Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Alicja Szewczyk (Skoczyńska)
Pilne!
Alicja Szewczyk (Skoczyńska) , 37 lat

Alicja potrzebuje pomocy w walce z nowotworem mózgu❗️

Alicja, młoda i piękna kobieta, moja siostra bliźniaczka (z trojaczków) i najlepsza przyjaciółka, potrzebuje naszej pomocy w walce z nowotworem mózgu.Zdiagnozowany zaledwie miesiąc temu, rak odebrał jej siły i sprawność fizyczną, ale nie złamał jej ducha walki.Ala jest osobą pełną życia, empatyczna, o wielkim sercu, która zawsze chętnie pomagała innym. Teraz sama potrzebuje wsparcia, aby wygrać tę trudną walkę. Początek walki Jej historia rozpoczęła się 14 kwietnia, kiedy nagły, silny ból głowy, na który skarżyła się od 2 tygodni, zmusił ją do wizyty w szpitalu.  Badania tomograficzne wykryły zmianę, a lekarz oznajmił - “Niestety, jest guz”.Mimo początkowego szoku i niedowierzania, Alicja nie traciła nadziei. Poddała się operacji, podczas której guz został całkowicie usunięty. Niestety, radość z sukcesu trwała krótko. Wyniki badań histopatologicznych potwierdziły najgorsze obawy - glejak IV stopnia, jeden z najbardziej agresywnych nowotworów mózgu. Informacja o stopniu została ukryta przed Alicją, by oszczędzić jej dodatkowego cierpienia. Pogorszenie stanu i nowe wyzwania Alicja straciła czucie w lewej ręce i słabła. Ból był tak silny, że nawet silne leki nie przynosiły ulgi. Serce mi pękało. Po 10 dniach od operacji, pomimo wciąż słabego stanu, Ala została wypisana do domu. Po 2 dniach została zabrana przez karetkę na oddział neurologii gdy straciła czucie w prawej nodze. Nie chodziła. Kolejne badania ujawniły nową zmianę w mózgu, która została zdiagnozowana jako udar. Alicja przeszła przez dwie poważne choroby neurologiczne jednocześnie. Niezłomna determinacja i walka o życie Walka trwa. Alicja straciła czucie w prawej nodze i ręce, przeszła udar mózgu. Mimo bólu i osłabienia, nie poddaje się. Z determinacją walczy o życie i każdy kolejny dzień.Obecnie Alicja przebywa na Uniwersyteckim Centrum Klinicznym w Gdańsku, gdzie zostanie poddana chemioterapii i radioterapii. Niestety, medycyna konwencjonalna w przypadku tego typu nowotworów nie daje zbyt wielu nadziei. Nadzieja na ratunek Jedyną szansą na uratowanie Alicji jest Nanoterapia połączona z Immunoterapią. Ta innowacyjna metoda leczenia, niedostępna w Polsce w ramach publicznej służby zdrowia, oferuje nadzieję na trwałe zniszczenie komórek nowotworowych i oszczędzenie zdrowych tkanek mózgu. Niestety, koszt leczenia to ogromne 210 000 złotych, do których dochodzą jeszcze miesięczne koszty suplementów, diety i innych niezbędnych elementów terapii, sięgające 14 000 złotych. Apel o pomoc Rodzina i przyjaciele Alicji robią wszystko, co w ich mocy, aby zebrać potrzebną sumę. Czas jednak jest bezwzględny. Im szybciej uda się zgromadzić środki, tym szybciej Alicja będzie mogła rozpocząć Nanoterapię i zawalczyć o swoje życie. Każda złotówka, każdy gest ma znaczenie! Razem możemy dać Alicji szansę na życie! Jak możesz pomóc? ● Przekaż darowiznę ●Udostępnij zbiórkę: Pomóż nam dotrzeć do jak największej liczby osób, udostępniając zbiórkę na swoich profilach w mediach społecznościowych i forach internetowych.● Zorganizuj zbiórkę: Możesz zorganizować zbiórkę wśród znajomych, rodziny lub w swojej firmie. Każda złotówka ma znaczenie!●Modlitwa i wsparcie moralne: Twoje dobre myśli i pozytywna energia są dla Alicji niezwykle ważne. Dziękujemy za każdą pomoc! Rodzina i przyjaciele Alicji

188 367,00 zł ( 46,84% )
Brakuje: 213 761,00 zł
Konstanty Krywych
Konstanty Krywych , 46 lat

Prasa obcięła mi nogi❗️Musiałem doczołgać się do szafki, by wezwać pomoc❗️

To był wypadek przy pracy, bardzo szybki. Upadłem i prasa folii ucięła mi obie nogi. Ponieważ nikogo nie było wokół, musiałem sam wyciągnąć się z maszyny i na rękach i brzuchu dopełznąć do szafki. Nawet na chwilę nie tracąc świadomości, wyciągnąłem telefon i zadzwoniłem po pomoc.  Wtedy adrenalina działała na najwyższych obrotach. Dziś to już wspomnienie, ale wciąż bolesne. Razem z żoną i córką wynajmujemy mieszkanie, ale nie wolno nic w nim zmieniać czy dopasować do osoby niepełnosprawnej. Nauczyłem się sam myć, ale jest problem chociażby z toaletą. Do tego w budynku nie ma podjazdu. Swoje ważę i dlatego ulicę widzę raz w tygodniu, kiedy przyjeżdża do nas mój brat. Wciąż szukamy mieszkania niżej, ale to jeszcze potrwa… A to dlatego, że sytuacja jest trudna. Przed wojną razem z żoną prowadziliśmy działalność, mieliśmy kilka sklepów, w wolnej chwili podróżowaliśmy… Aż 4 marca 2022 roku nasz miejscowość została okupowana. Wytrzymaliśmy 7 miesięcy, po których udało się uciec do Polski. Zacząłem pracę jako pracownik fizyczny. Mieliśmy już mniej środków i czasu, ale byliśmy szczęśliwi, bo byliśmy bezpieczni. Nawet wciąż udawało się odwiedzać ciekawe miejsca. A teraz – raz w tygodniu mogę zobaczyć coś innego niż ściany mieszkania lub szpitala. Jest ciężko. Czuję, jakbym był niepełnowartościowy i bezradny. Nie wiem, jak na nowo ułożyć sobie życie, czym się zająć, JAK się zająć, jak zarabiać na życie… Stąd moja prośba o pomoc. Szukam, oglądam, ćwiczę, uczę się… Chciałbym móc stanąć, chociaż nie na własnych nogach i protezy są dla mnie szansą. Ale ich cena jest kosmicznie wielka. Chcę być sprawny, by móc BYĆ dla mojej rodziny. Dlatego proszę o pomoc, choć symboliczną złotówkę, by zakupić protezy i w końcu móc żyć. Kostiantyn

2 319,00 zł ( 0,68% )
Brakuje: 334 916,00 zł
Natalia Jędrzejewska
Natalia Jędrzejewska , 14 lat

Cukrzyca to podstępny wróg – pomóż Natalii walczyć!

Natalia jest nastolatką. Marzy o zwykłym życiu – wychodzeniu z koleżankami, zajadaniu słodyczy, czy wyprawach do kina. Chciałaby po prostu żyć jak rówieśnicy i być szczęśliwa! Niestety, nie jest to możliwe… Natalia od kilku lat zmaga się z cukrzycą typu 1. To choroba autoimmunologiczna, nieuleczalna i niestety prowadząca do groźnych powikłań. Chciałabym móc zapewnić córce bezpieczeństwo, jednak nie przed wszystkim mogę ją uchronić sama… Nasza codzienność jest niezwykle trudna. Natalia wymaga kłucia co trzy godziny! Musimy sprawdzać jej stan nawet w nocy... Jest nam naprawdę ciężko. Niestety, pompa z której obecnie korzysta, nie jest w stanie odpowiednio kontrolować jej poziomu cukru. Mimo poprawnego przeliczenia insuliny zdarza się, że Natalia wpada w hipo lub hiperglikemię. Moja córka, jak to nastolatka, chciałaby rozpocząć bardziej niezależne życie. Móc zwyczajnie samej wyjść z domu. Z obecną pompą, mam jednak ciągłe obawy, że może stać się coś złego. Wierzę, że dzięki Państwa wsparciu  już niedługo będziemy mogli zakupić odpowiednią pompę insulinową. I w końcu skończy się ta ogromna liczba wkłuć… Niestety, koszt pompy to nie wszystko. By sprawnie działała, potrzeba jeszcze sensorów oraz pasków do glukometru accu-chek. Życie z cukrzycą potrafi być szalenie niebezpieczne, dlatego musimy działać szybko! Nowa pompa sprawi, że Natalia będzie mogła w końcu normalnie żyć. Proszę z całego serca o wsparcie mojej dzielnej córki w walce z cukrzycą! Każda przekazana złotówka jest teraz niezwykle ważna. Mama, Marlena

2 887,00 zł ( 27,13% )
Brakuje: 7 752,00 zł
Łukasz Gładysiak
Łukasz Gładysiak , 38 lat

Każdy dzień jest walką o sprawność – wesprzyj Łukasza!

Od lat każdy dzień jest dla mnie wyzwaniem. Lista diagnoz lekarskich się nie kończy, a moje życie wypełnia leczenie i rehablitacja. Nie mogę jednak się poddać – mam dla kogo walczyć! Od dzieciństwa zmagam się ze zwyrodnieniem stawów kolanowych, które znacznie utrudnia mi chodzenie. Cierpię także na otyłość olbrzymią, która wiąże się z nadciśnieniem tętniczym, niedoczynnością tarczycy, zwyrodnieniem stawów biodrowych i cukrzycą.  Jestem pod stałą kontrolą specjalistów – obecnie muszę przyjmować nierefundowane leki, których cena to ponad 600 zł miesięcznie. Powinienem uczęszczać także na intensywną rehabilitację, jednak nie mam na to środków finansowych... W styczniu na komisji lekarskiej otrzymałem orzeczenie o całkowitej niezdolności do pracy. Już wcześniej było mi trudno... To niemożliwe, żebym samodzielnie udźwignął ciężar finansowy wizyt lekarskich, leków i rehabilitacji. To wszystko sprawiło, że przez chwilę zupełnie się załamałem… Jednak wiem, że nie mogę się poddać! Moją motywacją do walki o zdrowie są ukochane dzieci. To dla nich muszę być jak najdłużej sprawny. Chcę obserwować jak dorastają i być zawsze przy nich, kiedy będą potrzebować mojej pomocy.  Bardzo proszę Was o pomoc. Dalsze leczenie i rehabilitacja są niezbędne, żeby poprawić mój stan zdrowia. Każda darowizna to dla mnie promyk nadziei na lepsze jutro!  Łukasz

135 zł
Anna Kuźnar
Anna Kuźnar , 65 lat

Anna mogła umrzeć przez ukąszenie kleszcza – POMOCY❗️

Rok temu w naszym życiu wydarzyła się tragedia. Jeden malutki pajęczak zniszczył życie mojej żony! Z pozoru zupełnie niewinne ukąszenie kleszcza doprowadziło do dramatu, którego nie sposób opisać słowami… Ania to niezwykle dobra, ciepła i radosna osoba, która zawsze stawiała potrzeby innych ponad swoje własne. Rok temu na spacerze z psami Anię ugryzł zakażony kleszcz. Nikt z nas nie przypuszczał, że ta chwila zmieni jej życie w piekło. Choroba zaczęła się niewinnie – przez cały miesiąc Ania miała objawy grypy. Myśleliśmy, że to nic poważnego i szybko przejdzie. Niestety, to był dopiero początek koszmaru... Okazało się, że w ciele Ani rozwija się kleszczowe zapalenie mózgu, które doprowadziło do całkowitego paraliżu ciała! Moja ukochana żona spędziła dwa miesiące na OIOMie walcząc o życie. Trzykrotnie była bliska śmierci, a lekarze dawali jej minimalne szanse na powrót do zdrowia.  Dzięki niezwykłej sile, woli życia i ogromnej walce całej rodziny, Ania przetrwała. Jednak teraz czeka ją długa i trudna rehabilitacja. Żona jest sparaliżowana czterokończynowo, nie może oddychać samodzielnie i potrzebuje całodobowej opieki. Ma też uszkodzone płuca i przełyk, więc jest karmiona przez PEG. Publiczne placówki rehabilitacyjne nie zapewniają niestety dostępu do respiratora, a ośrodki z respiratorem nie mają profesjonalnej rehabilitacji neurologicznej. Tym samym koło się zamyka... Pozostają nam prywatne ośrodki rehabilitacyjne, w których miesięczne koszty opieki sięgają nawet 40 tysięcy złotych! To dla nas ogromne obciążenie emocjonalne i finansowe. Wierzymy jednak, że z Waszą pomocą możemy dać Ani szansę chociaż na odrobinę samodzielnego funkcjonowania. Przez prawie rok widzi tylko szpitalne ściany, a my pragniemy dać jej szansę na powrót do domu. Każda złotówka, każde słowo wsparcia, każde udostępnienie tego apelu, przynosi nam nadzieję na lepsze jutro i wiarę, że znajdziemy drogę wyjścia z tego koszmaru. Z całego serca dziękujemy za Waszą życzliwość i wsparcie. Mąż Bogdan i rodzina Ani

14 220,00 zł ( 4,45% )
Brakuje: 304 929,00 zł
Nikola Krysiak
Nikola Krysiak , 16 lat

Walka o sprawność nie ustaje – pomóż Nikoli!

Okrutny i niesprawiedliwy los skazał naszą córkę na cierpienie. Choroba postępuje od lat i nie mamy już nadziei, że Nikola kiedykolwiek wstanie z wózka. Cały czas zadajemy sobie pytanie – co zrobić, by miała siłę do walki o sprawność? Nikola cierpi na postępującą ataksję móżdżkową – jej codzienność po brzegi wypełniają kolejne konsultacje, badania i rehabilitacje. Od kilku lat porusza się wyłącznie na wózku. Z początku wierzyliśmy, że to chwilowy problem. Że córeczka odzyska siły i stanie na nogi, jednak dni zamieniały się w tygodnie, tygodnie w miesiące, a sytuacja, zamiast się poprawiać, jest coraz gorsza... Szarą codzienność Nikoli rozświetlają turnusy rehabilitacyjne. Na każdy wyjazd czeka z niecierpliwością i planuje wizyty u ulubionych specjalistów. Przed nami obecnie dwa turnusy – w czerwcu i listopadzie. Niestety, nasza sytuacja finansowa nie pozwala na opłacenie ich w całości… Już raz udowodniliście, jak wielka moc drzemie w Waszych sercach – dzięki Wam udało się sfinansować zakup wózka dla Nikoli.  Zwracamy się do Was ponownie z prośbą o pomoc! Nie wyobrażamy sobie odebrać Nikoli szansy na rozwój, którą dają jej wyjazdy rehabilitacyjne. Zrobimy wszystko, by na twarzy naszej córki zagościł uśmiech! Rodzice

130,00 zł ( 2,44% )
Brakuje: 5 190,00 zł
Demir Kanalin
Demir Kanalin , 10 miesięcy

❗️Prosimy, uratuj naszego synka...

Demir nie skończył jeszcze roczku, a jego życie wymyka nam się z rąk! Serduszko synka już raz się zatrzymało! Nie możemy dopuścić, by ta tragedia się powtórzyła. Kolejnej Demir może nie przeżyć… 10 czerwca musimy stawić się do szpitala. Nie mamy już pieniędzy, dlatego błagamy o pomoc! Demir urodził się zdrowy i na początku rozwijał się prawidłowo. Byliśmy szczęśliwą rodziną. Wszystko gwałtownie zmieniło się, gdy synek skończył 3 miesiące. Zamiast przybierać na wadze, jak inne niemowlaki, zaczął ją tracić! Mając 8 miesięcy, Demir ważył mniej niż 4 kilogramy! Odchodziliśmy od zmysłów, szukając pomocy dla naszego chłopca. Ale ratunek nie nadchodził… Wyczerpaliśmy wszystkie możliwości leczenia i badań w kraju, nadal nie znając diagnozy. W końcu zdecydowaliśmy się na podróż do Seulu. Tam przeszliśmy piekło! Dzień przed przyjęciem do szpitala, w hotelowym pokoju, Demir zrobił się cały siny. Nie poruszał się i NIE ODDYCHAŁ! Natychmiast, dusząc się własnymi łzami, trafiliśmy na pogotowie. Przeżyliśmy koszmar – nasze maleńkie dziecko walczyło o życie na naszych oczach. Serce synka przestało bić. Stwierdzono śmierć kliniczną. Nasz świat runął, a my się w nim zapadliśmy…  Dzięki przeogromnym wysiłkom lekarzy udało się uratować Demira. Przez 2 tygodnie przetaczano mu krew, podłączono maszyny podtrzymujące życie, kroplówki i plątaninę kabli, która zamiast naszych ramion, otulała ciało synka… Demir przeszedł operację i wiele badań. Dowiedzieliśmy się, że krew przestała krążyć przez drastycznie niski poziom elektrolitów. Wreszcie otrzymaliśmy diagnozę, która jednocześnie nas załamała i dała nadzieję, że jeszcze będzie dobrze – wrodzony przerost nadnerczy i nefrokalcynoza.  Koniecznie jest natychmiastowe leczenie antybiotykami, sterydami, kortyzolem i elektrolitami. Oprócz tego, 10 czerwca musimy stawić się w Seulu na kontrolę! Tam zbadają synka endokrynolog, chirurg, nefrolog, gastroenterolog i dietetyk. Otrzymamy też plan dalszego leczenia.  Lekarze z Seulu zgodzili się ratować naszego Demirka. Niestety od samego początku wszystkie koszty reanimacji, hospitalizacji, badań i pobytu ponosimy sami. Za kolejną wizytę także musimy zapłacić… JESTEŚMY PRZERAŻENI! Nie możemy zaprzepaścić dramatycznej walki naszego synka! Zwłaszcza teraz, gdy widzimy światełko nadziei… Mamy MAŁO CZASU! Błagamy, pomóżcie… Rodzice Demira

388,00 zł ( 1,24% )
Brakuje: 30 666,00 zł
Amelia i Kinga Bińczak
Amelia i Kinga Bińczak , 13 lat

Niewidzialna choroba i realna niepełnosprawność – Mama i córka potrzebują wsparcia❗️

Zakładając zbiórkę na rzecz córki, nigdy nie opowiadałam o sobie, ponieważ dobro dziecka była dla mnie najważniejsze. Dzisiaj jednak wiem, że mój stan zdrowia wpłynie również na Amelkę, dlatego muszę prosić o pomoc dla nas obu. Podstawowym schorzeniem, z jakim zmaga się moja córka, jest afazja motoryczna. W wieku 3-4 lat Amelka mówiła jedynie kilka podstawowych słów jak „mama", „tata". Oczywiście to wszystko powodowało problemy z komunikacją z rówieśnikami. Tak naprawdę wszyscy domownicy musieli nauczyć się jej języka. Miesiącami szukaliśmy odpowiedzi na pytanie, co tak naprawdę dolega Amelce. Na początku nie wiedziałam, co to tak naprawdę jest. Jednak teraz wiem, że jest to złodziej słów... Przechodziliśmy przez terapie psychologiczne, pedagogiczne i logopedyczne. Amelka posiada orzeczenie o kształceniu specjalnym oraz ma orzeczenie osobny niepełnosprawnej. Mimo tych trudności Amelka chodzi do szkoły. Problemów jest jednak więcej. Amelka przeszła zabieg podcięcia więzadła podjęzykowego. Stale jest pod opieką neurologa, ortopedy ze względu na skoliozę, okulisty, psychologa i logopedy. Kiedy inne dzieci idą do domu po szkole, Amelka idzie albo do logopedy, albo na rehabilitację, albo do lekarza. Jednak wiemy, że dzięki temu Amelka będzie mogła funkcjonować beż żadnych zmartwień. Ja, odkąd pamiętam, zmagam się z problemami zdrowotnymi – leczenie chirurgiczne, farmakologiczne... Pewnego dnia obudziłam się cała zesztywniała. Wszystkie stawy były popuchnięte, a każda kolejna noc przynosiła ból. Teraz już wiem, że to choroba Raynalda, a po szeregu badań wyszedł jeszcze toczeń. To choroba autoimmunologiczna. Ciągły ból i stany zapalne stały się dla mnie normą, ale 29 września 2023 szczególnie zapadnie mi w pamięci. Złamałam piszczel w 3 miejscach, kości strzałki i stawu skokowego. Po skomplikowanym zabiegu czucie w stopie jest znikome. Przez pół roku była osobą leżącą, a teraz poruszam się o kulach. Toczeń nie daje o sobie zapomnieć. Nie jestem mimo to zła na los, bo jakoś pogodziłam leczenie swoje i Amelki. Ale na tę chwilę potrzebuję dalszej diagnostyki, wizyt i rehabilitacji. Zwalają się na nasz koszty, z którymi już sobie nie poradzę. Walka o przyszłość córeczki też wiąże się z ogromnymi kosztami! Zrobiłabym wszystko dla mojego dziecka, ale choroba mi to uniemożliwia. Dlatego znów proszę o pomoc. Kinga

605 zł
Tomek Margola
Tomek Margola , 41 lat

Brak operacji grozi AMPUTACJĄ! Błagam o pomoc!

Niegdyś cieszyłem się każdym dniem. Miałem plany, cele, marzenia. Czułem się prawdziwie szczęśliwym człowiekiem. Nigdy nie myślałem, że jedna chwila może zaważyć na przyszłości bezpowrotnie… Tragiczny wypadek zmienił moją codzienność w koszmar! Wszystko zaczęło się w 2017 roku, kiedy samochód, w którym jechałem, rozbił się na zakręcie. Całe życie przeleciało mi przed oczami. Myślałem, że to koniec. Byłem przerażony. Wskutek wypadku ucierpiała moja lewa noga. W drodze do szpitala zastanawiałem się, jak będzie wyglądać moja przyszłość… W szpitalu moja noga została poddana operacji. Złamanie było na tyle ciężkie, że kość nie mogła się zrosnąć, a rana zabliźnić. Codzienny, przeszywający ból uśmierzały leki oraz nadzieja na lepsze jutro.  Poprawa jednak nie nadchodziła. Nieustające stany zapalne wskazywały na to, że noga nie jest w stanie się zagoić. Dowiedziałem się, że, jeśli leczenie nie przyniesie efektów, to kolejna operacja grozi mi… AMPUTACJĄ! Nie mogłem się na to zgodzić! Od tamtych dramatycznych chwil minęło wiele lat. Wciąż nie zgadzałem się z propozycją lekarzy. Chciałem ratować nogę za wszelką cenę. Latami szukałem specjalistów, którzy potrafiliby mi pomóc. Nadzieja przyszła w 2023 roku. Zostałem zakwalifikowany na operację. Radość nie trwała jednak zbyt długo... Po zabiegu liczyłem, że moje życie wreszcie upodobni się do tego sprzed wypadku. Niestety tak się nie stało. Noga znów nie chciała się goić, a towarzyszący temu stan zapalny powodował potworny ból! Codzienne czynności na nowo sprawiały mi kłopot. Mieszkam sam, więc każdy dzień jest dla mnie wyzwaniem. Mam problem z najprostszymi czynnościami, jak ugotowanie sobie obiadu, czy zrobienie zakupów. Przedłużające się leczenie nie dawało efektów, a ja kolejny raz traciłem nadzieję. Nie spodziewałam się, że za rogiem czeka kolejna tragedia… Przez niesprawną nogę poślizgnąłem się na płytkach, łamiąc sobie kolejną kość! To okropne zdarzenie sprawiło, że całkowicie straciłem możliwość poruszania się.  Przy okrutnej serii spadających na mnie nieszczęść los wreszcie się do mnie uśmiechnął. Udało mi się znaleźć lekarza, który podejmie się kolejnej operacji. Czeka mnie wieloetapowy proces powrotu do dawnej sprawności. Bardzo chciałbym, żeby marzenie o zdrowej nodze wreszcie się spełniło… Czekam na nie tyle lat! Niestety prywatny zabieg jest bardzo drogi i znacznie przekracza moje finansowe możliwości… Tak bardzo nie chcę się poddać, jednak czuję się jak w pułapce. Potrzebne mi Wasze wsparcie… Błagam o pomoc! Tomasz

172,00 zł ( 0,53% )
Brakuje: 31 743,00 zł

Obserwuj ważne zbiórki