Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Oskar Barzycki
Pilne!
Oskar Barzycki , 6 lat

W momencie diagnozy złośliwego nowotworu miał zaledwie 5 lat... Razem dla Oskarka❗️

Nasz synek o zdrowie i życie musiał walczyć już od swoich pierwszych chwil. Przyszedł na świat w ciężkiej zamartwicy, w zaledwie 34. tygodniu ciąży. Nigdy nie zapomnimy, jak bardzo drżeliśmy o nasze maleństwo… Niestety, dziś ten strach powrócił do naszego życia ze zdwojoną mocą – u Oskarka zdiagnozowano złośliwy nowotwór nerki. Wszystko zaczęło się bardzo niepozornie. Parę tygodni przed świętami Bożego Narodzenia Oskarek zaczął bardzo często chorować. Objawy za każdym razem przypominały przeziębienie, co w okresie jesienno-zimowym nie wzbudzało większych podejrzeń lekarzy. Niestety 8 stycznia u synka pojawił się także krwiomocz. Nie wiedzieliśmy co się dzieje, przerażeni udaliśmy się na SOR. Wyniki badań okazały się być bezlitosne – jeszcze tego samego dnia trafiliśmy na onkologię. U naszego synka zdiagnozowano nowotwór złośliwy nerki. W momencie diagnozy Oskarek miał zaledwie 5 lat. Nie mogliśmy w to uwierzyć. Patrzyliśmy na naszego małego, bezbronnego synka i zastanawialiśmy się… Dlaczego? Wiedzieliśmy jednak, że nie możemy się załamać. Zaczął się wyścig z czasem o życie Oskarka. Już następnego dnia przez żyły synka popłynęła pierwsza dawka chemii, a równo miesiąc od diagnozy nowotworu przeszedł zabieg usunięcia lewej nerki. Oskarek cały czas stara się być bardzo dzielny. Pomimo tego, że jest dopiero małym chłopcem, wykazał się niespotykaną w tym wieku dojrzałością i zrozumieniem. Nawet gdy bardzo go bolało i źle się czuł – powtarzał, że leczenie jest potrzebne, żeby mógł jak najszybciej wrócić do domu, do swojego młodszego braciszka, Kacperka. Do dziś Oskarek jest bardzo osłabiony, a przed nim jeszcze 18 długich tygodni chemioterapii. Na szczęście synek mógł już opuścić szpital i przyjeżdżamy na oddział jedynie na wlewy i kolejne badania. Staramy się być dobrej myśli, jednak wszyscy zdajemy sobie sprawę z tego, że przed Oskarem jeszcze długa droga do odzyskania zdrowia.  Niestety, koszty związane z leczeniem i rehabilitacją są bardzo wysokie. Ciężko jest udźwignąć tak duży ciężar finansowy samodzielnie. Z całego serca prosimy Was o pomoc dla Oskarka. Wierzymy, że wspólnymi siłami możemy pomóc mu wygrać z nowotworem. Wierzymy, że z Waszym wsparciem możemy wyrwać go z onkologicznego piekła i dać szansę na powrót do zdrowego i szczęśliwego dzieciństwa… Rodzina Oskarka

1 487,00 zł ( 1,39% )
Brakuje: 104 896,00 zł
Anna Mrówczyńska
Pilne!
Anna Mrówczyńska , 9 lat

Okrutna choroba odbiera nam córeczkę... Ratunku❗️

Całe życie Ani to nasze czekanie na cud! Długo liczyliśmy na to, że diagnoza lekarzy jest błędna, że to jakaś pomyłka… Dziś, gdy z dnia na dzień jest coraz ciężej, powtarzamy sobie, że „doczekamy tego cudu”, choć naszym marzeniem jest tak naprawdę każdy razem przeżyty poranek… 10 czerwca 2014 r. przyszła na świat Ania. Łzy szczęścia płynęły nam po policzkach! Nasza Kruszynka z cudownymi oczkami, czarnymi jak węgielki i bujną czupryną, była taka piękna!  Niestety w 2. tygodniu życia stan Ani zaczął się pogarszać. Jadła coraz mniej a płakała coraz więcej, praktycznie nie spała… Zaczęliśmy szukać przyczyny – ciągłe wizyty u lekarzy, dziesiątki konsultacji, pobyty w szpitalach i nic! Jako już prawie roczne dziecko nasza córeczka nie raczkowała, nie siadała, nie nawiązywała z nami prawie żadnego kontaktu. W lipcu 2017 roku padła diagnoza, która zwaliła nas z nóg – zespół Leigha. To metaboliczna, ultrarzadka i nieuleczalna choroba genetyczna, niestety destrukcyjna… Dzieci z tą chorobą żyją od kilku miesięcy do kilku lat. Wszystko przez to, że komórki ciała nie otrzymują tyle tlenu, ile potrzeba, co w konsekwencji prowadzi do ich obumierania, a następnie do wyłączania poszczególnych organów i układów z funkcjonowania. Gdy miała 2 latka, trafiła na OIOM z powodu sepsy, która rozwinęła się z ukrytego zapalenia płuc. Gdy doszło do zatrzymania krążenia, lekarze kazali nam się z nią żegnać. Rodzice nieuleczalnie chorego dziecka czują się, jakby większość czasu znajdowali się w jakimś koszmarze – z tą różnicą, że nie da się z niego wybudzić. Nie obudzi nas chichot naszych pociech przybiegających do łóżka i budzących nas, bo czas wstawać do szkoły. Co może nas obudzić w naszej rzeczywistości? Wymioty, dziecko duszące się własną flegmą, pikająca aparatura podłączona do bezbronnego ciała naszego maleństwa, to wszystko może nas wybudzić… Jeśli w ogóle uda nam się zasnąć. Anusia bardzo źle widzi na jedno oko, ma słabe serduszko, a część jej płuc przestała funkcjonować. Prawe płuco jest już zdeformowane i bardzo utrudnia oddychanie. Musimy uważać na każdą infekcję, bo nawet najmniejszy kaszel może doprowadzić do tragedii. Dodatkowo doszła skolioza, która powoduje ogromne cierpienie! Zniekształcenia klatki piersiowej może spowodować ucisk na narządy wewnętrzne, w szczególności płuca i serce, które i tak są bardzo słabe, co z kolei może być przyczyną niewydolności krążenia i układu oddechowego… Choroba zabrała Ani tak wiele i wiem, że niebawem może odebrać jeszcze więcej – przyjemność z siedzenia i poruszania się na wózku inwalidzkim. Pojawiło się jednak światełko w tunelu – specjalistyczny sprzęt, który może wspomóc osiągnięcie optymalną pozycję całego ciała. Dzięki temu Ania będzie mogła kontynuować rehabilitację nie tylko podczas ćwiczeń, ale również podczas samego leżenia czy siedzenia. Niestety, koszty związane z zakupem wózka, sprzętu czy opłaceniem turnusów są ogromne i nie jesteśmy w stanie udźwignąć ich samodzielnie. Prosimy Was o wsparcie dla naszej Gwiazdki w walce o każdy dzień życia. Prosimy, pomóżcie, by Ania mogła być jak najdłużej z nami… Wierzymy, że wspólnymi siłami uda się nam podarować jej szansę na lepsze jutro. Rodzice Ani, Aneta i Artur

987,00 zł ( 1,85% )
Brakuje: 52 205,00 zł
Ryszard Musialski
Pilne!
Ryszard Musialski , 64 lata

Przerzuty zaatakowały płuca i kręgosłup❗️Ratunku❗️

Moja walka z nowotworem trwa już prawie dekadę. Minęło już prawie 10 lat od momentu, gdy po raz pierwszy wyczułem guzek na swoim udzie i poznałem wstrząsającą diagnozę. Przez cały ten czas walczyłem o życie podczas kolejnych pobytów w szpitalu i cykli chemioterapii.  Niestety, wszystkie dotychczasowe metody leczenia zawiodły, a jedyną szansą na ratunek jest niezwykle kosztowna terapia immunologiczna… W czerwcu 2015 roku zdiagnozowano u mnie włókniakomięsaka. To, co wydawało się niepozornym guzem na nodze, okazało się być śmiertelnym zagrożeniem. Nowotwór rósł w zastraszającym tempie. Nie było czasu do stracenia. Lekarze zdecydowali o operacyjnym usunięciu guza. Myślałem, że koszmar się skończył. Niestety, niedługo później pojawiły się przerzuty do płuc i kręgosłupa.  Przeszedłem piekło chemioterapii, lecz bezskutecznie... Mój świat się zawalił. Pomimo zastosowanego leczenia zmiany w płucach, zamiast się zmniejszać – cały czas rosły. Przerzuty na kręgosłupie odebrały mi sprawność, do tej pory poruszam się o kulach.  Jedyną szansą na ratunek jest nierefundowana i potwornie droga terapia immunologiczna. Wlewy podaje się co 3 tygodnie, a każdy z nich kosztuje aż 17 tysięcy złotych! Do tej pory udało mi się opłacić pierwsze trzy dawki i nowotwór w płucach zaczął się zmniejszać. Terapia działa! Niestety, nie jestem w stanie sam opłacić dalszej kontynuacji leczenia oraz niezbędnej rehabilitacji.  Proszę, wyciągnijcie do mnie pomocną dłoń. Jesteście moją ostatnią i jedyną deską ratunku. Możecie pomóc mi zakończyć ten wieloletni horror. Każda wpłata to dla mnie szansa na pokonanie nowotworu. Każda wpłata to dla mnie szansa na życie! Ryszard

2 381,00 zł ( 1,09% )
Brakuje: 214 641,00 zł
Fabian i Łukasz Korda
Fabian i Łukasz Korda , 23 miesiące

Bracia Korda potrzebują dalszej diagnostyki – Wesprzesz ich?

Dla każdego rodzica jego dziecko jest najważniejsze. Dla nas również i nasi synkowie są najlepszym, co nas w życiu spotkało. Zrobimy dla nich wszystko, ale nie jesteśmy w stanie po prostu podarować im zdrowia. Fabianek ma półtora roku i wrodzoną wadę wzroku, a Łukaszek problemy rozwojowe i wadę serduszka. Bywa, że nowo narodzone dzieci zezują, ale to mija z czasem. Tak niestety nie było w naszym przypadku. Na termin do okulisty czekaliśmy aż 6 miesięcy, a kiedy w końcu się udało, to co usłyszeliśmy, nas załamało. Konieczna była pilna operacja okulistyczna. Kilka miesięcy zwłoki oznaczało dla naszego słoneczka ślepotę! Dziś Fabianek jest po operacji oczka, którą wraz z leczeniem udało nam się sfinansować dzięki wsparciu. Teraz potrzebuje długiej rehabilitacji. Problemy u Łukaszka też pojawiły się z czasem. Obecnie to wada serca, zaburzenia rozwojowe, zaburzenia osobowości, ADHD i zaburzenia hiperkinetyczne. Ale to nie wszystko, oprócz możliwych problemów neurologicznych, tak samo jak u Fabianka, pojawiła się wada wzroku. Łukaszka czeka dodatkowo wizyta u kardiologa oraz terapia logopedyczna, z zaburzeń integracji sensorycznej i wizyta w poradni psychologiczno-pedagogicznej na ponowne badania, ponieważ z wcześniejszych wyszło pogranicze niepełnosprawności. Obaj synkowie wymagają za to ponownej wizyty u neurologa i genetyka. Czeka nas rezonans magnetyczny, by dokładnie zbadać i wykluczyć ewentualne zmiany ogniskowe u chłopców. Najprawdopodobniej wszystko to będziemy musieli opłacić sami. Wiemy, że nie damy sobie rady. Będziemy niezmiernie wdzięczni za wsparcie, wpłatę, udostępnienie… Za każdą pomoc okazaną naszym skarbom. To dzięki Wam już raz się udało i jesteśmy coraz bliżej, by pewnego dnia Fabianek będzie mógł oglądać świat wokół siebie, a Łukaszek bawić się razem z nim bez strachu przed chorobą. Rodzice

152,00 zł ( 0,95% )
Brakuje: 15 806,00 zł
Maria Cherewko
Maria Cherewko , 15 lat

Maria nagle upadła. Wtedy nie miałam pojęcia, że zabija ją nowotwór...

Godzinami jechaliśmy pociągiem. Bez świateł za to z odgłosami wojny blisko nas. Nagle Maria upadła. Myślałam wtedy, że to tylko stres, że tak bardzo się bała. Ale pewnego dnia już w Polsce, na zajęciach w szkole znowu poczuła się źle. Wezwano karetkę, potem badania… I świat nam się zawalił po raz kolejny. Chłoniak Hodgina 4 stopnia szpiku kostnego. Wtedy został tylko ból w sercu. Moje dziecko miało ledwie 14 lat. Kocha malować, rysować, oglądać świat w pięknych barwach… Co to miało znaczyć, że walczy o życie z nowotworem? Dziś na szczęście ta okropna choroba jest w remisji. Maria przebywa w szpitalu już 6 miesięcy i otrzymała chemioterapię. Niestety, ta pociągnęła za sobą poważne konsekwencje. Moja córka już prawie nie chodzi. Szansa w operacji na stawy miednicy, a potem wózku, kulach i rehabilitacji. Niestety, leczenie jest tak kosztowne, że nie dam sobie z nim rady. Dlatego bardzo proszę o wsparcie. Maria ma przed sobą całe życie i nie mogę pozwolić, by pieniądze przekreśliły jej zwycięstwo nad nowotworem. Nawet wpłacona złotówka znaczy bardzo wiele. Mama

423,00 zł ( 0,56% )
Brakuje: 74 046,00 zł
Wacław Skubis
Wacław Skubis , 92 lata

Pomóż mojemu tacie po amputacji nogi!

Aktywne życie w wieku 92 lat – taka była rzeczywistość mojego taty jeszcze niedawno. Niestety, w marcu musiał przejść amputację nogi, która zniszczyła jego szczęśliwą codzienność! Mój tata, Wacław, ma w sobie energię, którą potrafi zarazić każdego. Zawsze starał się, by wiek nie ograniczał jego możliwości – opiekował się wnuczką, gotował, chodził na spacery. Wszystko zmieniło się, kiedy dała o sobie znać cukrzyca… Tata choruje od 40 lat, jednak przez długi czas był pod opieką dobrej przychodni i udawało mu się funkcjonować bez problemów. Podczas pandemii specjalistyczna poradnia została niestety zlikwidowana i stan taty zaczął się pogarszać. W marcu trafił do szpitala i usłyszał wstrząsającą wiadomość… Tata cierpiał na stopę cukrzycową – na stopie rozwijało się owrzodzenie, tworzył się stan zapalny, aż w końcu doszło do martwicy tkanek! Mimo pobytu na oddziale i wdrożonej antybiotykoterapii stan taty nie poprawiał się. Lekarze nie widzieli innej możliwości – niezbędna była amputacja! Tata stracił nie tylko nogę, ale i szansę na dalsze aktywne życie. Mimo to, tata się nie poddaje – intensywnie ćwiczy zdrową nogę, uczęszcza na rehabilitację, dzieli się ze mną każdego dnia swoimi postępami w sprawności. Serce mi rośnie, kiedy widzę jak wiele ma w sobie motywacji i siły! Niejedna młodsza osoba mogłaby pozazdrościć mu energii.  Niestety, koszty rehabilitacji przekraczają możliwości naszej rodziny. Wiem, że walka o sprawność taty nie może się zatrzymać, dlatego zwracam się do Was: proszę, pomóżcie mojemu tacie odzyskać sprawność!  Joanna, córka

145 zł
Wojciech Urbaniak
Wojciech Urbaniak , 12 lat

W wieku dwunastu lat Wojtek musiał nauczyć się chodzić od nowa!

Od lat marzyliśmy, by Wojtek mógł poruszać się swobodnie. Operacja stóp miała zmienić wszystko. Jednak okazało się, że zabieg to dopiero początek naszych zmagań… Wojtek urodził się z rozszczepem kręgosłupa i wodogłowiem. Cierpi na wiotkie porażenie kończyn dolnych i do momentu operacji miał stopy końsko-szpotawe W styczniu dzięki pomocy Darczyńców nasz syn przeszedł operację obu stóp oraz usunięcia wyrośli kostnej pod kolanem.  Zabieg przebiegł pomyślnie i stopy są teraz ustawione prawidłowo. Wojtek był zachwycony, a i my byliśmy przeszczęśliwi, że syn będzie mógł rozwijać się dalej bez przeszkód. Rzeczywistość okazała się jednak trudniejsza, niż podejrzewaliśmy… Operacja nie dała natychmiastowej poprawy, wręcz przeciwnie – nastąpił regres! Wojtek musiał nauczyć się chodzić od nowa. To bardzo ciężkie doświadczenie dla dwunastolatka, którego rówieśnicy uprawiają sporty, ćwiczą razem na WF-ie, a on uczy się stawiać pierwsze kroki… Rehabilitacja przynosi pozytywne efekty i widać postępy, niestety powoli nie dajemy już rady finansowo. Do tej pory korzystaliśmy z własnych środków, by rehabilitować Wojtka, jednak koszt zabiegów zaczął przekraczać nasze możliwości. Tak wiele udało się już osiągnąć, by poprawić sprawność syna – nie możemy teraz się poddać! Wierząc w to, że i tym razem będziemy mogli liczyć na pomoc ludzi o wielkich sercach, po raz kolejny prosimy Was o pomoc. Bardzo Wam dziękujemy za każdą wpłatę i udostępnienie – to szansa na zmianę życia Wojtka!  Katarzyna, mama

500 zł
Maksymilian Szendera
Pilne!
Maksymilian Szendera , 14 lat

Jego cierpienie przekracza wszystkie granice❗️ Maksiu walczy o każdy oddech!

Jak długo można stawiać czoła przeciwnością losu. Ile można cierpieć we własnym ciele i walczyć o każdy płytki oddech. Ile można mieć w sobie siły, kiedy ma się dopiero 14 lat!  Skolioza Maksa wynosi ponad 100 stopni i postępuje! Mój syn cierpi z bólu, bardzo szybko się męczy, ma już przesuniętą nerkę oraz ucisk na płuco i jelita. Musi być jak najszybciej zoperowany! Niestety lekarze wycofali się z decyzji o operacji w Polsce. Szukając ratunku, dotarliśmy do Niemiec. Specjaliści z Aschau podejmą się tego wyzwania! Czasu jest krytycznie mało. Pierwszy etap interwencji chirurgicznej już 28.05! Maks urodził się jako wcześniak 13.08.2009 r. Ważył zaledwie 1,5 kg, ale przez pierwsze miesiące rozwijał się zupełnie prawidłowo. Niestety podanie szczepionki w 4. miesiącu dramatycznie zmieniło całe jego życie. Maks zapadł w śpiączkę, po wybudzeniu dostał drgawek, a po 24 godzinach był już zupełnie innym dzieckiem: nie wodził oczami, nie obracał się na boki, nie śmiał się, nawet rysy twarzy mu się zmieniły. Okazało się, że przeszedł poszczepienne zapalenie mózgu, w wyniku którego nastąpiło dziecięce porażenie mózgowe, małogłowie i padaczka. Dzisiaj Maks ma już 14 lat. Jest dzieckiem niepełnosprawnym, opóźnionym psychoruchowo, nie mówi, porusza się z trudem, musi być pieluchowany. Dwukrotnie był reanimowany, przeszedł depresję szpiku kostnego z podejrzeniem białaczki, choruje na leukopenię (spadek liczby leukocytów prowadzący do skrajnego osłabienia układu odpornościowego), przebył serię bardzo ciężkich zapaleń płuc oraz ostre i przewlekłe ropne zapalenie zatok, a na tym nie koniec… W 2017 roku syn przeszedł operacje bioder (prawego oraz lewego). Były one konieczne, ponieważ podczas ruchu kość udowa wyskakiwała z panewki i powodowała ogromny ból. Niestety operacje się nie powiodły, o czym dowiedzieliśmy się rok później, podczas konsultacji z dr Feldmanem z Instytutu Paley’a. W związku z tym, w 2019 roku Maks musiał przejść reoperację bioder i tu znowu spadły kolejne kłody pod nasze nogi. Nastał COVID, utrudnione kontakty z lekarzami, brak kontroli pooperacyjnych, to wszystko doprowadziło do tego, że lewe biodro syna uległo ponownej destrukcji. Znów przyszedł ból, strach i cierpienie. W 2021 roku podjęto decyzję o powtórnej operacji. Była ona ciężka, bardzo skomplikowana, potwornie bolesna. Przez 10 dni Maks nie spał ani nie jadł, był skrajnie wyczerpany, popadł w depresję, pogorszyły się wyniki jego badań krwi, nastąpił zanik mięśni. Wtedy też otrzymaliśmy kolejny cios. Dowiedzieliśmy się o konieczności operowania postępującej skoliozy! Jednak w tym stanie fizycznym i psychicznym nie było to możliwe… Decyzja zapadła, czekaliśmy tylko, aż stan syna się poprawi. Nie mamy już siły, po ludzku mamy dość. To jest okropne, co nas spotkało. Lekarze z Polski wycofali się z decyzji o operacji, a Maks nie może już czekać! Zrozpaczeni szukaliśmy pomocy, by nie zostawić syna w takim stanie. Ratunku podjęli się lekarze z Niemiec. Niestety, z powodu słabej gęstości kości u syna, o czym nie wiedzieliśmy, trzeba będzie przeprowadzić aż dwie operacje na kręgosłupie. Cement, który muszą wpuścić w kości podczas zabiegu, w przypadku dzieci daje się w minimalnych dawkach, co wyklucza jednorazowe podanie. Dodatkowo konieczne jest wyrównanie nóg Maksa. Brakuje nam już sił na zbiórkę, proszenie o pomoc, ale musimy to zrobić – dla Maksa, on niczemu nie zawinił! Kręgosłup syna i jego stan pogorszyły się tak bardzo, że nie możemy czekać. Zrobimy wszystko, by nie cierpiał! Pierwszy etap operacji w klinice w Aschau już 28.05.2024 r. Brakuje nam pieniędzy, na drugi i trzeci etap, które planowane są od lipca 2024 r. Błagam, pomóżcie! Aneta, mama. BAZAREK DLA MAKSIA –> KLIK Maksymilian Szendera-Pomoc dla Maksia  –> KLIK

41 114,00 zł ( 14,31% )
Brakuje: 246 120,00 zł
Adam Grotkowski
Adam Grotkowski , 4 latka

Trwa walka o rozwój Adasia! Pomożesz?

Adaś od początku był bardzo wymagającym maluchem. Potrzebował bardzo dużo uwagi, a jego rozwój przebiegał nieco wolniej niż jego rówieśników. Pierwszy raz zaczęłam szukać pomocy dla synka, gdy miał zaledwie 4 miesiące… Niestety, bezskutecznie. Od samego początku matczyna intuicja podpowiadała mi, że Adaś nie rozwija się tak, jak powinien.  Widziałam, że występują problemy z integracją sensoryczną, osłabionym napięciem mięśniowym oraz mową. Z czasem pojawiało się coraz więcej trudności. W pewnym momencie mój synek zaczął uderzać główką w różne przedmioty, a także w ściany i podłogi. Byłam przerażona, jednak po konsultacji u psychologa usłyszałam jedynie, aby jeszcze poobserwować Adasia.  Gdy synek poszedł do przedszkola, w końcu udało się poznać przyczynę wszystkich jego trudności. Po konsultacjach u specjalistów zapadła diagnoza: Adaś zmaga się z Zespołem Aspergera. Ze względu na to rozpoznanie zostało mu przyznane orzeczenie o potrzebie kształcenia specjalnego. W placówce ma zapewnione zajęcia z psychologiem, logopedą i terapeutką integracji sensorycznej, ale to wciąż za mało, by dać synkowi szansę na prawidłowy rozwój. Prywatnie zapewniam mu dodatkowo zajęcia rehabilitacyjne, terapię SI oraz wsparcie pedagoga specjalnego. Wszystko to przynosi efekty i pojawiają się pierwsze postępy synka. Lepiej radzi sobie z emocjami i chętniej nawiązuje relacje z rówieśnikami. Dodatkowo poprawiło się także napięcie mięśniowe i postawa. Niestety, wsparcie specjalistów jest bardzo kosztowne, a przed nami wciąż jeszcze wiele pracy. Proszę, pomóżcie zapewnić Adasiowi szansę na lepsze jutro. Jest cudownym i wrażliwym chłopcem z ogromnym potencjałem. To właśnie teraz, gdy jest jeszcze mały – mamy szansę wypracować najwięcej!  Mama

233,00 zł ( 0,62% )
Brakuje: 37 299,00 zł

Obserwuj ważne zbiórki