Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Mirosław Nosek
Mirosław Nosek , 34 lata

Krwiak mózgu zmienił życie Mirka! Pomóżmy mu wrócić do sprawności!

Tragedia, która wydarzyła się rok temu całkowicie zmieniła życie naszej rodziny. Mirek wrócił ze spotkania ze znajomymi. Następnego dnia rano tata usłyszał niepokojące dźwięki z jego pokoju. Mirek leżał obok łóżka i miał atak padaczki. Tak nam się przynajmniej wydawało... Nie mogliśmy go ocucić, dlatego wezwaliśmy karetkę. Później wszystko potoczyło się bardzo szybko... Mirek został zabrany do szpitala i po dokładniejszych badaniach poznaliśmy szokującą prawdę. W głowie Mirka był krwiak. Całą sprawę badała również policja, ponieważ lekarze do końca nie wierzyli w tak potężny przypadkowy uraz. Policjanci dotarli do świadków, którzy widzieli go leżącego na pasach, natomiast po przesłuchaniu kierowcy ustalili, że Mirek się przewrócił, ale po chwili wstał i nie chciał pomocy pogotowia. Otrząsnął się i poszedł do domu. Sprawa została umorzona z powodu braku dowodów, ale życie Mirka zmieniło się na zawsze. Po operacji krwiaka cierpi na niedowład czterokończynowy.  Mirek jest bardzo lubianym człowiekiem, dlatego ciężko uwierzyć, że ktoś mógłby zrobić mu krzywdę. Znajomi nagrywają dla niego filmy, aby dodać mu sił w tej ciężkiej walce. Kilka miesięcy temu chłopcy zagrali dla niego mecz i to chyba najlepszy przykład na to, że do dziś wszyscy mu kibicują. Mirek każdego dnia podczas rehabilitacji walczy o siebie i o swoją przyszłość. Jego determinacja jest godna podziwu i dlatego chcemy go jak najbardziej wesprzeć i pokazać, że wielu dobrym ludziom zależy na jego szczęściu. Mirkowi bardzo potrzebna jest pomoc i wsparcie w zgromadzeniu środków na intensywną rehabilitację, dzięki której wróci do sprawności.  Rodzina Armia Mirasa z Rzeszowa - Razem możemy więcej! - Licytacje

80 857,00 zł ( 56,93% )
Brakuje: 61 165,00 zł
Mateusz Paszko
Mateusz Paszko , 35 lat

Walka na boisku zmieniła się w walkę o życie! Ratuj przyszłość Mateusza!

To był dzień jak każdy inny. Mateusz po pracy poszedł zagrać w siatkówkę plażową, tuż obok domu. Machając z uśmiechem, powiedział, że zaraz wróci. Nikt nie sądził, że ten mecz rozpocznie serię dramatów… I zmieni całe jego – nasze życie. Mateusz zawsze był człowiekiem czynu o niesamowicie radosnym usposobieniu, wokół siebie roztaczał aurę uśmiechu i motywacji. Można go było zobaczyć na parkietach Ligi Podkarpackiej Siatkówki, jak i również rozgrywkach plażowych. Siatkówka była jego ogromną pasją, ale również chwilą na wypoczynek. Mateusz odznaczał się silnym charakterem, który małymi krokami z pełną świadomością celu wchodził na szczyt – dosłownie. Góry były jego drugą pasją. Łomnica czy Orla Perć nie stanowiła dla Niego problemu. Celem 2021 roku był Mount Blanc. Takie było jego marzenie – niestety wtedy doszło do wylewu krwotocznego lewej części mózgu. Cały dramat rozpoczął się w lipcu 2021 r. gdy Mateusz podczas gry w siatkówkę został uderzony piłką po lewej stronie głowy. Po grze wrócił do domu z bólem oka i ucha, ale uważał, ze nic się nie stało (Jak to powiedział – „To nie pierwszy i nie ostatni raz. To siatkówka.”) W następnych dniach rozpoczęło się drętwienie kończyn. Pogotowie. Szpital w Jarosławiu. Diagnoza – rozwarstwienie tętnicy szyjnej. Dopiero w Szpitalu Uniwersyteckim w Krakowie lekarze podjęli się operacji zakładania stentu. Mateusz wyjechał z sali operacyjnej z otwartymi oczami. Pomyśleliśmy sobie „Dzięki Bogu, wszystko się udało”. Nawet wysłał krótkiego smsa o treści „Wybudziłem się”. Niestety, w nocy dostał wylewu krwotocznego lewej części mózgu i zapadł w śpiączkę. Pojawił się duży krwiak. Rozpoczęła się walka o jego życie oraz kolejne, dwie operacje. Na intensywnej terapii spędził 1,5 miesiąca. Był w stanie krytycznym. Lekarze mówili, że może się już nie obudzić... Jednakże powoli jego funkcje życiowe się ustabilizowały, pod koniec sierpnia już nie było zagrożenia życia. Lekarze skierowali nas do Ośrodka rehabilitacyjnego z odziałem śpiączkowym na NFZ. Mateusz był pacjentem w stanie wegetatywnym – niewybudzony, bez kontaktu – z niedowładem czterokończynowym. Tak nam powiedziano, aczkolwiek miał otwarte oczy. Wszystko działo się w trakcie pandemii – działania się przedłużały, a regres się pogłębiał. Dostaliśmy informację o konieczności intensywnej rehabilitacji Mateusza – inaczej nigdy nie będzie miał szansy nawet na postawienie prosto stóp na podłodze. Od 28.03.2022 r. Mateusz przebywa w prywatnym Ośrodku Rehabilitacyjnym. Miesięczny koszt pobytu to ponad 25 000 zł. Są to ogromne pieniądze, które mogą dać szansę na jego powrót do życia, do rodziny… Dzisiaj postępy są niewielkie, lecz niezwykle obiecujące – wodzi wzrokiem, pojawiają się ruchy nóg, czasem uroni łzę, ostatnio nawet się uśmiechnął. To wszystko daje ogromne szczęście i nadzieje, ale wiemy, że przed nami jeszcze długa droga. Rehabilitacja będzie bardzo kosztowna i żmudna, ale żyjemy nadzieją, że ten fajter do nas wróci. Mateusz ma dopiero 33 lata, jeszcze całe życie przed nim. Ogrom planów i marzeń do zrealizowania, które skrupulatnie zaznaczał w kalendarzu. Jednakże teraz najważniejszym planem i największym marzeniem jest to, aby mógł świadomie ruszyć częścią ciała, cokolwiek powiedzieć i samodzielnie zjeść ukochaną wuzetkę. Serdecznie dziękujemy za każde wsparcie. Walczymy o jego życie i przyszłość. Wiemy, że Mateusz gdy dostanie szansę, to ją wykorzysta. Wierzymy, że w środku tam jest, jest z nami i walczy z całych sił. Żona i rodzina Mateusza

78 270,00 zł ( 23,89% )
Brakuje: 249 305,00 zł
Łukasz Siuzdak
7 dni do końca
Łukasz Siuzdak , 23 lata

Łukaszowi zaraz urodzi się córeczka, Kubuś cały czas czeka na tatę - pomóżmy mu wrócić do domu!

POMOCY❗️Łukasz to mój mąż i tata naszego 2-letniego synka Kubusia. Niedługo powitamy na świecie nasze drugie dziecko, córeczkę... Ma 22 lata i całe życie powinno być jeszcze przed nim. Tymczasem o mało co je stracił... Potrzebna jest natychmiastową pomoc! Rok temu nasze szczęśliwe życie zostało brutalnie przerwane przez straszne wieści. Okazało się, że Łukasz ma naczyniaka mózgu! To nowotwór, który, jak się okazało, może być śmiertelnie niebezpieczny... Lekarze zaplanowali kilka zabiegów zabezpieczających naczyniaka przed pęknięciem. Baliśmy się, ale wierzyliśmy, że będzie dobrze, tak się jednak nie stało... Pierwszy zabieg udał się bez komplikacji. Drugi zabieg odbył się 28 czerwca. Niestety ten się nie powiódł i doszło do zagrażających życiu komplikacji... Łukasz niemalże stracił życie! Utworzył się krwiak, który pękł, a wskutek tego Łukasz doznał udaru krwotocznego. Konsekwencje udaru były ogromne... Badania wykazały uszkodzenia dużej części mózgu. Łukasz przebywał trzy tygodnie w śpiączce farmakologicznej. W tym czasie podejmowano kilka prób wybudzenia, które się nie powiodły. Umierałam ze strachu... W końcu, po wielu próbach, udało się. Łukasz jest przytomny i świadomy, ale nie jest w pełni sprawny. Jest w stanie poruszać tylko prawą ręką. Reszta kończyn jest zupełnie niewładna... Komunikuje się z nami, odpowiadając na proste pytania kiwnięciem głowy - na tak lub nie. Potrzebuje natychmiastowej pomocy. Rehabilitacja po wybudzeniu ze śpiączki i po udarze to obowiązkowy przystanek, który przygotowuje do codziennego funkcjonowania. Nie można jej pominąć, ani niczym zastąpić. To dla niego jedyna szansa! Przed udarem Łukasz pracował jako spawacz. Był bardzo pracowity i wszyscy go lubili. Miał wiele pasji, ale najbardziej kochał motory. Obiecywał sobie, że jak skończy 24 lata, zrobi prawo jazdy... Na pierwszym miejscu zawsze była dla niego rodzina. To, jak się opiekował Kubusiem i bawił z nim, sprawiało, że szczęście zalewało moje serce. Spodziewamy się drugiego dziecka, niedługo przyjdzie na świat nasza córeczka... Jestem w ciąży, mam malutkie dziecko, opieki wymaga mój mąż. Chcę zrobić wszystko, by pomóc Łukaszowi, on zrobiłby to samo dla nas... Musimy walczyć o jego przyszłość. Wierzę, że dzięki wsparciu Darczyńców mój ukochany mąż, tata naszego synka i naszej jeszcze nienarodzonej córeczki, wróci do pełnej sprawności. Proszę, pomóż mi... Agata - żona Łukasza - z rodziną

78 225,00 zł ( 40,66% )
Brakuje: 114 158,00 zł
Józef Kędzierski
Józef Kędzierski , 45 lat

Pomóż mi dojść do ołtarza na własnych nogach!

Józef uległ wypadkowi komunikacyjnemu w dniu 2-01-2018, w wyniku którego doznał urazu kręgosłupa na odcinku szyjnym i urazu rdzenia kręgowego na wysokości C3/C4, utrzymuje się porażenie czterokończynowe, pęcherz neurogenny, wymaga pomocy we wszystkich czynnościach życiowych. Józef planuje ślub, Pomóżmy mu spełnić jego marzenia, pomóżmy mu w gromadzeniu środków na rehabilitacje by mógł być samodzielny w codziennym życiu, bo mógł być szczęśliwy z przyszłą żoną

77 435,00 zł ( 71,01% )
Brakuje: 31 607,00 zł
Joanna Mach
Joanna Mach , 28 lat

Przerwane życie i wielka nadzieja na jego odzyskanie – pomagamy Asi!

Do kwietnia 2018 roku życie Asi wyglądało pięknie. Właśnie ukończyła studia licencjackie, dostała się na magisterskie, marzyła również o założeniu rodziny. Chciała po prostu szczęśliwie żyć. To miał być zwyczajny dzień, stało się jednak inaczej. To dzień, który zmienił wszystko – pękł krwiak, który miała w głowie. Krew zalała cały mózg... Był to zwykły dzień, w którym jak zwykle z wielkim entuzjazmem pojechała do pracy, z której już nie wróciła do domu. Asia natychmiast została przewieziona do szpitala, gdzie przeszła operację, po której wprowadzono ją w stan śpiączki farmakologicznej. Od tamtej pory nasza kochana córka, która zawsze była taka pogodna, nagle stała się osobą leżącą, niemogącą funkcjonować bez leków, niebędącą w stanie wykonać jakiejkolwiek czynności… Po 5 miesiącach spędzonych na oddziale intensywnej terapii, gdzie trwała walka o jej życie, trafiła do ZOL-u, gdzie przebywała do maja 2020 r. Bólu i strachu o życie Asi, jaki przeżyliśmy w tym czasie, nie da się oddać w tym opisie. Od czasu operacji Asia oddychała tylko przy pomocy respiratora. Sytuacja bardzo się zmieniła, gdy trafiła do centrum rehabilitacji w Krakowie. Po miesiącu intensywnej pracy Asia zaczęła samodzielnie oddychać. Początkowo było to kilka minut dziennie, a obecnie oddycha już ok. 13 godzin w ciągu dnia. Co ważne jest dużo silniejsza, i jak twierdzi lekarz, ma mocniejszą przeponę, czyli główny mięsień oddechowy. Dzięki staraniom terapeutów ciało i mięśnie są bardzo dobrze zachowane. Zdarza się, że z Asią udaje się nawiązać kontakt wzrokowy! Dla Asi kupiliśmy bardzo drogi pionizator, który jest niezbędny do rehabilitacji. W ciągu miesiąca ponosimy bardzo wysokie koszty związane z zakupem leków. Pobyt Asi w ośrodku rehabilitacyjnym również jest bardzo kosztowny. Prosimy wszystkich, pomóżcie nam ratować Asię. Aby mogła nadal przebywać w ośrodku rehabilitacyjnym i walczyć o powrót do zdrowia bardzo potrzebujemy pomocy finansowej. Błagam wszystkich ludzi o dobrym sercu – pomóżmy razem przywrócić Asi jej piękny świat. Rodzice

76 004,00 zł ( 79,55% )
Brakuje: 19 528,00 zł
Jerzy Albrycht
Jerzy Albrycht , 67 lat

Jerzy kontra rak krtani❗️Trwa dramatyczna walka o życie - pomocy❗️

Zdaję sobie sprawę, że takich sytuacji i osób w potrzebie jest bardzo dużo, ale tym razem dotknęło to jedną z bliższych mi osób mojego kochanego tatę. Zawsze jak tylko mogę, to staram się pomagać innym, tego właśnie nauczył mnie mój tata. Jednak tym razem to ja potrzebuję pomocy od Was. Jest mi bardzo ciężko prosić o pomoc – rodzinę, przyjaciół, znajomych oraz osoby, których być może nawet nie znam. Nie mam wyboru. Bez wsparcia może stać się najgorsze, a na to nie mogę pozwolić… Mój tata Jerzy zawsze pomagał innym, nikomu nie odmawiał wsparcia. Uwielbiany przez wszystkich wokół, z ogromnym poczuciem humoru.  Dopóki tato nie zachorował, przez 50 lat (od nastolatka) oddawał krew. Posiada masę medali i wyróżnień. Serce na dłoni... Nasz kochany Jureczek musi jeszcze być tutaj z nami i nadal nas rozśmieszać, dlatego będziemy o niego walczyć.  Tata zachorował w 2009 na raka krtani. Udało mu się wygrać z pierwszym ciosem, a teraz niestety znowu jest nawrót. Jedynym ratunkiem dla taty jest rekonstrukcja przełyku. Niestety koszt operacji wynosi ponad 130 tysięcy złotych. Operacja będzie przeprowadzona w prywatnej specjalistycznej klinice w Gliwicach. Mamy czas tylko do 3 sierpnia. Lekarze niestety nie rokują nic dobrego, jeśli operacja się nie odbędzie. Jeśli do tego czasu nie zbierzemy całej kwoty, tata nas opuści. Dlatego bardzo proszę, błagam o pomoc.  Na co dzień jestem prezenterem Polskiego Radia Londyn, być może niektórzy z Was mnie kojarzą, z wieloma z Was znam się osobiście. Przez to, że codziennie wkładam całe swoje serce w programy w radiu, mówiąc do Was, czuję, że mogę liczyć na Wasze wsparcie. Liczy się każda, nawet drobna wpłata. Za każdą będę Wam bardzo wdzięczny. Nie tracę nadziei, bo wiem, że się uda wygrać ponowne życie dla mojego taty. W Was jest jedyna nadzieja i wspólna siła. Dziękuję i proszę raz jeszcze… Grzegorz Albrycht

75 042,00 zł ( 54,26% )
Brakuje: 63 256,00 zł
Wiesław Mularz
Wiesław Mularz , 47 lat

Nagle zatrzymało się serce mojego męża... Walczymy o jego powrót do zdrowia❗️

Teraz miał zaczynać się nasz najlepszy czas. Mąż to młody mężczyzna, z mnóstwem energii, z pasją. Jednak z dnia na dzień zaczęło dziać się z nim coś tragicznego. Zaczęliśmy walkę o życie i zdrowie!Mój 46-letni mąż Wiesław 17.03.2023 r. Doznał nagłego zatrzymania krążenia! Był to jednocześnie moment końca i początku. Zakończył się nasz dotychczasowy świat, a rozpoczęła nowa historia, która trwa do teraz... Wiesław gorączkował. Lekarz rodzinny nie zauważył nic niepokojącego. W nocy z 00:00 na 1:00 w nocy usłyszeliśmy przeraźliwy krzyk. Później zaczęła się reanimacja aż do przyjazdu karetki... To były chwile, o których chciałabym zapomnieć...  Po udanej resuscytacji zostały przywrócone mu funkcje życiowe. Po przewiezieniu go do szpitala nadal wymagał wspomagania oddechu  i został wprowadzony w stan śpiączki farmakologicznej. Odchodziłam od zmysłów...  W międzyczasie mąż przeszedł ostre zapalenie płuc, przy którym występowała gorączka i wysokie ciśnienie... To był koszmar, teraz jednak mamy nadzieję, że najgorsze chwile są już za nami. Niestety, nie obyło się bez echa... Na ten moment wiemy, że wystąpiło niedotlenienie, które spowodowało długotrwały uszczerbek na zdrowiu (zaburzenia ruchowe i afazje mowy). Przed nami ogrom pracy, by odzyskać nadzieję! Postępy widzimy, choć przychodzą bardzo powoli... Wraca świadomość, pojawiają się pojedyncze słowa, a to wszystko dzięki rehabilitacji. Po zakończeniu 5 tygodniowego leczenia na oddziale OIT mąż został przekazany do Ośrodka Rehabilitacji. Leczenie jest wieloetapowe, skomplikowane i kosztowne. Miesiąc w ośrodku to rachunek rzędu powyżej 20 000 złotych! Bez wsparcia innych nie będzie możliwa kontynuacja leczenia. Bardzo proszę, o pomoc w zebraniu środków. Każda złotówka, to szansa i nadzieja dla Wiesia! Dzisiaj jego zdrowie jest w naszych rękach, proszę...  Żona Zosia

74 600,00 zł ( 70,12% )
Brakuje: 31 783,00 zł
Waldemar Długosz
Waldemar Długosz , 55 lat

Waldek wywalczył życie! Teraz walczy o powrót do sprawności!

Wszystkim Darczyńcom bardzo dziękujemy za dokonany cud, bo to CUD, że Waldek jest i walczy dalej. Dzięki intensywnej rehabilitacji wyszedł ze stanu wegetatywnego! Dzięki Wam reaguje, rozumie, uśmiecha się. To jednak nie koniec naszej walki. Choć postępy są naprawdę duże, wciąż jeszcze wiele wysiłku przed nami. Nadal jest potrzebna bardzo specjalistyczna rehabilitacja, aby wróciła Waldkowi sprawność, mowa i możliwość jedzenia doustnie. Dalsza rehabilitacja i pobyt w ośrodku wiążą się z ogromnymi kosztami. W tej sytuacji z całego serca proszę – nie zapominajcie o Waldku!  Poznaj historię Waldemara: Nie tak wyglądały nasze plany na rok 2022. W głowie mieliśmy zupełnie inne marzenia, a jeszcze w noc sylwestrową składaliśmy sobie życzenia, ciesząc się z kolejnych wspólnych lat. Niestety, radość nie trwała długo, bo już 5 stycznia wszystko przestało mieć znaczenie. Waldek doznał nagłego zatrzymania krążenia.  Akcja reanimacyjna trwało bardzo długo. Tak bardzo się bałam, że stracę go na zawsze… Mąż żyje i to jest najważniejsze, jednak doszło u niego do niedotlenienia mózgu. Przez pierwsze tygodnie przebywał w śpiączce farmakologicznej. Był wspomagany przez rurkę tracheostomijną, a organizm żywiony przez sondę.  Nie jestem w stanie myśleć o mężu inaczej, jak ze wspomnień, kiedy był zdrowy. Mam wrażenie, że to, co nam się przytrafiło, to jakiś sen. Koszmar, z którego za chwilę się obudzę. Waldek uwielbia tańczyć, miał nawet marzenie, aby robić to zawodowo, ale zdrowie mu to uniemożliwiło. Jest także wielkim fan “Gwiezdnych Wojen:. Nikt, tak jak on nie znał się na kosmicznej sadze.  Przy tym, jakiego uszczerbku na zdrowiu doznał, wiemy, że rehabilitacja będzie musiała być długotrwała i intensywna. Z całego serca proszę o pomoc. To jest jedyna szansa i nadzieja dla męża na powrót do zdrowia. Nie proszę – błagam, pomóżcie mi odzyskać męża, a starszej matce wspaniałego syna. Bardzo proszę o wsparcie! Chcę spędzić jesień życia u boku ukochanego męża… Żona Krystyna ➡️ O Waldemarze w TVP3 ➡️ Audycja radiowa w Polskie Radio Rzeszów

72 284,00 zł ( 26,15% )
Brakuje: 204 036,00 zł
Emilia Favarin
Emilia Favarin , 9 lat

Emilkę potrącił samochód! Potrzebna Twoja pomoc!

Rozpędzony samochód potrącił moją małą siostrzyczkę! Ten obraz wciąż i wciąż przewija się w mojej głowie... Przyjechałem niedługo później. Widziałem ją chwilę po wypadku... Podbiegłem do Emilki pierwszy, przypadkowy przechodzień zaczął reanimację. Kilka osób dzwoniło po karetkę, ja po śmigłowiec. Emilka umierała… Nasza mama akurat wracała z zakupów. Była świadkiem dramatu, który się toczył. Nasze serca pękły… Tamtego dnia, 4 czerwca 2020 roku, mogłem stracić moją pięcioletnią siostrę przez roztargnienie kobiety, która siedziała za kierownicą auta... Na szczęście ratownicy przybyli błyskawicznie. Udało im się przywrócić czynności życiowe. Akcja reanimacyjna trwała prawie dwie godziny. Dwie najdłuższe godziny naszego życia… Potem zabrali Emilkę do śmigłowca, do szpitala w Rzeszowie. By czwartek. Lekarze nie dawali nawet cienia nadziei. Mała miała mnóstwo krwiaków w mózgu, była cała połamana i poobijana. Mieliśmy pogodzić się z tym, że moja mała siostra umrze… Przez pandemię nie mogliśmy nawet iść do małej. Mama została wpuszczona tylko na chwilkę. Mogliśmy tylko czekać, a każda minuta ciągnęła się w nieskończoność. Każdy dźwięk telefonu powodował paraliż - a co, jeśli dzwonią z najgorszą informacją? W poniedziałek powiedzieli nam, że Emilka będzie żyła. Po 4 najgorszych dniach dostaliśmy nadzieję! Dzięki profesjonalizmowi lekarzy i ratowników Emilka przeżyła i dziś walczy o to, by stanąć na nogi, biegać, mówić, bawić się wraz z innymi dziećmi. Wiemy, że ma na to dużą szansę! Terapeuci są dobrej myśli. Dzięki intensywnej rehabilitacji moja siostra może być w pełni sprawna - tak jak przed tragedią... Przed wypadkiem Emilka miała marzenia. Była wszechstronnie utalentowana: chciała tańczyć, śpiewać, bardzo szybko się uczyła nowych rzeczy. Zawsze chciała dowiedzieć się jak najwięcej, wszystkiego się nauczyć, każdemu pomóc. Uwielbiała - tak jak wszystkie dzieci - bawić się, skakać na trampolinie w ogrodzie. Miała swój wymarzony domek do zabawy… Teraz to wszystko stoi puste, czekając, aż Emilka znów przyjdzie i swoim śmiechem i pytaniami wypełni przestrzeń. Jej ukochany piesek Charlie bardzo tęskni, my wszyscy tęsknimy… Proszę, w imieniu całej naszej rodziny, pomóż Emilce wrócić do zdrowia!   ➡️ Licytacje dla Emilki 

67 805,00 zł ( 23,84% )
Brakuje: 216 557,00 zł

Obserwuj ważne zbiórki