania stentu. Mateusz wyjechał z sali operacyjnej z otwartymi oczami. Pomyśleliśmy sobie „Dzięki Bogu, wszystko się udało”. Nawet wysłał krótkiego smsa o treści „Wybudziłem się”. Niestety, w nocy dostał wylewu krwotocznego lewej części mózgu i zapadł w śpiączkę. Pojawił się duży krwiak. Rozpoczęła się walka o jego życie oraz kolejne, dwie operacje. Na intensywnej terapii spędził 1,5 miesiąca. Był w stanie krytycznym. Lekarze mówili, że może się już nie obudzić... Jednakże powoli jego funkcje życiowe się ustabilizowały, pod koniec sierpnia już nie było zagrożenia życia. Lekarze skierowali nas do Ośrodka rehabilitacyjnego z odziałem śpiączkowym na NFZ. Mateusz był pacjentem w stanie wegetatywnym – niewybudzony, bez kontaktu – z niedowładem czterokończynowym. Tak nam powiedziano, aczkolwiek miał otwarte oczy. Wszystko działo się w trakcie pandemii – działania się przedłużały, a regres się pogłębiał. Dostaliśmy informację o konieczności intensywnej rehabilitacji Mateusza – inaczej nigdy nie będzie miał szansy nawet na postawienie prosto stóp na podłodze. Od 28.03.2022 r. Mateusz przebywa w prywatnym Ośrodku Rehabilitacyjnym. Miesięczny koszt pobytu to ponad 25 000 zł. Są to ogromne pieniądze, które mogą dać szansę na jego powrót do życia, do rodziny… Dzisiaj postępy są niewielkie, lecz niezwykle obiecujące – wodzi wzrokiem, pojawiają się ruchy nóg, czasem uroni łzę, ostatnio nawet się uśmiechnął. To wszystko daje ogromne szczęście i nadzieje, ale wiemy, że przed nami jeszcze długa droga. Rehabilitacja będzie bardzo kosztowna i żmudna, ale żyjemy nadzieją, że ten fajter do nas wróci. Mateusz ma dopiero 33 lata, jeszcze całe życie przed nim. Ogrom planów i marzeń do zrealizowania, które skrupulatnie zaznaczał w kalendarzu. Jednakże teraz najważniejszym planem i największym marzeniem jest to, aby mógł świadomie ruszyć częścią ciała, cokolwiek powiedzieć i samodzielnie zjeść ukochaną wuzetkę. Serdecznie dziękujemy za każde wsparcie. Walczymy o jego życie i przyszłość. Wiemy, że Mateusz gdy dostanie szansę, to ją wykorzysta. Wierzymy, że w środku tam jest, jest z nami i walczy z całych sił. Żona i rodzina Mateusza

78 270,00 zł ( 23,89% )
Brakuje: 249 305,00 zł
Emilia Favarin
Emilia Favarin , 8 lat

Emilkę potrącił samochód! Potrzebna Twoja pomoc!

Rozpędzony samochód potrącił moją małą siostrzyczkę! Ten obraz wciąż i wciąż przewija się w mojej głowie... Przyjechałem niedługo później. Widziałem ją chwilę po wypadku... Podbiegłem do Emilki pierwszy, przypadkowy przechodzień zaczął reanimację. Kilka osób dzwoniło po karetkę, ja po śmigłowiec. Emilka umierała… Nasza mama akurat wracała z zakupów. Była świadkiem dramatu, który się toczył. Nasze serca pękły… Tamtego dnia, 4 czerwca 2020 roku, mogłem stracić moją pięcioletnią siostrę przez roztargnienie kobiety, która siedziała za kierownicą auta... Na szczęście ratownicy przybyli błyskawicznie. Udało im się przywrócić czynności życiowe. Akcja reanimacyjna trwała prawie dwie godziny. Dwie najdłuższe godziny naszego życia… Potem zabrali Emilkę do śmigłowca, do szpitala w Rzeszowie. By czwartek. Lekarze nie dawali nawet cienia nadziei. Mała miała mnóstwo krwiaków w mózgu, była cała połamana i poobijana. Mieliśmy pogodzić się z tym, że moja mała siostra umrze… Przez pandemię nie mogliśmy nawet iść do małej. Mama została wpuszczona tylko na chwilkę. Mogliśmy tylko czekać, a każda minuta ciągnęła się w nieskończoność. Każdy dźwięk telefonu powodował paraliż - a co, jeśli dzwonią z najgorszą informacją? W poniedziałek powiedzieli nam, że Emilka będzie żyła. Po 4 najgorszych dniach dostaliśmy nadzieję! Dzięki profesjonalizmowi lekarzy i ratowników Emilka przeżyła i dziś walczy o to, by stanąć na nogi, biegać, mówić, bawić się wraz z innymi dziećmi. Wiemy, że ma na to dużą szansę! Terapeuci są dobrej myśli. Dzięki intensywnej rehabilitacji moja siostra może być w pełni sprawna - tak jak przed tragedią... Przed wypadkiem Emilka miała marzenia. Była wszechstronnie utalentowana: chciała tańczyć, śpiewać, bardzo szybko się uczyła nowych rzeczy. Zawsze chciała dowiedzieć się jak najwięcej, wszystkiego się nauczyć, każdemu pomóc. Uwielbiała - tak jak wszystkie dzieci - bawić się, skakać na trampolinie w ogrodzie. Miała swój wymarzony domek do zabawy… Teraz to wszystko stoi puste, czekając, aż Emilka znów przyjdzie i swoim śmiechem i pytaniami wypełni przestrzeń. Jej ukochany piesek Charlie bardzo tęskni, my wszyscy tęsknimy… Proszę, w imieniu całej naszej rodziny, pomóż Emilce wrócić do zdrowia!   ➡️ Licytacje dla Emilki 

67 777,00 zł ( 23,83% )
Brakuje: 216 585,00 zł
Dominika Kluz
Dominika Kluz , 31 lat

Serce matki nagle przestało bić... Pomóż Dominice znów zobaczyć dzieci❗️

Dominika wstała rano do najmłodszego synka. Nagle w domu rozległ się huk… Antoś nie doczekał się mamy, Dominika upadła, jej serce przestało bić. Do dziś nikt nie wie dlaczego. Do przyjazdu karetki reanimował ją mąż, w szpitalu powiedzieli, że będzie “rośliną”. Rodzina nie uwierzyła w to i rozpoczęła walkę. Dzięki ogromnie ciężkiej pracy, małymi krokami odzyskuje sprawność. Niestety, niedotlenienie mózgu i 40-minutowe zatrzymanie akcji serca poczyniły ogromne spustoszenie… Przed mamą 4 dzieci daleka droga do zdrowia, które może zapewnić może tylko intensywna rehabilitacja. A ta bez pomocy nie będzie możliwa… Lenka, Emilka, Maja i Antoś tęsknią za dawną mamą. Pomóż, by mogły ją odzyskać! Dziś Dominika nie może nawet zobaczyć swoich dzieci… Przez niedotlenienie straciła wzrok. Jest szansa, że go odzyska – lekarze twierdzą, że nerwy nie są uszkodzone! Jednak to długa i kosztowna droga. Bardzo się boimy, że Dominika i jej rodzina po prostu się poddadzą. Sami nie dadzą rady… Dlatego jako rodzina i przyjaciele z całego serca prosimy o pomoc! Dramat rozegrał się 19 grudnia 2019 roku, chwilę przed Świętami Bożego Narodzenia. Dzień zaczął się jak każdy inny. Dominika była młodą, energiczną mamą czwórki maluchów, kochającą żoną, zdrową, pomocną i uwielbiającą życie kobietą. Nic nie zapowiadało, że w jednej chwili jej świat się zatrzyma… Do dzisiaj nieznana jest przyczyna nagłego zatrzymania akcji serca. Zatrzymało się na prawie 40 minut… W szpitalu, do którego trafiła mama Lenki, Mai, Emilki i Antosia powiedzieli, że nie ma szans z tego wyjść. Jeśli przeżyje, czeka ją wegetacja do końca jej dni… Nie chcieliśmy przyjąć tego do wiadomości. Dominika jest młoda, całe życie przed nią, jej dzieci jej potrzebują, wszyscy jej potrzebujemy! Ona jednak dzielnie walczyła, tak bardzo chciała tu zostać… Znaleźliśmy prywatny ośrodek rehabilitacyjny, który przyjął Dominikę. Od 10 lutego 2020 roku trwa walka o jej powrót. W swój powrót do zdrowia włożyła tak ogromny wysiłek. Jej stan był tragiczny i nic nie wskazywało na to, że Dominika będzie miała jakikolwiek kontakt z otaczającym światem. Dziś Dominika znów się uśmiecha do swoich dzieci, rozumie, co się do niej mówi, logicznie odpowiada na zadawane pytania, potrafi się kontrolować i utrzymywać zamknięte usta przez długi czas i przełyka ślinę (wcześniej miała cały czas otwarte usta i nie radziła sobie z nadmiarem śliny). Zaczyna kontrolować ruchy kończyn i potrafi wykonać ruchy pojedynczą kończyną. Powoli również psychika Dominiki wraca do zdrowia, bo napady lęku i ataki paniki, które towarzyszyły jej na samym początku, dziś zdarzają się bardzo sporadycznie i tylko w sytuacjach nieznanych Dominice. To wszystko, co osiągnęła to jej wielki wysiłek, ale nie byłoby najmniejszych szans na to, gdyby nie ogromne zaangażowanie rzeszy ludzi, którzy bezinteresownie wpłacają środki na powrót Dominiki do zdrowia. Największe wyzwanie na ten moment stanowi wzrok i determinacja, by go odzyskać…  Walka wciąż trwa, wciąż potrzebne są środki na rehabilitację, która przynosi niesamowite efekty. Rodzina jest motorem napędowym Dominiki, to dla nich codziennie daje z siebie wszystko! Dajmy jej szansę na powrót do życia i do bycia szczęśliwą mamą. Prosimy...   ➡️ Bazarek – Licytacje dla Dominiki Kulz  

71 577,00 zł ( 23,67% )
Brakuje: 230 743,00 zł
Karolinka Niemiec
Karolinka Niemiec , 3 latka

Rehabilitacja jedynym ratunkiem dla Karolinki!

Karolinka ma dopiero 2 latka, a już jest po szeregu rehabilitacji, które są niezbędne dla jej sprawności. Córeczka nie może poruszać się jak każde zdrowe dziecko, nie może biegać, skakać, a które dziecko nie marzy, aby wejść na trampolinę lub pobiec za bańką mydlaną? 30 listopada 2022 roku u Karolinki zdiagnozowano włókniaka niekostniejącego lewej nóżki.  Jest to zmiana o charakterze niezłośliwego nowotworu, która spowodowała u córeczki ubytek kości wynoszący aż 25 procent. Jeśli dojdzie do większego ubytku, córeczka może nawet stracić nóżkę!  Serce nam pęka, gdy widzimy jak nasza córeczka płacze podczas rehabilitacji i prosi, abyśmy ją stamtąd zabrali. Czujemy się wtedy bezsilni. Niestety, dalsze ćwiczenia pod okiem specjalistów to jedyna szansa na walkę o sprawność i samodzielność naszej córeczki.  Nie wiemy jak długo będzie trwała rehabilitacja Karolinki, ale już teraz jej koszty przerastają nasze możliwości. Bez wsparcia nasza córeczka straci szansę na normalne dzieciństwo. Nie możemy do tego dopuścić, dlatego całym sercem prosimy Was o pomoc! Rodzice Licytacje dla Karolinki

10 053,00 zł ( 23,62% )
Brakuje: 32 501,00 zł

Obserwuj ważne zbiórki