Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Kasia Feruś-Niemiec
Kasia Feruś-Niemiec , 32 lata

Potrzebne wsparcie, by Kasia wróciła do sprawności❗️

Kasia jest wymarzoną żoną, jedyną córką, wspaniałą przyjaciółką. Ma plany i marzenia, jednak życie zaplanowało wobec niej inny, bolesny scenariusz... Pojechaliśmy na zasłużony urlop. Góry, narty, świeże powietrze – idealne warunki do odpoczynku. Dzień przed wyjazdem do domu Kasia bardzo źle się czuła i dużo wymiotowała, dlatego zdecydowałem się zadzwonić na pogotowie. Przyjechali ratownicy i podali Kasi kroplówkę, po której poczuła się lepiej. Nie było podstaw, aby zabrać ją do szpitala...  Pół godziny po odjeździe ambulansu Kasia ponownie zaczęła wymiotować, straciła przytomność, dostała skurczów całego ciała. Musiałem ją resuscytować, jednocześnie dzwoniąc na 112. Tym razem na przyjazd karetki czekaliśmy 20 min. 24 lutego 2024 to data, która zapadnie nam na zawsze w pamięci. W wyniku niedotlenienia mózg Kasi uległ uszkodzeniu. Od tego feralnego wydarzenia moja żona pozostawała w śpiączce, jednak ogromna wiara i walka całej rodziny pozwalała nam mieć nadzieję. Nadzieję na to, że się wybudzi.  Przez blisko półtora miesiąca Kasia przebywała na oddziale neurologii w jednym z krakowskich szpitali. Później 20 dni na oddziale chorób wewnętrznych z powodu podejrzenia zakrztuszenia. Dziś jest wybudzona, przytomna, ale świadomość jest u niej znikoma – Kasia oddycha samodzielnie, ale jest karmiona z użyciem PEGa i ma założoną rurkę tracheostomijną. Droga do powrotu do zdrowia jest długa, bolesna i wymaga intensywnej terapii, którą częściowo zapewnia nam ośrodek rehabilitacyjny w Krakowie. Jako mąż zdecydowałem się na zbiórkę pieniędzy, aby pokryć koszty leczenia. Każda wpłata, bez względu na jej wielkość, będzie ogromnym wsparciem dla Kasi. Nasza wiara daje nam nadzieję na powrót Kasi do zdrowia. Razem możemy uczynić cuda. Z góry dziękuję za Wasze wsparcie i modlitwy. Mąż Grzegorz

47 379,00 zł ( 74,22% )
Brakuje: 16 451,00 zł
Sławek Gyda
Pilne!
11 dni do końca
Sławek Gyda , 15 lat

PILNE: Wznowa ostrej białaczki❗️Ratujemy życie Sławka❗️

PILNE❗Po rocznej, wycieńczającej walce Sławek ponownie mierzy się z ostrą białaczką. Szybka wznowa sprawiła, że jego życie jest teraz w śmiertelnym niebezpieczeństwie! Chłopiec musi PILNIE rozpocząć leczenie – za lek musimy zapłacić za KILKA DNI!  Nie było wiele objawów. W kwietniu rok temu zauważyłam, że białka oczne Sławka pożółkły. Potem wszystko rozegrało się już bardzo szybko. Liczne badania, konsultacje, rozmowy z lekarzami, by w końcu nastała ta przerażająca cisza i słowa, których nie chcieliśmy słyszeć…  “Przykro nam, Sławek ma ostrą białaczkę limfoblastyczną. Musimy natychmiast wdrożyć leczenie.” Od tamtego momentu nasz syn został pacjentem Kliniki Onkohematologii Dziecięcej Klinicznego Szpitala Wojewódzkiego nr 2 w Rzeszowie. Był leczony chemioterapią. Dla ratowania jego życia niezbędne było także podawanie nierefundowanego, bardzo drogiego leku, którego miesięczny koszt przekraczał 15 tys. złotych.  Mniej więcej w połowie stycznia Sławek przeszedł także przeszczep szpiku we Wrocławiu. Przez pierwsze tygodnie wszystko zdawało się wracać do normy. Cieszyliśmy się, że najgorsze już za nami… Niestety nastąpiły liczne powikłania i wczesna wznowa choroby. W tej chwili jego życie jest zagrożone. Jedyną nadzieją jest natychmiastowe wdrożenie kilkudniowej terapii nierefundowanym lekiem, której koszt wynosi blisko 70 tys. złotych! To ogromna suma, której nie będziemy w stanie zgromadzić. Wydaliśmy już wszystkie oszczędności, a dziś znów słyszymy, że możemy stracić Sławka… Jesteśmy zrozpaczeni… Nasz syn kocha życie. Ma bardzo wszechstronne zainteresowania. Pasjonuje się historią, geografią, sztuką i architekturą. Ma młodszego brata. Nie chcemy odbierać mu szansy na życie. My po prostu nie możemy! Przed nim długie i skomplikowane leczenie, którego koszty nie są do końca znane. Oprócz zakupu leków niezbędne są wydatki na dojazdy do placówek medycznych, konsultacje z lekarzami specjalistami, dietetykami i rehabilitantami.  Dlatego apeluję do Was z całego serca, jak tylko potrafię – wesprzyjcie nas choćby drobną wpłatą, udostępnijcie zbiórkę dalej, opowiedzcie historię Sławka komuś bliskiemu. KAŻDA pomoc jest na wagę życia naszego syna! Beata, mama Sławka

12 351,00 zł ( 17,24% )
Brakuje: 59 282,00 zł
Magdalena Majka
Magdalena Majka , 50 lat

Udar zaatakował ją w nocy❗️Pomóż mojej mamie❗️

Kiedy w wigilijny poranek weszłam do mieszkania, zamarłam. Na podłodze leżała bezwładnie mama. Była przytomna, ale nie mogłam zrozumieć, co próbuje mi powiedzieć. Bałam się, że znalazłam ją za późno… Natychmiast trafiliśmy do szpitala. Tam stwierdzono udar lewej półkuli mózgu. Okazało się, że mama przebudziła się o 3 w nocy z niedowładem kończyn. Upadła i leżała tak przez kilka godzin bez możliwości wezwania pomocy. Nie umiem sobie wyobrazić, co wtedy czuła… Niestety, minęło zbyt dużo czasu od wystąpienia objawów i lekarze nie mogli podać mamie leków ograniczających skutki udaru. Dalszy pobyt w szpitalu był serią nieszczęść – mama złapała ciężkie zapalenie płuc, a krwawe wymioty okazały się być spowodowane wrzodem dwunastnicy i zapaleniem przełyku.  Mama jest pacjentką nowotworową – od lat 90. boryka się z nieoperacyjnym guzem mózgu i wodogłowiem. Walka o jej zdrowie zawsze była ciężka, ale teraz zaczyna brakować nam sił. Wiedziałam jednak, że nie możemy się poddać! Mama ma dopiero 50 lat, tak dużo jeszcze przed nią…  Niestety, lekarze nie mieli dla nas dobrych wiadomości. Po dwóch miesiącach w szpitalu skierowali mamę do ośrodka na oddział paliatywny. Tam jednak nie była wystarczająco intensywnie rehabilitowana i specjaliści ocenili, że w jeden miesiąc nastąpił ogromny regres w sprawności mamy… Nie mieliśmy z bratem wyboru – od razu przenieśliśmy ją do prywatnego ośrodka, w którym w końcu zaczęła robić postępy. Widzimy, że coraz lepiej czuje się psychicznie, ma więcej sił i motywacji do ćwiczeń. Robimy wszystko, by zapewnić mamie możliwość powrotu do sprawności, jednak koszty leczenia i rehabilitacji zaczynają nas przerastać. Opłaty za pobyt w ośrodku to ponad 8 tysięcy złotych miesięcznie!  Mama przez całe życie była dla mnie ogromnym wsparciem. Teraz ja mogę odwdzięczyć się jej za całą miłość, jaką mnie otaczała. Proszę, pomóżcie nam odzyskać to, co odebrał mamie udar. Każda wpłata to krok w stronę lepszego jutra! Aleksandra, córka

24 277 zł
Grzegorz Kotwica
Grzegorz Kotwica , 30 lat

Twój mały gest może odmienić moją codzienność❗️

Wypadek odmienił moje życie. Wcześniej byłem aktywnym, energicznym mężczyzną. Pracowałem fizycznie, a w wolnych chwilach interesowałem się motoryzacją i majsterkowaniem. Nie spodziewałem się, że w ułamku sekundy moje życie legnie w gruzach… W trakcie wykonywania pracy spadłem z rusztowania z wysokości trzech metrów. Wtedy świat się zatrzymał. Konsekwencją wypadku jest niepełnosprawność narządów ruchu. Od tamtej pory poruszam się wyłącznie na wózku inwalidzkim. Mój stan wymaga tego, bym stale ćwiczył i uczęszczał na zajęcia rehabilitacyjne. Niestety wszystko, co niezbędne, generuje koszty, których nie jestem w stanie pokryć sam. Na co dzień mieszkam u rodziców, którzy się mną opiekują. Mama musi wspierać mnie w codziennych najprostszych czynnościach. Jest nam niezwykle ciężko, ale nie mogę się poddać. Mam przecież dopiero 30 lat, wiele planów i całe życie przed sobą… Dzięki rehabilitacji jest szansa, że mój stan nie będzie się pogarszał. Na szczęście dzięki mojej ciężkiej pracy i mobilizacji udało się wypracować samodzielne siadanie na wózku. To właśnie pokazuje, że bez rehabilitacji nie mam szans na poprawianie swojej sprawności i funkcjonowania. Bardzo proszę o wsparcie. W ośrodku rehabilitacyjnym miałbym zapewnione stałe ćwiczenia, opiekę i wsparcie specjalistów. Niestety 3-miesięczny pobyt w takim ośrodku generuje koszty, których nie będę w stanie pokryć sam. Liczę, że nie przejdziecie obojętnie obok mojej trudnej sytuacji. Każda złotówka ma ogromne znaczenie! Grzegorz

14 201,00 zł ( 17,67% )
Brakuje: 66 129,00 zł
Radosław Wójtowicz
Radosław Wójtowicz , 30 lat

Radek jak co dzień położył się spać – lecz rano już się NIE OBUDZIŁ❗️Ratunku❗️

Do tej pory nie możemy uwierzyć w to, co się stało. Przecież jeszcze niedawno nasz syn prowadził normalne życie, takie jak większość z nas. Był wykształcony, samodzielny, z głową pełną marzeń i planów na przyszłość. Niestety, jeden dzień zmienił wszystko. 10 lutego 2024 roku życie syna i nasze legło w gruzach. Radek poprzedniego wieczoru tak jak zawsze położył się spać. Niestety, rano się już nie obudził. Przebywa w śpiączce do dziś. Do syna natychmiast została wezwana karetka. Mimo szybkiej reakcji lekarzy doszło do przewlekłej niewydolności oddechowej. Radek oddycha jedynie przy użyciu respiratora. Obecnie przybywa w specjalistycznym ośrodku, gdzie dzięki intensywnej rehabilitacji ma szansę wybudzić się ze śpiączki.  Już w ciągu paru tygodni od rozpoczęcia terapii pojawiły się pierwsze postępy – Radek zaczyna reagować na bodźce. Rehabilitanci codziennie stymulują osłabione mięśnie syna i próbują go pionizować. W najbliższej przyszłości zapewne możliwe będzie także podejmowanie prób odłączania respiratora – choćby na chwilę. Jest to szczególnie ważne, by syn zaczął samodzielnie oddychać, ponieważ jest to warunek trafienia w przyszłości do kliniki wybudzeń. Radek zawsze był bardzo dobrym człowiekiem, na którego mogli liczyć najbliżsi i szerokie grono znajomych. Pragniemy, by mógł wrócić do swojego dawnego, aktywnego życia. Prosimy, pomóżcie nam odzyskać syna. Każdego dnia marzymy o momencie, gdy otworzy oczy. Marzymy o tym, że jeszcze kiedyś się do nas uśmiechnie i będziemy mogli porozmawiać. Radek to młody mężczyzna – ma jeszcze całe życie przed sobą. Każda wpłata, każde udostępnienie jest tu na wagę złota. Prosimy, pomóżcie nam wybudzić syna ze śpiączki, pomóżcie mu wrócić do zdrowia. Wiemy, ze wspólnymi siłami możemy tego dokonać! Rodzice Radka

76 394,00 zł ( 35,9% )
Brakuje: 136 372,00 zł
Milan Tomczyk
Milan Tomczyk , 2 latka

Choroba jest w każdej komórce jego ciała❗️Potrzebne wsparcie❗️

Na swoje drugie urodziny Milanek dostał piękne prezenty. Ale chwilę przed nimi los sprezentował mu coś innego – nieuleczalną chorobę spowodowaną mutacją w genie AP4B oraz małogłowie. Jego mózg nie rośnie. To bardzo rzadka choroba postępująca W Polsce jest może kilkoro zdiagnozowanych dzieci. Nie widać jej na pierwszy rzut oka. Dopiero po chwili w oczy rzuci się zbyt mała główka, a potem brak mowy i chodu. Robimy, co możemy, żeby pomóc naszemu synkowi, ale wciąż wisi nad nami widmo tego, że wszelkie postępy po prostu się cofną. Każde przeziębienie i gorączka to ogromny stres i czuwanie w nocy, bo u synka występują wtedy ataki drgawek, a nawet epilepsja.  Aktualnie potrafi raczkować i jeszcze mieści się w swoim wózku spacerowym, ale to się niedługo zmieni. Milan będzie potrzebował nowego, specjalistycznego wózka, pionizatora, ortez i wielu innych sprzętów. Serce łamie nam się na myśl, że to będą jego największe prezenty. Nie nowe zabawki. Codzienność to rehabilitacja, zajęcia z logopedą, psychologiem i pedagogiem. Grafik jest napięty, a do tego dochodzą wyjazdy do specjalistów. Choroba jest w każdej komórce jego ciała. Milan rośnie jak na drożdżach, jest coraz cięższy, a jego wada prowadzi do zesztywnienia mięśni. Dziś jest jeszcze mały, ale co będzie w przyszłości? Pojawia się jakaś nieśmiała nadzieja na wynalezienie terapii genowej, ale do tego czasu lekarze często nie wiedzą, jak postępować. Zostaje nam rehabilitacja, a ta jest ogromnym obciążeniem finansowym. Dwa lata dawaliśmy sobie radę sami, ale po szukaniu diagnozy, jazdach od specjalisty do specjalisty i w końcu zapłaceniu kilku tysięcy za badania genetyczne zostaliśmy z perspektywą płacenia kolejnych tysięcy za rehabilitację, turnusy i dojazdy. Los jest przewrotny. Wpłacając na inne zbiórki, nawet przez myśl nam nie przeszło, że sami będziemy po drugiej stronie. Nasz nie jest zdrowy, ale jest wyjątkowy. Kochamy go ponad wszystko i chcemy, by w przyszłości żyło mu się jak najlepiej. Wiemy, że będzie coraz ciężej i trudniej i choć sami jeszcze nie do końca potrafimy się odnaleźć w tej sytuacji, będziemy walczyć z chorobą naszego dziecka. Wasza pomoc finansowa pomoże nam chociaż częściowo odzyskać to, co odebrała choroba. Rodzice Milanka

13 824 zł
Karol Deszczyński
Karol Deszczyński , 11 lat

Karol cierpi na okrutną chorobę! Potrzebna pomoc!

Karol nie może biegać, jeździć na rowerze, hulajnodze… Doskonale wie, że jego dzieciństwo różni się od życia rówieśników. Jako rodzice dokładamy wszelkich starań, aby załagodzić skutki okrutnej choroby naszego dziecka… Synek od początku nie rozwijał się prawidłowo… Karol przyszedł na świat w 7. miesiącu ciąży. Gdy skończył pół roku zaniepokoiło nas, że nadal nie raczkuje, nie siada… Zmartwieni udaliśmy się po pomoc. U synka stwierdzono obniżone napięcie mięśniowe. Niezwłocznie rozpoczęliśmy rehabilitację. Dzięki regularnej terapii zdarzył się moment, na który bardzo długo czekaliśmy. W wieku 2 lat synek zaczął chodzić! Nasze szczęście zakończyło się w 2012 roku – to wtedy pojawiły się problemy z chodzeniem. Karol przewracał się, a jego chód określono jako kołyszący. Synek trafił do szpitala z podejrzeniem dystrofii mięśniowej. Konieczna była dalsza, poszerzona diagnostyka. Dopiero po kilku latach otrzymaliśmy wyniki badań, które dały ostateczną diagnozę: dystrofia mięśniowa Duchenne'a. To bardzo rzadka choroba genetyczna, która prowadzi do nieodwracalnego zaniku mięśni, aż w końcu do przedwczesnej śmierci. Nasz cały świat w jednej chwili się zawalił… Nie mogliśmy się jednak załamywać  – musimy być wsparciem dla synka. Obecnie Karol chodzi do szkoły, gdzie objęty jest wczesnym wspomaganiem rozwoju. Uczęszcza na prywatną rehabilitację, bo tylko taka jest dostępna w okolicy, w której mieszkamy i to ona może spowolnić chorobę. Pochłania to znaczną część naszego domowego budżetu. Synek bierze leki, które mają za zadanie wzmacniać siłę mięśniową. Miesięczny koszt leczenia jest naprawdę duży… Do tego dochodzą koszty suplementacji i wizyt u specjalistów. Każda wpłata to dla nas nieocenione wsparcie. Ponad wszystko zależy nam, żeby Karol miał zapewnione wsparcie, którego tak bardzo potrzebuje. Chcemy, żeby pomimo choroby jego życie było możliwie jak najlepsze. Z całego serca dziękujemy za każdą pomoc! Rodzice

2 790,00 zł ( 10,49% )
Brakuje: 23 806,00 zł
Amelka Wilman
Amelka Wilman , 10 lat

Trwa walka o sprawność Amelki! Potrzebna pomoc!

Lista diagnoz mojej Amelki jest długa… Pomimo trudności, które spotykamy każdego dnia, starałam się zapewniać jej możliwie jak najlepsze funkcjonowanie. Niestety sama nie damy rady. Proszę o pomoc! Córeczka cierpi na hipoglikemię, niedoczynność przysadki i autyzm atypowy. Ma też wrodzoną wadę serca.  Amelka wymaga specjalistycznej diety i przyjmowania hormonów, ze względu na to, że jej wzrost jest znacznie niższy, niż rówieśników.  Pod koniec zeszłego roku córeczka zupełnie przestała rosnąć. Prognozowany przez endokrynologa wzrost końcowy wynosił zaledwie 144 cm. Niestety prócz niedoboru hormonu wzrostu u Amelki wystąpiło też przedwczesne dojrzewanie, które spowodowało przyspieszenie wieku kostnego. Przez niedobór hormonu wzrostu nasilały się też napady hipoglikemii. Odkąd podajemy Amelce hormon wzrostu – nie miała ani jednego napadu hipoglikemii. Dzięki poprzedniej zbiórce udało się uzbierać środki na półroczne leczenie hormonem wzrostu. Początkowa dawka wystarczyła nam na 1,5 miesiąca, niestety teraz pojawiła się konieczność zwiększenia dawki… Jest to dla mnie koszt zupełnie nieosiągalny, ponieważ ze względu na częste choroby Amelki i liczne wizyty u wielu specjalistów, nie jestem w stanie podjąć pracy. Utrzymujemy się głównie ze świadczenia pielęgnacyjnego… Wiem, że już raz otworzyliście dla nas swoje wielkie serca, jednak nadal potrzebujemy pomocy… Zdrowie i sprawność Amelki są dla mnie najważniejsze… Aby córeczka miała szansę na jak najlepsze funkcjonowanie, potrzebuje rocznego leczenia hormonem wzrostu, licznych terapii i zajęć rehabilitacyjnych. To wszystko generuje ogromne koszty! Bardzo proszę o pomoc… Amelka jest bardzo pogodną dziewczynką. Uwielbia zwierzęta, pływanie i wspinaczki. Interesuje się też ratownictwem medycznym. Chciałabym uchylić jej nieba. Z Twoją pomocą córeczka dostanie szansę na lepszą przyszłość! Mama Amelki

1 310,00 zł ( 2,2% )
Brakuje: 58 231,00 zł
Mateuszek Warchoł
Pilne!
11 dni do końca
Mateuszek Warchoł , 20 miesięcy

KRYTYCZNIE PILNE❗️Tykająca bomba zamiast serduszka!

Potrzebna jest błyskawiczna pomoc, by ocalić życie Mateuszka! Jego serduszko wymaga pilnej operacji. Jeśli nie zdążymy, zostanie tylko przeszczep serca! Nasz ukochany synek Mateusz urodził się z zespołem niedorozwoju lewej części serca. Jedyną szansą na uratowanie jego serduszka jest przeprowadzenie skomplikowanej operacji w USA, gdzie lekarze posiadają niezbędną wiedzę i doświadczenie, by zapewnić mu życie o jakim marzy rodzic każdego dziecka. Dzięki tej operacji ma on szansę na zachowanie serca dwukomorowego. To dla naszej rodziny ostatnia nadzieja i zarazem walka o to, byśmy mogli zobaczyć, jak nasz synek będzie mógł biegać, grać w koszykówkę, na równi ze swoimi rówieśnikami. O tym, że serduszko Mateuszka nie rozwija się prawidłowo, dowiedzieliśmy się w połowie ciąży. 27 maja 2022 roku, jeszcze w łonie mamy, Mateusz przeszedł operację balonoplastyki zastawki, czyli poszerzenia jej na tyle, na ile było to możliwe. Dzięki temu miał w ogóle szansę na dożycie do porodu. Mateusz urodził się 19 września 2022 roku w Warszawie. Po porodzie został od razu zabrany na dalsze badania, które niestety potwierdziły diagnozę postawioną w trakcie ciąży. Ponieważ Mateuszek miał problemy z oddychaniem, w drugiej dobie życia przeszedł cewnikowanie serca, a w czwartej dobie życia pierwszą operację na otwartym sercu. Miesiąc po niej wreszcie mógł wrócić do domu, by poznać swoje rodzeństwo, które z wytęsknieniem czekało zarówno na braciszka, jak i na swoją mamę. Drugą operację na otwartym sercu Mateusz przeszedł tydzień przed swoimi pierwszymi urodzinami. Niestety nie obyło się bez powikłań w postaci krwawienia pooperacyjnego oraz wystąpienia tak zwanego syndromu zespołu żyły głównej górnej. Z powodu niestabilnych saturacji Mateuszek w dniu swoich pierwszych urodzin przeszedł cewnikowanie serca, a zamiast balonów i tortu dostał „urodzinowy” stent do lewej tętnicy płucnej. Po tym stan Mateuszka się ustabilizował. Niestety po tym etapie operacji lekarze w Polsce podjęli decyzję o kontynuacji leczenia Mateusza w kierunku serca jednokomorowego, zupełnie porzucając szansę na uratowanie lewej komory jego serca. My jednak w międzyczasie weszliśmy w kontakt z lekarzami z Boston Children’s Hospital, gdzie wysyłaliśmy im całą historię leczenia naszego synka. Lekarze z USA stanowczo wyrazili opinię, że wg nich istnieje szansa na uratowanie lewej komory serduszka Mateusza, dając mu szansę na prawidłowy rozwój. 17 kwietnia 2024 roku otrzymaliśmy z Bostonu kosztorys operacji… cenę, którą musimy ponieść, by nasze dziecko miało szansę na zdrowe życie. Jest to 400 000 USD. W ramach tej kwoty lekarze planują przeprowadzić szereg badań, wykonać cewnikowanie serca, rezonans magnetyczny oraz wykonać operację, która będzie miała za zadanie „zrehabilitowanie” lewej komory i przygotowanie jej do podjęcia pracy. Jednak koszty takiej operacji są ogromne, a my, jako zwykła rodzina, nie jesteśmy w stanie ich pokryć sami. Dlatego zwracamy się do Was, ludzi o wielkich sercach, z prośbą o wsparcie finansowe. Każda złotówka, którą możecie nam ofiarować, jest kroplą nadziei dla naszej rodziny, szansą dla Mateuszka na życie bez obniżonej wydolności, bez nieustannych wizyt w szpitalu, bez przyjmowania leków co kilka godzin i wreszcie – bez konieczności wykonania w przyszłości przeszczepu serca. My rodzice, chcielibyśmy móc patrzeć, jak nasz syn idzie do szkoły, jak rozwija swoje pasje i cieszy się życiem. A może tego nigdy nie dostać. Dzięki Waszej hojności możemy dać naszemu synkowi szansę na przyszłość pełną radości i zdrowia. Z góry dziękujemy za każdą okazaną pomoc i wsparcie. Wierzymy, że wspólnymi siłami możemy zdziałać cuda i uratować serce naszego kochanego synka. Z poważaniem,Rodzice Mateusza

262 155,00 zł ( 14,98% )
Brakuje: 1 487 096,00 zł

Obserwuj ważne zbiórki