Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Adam i Mikołaj Myćka
Pilne!
Adam i Mikołaj Myćka , 4 latka

Dzieci płaczą i błagają, by to cierpienie się skończyło...❗️Ratuj naszych chłopców 🚨

Jak to możliwe, że ta choroba doświadczyła nas dwukrotnie? Bezlitośnie zaatakowała dwójkę naszych małych synków. Do dziś nie możemy zrozumieć dlaczego… Mikołaj i Adaś cierpią na zapalenie mózgu i rdzenia kręgowego. Mózg jest w ciągłym stanie zapalnym, dochodzi do niszczenia układu nerwowego... Choroba zmieniła nasze życie w koszmar! Musimy zrobić wszystko, by uratować chłopców! Mikołaj zaczął ciężko chorować, jak skończył pierwszy rok życia. Kilka infekcji, które nastąpiły jedna po drugiej, spowodowały, że synek zmienił się nie do poznania. Zaczęliśmy szukać przyczyny, wykonaliśmy setki badań i szereg konsultacji ze specjalistami w całej Polsce. Dopiero po kilku latach poznaliśmy diagnozę. To choroba układu nerwowego, którego przyczyną jest nieprawidłowo funkcjonujący układ immunologiczny. Jego system odpornościowy nie broni się przed infekcjami, atakuje różne obszary mózgu, co objawia się szeregiem zaburzeń neurologicznych oraz trudnych zachowań psychiatrycznych. Pomimo wielomiesięcznej terapii antybiotykami oraz lekami przeciwwirusowymi i przeciwzapalnymi nie udało się powstrzymać choroby. Synek zmaga się z silnymi bólami głowy, brzucha, jego zachowania są zagrożeniem dla młodszego syna. Pojawiły się napady padaczkowe, które powodują poważne zaburzenia snu. Leki nie są refundowane, a bez intensywnego leczenia choroba doprowadzi do poważnej niepełnosprawności. Jakby choroba jednego dziecka nie była wystarczającą tragedią, dotknęła również Adasia… Drugi synek też urodził się zdrowy. Był wesołym, pogodnym dzieckiem a uśmiech nie schodził z jego buzi od rana do wieczora. Bardzo dobrze się rozwijał. Niestety swoje pierwsze urodziny spędził w szpitalu, który stał się dla niego drugim domem... Był bardzo pobudzony, drażliwy, płakał cały czas. Nosiliśmy go całymi dniami na rękach, jednak nie umieliśmy go w żaden sposób uspokoić. Wiedzieliśmy, że coś mu dolega, ale nikt nie był w stanie nam pomóc, a jego stan cały czas się pogarszał. Adaś zaczął chorować na wielonarządowe infekcje bakteryjne i ciężkie zakażenia wirusowe. Przebył neuroinfekcję. Zrobiliśmy całą masę badań, ale nie dały nam one odpowiedzi, dlaczego dziecko tak ciężko choruje. Adaś otrzymał diagnozę niedoborów odporności o nieokreślonej przyczynie i rozpoczął leczenie. Okazało się, że synek również zachorował na autoimmunizacyjne zapalenie mózgu i rdzenia kręgowego. Cierpi również na  tiki i zaburzenia metaboliczne. Od kilku miesięcy sytuacja Adasia jest dramatyczna. Cierpi z powodu drżeń całego ciała, tików, pląsawicy, mioklonii w dzień i w nocy. Synek nie rozumie co się z nim dzieje. Nie może przez to zasnąć, a jak uśnie, to szarpnięcia ciałem wybudzają go co chwilę. Płacze codziennie... W dzień jego urodzin, zamiast świętować, próbowaliśmy opanować ataki drgania całego ciała i nieustannego płaczu... Jego układ immunologiczny jest niewydolny. Stan zapalny jest obecny w całym organizmie. Ciągłe podawanie leków przeciwzapalnych powoduje ból i krwawienia w przewodzie pokarmowym. Sterydy sieją jeszcze większe spustoszenie. Synek musi otrzymać wlewy immunoglobulin w wysokiej dawce. Nie mamy złudzeń — chłopcy w ramach NFZ nie otrzymają leczenia. Pomimo szpitalnej diagnozy zapalenia mózgu nie otrzymali ani jednej dawki leku. Dotychczasowe leczenie i badania pochłonęły 100 000 zł. Potrzebujemy jeszcze MINIMUM 400 TYSIĘCY, aby zatrzymać rozwój choroby. Do tego dochodzi konieczność drogich badań kontrolnych, specjalna dieta. Stan Adasia się pogarsza, zaczęły pojawiać się bezdechy i mnóstwo innych objawów: zaburzenia poznawcze, obsesyjno-kompulsywne, ataksja, dystonia, pląsawica i inne niekontrolowane ruchy ciała, podczas których dziecko prosi, by to cierpienie się skończyło...  Nie mogę patrzeć na jego cierpienie i ból. Ciężko powstrzymać łzy. Brak leczenia spowoduje coraz gorszy stan — zagrażający życiu. Najmniejsza infekcja powoduje kolejny regres. Adaś jest izolowany – szansa na kontakt z rówieśnikami i pójście do przedszkola pojawi się dopiero wtedy, kiedy uda się unormować jego układ immunologiczny, ale do tego potrzebne jest kosztowne leczenie. Brak leczenia to dla naszych chłopców wyrok. My nie prosimy – BŁAGAMY WAS O POMOC. Brakuje nam już sił, pieniędzy, nawet łez... Dlatego tak potworna choroba atakuje nasze bezbronne i niewinne dzieci? Ratunku... Rodzice Adasia i Mikołaja ➡️ Adaś i Mikołaj kontra zapalenie mózgu - Licytacje ➡️ Przeczytaj o Adasiu i Mikołaju ➡️ Apel o pomoc dla 4-letniego Adama i 6-letniego Mikołaja z Rzeszowa ➡️ Pomóżmy chorym braciom z Rzeszowa

87 966,00 zł ( 20,67% )
Brakuje: 337 566,00 zł
Matylda Wędrychowicz
Matylda Wędrychowicz , 38 lat

U Matyldy zdiagnozowano śmiertelną chorobę, gdy jej synek miał zaledwie roczek❗️Ratunku❗️

Pierwsze objawy choroby pojawiły się niedługo po porodzie. To właśnie wtedy zaczęłam delikatnie utykać na nogę. Podejrzewałam, że to dlatego, że cały czas jestem w ruchu, opiekując się maleństwem… Nie przypuszczałam jeszcze wtedy, z jak potworną diagnozą przyjdzie mi się niedługo zmierzyć.  Objawy zaczęły nasilać się coraz bardziej. Gdy synek skończył roczek, zdecydowałam się poszukać pomocy u ortopedy. Lekarz stwierdził u mnie zapalenie nerwu strzałkowego. Rozpoczęłam intensywną rehabilitację pod kątem tej diagnozy, jednak bez efektów. Objawy wciąż narastały, a ja zaczęłam się coraz częściej przewracać…  20 lipca 2022 roku – to dzień, który zapamiętam na zawsze. To wtedy usłyszałam diagnozę i w jednej krótkiej chwili runął cały mój świat. Stwardnienie zanikowe boczne – to brzmiało jak wyrok. Choroba, która prowadzi do osłabienia, porażenia i niewydolności mięśni. Przewidywana długość życia? Od 3 do 5 lat. Nie mogłam w to uwierzyć, nie chciałam w to uwierzyć! Moje serce wypełniła rozpacz, a umysł spirala pytań bez odpowiedzi. Dlaczego? Dlaczego ja? Jak długo pozostanę sprawna?  Ile życia mi zostało? Ile czasu uda mi się spędzić z mężem i naszym maleńkim synkiem? Z każdym kolejnym pytaniem po mojej twarzy płynęło coraz więcej łez.  Na stwardnienie zanikowe boczne nie ma skutecznego lekarstwa, jednak robię wszystko, co w mojej mocy, by spowolnić postęp choroby. Zakwalifikowałam się do badania klinicznego, w którym przyjmuję lek jeszcze niedopuszczony do stosowania w Europie. Od momentu diagnozy walczę o zachowanie sprawności na rehabilitacji. Częściowo jest objęta refundacją, jednak to nadal zbyt mało. Potrzebuję codziennej i intensywnej terapii, a każda godzina pracy z rehabilitantem jest bardzo droga… Po domu poruszam się o jednej kuli, na jakimkolwiek dłuższym dystansie potrzebuję już wsparcia dwóch. Niedługo koniecznością stanie się wózek, co wiąże się z kolejnymi, ogromnymi kosztami.  Nie chcę myśleć o tym, co przyniesie przyszłość – to zbyt bolesne. Wiem jednak, że muszę walczyć – aby jak najdłużej być z mężem i móc trzymać w objęciach synka. Proszę, pomóżcie mi w tym. Nie przechodźcie koło naszego dramatu obojętnie. Matylda

47 186 zł
Jerzy Stachura
Jerzy Stachura , 65 lat

WYPADEK i NOWOTWÓR odebrały mojemu tacie sprawność❗️Jedyna nadzieja w turnusie rehabilitacyjnym!

Kochani, mój tata potrzebuje pomocy! Sama nie mogę uwierzyć, że jednego człowieka mogło spotkać tyle nieszczęść. Los bardzo doświadczył naszą rodzinę, ale przecież nie możemy się poddać! Dziękuję za Waszą dotychczasową pomoc. Konieczna jest jednak kolejna zbiórka.  Nasza historia:  W jednej chwili zmieniło się całe życie mojego taty i naszej rodziny. Nieszczęśliwy wypadek, który mógł zdarzyć się każdemu...  Tata spadł z wysokości, na skutek czego doznał wielu obrażeń. Uszkodzenie rdzenia kręgowego doprowadziło do tego, czego bałam się najbardziej – wystąpił niedowład czterokończynowy! Wszyscy, cała nasza rodzina, połączyła siły, aby pomóc tacie. Zapewniliśmy mu rehabilitację, która działała cuda! Tata zaczął poruszać się przy pomocy balkonika i mógł pokonać nawet 20 stopni po schodach! Wszystko szło w dobrym kierunku, a nasze serca powoli wypełniał spokój. Nie spodziewaliśmy się, że spotka nas kolejna tragedia! U taty wykryto nowotwór złośliwy gruczołu krokowego! Lekarz postawił diagnozę w marciu 2023 r., ale leczenie rozpoczęto  dopiero w lipcu. Przez kilka miesięcy trwały badania, aby wykluczyć wystąpienie przerzutów. Potem rozpoczęto radioterapię oraz brachyterapię.  Najważniejsza walka, walka o życie, została przez nas wygrana. Nowotwór został wyciszony. Wystarczy, że tata będzie przyjmował tylko co trzy miesiące zastrzyki hormonalne.  Leczenie jednak bardzo osłabiło mojego tatę, a przerwa w rehabilitacji jeszcze bardziej osłabiła jego mięśnie. Wszystko, nad czym tak intensywnie pracował, zostało mu zabrane. Cofnęły się wszystkie efekty rehabilitacji! Dzisiaj tata z wielkim trudem postawi zaledwie kilka kroków. Jego prawa ręka jest całkowicie niesprawna, tylko lewą jest w stanie utrzymać sztućce… Nie ma innej możliwości, musimy zacząć od zera całą pracę o przywrócenie mu sprawności! Nadzieję pokładamy w turnusie rehabilitacyjnym, który jest szansą na odzyskanie umiejętności, które wypadek i nowotwór tak brutalnie mu odebrały.  Zwracam się do Was z ogromną prośbą o pomoc w uzbieraniu potrzebnej kwoty, która umożliwi tacie wyjazd na turnus. Każdy dzień bez specjalistycznej pomocy zmniejsza jego szanse. Proszę o każdą możliwą wpłatę, nawet drobną oraz udostępnienie zbiórki. Dzisiaj mój tata potrzebuje armii dobrych serc! Żaneta, córka

4 546 zł
Józek Koczera
Józek Koczera , 16 miesięcy

Trwa walka o rozwój Józefa! Proszę o pomoc!

Józef przyszedł na świat w 30. tygodniu ciąży. Na początku jego stan był stabilny. Niestety nie na długo… U Józefa doszło do wylewu III stopnia do wszystkich czterech komór mózgu! Tak bardzo bałam się o mojego malutkiego chłopca… Synek 6 tygodni spędził na OIOMie. Gdy wyszedł ze szpitala, od razu rozpoczęliśmy rehabilitację. Niestety nie przynosi ona znaczącej poprawy. Jego rozwój jest na poziomie czwartego, piątego miesiąca życia. Nie potrafi stać, ani siedzieć. Mój dzielny chłopiec musi odwiedzać wielu specjalistów, między innymi laryngologa, neurologa, kardiologa, audiologa, okulisty. Józef często ma zapalenie płuc, więc jesteśmy też pod kontrolą poradni immunologicznej. Do lekarzy musimy dojeżdżać bardzo daleko, do różnych miast wojewódzkich. To generuje ogromne koszty. Prawdopodobnie synek cierpi na Zespół Krabbego. Konieczna jest dalsza diagnostyka w tym zakresie, ale pierwsze badania wskazują na tę genetyczną chorobę układu nerwowego. W lutym mamy wizytę w szpitalu i wtedy dowiemy się więcej. Niestety, choroba jest nieuleczalna, można ją spowalniać tylko dzięki nieustannej rehabilitacji. Ani myślę się poddawać! Synek jest rehabilitowany aż 6 razy w tygodniu, chodzimy też do logopedy. Coraz częściej brakuje mi jednak środków. Wychowuje jeszcze czwórkę rodzeństwa Józefa.  Bardzo chciałabym zapewnić mojemu chłopcu wszystko, czego potrzebuje. Koszty leczenia, rehabilitacji i dojazdów są jednak bardzo wysokie. Dlatego z całych sił wołam do Was o pomoc! Razem możemy zawalczyć o jak najlepszą przyszłość dla Józefa! Izabela, mama

3 650 zł
Konrad Jantz
Konrad Jantz , 50 lat

Lista chorób Konrada zdaje się nie mieć końca... Pomóż w walce o zdrowie i sprawność!

Mam na imię Konrad i od lat borykam się z wieloma problemami zdrowotnymi, lecz z największymi kosztami wiąże się choroba nóg. Mam masywne obrzęki limfatyczne, które uniemożliwiają mi normalne funkcjonowanie… Obecnie jestem w fazie terapii i stabilizacji obrzęku limfatycznego, co wymaga doboru odpowiedniej odzieży kompresyjnej szytej na miarę pod indywidualne zamówienie. Aby odzież ta przynosiła korzyści terapeutyczne, należy ją wymieniać regularnie – co pół roku. Do tego dochodzi masa bandaży uciskowych i konieczność zakupu specjalnych opatrunków. Niestety, fachowa zmiana opatrunków jest odpłatna.  Mam żonę, która również każdego dnia walczy o zdrowie i sprawność. Jest chora na stwardnienie rozsiane pierwotnie postępujące i niedowład kończyn. Musi poruszać się na wózku inwalidzkim. Oboje jesteśmy na skromnych rentach. Mamy nastoletniego syna, który jest naszą dumą, wsparciem i nadzieją, ale bardzo ciężko znosi choroby rodziców. Mieszkamy w małym miasteczku, co sprawia, że  dojazdy na hospitalizację do specjalistycznych szpitali i klinik rozsianych po całej Polsce wiążą się z bardzo dużymi kosztami. Dodatkowo opłacamy także regularną rehabilitację oraz zakup leków. Niestety, nasza sytuacja finansowa jest bardzo trudna i coraz ciężej jest nam udźwignąć tak duży ciężar finansowy samodzielnie.  Jako dotychczas sprawny rodzic, muszę dbać o rodzinę, a także o spokój psychiczny naszego dziecka. Jakby tego było mało, borykam się jeszcze z marskością wątroby, wrodzoną wadą serca, WZW typu C, nadciśnieniem i nietolerancją glukozy. Dodatkowo zdiagnozowano u mnie wodobrzusze oraz żylaki przełyku. Jestem jednak pod opieką fantastycznych lekarzy.  Proszę o wsparcie w walce o zdrowie. Bez Waszej pomocy nie damy rady sprostać wydatkom związanym z rehabilitacją, lekami oraz zakupem specjalistycznej odzieży. Każda wpłata i udostępnienie zbiórki to dla mnie krok w stronę normalności i lepszego jutra.  Konrad

12 755 zł
Nadia Dunaj
Nadia Dunaj , 10 lat

Choroba odbiera jej beztroskie dzieciństwo. Prosimy, pomóż Nadii!

Choroba zabrała naszej córce beztroskie dzieciństwo... Tak bardzo chcielibyśmy sprawić, żeby na jej twarzy znów zagościł uśmiech! Tylko z Państwa wsparciem będzie to możliwe! Prosimy o pomoc! Jesteśmy rodzicami Nadii, która choruje na łysienie plackowate. Choroba ujawniła się zaraz po trzecich urodzinach córki. Od zauważenia pierwszych włosów na poduszce do całkowitego braku włosów, rzęs i brwi minęło mniej niż półtora miesiąca! To był szok!Przez 2 lata byliśmy pod opieką poradni w Krakowie, jednak z powodu braku efektów wdrożonego leczenia zrezygnowaliśmy i szukaliśmy pomocy w klinice w Warszawie. Leczenie okazało się strzałem w dziesiątkę! Po około roku pojawiły się pierwsze odrosty, zaczynając od rzęs i brwi, potem przyszedł czas na włosy na głowie. Terapia DCP była zbawieniem! Niestety do czasu. W ubiegłe wakacje koszmar powrócił... Pomimo leczenia włosy zaczęły wypadać! Z dziewczynki pewnej siebie Nadia zmieniła się nie do poznania. Jest drażliwa, niespokojna... Choroba po raz kolejny odbiera jej dzieciństwo. A dla nas najgorsze jest, kiedy słyszymy: "dlaczego to mnie wypadają, znowu będą się patrzeć i wytykać palcami". Pęka wtedy serce...Każdy pomyśli, że to tylko włosy, ale dla dorastającej dziewczynki to urasta do gigantycznego problemu, mającego bezpośredni wpływ na akceptację wśród rówieśników. A dokładniej jego braku i wyalienowania... Zwracamy się do Państwa z prośbą o pomoc w sfinansowaniu peruki dla naszej córki! Wasze wsparcie może sprawić, że Nadia znów poczuje się pewna siebie. Z góry serdecznie dziękujemy za każdą wpłatę, która pomoże przynieść uśmiech na twarz naszej kochanej dziewczynki! Rodzice

4 948,00 zł ( 25,83% )
Brakuje: 14 201,00 zł
Antoni Farbisz
Antoni Farbisz , 2 latka

Antoś codziennie walczy o rozwój i lepsze jutro... Pomożesz?

Doskonale pamiętam dzień, w którym Antoś przyszedł na świat. Był to najszczęśliwszy moment mojego życia. Niestety, niedługo później u synka zaczęły pojawiać się pierwsze niepokojące objawy... Antek od urodzenia miał obniżone napięcie mięśniowe. Od razu zauważyłam także, że nie płakał, nie gaworzył, nie uśmiechał się na mój widok. Tak bardzo się o niego martwiłam... Niestety, w międzyczasie pojawiały się kolejne objawy. Zdawał się nie interesować tym, co działo się dookoła niego. Późno zaczął siadać, a pierwsze kroki stawiał dopiero mając 2,5 roku.  Oficjalna diagnoza w maju 2023 roku potwierdziła moje przypuszczenia. Antoś ma autyzm. Pomimo tego, że robi się coraz starszy – nie mówi, nie komunikuje się, nie zgłasza swoich potrzeb, nie je samodzielnie.  Synek został objęty wczesnym wspomaganiem rozwoju, jednak to nie wystarcza…  Antoś w  walce o prawidłowy rozwój i lepszą przyszłość potrzebuje dodatkowych i regularnych spotkań z psychologiem, logopedą oraz zajęć integracji sensorycznej. Niestety, są one niezwykle kosztowne, a mi samej bardzo trudno jest udźwignąć tak duży ciężar finansowy.  Zdrowie i rozwój synka są dla mnie najważniejsze. Proszę, pomóżcie mi o nie zawalczyć. To właśnie teraz, gdy jest jeszcze mały – możemy wypracować najwięcej. Rodzice Antosia

561 zł
Piotr Cierpisz-Pustelny
Piotr Cierpisz-Pustelny , 14 lat

Piotrek z wiekiem robi się coraz cięższy, a jego rodzice coraz słabsi... Pomóż być samodzielnym!

Z całego serca dziękujemy za dotychczasowe wsparcie dla Piotrka. To właśnie dzięki niemu możliwe było opłacenie rehabilitacji Piotrka na lokomacie. Niestety, nasza walka o zdrowie nadal trwa i po raz kolejny musimy prosić Was o pomoc... Nasza historia: Dzieci biegają po boiskach, pędzą do szkoły, wspinają się po drzewach, skaczą na trampolinach. A obok nich jedno, które z bólem w oczach patrzy na koleżanki i kolegów, bo los odebrał mu to wszystko i teraz każdy dzień jest walką, a każdy samodzielny krok – zwycięstwem.  Nie ma nic gorszego niż świadomość, że Twoje dziecko może być zdrowe, sprawne, ale zależy to od rzeczy, na które Cię nie stać – operacji, zabiegu, rehabilitacji. Mimo że stajesz na głowie, nie udaje Ci się zebrać środków i każdego dnia patrzysz, jak najbliższa Ci osoba cierpi. Wtedy trzeba przełknąć dumę i prosić o pomoc, bo nie chcesz jej dla siebie, tylko dla kogoś ważniejszego – dla dziecka.                                 Piotruś urodził się jako wcześniak z zespołem wad wrodzonych oraz dużym niedotlenieniem. Po porodzie wystąpił u niego wylew śródczaszkowy. W pierwszym tygodniu życia wykryto u niego martwicze zapalenie jelit, a w trzecim zaś retinopatię wcześniaczą. Zdiagnozowano u niego także dysplazję oskrzelowo-płucną i niedobór masy ciała. W ciągu czterech miesięcy życia przeszedł aż 7 operacji, w tym 4 na niedrożność jelit, 2 na przepuklinę pachwinową oraz zabieg na oczy. W wieku czterech lat wykonano u niego zabieg podwichnięcia stawu biodrowego. Codzienna rehabilitacja i hipoterapia sprawiły, że nasz syn zaczął powoli stawać na nogi i poruszać się przy pomocy balkonika. Są to jednak bardzo krótkie odcinki, ponieważ szybko się męczy i potrzebuje ciągle naszej pomocy... Dzięki Waszej pomocy możliwa była rehabilitacja przy użyciu lokomatu, czyli automatycznej ortezy kończyn dolnych, służąca do nauki chodu i utrwalaniu prawidłowej postawy. Już dzięki kilku godzinom zajęć na lokomacie widoczna była poprawa chodu Piotrusia. Codzienna rehabilitacja sprawia, że w miarę swoich możliwości nasz syn funkcjonuje wśród rówieśników. Prowadzony pod pachy przemieszcza się na krótkich dystansach: z wózka na toaletę, z auta na wózek. Piotrek wymaga pomocy przez cały czas. Niestety, wraz z wiekiem robi się coraz cięższy, a my mamy coraz mniej sił. Mieszkamy w bloku i codziennie muszę nosić Piotrka po schodach, czasami nawet kilka razy dziennie. Niestety, stan mojego zdrowia się pogorszył i jest mi coraz ciężej go nosić. W najbliższym czasie będę musiała sama udać się na operację barku. Wtedy nie będę mogła już dłużej znosić syna ze schodów. Jesteśmy zmuszeni zakupić schodołaz, którego koszt niestety przekracza nasze możliwości finansowe. Nasz syn miał być leżący, bez kontaktu, patrzący w sufit. Dzięki rehabilitacji i opiece specjalistów udało się nam jednak już tak wiele wypracować. Prosimy o pomoc w zakupie schodołazu oraz opłaceniu 6-miesiecznej rehabilitacji dla syna. Pomóżcie nam walczyć dalej o lepszą przyszłość dla Piotrka. Rodzice

28 706,00 zł ( 67,45% )
Brakuje: 13 848,00 zł
Kacper Pieszko
Kacper Pieszko , 13 lat

POMÓŻ zapewnić mojemu synkowi godne życie!

Kacperek to nasz jedyny synek. Tak bardzo pragnęliśmy dziecka! W końcu na świat przyszło nasze wyczekiwane maleństwo. Poród był trudny, konieczne było cesarskie cięcie. Już na samym starcie otrzymaliśmy listę przerażających diagnoz...  Każdego dnia jestem dzielna dla mojego dziecka. Momentami bywa to trudne. Czuję, że z każdym rokiem podupadam na zdrowiu. Mąż jest po operacjach bioder, więc w tej chwili muszę radzić sobie sama. Kacper nie porusza się samodzielnie. Wymaga całodobowej opieki. Mózgowe porażenie dziecięce, niedowład spastyczny czterokończynowy, padaczka, hipoglikemia, opóźniony rozwój psychoruchowy, małogłowie…  Bycie mamą takiego chłopca, to praca na pełen etat. W przeszłości uczęszczał na pobyt dzienny do specjalistycznego ośrodka. Miałam choć chwilę wytchnienia... W 2014 roku co dwa tygodnie synek lądował w szpitalu. Pojawiło się zagrożenie życia, Kacperek był reanimowany. Tak bardzo się o niego bałam! Od tego czasu jest pod opieką hospicjum domowego, wyjazdy do ośrodka się skończyły. Jestem z Kacprem cały czas. W każdej chwili monitoruje jego oddech. Musimy z mężem nieustannie odsysać gromadzącą się wydzielinę. Gdy pojawiają się bezdechy i niska saturacja natychmiast podajemy tlen! Robimy wszystko, co w naszej mocy, żeby stan naszego dziecka się nie pogarszał. Bardzo ważną rolę odgrywa w tym rehabilitacja, za którą płacimy niemałe pieniądze, a synek potrzebuje jej aż 3 razy w tygodniu! Synek jest długi i szczupły, najtrudniejsze jest dla mnie przenoszenie go. Jest taki wiotki, ciężko mi utrzymać jego główkę. Z pozoru proste czynności, jak chociażby kąpiel stanowią ogromne wyzwanie. Chciałabym móc czasem odwiedzić mamę z Kacperkiem, ale sama nie jestem w stanie umieścić go w samochodzie.  Opieka nad synkiem jest niezwykle wymagająca. Kacperek otrzymuje pokarm przez gastrostomię. Jest dzieckiem pieluchowanym. Nawet tak podstawowe artykuły jak pampersy są nie raz trudno dostępne przez jego nietypową budowę ciała.  Na ten moment nasze najpilniejsze potrzeby, to specjalnie przystosowany wózek inwalidzki, oraz koncentrator tlenu – stary jest wadliwy. Nie wyobrażam sobie, co zrobimy w sytuacji, gdy u synka pojawi się bezdech, a my nie będziemy w stanie mu pomóc.  Kacperek to nasz największy skarb. Uwielbia się przytulać, jest najukochańszy na świecie! Modlimy się, żeby zdrowie nam dopisywało i żebyśmy mogli jak najlepiej się nim opiekować. Każda złotówka to dla nas nieocenione wsparcie, za które z całego serca dziękujemy! Mama Kacperka

67 195 zł

Obserwuj ważne zbiórki