Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Małgorzata Pińkowska
Małgorzata Pińkowska , 50 lat

Jestem więźniem własnego domu! Pomóż mi znów zacząć żyć!

Choć z tyłu głowy wiesz, że życie potrafi być przewrotne, żyjesz z nadzieją, że ciebie to nie dotyczy. Mijają lata, osiągasz nowe sukcesy i czasem zupełnie zatracasz się w tym, co przyniesie każdy nowy dzień. I nagle przychodzi moment, w którym bezpowrotnie, w jednej chwili możesz stracić wszystko.  6 stycznia 2022 roku moje życie zmieniło się nieodwracalnie. W wyniku przyjmowanych leków doznałam zakrzepicy, przez co w bardzo złym stanie trafiłam do szpitala. Niestety pomimo wielu badań i prób, lekarze musieli podjąć decyzję o amputacji mojej nogi poniżej kolana. Wszystko działo się tak szybko, a ja z dnia na dzień musiałam odnaleźć się w zupełnie nowej rzeczywistości. Po operacji wróciłam do domu. I gdy już myślałam, że najgorsze za mną, do rany wdało się zakażenie, przez co ponownie trafiłam do szpitala. Lekarze robili, co w ich mocy, jednak okazało się, że jedynym wyjściem jest amputacja nogi na wysokości uda. Byłam załamana… Nie miałam innego wyboru, jak pogodzić się z tym, co przyniósł mi los. Jestem osobą poruszającą się wyłącznie na wózku. Czuję się więźniem swojego domu. Mieszkam w bloku na drugim piętrze bez windy.  Proteza, dzięki której znów mogłabym się poruszać, byłaby dla mnie ogromnym ułatwieniem. Niestety jej cena znacznie przekracza moje możliwości finansowe. Do tego dochodzą koszty związane z rehabilitacją. Nie mam innego wyboru, jak zwrócić się do Was o pomoc. Ta zbiórka jest moją ostatnią nadzieją! Małgosia Kwota zbiórki jest szacunkowa

1 205,00 zł ( 0,56% )
Brakuje: 211 561,00 zł
Kazik Sromek
Pilne!
Kazik Sromek , 18 miesięcy

PILNE: Kazik kontra ŚMIERTELNA choroba❗️Uratujcie życie naszego małego synka!

BARDZO PILNA ZBIÓRKA! Kaziu, nasz malutki synek, cierpi na śmiertelną chorobą - dystrofię mięśniową Duchenne'a! Mięśnie w jego ciele słabną i powoli umierają... Utrata zdolności poruszania, połykania, oddychania - to wszystko czeka naszego synka, jeśli nie nadejdzie ratunek! Chorzy z dystrofią skazani są na wózek inwalidzki, respirator, umierają przedwcześnie. Ciężko nawet pisać te słowa, myśląc, że to spotka naszego Kazia... Nie możemy czekać, musimy walczyć! Jest lek, który może powstrzymać chorobę - niestety, dostępny jest tylko w USA, a jego cena jest gigantyczna. Potrzebujemy tysięcy ludzi o dobrych sercach, którzy zechcą przekazać wpłatę na naszą zbiórkę, by uratować życie Kazika. Prosimy o ratunek! 11 listopada - Dzień Niepodległości, świętowany przez wszystkich Polaków, dla nas jest świętem podwójnym. Tego dnia przyszedł na świat nasz cudowny syn, Kazik. Cieszyliśmy się naszym wyczekanym maleństwem... Nie sądziliśmy, jaki dramat dla nas i dla naszego dziecka szykuje niedługo los... Jak się później okazało, niebawem miała się rozpocząć dramatyczna walka o życie naszego dziecka. Wcześniej, w trakcie ciąży nic nie wskazywało, że rozwój Kazia może przebiegać nieprawidłowo. Kilka miesięcy - tyle trwała nasza bajka, w trakcie których beztrosko cieszyliśmy się dzieckiem, sobą, byciem rodziną. Później, niestety, w tę codzienność wkradł się strach... Niepokojące objawy zauważyliśmy, gdy synuś miał kilka miesięcy. Synek miał problemy z oddawaniem moczu. Podczas wizyty w szpitalu po zabiegu został dokładnie przebadany. W badaniach pewne parametry mocno zaniepokoiły lekarzy... Zaczęli szukać przyczyny. Po serii dodatkowych badań polecono nam zrobić badania genetyczne... Na wynik trzeba było niestety trochę poczekać. I my czekaliśmy, pełni niepokoju, ale też i nadziei, że to pomyłka, że być może badania nic nie wykażą... Przecież Kazik to radosne, uśmiechnięte dziecko, rozwija się dobrze. Do ostatniej chwili wierzyliśmy i żyliśmy nadzieją, że badania wyjdą negatywne… Niestety. 20 lutego 2024 roku. Wtorek. Telefon z Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach... Słyszymy, choć nie chcemy słyszeć, nie chcemy wierzyć. Załamanie i morze łez... Kazik, nasz ukochany synek, cierpi na dystrofię mięśniową Duchenne'a. Genetyczną chorobę, która powoduje osłabienie i śmierć mięśni, w wyniku czego prowadzi do zaniku wszystkich funkcji życiowych... Natychmiast musieliśmy rozpocząć walkę o życie Kazia, który ma przecież dopiero roczek. Dziś wiemy, że w tej tragedii, która nas spotkała, mieliśmy o tyle szczęścia, że Kazik został zdiagnozowany naprawdę wcześnie. U większości chłopców - bo DMD dotyczy tylko chłopców, tylko oni cierpią na tę straszną chorobę - dystrofia zostaje zdiagnozowana dopiero wtedy, gdy mają kilka lat. Dotychczas zdrowe kilkulatki nagle zaczynają się przewracać, potykać, mieć problemy z chodzeniem... Potem siadają na wózku inwalidzkim i stopniowo dochodzi do atakowania kolejnych układów ciała. Dystrofia to zabójcza choroba, która atakuje i osłabia każdy mięsień, jeden po drugim… Zdarza się raz na kilka tysięcy urodzeń. Padło akurat na nasze dziecko... Dlaczego ważne jest to, że Kazik został zdiagnozowany wcześnie? Nie tylko od razu rozpoczęliśmy szukanie ratunku, leczenie i rehabilitację. W mroku tragedii jest światło nadziei - ostatnie lata są przełomowe w leczeniu DMD. W USA jest  już dostępna terapia genowa, która ratuje małych chłopców, chorych na dystrofię. Dostarcza organizmowi gen, odpowiedzialny za produkcję mikrodystrofinę, tym samym powstrzymując śmierć mięśni. Są dwa warunki - chłopcy muszą mieć maksymalnie 5 lat i mieć zachowaną umiejętność chodzenia! Niestety koszt terapii jest kolosalny - to kilknaście milionów złotych.  Bez pomocy zdobycie takiej sumy nie będzie możliwe, a od niej zależy życie naszego dziecka! Walka z dystrofią to też dodatkowe koszty. Do czasu przyjęcia terapii przez Kazia musimy zapewnić mu wszystko, co jest niezbędne na już! Synek uczęszcza na zajęcia WWR, by pomimo choroby móc funkcjonować, choć w jakimś stopniu, jak inne dzieci... Chwilami jest bardzo ciężko. Patrzymy, jak Kazik uczy się chodzić... Zamiast cieszyć się z pierwszych kroków, myślimy o tym, że choroba za kilka lat mu to wszystko odbierze... Musimy działać szybko. Bardzo się o niego boimy. Bardzo boimy się wyników badań, które już raz zwaliły nas z nóg. Gdy Kaziu przyszedł na świat, stał się naszym oczkiem w głowie. Nie możemy pozwolić, by zabrała nam go choroba! Musimy zrobić wszystko, by uratować synka. Bardzo potrzebna jest nam Wasza pomoc. Wierzymy, że nie trzeba poruszać nieba i ziemi, a wystarczy dotrzeć do ludzkich, wielkich serc, których jest przecież mnóstwo. Pomóżcie nam uratować dziecko, jesteście naszą jedyną nadzieją, nadzieją Kazia… Rodzice Kazia

89 710,00 zł ( 0,56% )
Brakuje: 15 867 740,00 zł
Mariusz Markiewicz
Mariusz Markiewicz , 41 lat

Bez rehabilitacji sprawność mojego syna odejdzie w zapomnienie... Proszę o pomoc❗️

Mój syn w 2020 roku doświadczył tragicznego wypadku, zmieniającego całkowicie jego życie. Po tej tragedii przeszedł skomplikowaną operację trepanacji czaszki i trzy tygodnie leżał w śpiączce. Lekarze dawali nam niewiele nadziei – syn albo miał umrzeć, albo pozostać w stanie wegetatywnym. Modliliśmy się o cud. Przeciwko wszelkim przewidywaniom, Mariusz się obudził! Choć powrót był długi i żmudny, dzięki rehabilitacji z każdym dniem widzieliśmy postępy. Niestety, nasza walka nie kończy się tutaj. Syn musi wciąż zmagać się z konsekwencjami tego dramatycznego wydarzenia.  Niedowład lewostronny wymaga stałej opieki i intensywnej rehabilitacji. Bez niej Mariusz nie będzie w stanie poruszać się samodzielnie. Rehabilitacja trwa już lata, a teraz musieliśmy ją przerwać przez brak środków… Jestem już starszą osobą, wdową. Zajmuję się synem, pomagam mu, na szczęście Mariusz jest w dużej mierze samodzielny, ale nie chcę, by przez brak dalszych ćwiczeń jego ciężka praca poszła na marne... Chcę, by mógł funkcjonować, chodzić... Zwłaszcza kiedy mnie już nie będzie. Dlatego zwracam się do Was z prośbą o wsparcie finansowe, które umożliwi kontynuowanie leczenia mojego syna. Nasze zasoby są ograniczone, utrzymujemy się jedynie z renty, a koszty rehabilitacji, leków i sprzętu ortopedycznego przewyższają nasze możliwości finansowe. Potrzebujemy także środków na wynajęcie logopedy, który pomoże synowi odzyskać sprawność mowy. Proszę, dajcie nam szansę na dalszą walkę o jego zdrowie i normalność. Bogumiła

304,00 zł ( 0,55% )
Brakuje: 54 590,00 zł
Lew Popow
6 dni do końca
Lew Popow , 4 latka

Kosztowna operacja w USA - jedynym ratunkiem❗️

Lew urodził się w 24. tygodniu ciąży i ważył tylko 745 gramów. Od swoich pierwszych chwil musiał dzielnie walczyć o życie…  Gdy skończył miesiąc, miał już za sobą operację serduszka, oczu, zapalenie płuc i wiele transfuzji krwi… Po raz pierwszy trafił do domu, jak skończył 4 miesiące, ale niestety dość szybko zachorował na kolejne zapalenie płuc. Znów czekały na niego kroplówki, leczenie... Z jednego szpitala kierowali nas do następnego, ponieważ retinopatia postępowała. Rozpoczęliśmy niekończące się rehabilitacje. Synek rozwijał się bowiem znacznie wolniej, niż jego rówieśnicy. Po wielu badaniach w końcu usłyszałam ostateczną diagnozę: mózgowe porażenie dziecięce. Byłam przerażona, ale również pełna mobilizacji i sił do walki o ukochane dziecko. W 2022 roku synek przeszedł selektywną rizotomię grzbietową — operację na rdzeniu kręgowym, która obniżyła spastyczność, dzięki czemu Lew postawił swoje pierwsze kroki. Teraz naszym najważniejszym celem jest uzbieranie kwoty potrzebnej na operację obu nóg synka. Na ten moment Lew chodzi jak baletnica – na czubkach stóp. Często się przewraca, ponieważ ciało nie potrafi utrzymać równowagi. Potrzebuje wsparcia przy chodzeniu, bo potyka się o własne nóżki. Zabieg pozbawi go przykurczy, wydłuży odpowiednie mięśnie i sprawi, że synek zacznie chodzić poprawnie. Jeśli nie przeprowadzimy operacji teraz, stan Lwa znacznie się pogorszy. Stopniowo straci te nawyki, które zdobyliśmy z tak wielkim trudem. Spastyczność, która tak męczyła Lwa przez 3,5 roku przed operacją rdzenia kręgowego, negatywnie wpłynęła na mięśnie i stawy nóg. W trakcie rehabilitacji pooperacyjnej mięśnie zdążyły mocno się skurczyć, lewa noga jest znacznie krótsza od prawej, mięśnie są słabe. Lekarze mówią, że dzięki operacji Lew będzie samodzielnie chodził, będzie poruszał się tak samo, jak zdrowe dzieci. Niestety koszt operacji wynosi ponad 20 TYSIĘCY DOLARÓW! To kwota poza moim zasięgiem… Mam dwójkę dzieci, i każde jest niepełnosprawne. Starszy syn ma 6 lat i autyzm spowodowany uszkodzeniem mózgu w trakcie porodu. On również wymaga stałej, intensywnej rehabilitacji. Lew, pomimo tej przerażającej diagnozy i swoich problemów zdrowotnych jest bardzo pogodnym chłopcem. Intelektualnie rozwija się świetnie, bardzo ładnie mówi, interesuje się techniką i marzy, żeby zostać inżynierem. Zrobię wszystko, żeby to marzenie się spełniło… Niczego nie pragnę bardziej, niż tego, żeby miał szansę na normalne, szczęśliwe życie. W zdrowiu. Pomożesz mi? Helena, matka

391,00 zł ( 0,55% )
Brakuje: 70 407,00 zł
Tomek Margola
Tomek Margola , 41 lat

Brak operacji grozi AMPUTACJĄ! Błagam o pomoc!

Niegdyś cieszyłem się każdym dniem. Miałem plany, cele, marzenia. Czułem się prawdziwie szczęśliwym człowiekiem. Nigdy nie myślałem, że jedna chwila może zaważyć na przyszłości bezpowrotnie… Tragiczny wypadek zmienił moją codzienność w koszmar! Wszystko zaczęło się w 2017 roku, kiedy samochód, w którym jechałem, rozbił się na zakręcie. Całe życie przeleciało mi przed oczami. Myślałem, że to koniec. Byłem przerażony. Wskutek wypadku ucierpiała moja lewa noga. W drodze do szpitala zastanawiałem się, jak będzie wyglądać moja przyszłość… W szpitalu moja noga została poddana operacji. Złamanie było na tyle ciężkie, że kość nie mogła się zrosnąć, a rana zabliźnić. Codzienny, przeszywający ból uśmierzały leki oraz nadzieja na lepsze jutro.  Poprawa jednak nie nadchodziła. Nieustające stany zapalne wskazywały na to, że noga nie jest w stanie się zagoić. Dowiedziałem się, że, jeśli leczenie nie przyniesie efektów, to kolejna operacja grozi mi… AMPUTACJĄ! Nie mogłem się na to zgodzić! Od tamtych dramatycznych chwil minęło wiele lat. Wciąż nie zgadzałem się z propozycją lekarzy. Chciałem ratować nogę za wszelką cenę. Latami szukałem specjalistów, którzy potrafiliby mi pomóc. Nadzieja przyszła w 2023 roku. Zostałem zakwalifikowany na operację. Radość nie trwała jednak zbyt długo... Po zabiegu liczyłem, że moje życie wreszcie upodobni się do tego sprzed wypadku. Niestety tak się nie stało. Noga znów nie chciała się goić, a towarzyszący temu stan zapalny powodował potworny ból! Codzienne czynności na nowo sprawiały mi kłopot. Mieszkam sam, więc każdy dzień jest dla mnie wyzwaniem. Mam problem z najprostszymi czynnościami, jak ugotowanie sobie obiadu, czy zrobienie zakupów. Przedłużające się leczenie nie dawało efektów, a ja kolejny raz traciłem nadzieję. Nie spodziewałam się, że za rogiem czeka kolejna tragedia… Przez niesprawną nogę poślizgnąłem się na płytkach, łamiąc sobie kolejną kość! To okropne zdarzenie sprawiło, że całkowicie straciłem możliwość poruszania się.  Przy okrutnej serii spadających na mnie nieszczęść los wreszcie się do mnie uśmiechnął. Udało mi się znaleźć lekarza, który podejmie się kolejnej operacji. Czeka mnie wieloetapowy proces powrotu do dawnej sprawności. Bardzo chciałbym, żeby marzenie o zdrowej nodze wreszcie się spełniło… Czekam na nie tyle lat! Niestety prywatny zabieg jest bardzo drogi i znacznie przekracza moje finansowe możliwości… Tak bardzo nie chcę się poddać, jednak czuję się jak w pułapce. Potrzebne mi Wasze wsparcie… Błagam o pomoc! Tomasz

171,00 zł ( 0,53% )
Brakuje: 31 744,00 zł
Lew Karaczewski
Lew Karaczewski , 4 latka

Nasz syn nie słyszy! Operacja to jego jedyna szansa❗️Mamy czas do sierpnia!

Nasz młodszy synek urodził się bez dwóch uszek. Był to dla nas ogromny cios, jednak wierzyliśmy, że z czasem zawalczymy o jego słuch! Brakuje mu zewnętrznego i środkowego ucha z obu stron. Bez aparatów na przewodnictwo kostne, Lew prawie nic nie słyszy… Na szczęście, można to zmienić! Nasz synek ma szansę na to, by słyszeć w sposób naturalny! Jednak w tym celu należy przeprowadzić operację: otworzyć przewód słuchowy, uformować błonę bębenkową i wykonać rekonstrukcję małżowiny usznej. Niestety, na drodze do szczęścia i sprawności naszego dziecka stoją olbrzymie koszty, z którymi ciężko nam sobie poradzić... Tak skomplikowaną operację może przeprowadzić tylko jeden lekarz, który przyjmuje wyłącznie w Stanach Zjednoczonych! Wiemy, że nie będzie prosto, ale obiecaliśmy naszemu dziecku, że zrobimy wszystko, aby mógł słyszeć! Z ogromnym trudem udało nam się uzbierać kwotę niezbędną do uratowania słuchu i rekonstrukcji małżowiny prawego uszka. Już 4 kwietnia 2024 lecimy za ocean, realizując pierwszy etap operacji. Wierzymy, że będzie to początek dobrych zmian na lepsze! Niestety, to nie rozwiąże wszystkich problemów Lewcia. Na drugą operację, która jest zaplanowana na 1 października 2024 roku, nie mamy odłożonej ani jednej złotówki! Wszystkie nasze oszczędności, wszystko co mieliśmy, zostało przeznaczone na pierwszą operację. Czas na opłacenie drugiej operacji mamy  do 1 sierpnia 2024! Wiemy, że czasu jest ekstremalnie mało, a kwota, której potrzebujemy jest ogromna. Dlatego z całego serca błagamy Was o wsparcie! Po operacji ucha nasz kochany synek będzie lepiej się rozwijał, polepszy się jakość jego mowy, będzie słyszał skąd pochodzi dźwięk. Może się wydać, że operacja może poczekać, ale niestety tak nie jest. Należy wykonać ją do 5. roku życia, kiedy dziecko i jego mowa aktywnie się rozwija. Nigdy nie prosilibyśmy o pomoc, ale tutaj chodzi o naszego synka i jego całe życie. Ma szansę być ono lepsze, niż to, którego dotychczas miał okazję doświadczać… Rodzice Lwa

2 091,00 zł ( 0,52% )
Brakuje: 392 729,00 zł
Anna Jędrosek
Anna Jędrosek , 23 lata

Od 20. lat nie poznałam diagnozy❗️Proszę o pomoc❗️

Urodziłam się zdrowa. Przez pewien czas rozwijałam się prawidłowo, mój stan zdrowia nie sprawiał żadnych powodów do obaw. Niestety to się chwilę później zmieniło… Gdy miałam 3 latka zachorowałam na bardzo rzadkie schorzenie – zaczęłam się przewracać, potykać o własne nogi. Przez złe oraz krzywe stawianie stóp, jedna noga stała się krótsza od drugiej. Do tego dołączyło napięcie mięśniowe, postępująca encefalopatia, porażenie kończyn dolnych i czterokończynowe... Dzięki rehabilitacji choroba na szczęście nie postępuje. Mam jednak 23 lata i moja walka nadal trwa… Razem z rodzicami szukamy ratunku, gdzie tylko się da… Nikt nie wie, co mi dolega. Podejrzenia są różne, jednak do dziś nie poznałam jednoznacznej odpowiedzi... Aktualnie leczę się w poradni chorób rzadkich w Krakowie, gdzie lekarze próbują mnie diagnozować.... Na ten moment wiem, że tylko dzięki rehabilitacji jestem w stanie zatrzymać chorobę.  W codziennym funkcjonowaniu bardzo pomaga mi rodzina i przyjaciele, za co jestem im bardzo wdzięczna. Bez nich nie byłabym w stanie poradzić sobie z wieloma czynnościami. Mieszkam z przyjaciółką, bo ze względu na chęć kontynuowania nauki, musiałam wyprowadzić się z domu rodzinnego. Wierzę, że dzięki rehabilitacji będę mniej zależna od innych. Wierzę, że dobro wraca, dlatego proszę Was o wsparcie w walce o lepsze jutro.  Każda złotówka będzie dla mnie bardzo cenna… Leczenie, rehabilitacja i specjalistyczny sprzęt ortopedyczny generują bardzo wysokie koszty! Jesteście moją nadzieją, sama nie dam rady… Chciałabym żyć normalnie, tak, jak Wy... Ania

781,00 zł ( 0,52% )
Brakuje: 149 347,00 zł
Nikita Bondarenko
Pilne!
Nikita Bondarenko , 7 lat

Mój synek jest śmiertelnie chory❗️ Jeśli przerwiemy leczenie – przyjdzie po niego śmierć!

7 kwietnia tego roku pękło mi serce! Lekarze, którzy badali moje dziecko, powiedzieli wprost: pani syn jest śmiertelnie chory, ma ostry typ białaczki limfoblastycznej! Będziemy go leczyli, ale niczego nie możemy przewidzieć! Żadna matka nigdy nie powinna usłyszeć takich słów. Bezsilność, rozpacz i to koszmarne uczucie, kiedy chcesz wziąć chorobę na siebie, ale nie możesz, nie potrafisz… Nasza wędrówka przez ten koszmar trwałą od grudnia zeszłego roku! Mój synek czuł się z dnia na dzień coraz gorzej – gorączkował, nie miał apetytu, skarżył się na silny ból stawów… Jako matka czułam, że coś jest nie tak, ale nie byłam gotowa na tak straszną diagnozę.  Wiedziałam, jak straszna jest to choroba, jak złe są rokowania i jak ciężkie leczenie!  Lekarze nie pozostawili złudzeń! Jeśli chce Pani, by dziecko żyło, najlepiej będzie rozpocząć leczenie w Turcji. To jest nasza wyprawa po życie!  Nikita jest dzielny, i odważnie się zachowuje podczas pierwszego cyklu chemioterapii, chociaż ból pleców jest tak okropny, że nie pozwala mu się ruszać. Każde wstanie z łóżka to dla niego wyzwanie. Jest strasznie osłabiony. Doszły ataki paniki, nad którymi nie umiem zapanować. Onkologiczny dramat, kiedy chcesz płakać, ale nie możesz, bo patrzy na ciebie mała osoba, która wierzy, że przy tobie jest bezpieczna! Codziennie znajduje na jego poduszce pojedyncze włosy, choć główka jest już niemal łysa. Zbieram je delikatnie, by mój synek nie musiał ich oglądać.  Zaciskam zęby, kiedy widzę, jak ciężko znosi wymianę igły w porcie, przez który jest wlewana chemia i pobierana krew. Ciężko jest powstrzymywać łzy, jak widzę, że moje dziecko tak się męczy. Gdybym tylko mogła, wzięłabym to cierpienie na siebie. Nie pozwoliłabym się mu tak męczyć! Możemy przejść, przez piekło, mogę trwać przy moim dziecku i trzymać je za rękę, mogę ukrywać łzy i nie spać wiele dni, aby tylko moje dziecko żyło, aby na końcu tej drogi było życie, a nie śmierć! Najgorsze w tym wszystkim jest to, że leczenie jest bardzo drogie, a bez pieniędzy protokół zostanie zatrzymany! Nie mogę na to pozwolić! W tej chwili wybór jest dramatyczny – leczenie albo śmierć. Koszt to ponad pół miliona złotych, a czasu jest bardzo mało. Ta wojna toczy się teraz – na naszych oczach! Jeśli nam pomożecie, mój synek ma szansę wyjść z tego o własnych siłach. Ma szansę wyjść z piekła, onkologii! Jako matka śmiertelnie chorego dziecka błagam Was ze wszystkich sił o pieniądze – bo od pieniędzy zależyteraz wszystko. Nigdy, w najgorszych snach nie pojawiła się myśl, że od pieniędzy będzie zależało życie najważniejszej dla mnie osoby!  Błagam, pomóżcie nam wygrać ze śmiertelną chorobą, która zabiła już tak wiele dzieci… Mama

3 263,00 zł ( 0,51% )
Brakuje: 629 482,00 zł
Marzena Derenda
Marzena Derenda , 58 lat

Mama to bijące serce naszej rodziny – musi się wybudzić❗️Pomocy❗️

To miał być kolejny, zwyczajny, dobry dzień. Mama wracała z pracy do domu, ale nigdy do niego nie dotarła. W samym centrum Szczecina, w piątek po południu, doszło do dramatycznego w skutkach wypadku. Mężczyzna wjechał samochodem na Placu Rodła z dużą prędkością – najpierw na przejście dla pieszych, potem na tory, by w końcu wpaść na przystanek tramwajowy pełen ludzi.  Wśród nich była nasza mama, która ciężko ranna trafiła do szpitala w stanie krytycznym. Do tej pory utrzymywana jest w stanie śpiączki farmakologicznej. Mama znalazła się w niewłaściwym miejscu o niewłaściwej porze… Wystarczyła dosłownie chwila, by zmienić diametralnie cały nasz świat.  Nasza mama jest wspaniałą, kochaną osobą. Wychowała troje dorosłych już dzieci, jest babcią, żoną, córką… I wielkim wsparciem i ostoją dla całej rodziny. Niezwykle empatyczna, pogodna, zawsze zaangażowana w sprawy innych, kochająca życie, ludzi pomaganie innym… Jednak to, co się wydarzyło, sprawiło, że sama jak nigdy potrzebuje wsparcia.  Aktualnie mama jest w śpiączce farmakologicznej, utrzymuje się u niej obrzęk mózgu. Jesteśmy zrozpaczeni, bo nie możemy nic zrobić, tylko się modlić i czekać. Lekarze określają stan mamy jako bardzo ciężki. Już wiemy, że po wybudzeniu będzie potrzebowała bardzo intensywnej rehabilitacji w specjalistycznym ośrodku.  Wiąże się to z ogromnymi kosztami i wielomiesięczną walką, a to jedyna szansa, aby mama powróciła przynajmniej do podstawowej sprawności – czas, intensywność i profesjonalizm terapii mają tu kluczowe znaczenie. Szacowany miesięczny koszt takiej rehabilitacji, która będzie trwała od kilku do kilkunastu miesięcy to ok. 28-35 tys. zł. Doliczając koszty wizyt lekarskich, nierefundowanych leków, terapii wspierających oraz koszty dojazdów do specjalistów, do końca roku będzie potrzeba nawet ok. 500 tys. zł! Najważniejsze jednak, aby mama do nas wróciła… Jest bijącym sercem naszej rodziny, którego nie możemy stracić, osobą, która zawsze bezinteresownie pomagała każdemu, kto zwrócił się do niej o pomoc. Teraz czujemy się bezradni i zagubieni… Sami nie udźwigniemy tak ogromnych kosztów leczenia. Będziemy wdzięczni za najmniejsze nawet wsparcie, które pozwoli powrócić naszej ukochanej mamie do domu.  Córki wraz z bliskimi

1 045,00 zł ( 0,51% )
Brakuje: 203 083,00 zł

Obserwuj ważne zbiórki