Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Kasia Feruś-Niemiec
Kasia Feruś-Niemiec , 31 lat

Potrzebne wsparcie, by Kasia wróciła do sprawności❗️

Kasia jest wymarzoną żoną, jedyną córką, wspaniałą przyjaciółką. Ma plany i marzenia, jednak życie zaplanowało wobec niej inny, bolesny scenariusz... Pojechaliśmy na zasłużony urlop. Góry, narty, świeże powietrze – idealne warunki do odpoczynku. Dzień przed wyjazdem do domu Kasia bardzo źle się czuła i dużo wymiotowała, dlatego zdecydowałem się zadzwonić na pogotowie. Przyjechali ratownicy i podali Kasi kroplówkę, po której poczuła się lepiej. Nie było podstaw, aby zabrać ją do szpitala...  Pół godziny po odjeździe ambulansu Kasia ponownie zaczęła wymiotować, straciła przytomność, dostała skurczów całego ciała. Musiałem ją resuscytować, jednocześnie dzwoniąc na 112. Tym razem na przyjazd karetki czekaliśmy 20 min. 24 lutego 2024 to data, która zapadnie nam na zawsze w pamięci. W wyniku niedotlenienia mózg Kasi uległ uszkodzeniu. Od tego feralnego wydarzenia moja żona pozostawała w śpiączce, jednak ogromna wiara i walka całej rodziny pozwalała nam mieć nadzieję. Nadzieję na to, że się wybudzi.  Przez blisko półtora miesiąca Kasia przebywała na oddziale neurologii w jednym z krakowskich szpitali. Później 20 dni na oddziale chorób wewnętrznych z powodu podejrzenia zakrztuszenia. Dziś jest wybudzona, przytomna, ale świadomość jest u niej znikoma – Kasia oddycha samodzielnie, ale jest karmiona z użyciem PEGa i ma założoną rurkę tracheostomijną. Droga do powrotu do zdrowia jest długa, bolesna i wymaga intensywnej terapii, którą częściowo zapewnia nam ośrodek rehabilitacyjny w Krakowie. Jako mąż zdecydowałem się na zbiórkę pieniędzy, aby pokryć koszty leczenia. Każda wpłata, bez względu na jej wielkość, będzie ogromnym wsparciem dla Kasi. Nasza wiara daje nam nadzieję na powrót Kasi do zdrowia. Razem możemy uczynić cuda. Z góry dziękuję za Wasze wsparcie i modlitwy. Mąż Grzegorz

41 089,00 zł ( 64,37% )
Brakuje: 22 741,00 zł
Mateuszek Warchoł
Pilne!
12 dni do końca
Mateuszek Warchoł , 19 miesięcy

KRYTYCZNIE PILNE❗️Tykająca bomba zamiast serduszka!

Potrzebna jest błyskawiczna pomoc, by ocalić życie Mateuszka! Jego serduszko wymaga pilnej operacji. Jeśli nie zdążymy, zostanie tylko przeszczep serca! Nasz ukochany synek Mateusz urodził się z zespołem niedorozwoju lewej części serca. Jedyną szansą na uratowanie jego serduszka jest przeprowadzenie skomplikowanej operacji w USA, gdzie lekarze posiadają niezbędną wiedzę i doświadczenie, by zapewnić mu życie o jakim marzy rodzic każdego dziecka. Dzięki tej operacji ma on szansę na zachowanie serca dwukomorowego. To dla naszej rodziny ostatnia nadzieja i zarazem walka o to, byśmy mogli zobaczyć, jak nasz synek będzie mógł biegać, grać w koszykówkę, na równi ze swoimi rówieśnikami. O tym, że serduszko Mateuszka nie rozwija się prawidłowo, dowiedzieliśmy się w połowie ciąży. 27 maja 2022 roku, jeszcze w łonie mamy, Mateusz przeszedł operację balonoplastyki zastawki, czyli poszerzenia jej na tyle, na ile było to możliwe. Dzięki temu miał w ogóle szansę na dożycie do porodu. Mateusz urodził się 19 września 2022 roku w Warszawie. Po porodzie został od razu zabrany na dalsze badania, które niestety potwierdziły diagnozę postawioną w trakcie ciąży. Ponieważ Mateuszek miał problemy z oddychaniem, w drugiej dobie życia przeszedł cewnikowanie serca, a w czwartej dobie życia pierwszą operację na otwartym sercu. Miesiąc po niej wreszcie mógł wrócić do domu, by poznać swoje rodzeństwo, które z wytęsknieniem czekało zarówno na braciszka, jak i na swoją mamę. Drugą operację na otwartym sercu Mateusz przeszedł tydzień przed swoimi pierwszymi urodzinami. Niestety nie obyło się bez powikłań w postaci krwawienia pooperacyjnego oraz wystąpienia tak zwanego syndromu zespołu żyły głównej górnej. Z powodu niestabilnych saturacji Mateuszek w dniu swoich pierwszych urodzin przeszedł cewnikowanie serca, a zamiast balonów i tortu dostał „urodzinowy” stent do lewej tętnicy płucnej. Po tym stan Mateuszka się ustabilizował. Niestety po tym etapie operacji lekarze w Polsce podjęli decyzję o kontynuacji leczenia Mateusza w kierunku serca jednokomorowego, zupełnie porzucając szansę na uratowanie lewej komory jego serca. My jednak w międzyczasie weszliśmy w kontakt z lekarzami z Boston Children’s Hospital, gdzie wysyłaliśmy im całą historię leczenia naszego synka. Lekarze z USA stanowczo wyrazili opinię, że wg nich istnieje szansa na uratowanie lewej komory serduszka Mateusza, dając mu szansę na prawidłowy rozwój. 17 kwietnia 2024 roku otrzymaliśmy z Bostonu kosztorys operacji… cenę, którą musimy ponieść, by nasze dziecko miało szansę na zdrowe życie. Jest to 400 000 USD. W ramach tej kwoty lekarze planują przeprowadzić szereg badań, wykonać cewnikowanie serca, rezonans magnetyczny oraz wykonać operację, która będzie miała za zadanie „zrehabilitowanie” lewej komory i przygotowanie jej do podjęcia pracy. Jednak koszty takiej operacji są ogromne, a my, jako zwykła rodzina, nie jesteśmy w stanie ich pokryć sami. Dlatego zwracamy się do Was, ludzi o wielkich sercach, z prośbą o wsparcie finansowe. Każda złotówka, którą możecie nam ofiarować, jest kroplą nadziei dla naszej rodziny, szansą dla Mateuszka na życie bez obniżonej wydolności, bez nieustannych wizyt w szpitalu, bez przyjmowania leków co kilka godzin i wreszcie – bez konieczności wykonania w przyszłości przeszczepu serca. My rodzice, chcielibyśmy móc patrzeć, jak nasz syn idzie do szkoły, jak rozwija swoje pasje i cieszy się życiem. A może tego nigdy nie dostać. Dzięki Waszej hojności możemy dać naszemu synkowi szansę na przyszłość pełną radości i zdrowia. Z góry dziękujemy za każdą okazaną pomoc i wsparcie. Wierzymy, że wspólnymi siłami możemy zdziałać cuda i uratować serce naszego kochanego synka. Z poważaniem,Rodzice Mateusza

261 044,00 zł ( 14,92% )
Brakuje: 1 488 207,00 zł
Magdalena Majka
Magdalena Majka , 50 lat

Udar zaatakował ją w nocy❗️Pomóż mojej mamie❗️

Kiedy w wigilijny poranek weszłam do mieszkania, zamarłam. Na podłodze leżała bezwładnie mama. Była przytomna, ale nie mogłam zrozumieć, co próbuje mi powiedzieć. Bałam się, że znalazłam ją za późno… Natychmiast trafiliśmy do szpitala. Tam stwierdzono udar lewej półkuli mózgu. Okazało się, że mama przebudziła się o 3 w nocy z niedowładem kończyn. Upadła i leżała tak przez kilka godzin bez możliwości wezwania pomocy. Nie umiem sobie wyobrazić, co wtedy czuła… Niestety, minęło zbyt dużo czasu od wystąpienia objawów i lekarze nie mogli podać mamie leków ograniczających skutki udaru. Dalszy pobyt w szpitalu był serią nieszczęść – mama złapała ciężkie zapalenie płuc, a krwawe wymioty okazały się być spowodowane wrzodem dwunastnicy i zapaleniem przełyku.  Mama jest pacjentką nowotworową – od lat 90. boryka się z nieoperacyjnym guzem mózgu i wodogłowiem. Walka o jej zdrowie zawsze była ciężka, ale teraz zaczyna brakować nam sił. Wiedziałam jednak, że nie możemy się poddać! Mama ma dopiero 50 lat, tak dużo jeszcze przed nią…  Niestety, lekarze nie mieli dla nas dobrych wiadomości. Po dwóch miesiącach w szpitalu skierowali mamę do ośrodka na oddział paliatywny. Tam jednak nie była wystarczająco intensywnie rehabilitowana i specjaliści ocenili, że w jeden miesiąc nastąpił ogromny regres w sprawności mamy… Nie mieliśmy z bratem wyboru – od razu przenieśliśmy ją do prywatnego ośrodka, w którym w końcu zaczęła robić postępy. Widzimy, że coraz lepiej czuje się psychicznie, ma więcej sił i motywacji do ćwiczeń. Robimy wszystko, by zapewnić mamie możliwość powrotu do sprawności, jednak koszty leczenia i rehabilitacji zaczynają nas przerastać. Opłaty za pobyt w ośrodku to ponad 8 tysięcy złotych miesięcznie!  Mama przez całe życie była dla mnie ogromnym wsparciem. Teraz ja mogę odwdzięczyć się jej za całą miłość, jaką mnie otaczała. Proszę, pomóżcie nam odzyskać to, co odebrał mamie udar. Każda wpłata to krok w stronę lepszego jutra! Aleksandra, córka

24 207 zł
Sławek Gyda
Pilne!
12 dni do końca
Sławek Gyda , 15 lat

PILNE: Wznowa ostrej białaczki❗️Ratujemy życie Sławka❗️

PILNE❗Po rocznej, wycieńczającej walce Sławek ponownie mierzy się z ostrą białaczką. Szybka wznowa sprawiła, że jego życie jest teraz w śmiertelnym niebezpieczeństwie! Chłopiec musi PILNIE rozpocząć leczenie – za lek musimy zapłacić za KILKA DNI!  Nie było wiele objawów. W kwietniu rok temu zauważyłam, że białka oczne Sławka pożółkły. Potem wszystko rozegrało się już bardzo szybko. Liczne badania, konsultacje, rozmowy z lekarzami, by w końcu nastała ta przerażająca cisza i słowa, których nie chcieliśmy słyszeć…  “Przykro nam, Sławek ma ostrą białaczkę limfoblastyczną. Musimy natychmiast wdrożyć leczenie.” Od tamtego momentu nasz syn został pacjentem Kliniki Onkohematologii Dziecięcej Klinicznego Szpitala Wojewódzkiego nr 2 w Rzeszowie. Był leczony chemioterapią. Dla ratowania jego życia niezbędne było także podawanie nierefundowanego, bardzo drogiego leku, którego miesięczny koszt przekraczał 15 tys. złotych.  Mniej więcej w połowie stycznia Sławek przeszedł także przeszczep szpiku we Wrocławiu. Przez pierwsze tygodnie wszystko zdawało się wracać do normy. Cieszyliśmy się, że najgorsze już za nami… Niestety nastąpiły liczne powikłania i wczesna wznowa choroby. W tej chwili jego życie jest zagrożone. Jedyną nadzieją jest natychmiastowe wdrożenie kilkudniowej terapii nierefundowanym lekiem, której koszt wynosi blisko 70 tys. złotych! To ogromna suma, której nie będziemy w stanie zgromadzić. Wydaliśmy już wszystkie oszczędności, a dziś znów słyszymy, że możemy stracić Sławka… Jesteśmy zrozpaczeni… Nasz syn kocha życie. Ma bardzo wszechstronne zainteresowania. Pasjonuje się historią, geografią, sztuką i architekturą. Ma młodszego brata. Nie chcemy odbierać mu szansy na życie. My po prostu nie możemy! Przed nim długie i skomplikowane leczenie, którego koszty nie są do końca znane. Oprócz zakupu leków niezbędne są wydatki na dojazdy do placówek medycznych, konsultacje z lekarzami specjalistami, dietetykami i rehabilitantami.  Dlatego apeluję do Was z całego serca, jak tylko potrafię – wesprzyjcie nas choćby drobną wpłatą, udostępnijcie zbiórkę dalej, opowiedzcie historię Sławka komuś bliskiemu. KAŻDA pomoc jest na wagę życia naszego syna! Beata, mama Sławka

12 111,00 zł ( 16,9% )
Brakuje: 59 522,00 zł
Karinka Puchała
Pilne!
Karinka Puchała , 13 lat

14 lat i diagnoza nowotworu... Pomóżmy Karinie❗️

Chciałabym podzielić się z Wami historią, która uderzyła w naszą rodzinę z ogromną siłą. Nasza ukochana córka, czternastoletnia Karina, miesiąc temu otrzymała diagnozę, która wstrząsnęła naszym światem – nowotwór kości. Kostniakomięsak.  To słowo, które wcześniej wydawało się odległe i miało nigdy nas nie dotyczyć, teraz stało się częścią naszej rzeczywistości. Karinka jest obecnie pod opieką wspaniałych specjalistów z Instytutu Matki i Dziecka w Warszawie. Mimo że przeszła już pierwszą chemioterapię, przed nią jeszcze długa droga – dziewięć kolejnych etapów i operacja chorej nogi. Po zakończonym leczeniu chemicznym czeka ją rehabilitacja, aby mogła wrócić do normalnego funkcjonowania. To nie jest łatwy czas. Diagnoza, która przyszła tak nagle, całkowicie zmieniła dotychczasowe szczęśliwe życie naszej córki. Ale jesteśmy zdeterminowani, aby dać jej najlepsze szanse na powrót do zdrowia. Wierzymy, że wspólnymi siłami możemy pomóc jej pokonać tę okropną chorobę. Dlatego zwracamy się z gorącą prośbą o Wasze wsparcie. Założyliśmy tę zbiórkę, abyśmy mogli wesprzeć Karinę i pomóc jej przetrwać ten trudny czas. Każda złotówka, każdy gest dobroci, przynosi nam nadzieję i siłę, by kontynuować walkę. Dziękujemy z całego serca za każdą okazaną pomoc. Wierzymy w siłę dobrej woli i razem możemy sprawić, że Karinka będzie mogła ponownie cieszyć się życiem. Rodzice

72 672 zł
Emilka Zięba
Pilne!
14 dni do końca
Emilka Zięba , 12 miesięcy

Dzieci boją się ciemności! Emilka ma szansę odzyskać wzrok! Pomocy❗️

Przeczytajcie nasz dramatyczny apel o pomoc dla Emilki, niewidomej od urodzenia dziewczynki, która teraz zmaga się z poważną jaskrą, zagrażającą utratą wzroku na zawsze. Emilka jest obecnie leczona przez zespół okulistów w Belgii, którzy dają jej nadzieję na odzyskanie wzroku. Niestety, jej prawa gałka oczna jest teraz poważnie zagrożona przez wysokie ciśnienie i postępującą jaskrę, co może prowadzić do trwałej utraty wzroku. Niestety kolejna komplikacje jakie pojawiły się wokół oka prawego, grozi utratą oka na zawsze.Gdy wysokie ciśnienie wyniszczy nerwy wzroku i rozerwanie je, Emilka będzie niewidoma już na zawsze – nieodwracalnie!Na szczęście lekarze z Belgii dają szansę prawemu oczku. Potrzebny jest szereg operacji j i już przygotowują nas do kolejnej operacji zmniejszające ciśnienie w gałce ocznej. Tylko drogie, zagraniczne leczenie uchroni naszą córeczkę od ciemności!W tej chwili oczko Emilki zdecydowanie wychodzi poza oczodół, jest rozrywane wzdłuż i wszerz co powoduje silny ból i Emilka bardzo cierpi. Jaskra (inaczej Glaukoma) to choroba oczu doprowadzająca do postępującego i nieodwracalnego uszkodzenia nerwu wzrokowego. Następstwem uszkodzeń nerwu jest pogorszenie wzroku, a nawet jego całkowita utrata. Główną przyczyną takiej sytuacji podwyższone ciśnienie w gałce ocznej, powodujące ucisk na nerw wzrokowy. Szereg operacji ratujących oczko prawe, finalnie da Emilke widzenie na poziomie +6 dioptrii co nie tylko uratuje nasz≥ą córeczkę od utraty oka, ale pozwoli uzyskać widzenie pozwalające samodzielnie funkcjonować.Na tę chwilę przez swoją niepełnosprawności wzroku Emilka ma opóźniony rozwój,  potrzebuje wizyt u szeregu specjalistów w ramach rehabilitacji. Zalecane jest zakupienie specjalistycznego sprzętu do pomiaru ciśnienia w oczach. Pomiary mamy wykonywać o różnych porach dnia, by bezbłędnie wiedzieć, które leki podawać do oczu i w jakich dawkach krople.Taki sprzęt przy Emilki skokach ciśnienia staje się bezcenny w trakcie czekania na operację jak i już po ich wykonaniu, gdyż niestety wrodzona wada wzroku Emilk i zaćma wrodzona obuoczna, niesie w jej w przypadku szereg powikłań:oczopląs, brak koagulacji, zez zbieżny, zez naprzemienny, Brezsoczewkowosc , wysokie ciśnienie oka.Emilkę ratuję tylko i wyłącznie leczenie za granicą! W Polsce oczy bezsoczewkowe, w których zdiagnozowano również jaskrę, nie podlegają kwalifikacji do wszczepu soczewek. Jeśli uda się odzyskać wzrok u naszej córeczki, będzie to tak naprawdę początek drogi. Emilka będzie potrzebowała szeregu specjalistów, okulistów, optometrystów, neurologów. Z racji wysokiego ciśnienia w gałce ocznej, Emilka jest wykluczona z podróży samolotem, a podróż do Uza w Belgii będzie trwała kilka dni.  Emilka pierwszy raz trafiła do zespołu okulistów ze szpitala UZA w Belgii na operację ratującą lewe oko. Oko to otrzymało odpowiednią soczewkę, która została zamontowana w gałce ocznej przy użyciu specjalnych haczyków. Dzięki temu zabiegowi Emilka mogła pozbyć się bardzo grubych szkieł z oka lewego. Podczas operacji na lewym oku zespół okulistów z Belgii odkrył prawdziwy problem z prawym okiem – bardzo wysokie ciśnienie, które nie spadało nawet podczas narkozy, utrzymując się nawet gdy dziecko pozostawało bez ruchu. Bez leczenia i koniecznych operacji, istnieje zagrożenia trwałej utraty wzroku.  Wzywamy wszystkich do wsparcia Emilki w walce o wzrok. Potrzebujemy środków na kolejne operacje, terapie, opiekę medyczną i niezbędny sprzęt do monitorowania stanu oczu. Każda pomoc przyniesie nadzieję i szansę na lepsze jutro dla tej małej dziewczynki. Prosimy, dołączcie do naszej walki. Dajmy Emilce szansę na widzenie świata wokół niej. Dziękujemy za każdą pomoc i wsparcie w walce o zdrowie i życie naszej ukochanej Emilki. LICYTACJE –> KLIK EMILKA NA FACEBOOKU –> KLIK  

69 922,00 zł ( 21,9% )
Brakuje: 249 227,00 zł
Olek Wojciechowski
Pilne!
Olek Wojciechowski , 3 latka

❗️PILNA OPERACJA jeszcze w lutym❗️Zatrzymaj cierpienie dziecka❗️

Nasz synek przyszedł na świat w kwietniu 2021 roku, a wraz z nim rozpoczęła się nieustanna walka o jego sprawność! Już pod koniec lutego ma się odbyć PILNA operacja, która jest ratunkiem dla naszego dziecka! Prosimy o pomoc! Olek cierpi na rzadką chorobę genetyczną – wrodzoną łamliwość kości (typ 3). Ma uszkodzony gen kodujący kolagen, przez co jego kości są kruche jak zapałki i mogą się złamać przy każdym dotyku, codziennych czynnościach czy samoistnie podczas snu. Choroba syna jest nieuleczalna, a my jako rodzice, możemy tylko łagodzić jej skutki. Pierwsze kilka miesięcy życia Oluś noszony był na deseczce, aby zapewnić mu bezpieczeństwo. Każdy nieprawidłowy dotyk mógł doprowadzić do kolejnych złamań… Nie mogliśmy wziąć go w ramiona, przytulić jak inne zdrowe dziecko. Po urodzeniu Olek doznał sześciu złamań – zanim jeszcze został przewieziony z Rzeszowa do Łodzi na szczegółową diagnostykę. W placówce w Łodzi odbył się jego chrzest, gdyż baliśmy się, że mogą to być jego ostatnie dni... Jeździmy do Rzeszowa na cykliczną podaż leków wzmacniających kości, a od trzeciego miesiąca życia Olusia zaczęliśmy prywatną rehabilitację. Wzmacniamy jego mięśnie i kości, żeby nie doprowadzić do dalszych deformacji.  Widzimy efekty tej nieustannej walki o każdą umiejętność. Jednakże, aby się utrzymały, rehabilitacja musi być intensywna i ciągła. W związku z chorobą syna jesteśmy pod stałą opieką: audiologa, kardiologa, neurologopedy, dietetyka, ortopedy, osteopaty i fizjoterapeuty. Wielopłaszczyznowe leczenie Olusia wiąże się z ogromnymi wydatkami. Niestety w rodzinnym Sanoku nie ma specjalistów zajmujących się tak rzadką chorobą. W związku z tym jesteśmy zmuszeni do częstych wyjazdów do Łodzi, Rzeszowa, Warszawy, Poznania, które generują spore koszty. Jedyną szansą na to, żeby Olek chodził jest codzienna, intensywna rehabilitacja (nierefundowana) oraz operacje wstawiania prętów teleskopowych w Poznaniu oddalonym od rodzinnego Sanoka o 690 km! Niestety pręty śródszpikowe potrzebują ciągłej, cyklicznej wymiany w zależności od stanu zdrowia syna i tempa wzrostu jego kości...  W minionym roku 2023, syn przeszedł już dwie operacje ortopedyczne, a już za niespełna 2 tygodnie czeka go kolejna operacja, niestety nierefundowana.  Polegać ona będzie na wyprostowaniu zdeformowanych prenatalnie obu kości piszczelowych, czyli po prostu na ich łamaniu oraz wycinaniu najbardziej skrzywionych miejsc w kościach i wzmocnieniu prętami teleskopowymi. Potem synek zostanie unieruchomieniu na minimum 6 tygodni, a po ściągnięciu gipsów i wygojeniu się ran, rozpocznie intensywną rehabilitację.  Mając 2,5 roku Olek ma ze sobą około 17 złamań, o których wiemy. O niektórych, już zagojonych, dowiadujemy się przypadkowo podczas kolejnego zdjęcia RTG. Olek doznał również złamań prenatalnych, wtedy gdy powinien być bezpieczny pod sercem mamy!   Nam, rodzicom pęka serce widząc ile Oluś musi przejść, a przy każdym kolejnym złamaniu płaczemy razem z nim. Operacje połączone z intensywną rehabilitacją są jedyną szansą na to, żeby Olek chodził! Wszystko to generuje ogromne koszty, ale nie pozwolimy, aby nasz synek tyle cierpiał. Dzisiaj potrzebujemy Waszej pomocy, aby przeprowadzić operację. LICZY SIĘ CZAS I KAŻDA ZŁOTÓWKA! Rodzice Olusia

64 130,00 zł ( 75,35% )
Brakuje: 20 977,00 zł
Kacper Śliz
Kacper Śliz , 16 lat

Szesnaście lat walki o szansę, by chodzić o własnych siłach❗️

Gdy miałam zostać mamą, wyobrażałam sobie, że dzień porodu to będzie najszczęśliwszy dzień mojego życia. Kacperek był bardzo wyczekiwanym dzieckiem. Wszystko, co mnie niepokoiło, zgłaszałam, ale z odpowiedzią, że mam się nie przejmować. Z dzieckiem jest wszystko dobrze. Niestety, po jednym z badań na drugi dzień trafiłam z krwotokiem do szpitala. Lekarze byli przerażeni sytuacją. Wtedy zrozumiałam, że nic nie jest dobrze… I zaczęła się walka o życie... Moje i dziecka. Kacperek urodził się w 26. tygodniu ciąży w stanie zamartwicy, z wylewem obupółkulowym i niedotlenieniem. Przeszedł śmierć kliniczną, po porodzie dostał 1 pkt. Apgar. A potem było czekanie na OIOM-ie i szacowanie szans na przeżycie. Nie miałam wyznaczonego czasu odwiedzin po to, bym zdążyła pożegnać się z dzieckiem. Został nawet ochrzczony przez pielęgniarkę, bo nikt nie wierzył, że to może się udać. Jego szanse na przeżycie określali na 1% i mówili, że tyle dają na jakiś cud... Kacper nie odpuszczał. Tak bardzo chciał żyć. Mówili mi, że jeszcze nie widzieli dziecka, które by tak walczyło o życie. Przez ten czas syn przeszedł dwie operacje, w tym na serce, niezliczone transfuzje krwi i kilka zabiegów. Wyszedł do domu wtedy, kiedy miał się urodzić – po trzech miesiącach walki o życie. Gdy opuszczaliśmy szpital, lekarka powiedziała, żeby się nie nastawiać na wiele, bo są małe szanse, że Kacper będzie funkcjonował. Minęło 16 lat. Od początku nasze życie podporządkowane jest ciągłej walce o zdrowie Kacperka. Ale też od początku jasne było, że to będzie długa droga. Dzień zaczynał się od rehabilitacji i wyjazdów na zajęcia i kończył terapią w domu. Próbowaliśmy, czego się dało, a koszty wraz z wiekiem rosły. A Kacper, mimo tego, co przeszedł, jest pełnym radości i poczucia humoru optymistą, który swym uśmiechem potrafi rozjaśnić nawet najpochmurniejszy dzień. Kocha podróże, lubi jeździć w góry, ma swoje pasje jak rower i basen, kocha książki, jest spragniony świata, jego doświadczania i odkrywania... i kocha życie. Po latach leczenia i rehabilitacji coraz więcej chodzi, jest bardzo kontaktowy i towarzyski. Pracujemy z komunikacją alternatywną, ale o mowę wciąż walczymy. Mieliśmy to szczęście, by jakiś czas temu trafić do Paley European Institute w Warszawie i tam dostaliśmy jasne wskazówki jak dalej pracować i stwierdzono, że konieczna jest operacja. Intensywne skoki wzrostu, zwiększone napięcie w mięśniach i w całym układzie jest na tyle duże, że sama rehabilitacja sobie z tym nie poradzi, ale przez te lata osiągnęliśmy tyle, że operacyjnie można usunąć to, co go blokuje. Ważne, by nie stracić tej szansy. A czas ucieka... Brak operacji i funkcjonowanie na ugiętych kolanach doprowadzi do innych deformacji, a co za tym idzie do kolejnych operacji w przyszłości na biodra, kolana, staw skokowy… Dlatego operacja metodą zaproponowaną przez Paley jest szansą i koniecznością. Ale do tego czasu Kacper musi mieć intensywną rehabilitację, a także musi mieć zakładane gipsy w domu i na noc. A to dla niego bardzo bolesne. Sama nie jestem w stanie zebrać ani odłożyć takich pieniędzy. Nie pracuję zawodowo, by móc opiekować się Kacperkiem i robić wszystko, co w mej mocy, by mu pomóc. Dlatego, z całego serca, prosimy Was o pomoc w zebraniu tej sumy.I za każdą, nawet najmniejszą pomoc będziemy bardzo wdzięczni! Mama Kacperka  ➡️ Kacper Śliz – licytacje ➡️ Postawmy Kacperka Śliz na nogi ➡️ Audycja o Kacperku ➡️ Materiał w TVP3 ➡️ TVP3 Rzeszów Pomoc dla Kacpra ➡️ Materiał w TVP3 „Szansa dla Kacpra"

120 277,00 zł ( 46,13% )
Brakuje: 140 447,00 zł
Radosław Wójtowicz
Radosław Wójtowicz , 30 lat

Radek jak co dzień położył się spać – lecz rano już się NIE OBUDZIŁ❗️Ratunku❗️

Do tej pory nie możemy uwierzyć w to, co się stało. Przecież jeszcze niedawno nasz syn prowadził normalne życie, takie jak większość z nas. Był wykształcony, samodzielny, z głową pełną marzeń i planów na przyszłość. Niestety, jeden dzień zmienił wszystko. 10 lutego 2024 roku życie syna i nasze legło w gruzach. Radek poprzedniego wieczoru tak jak zawsze położył się spać. Niestety, rano się już nie obudził. Przebywa w śpiączce do dziś. Do syna natychmiast została wezwana karetka. Mimo szybkiej reakcji lekarzy doszło do przewlekłej niewydolności oddechowej. Radek oddycha jedynie przy użyciu respiratora. Obecnie przybywa w specjalistycznym ośrodku, gdzie dzięki intensywnej rehabilitacji ma szansę wybudzić się ze śpiączki.  Już w ciągu paru tygodni od rozpoczęcia terapii pojawiły się pierwsze postępy – Radek zaczyna reagować na bodźce. Rehabilitanci codziennie stymulują osłabione mięśnie syna i próbują go pionizować. W najbliższej przyszłości zapewne możliwe będzie także podejmowanie prób odłączania respiratora – choćby na chwilę. Jest to szczególnie ważne, by syn zaczął samodzielnie oddychać, ponieważ jest to warunek trafienia w przyszłości do kliniki wybudzeń. Radek zawsze był bardzo dobrym człowiekiem, na którego mogli liczyć najbliżsi i szerokie grono znajomych. Pragniemy, by mógł wrócić do swojego dawnego, aktywnego życia. Prosimy, pomóżcie nam odzyskać syna. Każdego dnia marzymy o momencie, gdy otworzy oczy. Marzymy o tym, że jeszcze kiedyś się do nas uśmiechnie i będziemy mogli porozmawiać. Radek to młody mężczyzna – ma jeszcze całe życie przed sobą. Każda wpłata, każde udostępnienie jest tu na wagę złota. Prosimy, pomóżcie nam wybudzić syna ze śpiączki, pomóżcie mu wrócić do zdrowia. Wiemy, ze wspólnymi siłami możemy tego dokonać! Rodzice Radka

74 184,00 zł ( 34,86% )
Brakuje: 138 582,00 zł

Obserwuj ważne zbiórki