Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Oskar Pyś
Oskar Pyś , 4 latka

By niepełnosprawność nie przekreśliła szans na samodzielność!

Już w czasie ciąży miałam przygotować się na każdy możliwy scenariusz. Kolejne badania wskazywały, że Oskar od początku może zmagać się z problemami. Niestety, dopiero po narodzinach okazało się, że będziemy musieli stawić czoła zupełnie innym wyzwaniom. Początkową rozpacz przekuliśmy w energię do działania, bo w tym momencie musimy zrobić wszystko, by uniknąć potwornych konsekwencji, do których może doprowadzić brak przedramienia i dłoni.  Na USG w połowie ciąży lekarz patrzył na mnie ze strapieniem w oczach. Swoje podejrzenia przekazywał ściszonym tonem, jakby miało to zmniejszyć mój strach przed tym, co może dotknąć moje dziecko. Podejrzewano, że Oskar będzie mierzył się z poważnymi problemami wynikającymi ze zniekształcenia główki. Byłam przerażona, bo konsekwencje mogły mieć wpływ na całą jego przyszłość. Nigdy nie zapomnę - kolejne gabinety, badania, rozmowy ze specjalistami w poszukiwaniu niewielkiej iskierki nadziei…  Jego przyjście na świat to mnóstwo emocji. Obawy, niepewność i ogromna nadzieja, że wszystkie przypuszczenia okażą się ogromną pomyłką. Była w tym jakaś iskierka prawdy, bo lekarze zdiagnozowali wadę spowodowaną tym, że jeszcze w życiu płodowym jedna z taśm owodniowych zacisnęła się na ramieniu mojego synka tak mocno, że nie wykształciło się przedramię ani dłoń. Patrzyłam na niego przerażona - trudno było mi sobie wyobrazić jego przyszłość. Wiele razy zadawałam sobie pytanie “dlaczego?”. Nie znalazłam odpowiedzi, ale postanowiłam całą energię skupić na walce o przyszłość i prawidłowy rozwój.  Intensywna rehabilitacja, kolejne konsultacje i szereg badań dały nam nadzieję na to, że jeszcze nie wszystko stracone. Niewykształcona rączka może zostać zastąpiona protezą, która pomoże zapewnić Oskarowi minimum samodzielności. Mój synek nie jest skazany na niepełnosprawność! Wiadomość o możliwości zakupu protezy podniosła nas na duchu, ale koszty już na starcie zwalają z nóg. Pierwsza proteza może kosztować 100-150 tysięcy złotych, a to dopiero początek wyzwań, które stawia przed nami choroba. Potrzebujemy pomocy, by nasz synek dostał szansę na walkę o sprawność.  Obecnie, intensywnie pracujemy nad pokonywaniem dysproporcji spowodowanych niewykształceniem przedramienia. Nie chcemy dopuścić, by już na tym etapie pojawiły się skrzywienia kręgosłupa czy skolioza. Ćwiczenia pod okiem specjalistów są częścią naszej rutyny.  Przed nami wiele lat trudnej pracy, odpowiedzi na trudne pytania i niepewność przed jutrem. Jesteśmy gotowi zrobić wszystko, by życie Oskara nie zostało całkowicie zdominowane przez chorobę. Podaj pomocną dłoń, by przyszłość nie oznaczała dla niego ciągu niekończących się barier… Dzięki Wam część z nich będziemy mogli pokonać. Wierzymy w moc dobrych serc! Rodzice

17 327 zł
Urszula Sutkowy
Urszula Sutkowy , 35 lat

Choroba w ciągu tygodnia zmieniła życie w koszmar! Pomóż Uli wrócić do rodziny!

Dwa razy wzywano mnie do szpitala na ostatnie pożegnanie. W pewnym momencie mojej żonie nikt nie dawał szans. A jednak Urszula zaskoczyła wszystkich i pokazała, że nie wszystko stracone. Ona żyje i walczy o powrót do rodziny!  Trudno znaleźć słowa, które opiszą rozmiar tragedii, która nas spotkała. Najgorsze jest to, że nic nie wskazywało na nadchodzący dramat. W momencie, gdy wszystko zaczynało się układać… Urszula nagle poczuła się gorzej. Nie mogła spać, traciła pamięć. Dwa dni spadku energii mogą zdarzyć się każdemu, ale w przypadku mojej żony okazały się zwiastunem tragedii. Nagła utrata świadomości w środku nocy, karetka, szpital i rosnąca niepewność. W domu zostałem z dwójką małych dzieci, które wciąż pytały, gdzie jest mamusia…  Diagnostyka się przedłużała, bo lekarze nie mogli znaleźć przyczyny nagłego pogorszenia stanu zdrowia. Sprawdzano kolejne tropy, ale bezskutecznie. Żona trafiła na intensywną terapię w stanie krytycznym z m.in. środmiąższowym zapaleniem płuc, chwilę później badania wykazały zapalenie mózgu. Nie mogłem w to uwierzyć! W ciągu zaledwie tygodnia pełna energii, młoda kobieta leżała bez ruchu na szpitalnym łóżku… a od lekarzy płynęły najgorsze możliwe informacje. Kilka razy mówiono, że to koniec. Właśnie wtedy lekarze, pomimo obostrzeń, pozwolili mi na odwiedziny, bo koniec mógł nadejść w każdej chwili.  Życie toczyło się dalej, a moje serce rozrywała rozpacz. Wreszcie na przełomie listopada i grudnia lekarze przekazali wiadomość, która zmieniła wszystko - Ula zaczęła odzyskiwać świadomość! Zaczęło się od reakcji na bodźce i wodzenia wzrokiem, ale postępy pojawiają się w zaskakującym tempie. Za nami pierwszy, milowy krok. Teraz musimy stanąć do kolejnej walki, bo ciało Urszuli wymaga intensywnej rehabilitacji. Wiele miesięcy spędzonych na szpitalnym łóżku i osłabienie spowodowane chorobą doprowadziło do poważnych skutków, ale wierzymy, że tu również możemy zawalczyć.  Niestety, koszty rehabilitacji już teraz są wysokie, a musimy być przygotowani na to, że terapia będzie trwała wiele miesięcy, może nawet lat. Od paska zbiórki zależy sprawność mojej żony, dlatego nie mogłem podjąć innej decyzji - muszę prosić o pomoc!  Chciałbym powiedzieć dzieciom, że Mama wróci do domu. Chciałbym znów zobaczyć w oczach mojej żony tę iskierkę energii, której teraz tak bardzo mi brakuje. Bardzo tęsknię za naszą rutyną, beztroskim śmiechem i brakiem strachu. Uczucie, kiedy każdy telefon może zwiastować najgorsze bywa paraliżujące. Pomóż Urszuli pokonać chorobę! Twoje wsparcie to szansa dla Uli i całej naszej Rodziny. Dzięki Tobie może wrócić wiara, że wszystko będzie dobrze… Mąż Norbert

78 685,00 zł ( 83,66% )
Brakuje: 15 358,00 zł
Jan Poznański
Jan Poznański , 16 lat

Codziennie walczymy z niepełnosprawnością Janka – prosimy, pomóż nam!

Kiedy Jaś przyszedł na świat, byłam pewna, że urodziłam zdrowego chłopca. Pierwsze miesiące życia Jasia były tymi, które wspomina się z uśmiechem na twarzy. Za każdym razem, gdy przypominam sobie, jak cudownym i zdrowym był dzieckiem, wzruszam się na myśl, że te chwile już nigdy nie wrócą...  Gdy Janek skończył pół roczku, lekarz stwierdził, że synek nie rozwija się tak, jak inne dzieci w jego wieku. Zalecił rehabilitację, którą niezwłocznie rozpoczęliśmy. Przez lata robiłam, co mogłam, by syn dogonił rówieśników, jednak postawiona dopiero w 2018 roku diagnoza odebrała mi nadzieję, że kiedykolwiek się to uda...  Dziecięce porażenie mózgowe podporządkowało sobie każdy nasz dzień. Jaś ma problemy z poruszaniem się, potrzebuje pomocy w wielu czynnościach… Jest pod opieką ortopedy, neurologa, pulmonologa i alergologa, endokrynologa. Badania, rehabilitacja, specjalna szkoła, turnusy, zakup sprzętu – o to wszystko walczę z całych sił. Dzięki pomocy dobrych ludzi byłam w stanie zapewnić Jankowi turnusy w ubiegłym roku.  Niestety – środki topnieją w dramatycznie szybkim tempie. Dziś proszę Was o pomoc, by Janek dalej mógł kontynuować rehabilitację i mieć szansę na lepszą przyszłość! Paulina – mama Janka Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową.

4 495,00 zł ( 15,88% )
Brakuje: 23 804,00 zł
Remigiusz Piekar
Remigiusz Piekar , 13 lat

Odnaleźć się w świecie, który tak trudno zrozumieć... Pomoc ponownie potrzebna!

To dzięki Wam już raz przekonałam się, że bezinteresowana pomoc naprawdę istnieje! Pierwsza zbiórka dla Remika zakończyła się sukcesem. Dziś jednak ponownie muszę prosić Was o pomoc, by dalej móc walczyć o dobrą przyszłość mojego syna. Rodzic, który ma autystyczne dziecko, wie, jak trudna potrafi być codzienność. Za uśmiechem na twarzach takich dzieci kryje się często wycofanie, problemy z mówieniem, wyrażaniem uczuć, a nawet agresja. Mój syn do drugiego roku życia rozwijał się prawidłowo. Nie było żadnych sygnałów, że wewnątrz niego dzieje się coś złego. Po tym czasie niestety zaczęły się problemy z mową i zachowaniem.  Remik chodzi do szkoły, ma zajęcia z logopedą, pedagogiem i psychologiem. Uczestniczy w terapii integracji sensorycznej i behawioralnej. Na zewnątrz nie widać oznak choroby, ale autyzm Remika objawia się zaburzeniami sensorycznymi, ogromną nadpobudliwością oraz dużym problemem z koncentracją. Turnusy rehabilitacyjne są dla niego szansą na samodzielność i lepsze funkcjonowanie każdego dnia. Poruszyłabym niebo i ziemię, żeby tylko Remik poradził sobie w życiu. Chcę mu zapewnić wszystko, co możliwe, by był bardziej samodzielny i otworzył się na świat. Koszty turnusów są dużym wydatkiem i do tej pory udawało mi się wysyłać na nie syna, ale na kolejny już mnie nie stać. Wyciągnij do nas pomocną dłoń.  Dorota, mama Remika

1 714 zł
Żaneta Stępień
Żaneta Stępień , 4 latka

Jej siostra bliźniaczka zmarła po porodzie, ona sama walczy o sprawność! Pomóż!

Ciąża przebiegała wzorowo, nie mogliśmy doczekać się, aż na świecie pojawią się Żanetka i Laura. Lekarze ostrzegali nas, że ciąża bliźniacza jednokosmówkowa niesie ze sobą wiele niebezpieczeństw. Nadzieja jest jednak jak bańka mydlana, która w niepewności trzyma do końca. Gdy nagle poczułam się źle, ból pleców nie ustępował i trafiłam do szpitala, strach spojrzał w moje oczy…  Naszych córeczek spodziewaliśmy się na świecie na przełomie września i października. Niestety poród rozpoczął się już w połowie lipca i nie było żadnych szans, aby go zatrzymać. Dziewczynki były w stanie krytycznym ze względu na wystąpienie syndromu przetoczenia oraz swoje skrajne wcześniactwo - ciąża trwała zaledwie 27 tygodni. Żanetka doznała wylewu dokomorowego III stopnia, które spowodowało u niej wodogłowie, a jej siostra po kilku dniach odeszła z tego świata...  Przedwczesne przyjście Żanetki na świat pociągnęło za sobą szereg konsekwencji dla jej zdrowia – retinopatia, opóźniony rozwój mowy, małogłowie wtórne, a co najgorsze - mózgowe porażenie dziecięce czterokończynowe. Pomimo tego, że ma już skończone 2-latka, nie raczkuje, nie potrafi samodzielnie jeść, ma problemy z gryzieniem… Jest dzieckiem leżącym, a kontakt z nią jest bardzo utrudniony. Porozumiewa się tylko płaczem lub pojedynczymi słowami.  Rzeczywistością naszej córeczki są regularne zajęcia rehabilitacyjne, odwiedziny w Ośrodku Wczesnego Wspomagania Rozwoju oraz stałe wizyty u neurologopedy i osteopaty. Intensywne i wielokierunkowe ćwiczenia są dla córeczki niezbędne, aby miała w przyszłości szansę na jak największą samodzielność. Żanetka ma także duże problemy ze wzrokiem, dlatego musimy regularnie kontrolować pogłębiającą się wadę.  Zaakceptowaliśmy, że mózgowe porażenie dziecięce będzie z Żanetą na zawsze. Wierzymy, że ciężką i regularną pracą jesteśmy w stanie pomóc naszej córce. Wiemy, że nie możemy odpuścić nawet nie chwilę. Dlatego nie możemy pozwolić, by pieniądze stanęły na naszej drodze i zamknęły Żanetce drzwi do sprawniejszej przyszłości. Wiążemy duże nadzieje z podaniem córce komórek macierzystych, które zmniejszyłyby nasilenie choroby i wpłynęły na poprawę funkcjonowania.  Nawet najmniejszy gest przybliży nas do realizacji celu, którym jest lepsze jutro dla naszej córeczki. Będziemy wdzięczni za każdą pomocną dłoń! Rodzice  *Kwota zbiórki jest szacunkowa

43 362,00 zł ( 50,94% )
Brakuje: 41 745,00 zł
Zosia Kacprzyk
Zosia Kacprzyk , 7 lat

Mała Zosia i wielkie problemy! Pomóż!

Moja córeczka nie miała łatwego startu – właściwie od samego początku całe jej życie toczy się w cieniu leczenia, rehabilitacji, ale też cierpienia, którego przyczyną jest długa lista chorób. Chciałabym móc powiedzieć, że wszystko będzie dobrze. Niestety, nie będzie, jeśli nie zapewnimy jej kompleksowego leczenia...  Pierwsze niepokojące objawy pojawiły się zaraz po porodzie – słaby przyrost masy ciała, nieodpowiednie napięcie mięśniowe, małogłowie. I choć córeczka ma już 4 lata, wciąż jest częstym gościem w szpitalu. Jej stan zdrowia musi być nieustannie kontrolowany. Intensywna rehabilitacja i leczenie jest kluczowe, ponieważ rozwój Zosi jest całościowo opóźniony... Córka ma zdiagnozowaną niepełnosprawność intelektualną w stopniu umiarkowanym, zaburzenia w zakresie funkcjonowania społecznego i komunikacji. Zosia jest w stanie zrozumieć jedynie proste komunikaty, a jej mowa jest praktycznie niewykształcona. Zakres jej aktywności i zainteresowań jest znacznie ograniczony. Dodatkowo córeczka ma problemy z równowagą, przez co codzienne czynności stają się dla niej przeszkodą nie do pokonania...  Obecnie jednym z największych problemów, z jakim zmaga się nasza córeczka są nasilone napady autoagresji – wyrywanie włosów, gryzienie własnych rąk, wkładanie palców do oczu, uderzanie głową o podłogę, ścianę lub inne przedmioty... Dodatkowo problemy z agresję czynną wobec innych osób – gryzienie, szczypanie, popychanie...  Wszystkie te choroby nie pozwalają naszej córeczce prawidłowo się rozwijać. Zosia wymaga całodobowej opieki, dlatego wraz z jej ojcem nie spuszczamy z niej wzroku, czuwamy, karmimy, przewijamy i rehabilitujemy. Jesteśmy przy niej o każdej porze dnia i nocy... Niestety, już teraz choroby znacznie obniżyły jej jakość życia. Dzieciństwo Zosi niczym nie przypomina tego, które wiodą jej rówieśnicy. Nasz harmonogram wypełniają po brzegi rehabilitacje, konsultacje, wizyty u specjalistów – neurologopedy, psychiatry, psychologa, oligofrenopedagoga.  Dodatkowo wciąż trwa diagnostyka pod kątem kraniosynostozy, której potwierdzenie będzie jednoznaczne z poważną operacją czaszki... Musimy odbyć wizyty u wielu specjalistów... Niestety, już teraz koszty nas przerastają. Dlatego zmuszeni jesteśmy prosić o pomoc, by nasza córeczka miała szansę na normalne życie.  Rodzice

4 265 zł
Krzysiu Kisiel
Krzysiu Kisiel , 18 lat

Walkę na ringu zamienił na walkę o zdrowie. Pomóż!

Mój syn Krzysztof trenował boks olimpijski, był dobrze zapowiadającym się sportowcem. Dziesięć miesięcy temu przed treningiem robiąc rozgrzewkę, biegnąc, uderzył kolanem z dużą siłą w metalowy słup. Po uderzeniu upadł i nie mógł już samodzielnie iść, powodem tego był bardzo mocny ból kolana. Krzysztof miał kilka razy ściąganą krew z kolana, miał wykonane badanie USG, po którym został skierowany na rehabilitację, która nie dała żadnych efektów. Kolano nadal bolało i boli do dzisiejszego dnia nawet po przejściu kilku metrów z pokoju do toalety. Ból jest mniejszy od tego z dnia wypadku, ale cały czas mu towarzyszy i co jakiś czas przeskakuje mu rzepka w kolanie. Dopiero po wykonaniu badania rezonansem magnetycznym okazało się, że w kolanie jest wiele zmian, a najgorsze z nich to wada stawu rzepkowo - udowego oraz uszkodzenia chrzęstno-kostne po przebytym zwichnięciu bocznym i powrocie rzepki. Wysięk i przerost maziówki. Po zapoznaniu się z wynikiem badań najpierw profesor a później doktor chirurg-ortopeda stwierdzili, że konieczna jest operacja wstawienia implantów, ale dopiero kiedy syn przestanie rosnąć. Na tę chwilę trzeba wykonać artroskopową rekonstrukcję więzadła rzepkowo-udowego poprzez wstawienie "kotwiczki". Operacja pozwoli Krzysiowi normalnie funkcjonować, bez bólu i bez przeskakiwania rzepki. Syn jest bardzo aktywnym dzieckiem. Od najmłodszych lat trenował spory walki takie jak karate, zapasy a najdłużej boks. Chodził też po górach, uprawiał wspinaczkę górską. Często jeździł na nartach i snowboardzie. Teraz nie może nawet stać na bramce podczas gry z kolegami na boisku. Ale najgorsze jest to, że ból mu towarzyszy przez cały czas przy chodzeniu. Koszt operacji to najprawdopodobniej 7000 złotych, to dla mnie zdecydowanie za dużo.Na operacje finansowaną z NFZ trzeba czekać aż 3 lata! Dlatego zwracam się z wielką prośbą do Państwa o pomoc w uzbieraniu potrzebnej kwoty na operację dla Krzysia. Sylwia, mama

11 207 zł
Zuzia Kaproń
Pilne!
Zuzia Kaproń , 14 lat

Ogromny dramat Zuzi. Tylko koszmarnie droga operacja kręgosłupa może ją uratować!

PILNE! Nie mamy chwili do stracenia. Musimy ratować kręgosłup Zuzki! W przeciwnym wypadku dojdzie do tragedii... Dzięki wsparciu wielu osób dobrej woli udało nam się w 2020 roku uzbierać ogromne środki na operację nóżek naszej Zuzi. Niestety, zbiórka trwała na tyle długo, że w tym czasie mocno pogłębiła się wada kręgosłupa, która uniemożliwiła przeprowadzenie zabiegu. Zostaliśmy postawieni pod ścianą, a ostatnią obecnie nadzieją okazuje się kosmicznie droga operacja w USA. To jedyne miejsce na świecie, gdzie mogą uratować zdrowie Zuzi. Najgorsze, że cena tego zabiegu będzie liczona w milionach złotych... Dlatego z drżącym sercem raz jeszcze prosimy o pomoc. Oto nasza historia: Zuzia od urodzenia walczy o sprawność. Przez niemal całą ciążę nie wykryto żadnych nieprawidłowości i dopiero ostatnie USG na przełomie 8. i 9. miesiąca wzbudziło alarm u lekarzy. W trybie pilnym przeprowadzono cesarkę, a później rozdzielono nas, bo Zuzia została zabrana do innego szpitala. Umierałam ze strachu o życie i zdrowie mojej kruszyny. Wykryto u niej wodogłowie, a zaraz po urodzeniu zamknięto jej przepuklinę na plecach. Dopiero po latach dowiedzieliśmy się, że była szansa na operację Zuzi jeszcze w moim łonie, ale żaden z lekarzy się na nią nie zdecydował… Córka od pierwszych miesięcy życia jest rehabilitowana. Niestety, jej pierwsza rehabilitantka była specjalistą “starej daty” i nie przeprowadzała z Zuzą pionizowania, co się później odbiło na kondycji jej stópek i kolan. Dopiero od niedawna ćwiczymy nowoczesnymi metodami. Nie było dnia, żebyśmy nie szukali ratunku dla naszej córeczki. Mnóstwo badań, lekarzy, konsultacji... Rodzima medycyna, mimo wielu prób, nie potrafiła nam zaoferować sensownego rozwiązania. Byliśmy już na granicy rezygnacji, kiedy usłyszeliśmy o światowej sławy specjaliście z USA, który operuje w Polsce dzieci w najtrudniejszych przypadkach. Udaliśmy się na konsultację i… Okazało się, że jest ratunek dla naszej córeczki. Ogromna szansa, że wstanie z wózka i będzie potrafiła poruszać się na własnych nogach. Operacja, którą zaoferował dr Feldman, naprawi jej stópki, kolana i bioderka za “jednym cięciem”. Wreszcie, po tak wielu latach, na naszym zachmurzonym niebie pojawiły się promienie słońca. Z pomocą wielu wspaniałych darczyńców uzbieraliśmy potrzebne środki (ponad 350 tys. zł), ale później wydarzył się dramat... Pojechaliśmy do Warszawy, by poddać się operacji i, niestety zablokował nas COVID. Z kolei przy drugim podejściu okazało się, że czas, podczas którego gromadziliśmy środki na operacje nóżek Zuzi, sprawił, że jej kręgosłup wygiął się na tyle mocno, że żaden anestezjolog nie wyraził zgody na operację z uwagi na ogromne ryzyko i niebezpieczeństwo... Na wizycie w lipcu usłyszeliśmy, że jedyną szansą jest dla niej skomplikowana operacja w USA. Zuzia została uznana za wyjątkowo skomplikowany przypadek i tylko dzięki cudowi, że może jeszcze oddychać. Przedstawiono nam wstępny plan leczenia - Zuzię czeka pół roku rozciągania w specjalnym aparacie skóry i kręgosłupa. Będzie to przygotowanie przed operacją...  Niestety, upływający czas działa na jej niekorzyść. Doktor Feldman kazał przygotować nam się na każdą ewentualność... Wiele już przeszliśmy walcząc o zdrowie Zuzi, a teraz okazuje się, że to wszystko było niczym wejście na Giewont wobec konieczności zdobycia Mont Everest. Stoimy przed największym wyzwaniem w naszej dotychczasowej batalii o córeczkę. Musimy zmienić wszystko: miejsce zamieszkania, pracę, ale przede wszystkim zebrać w krótkim czasie niewyobrażalnie wielkie pieniądze na opłacenie całego leczenia w USA. Nie znamy dokładnych kosztów, bo wciąż czekamy na wycenę, ale obecna wiedza pokazuje nam, że mogą to być równie dobrze 2 miliony złotych albo 4... Będziemy jednak walczyć o naszą córeczkę, bo bardzo ją kochamy! Bardzo prosimy o wszelką pomoc: tę dużą i tę małą. Za każdą będziemy wdzięczni. To jedyna szansa, żeby ocalić jakąkolwiek sprawność Zuzi. Ona ma dopiero 12 lat, a już tak wiele doświadczyła w swoim życiu bólu i cierpienia. Prosimy o nadzieję i ratowanie naszego bardzo schorowanego dziecka! Rodzice ZuziArtur i Katarzyna Kaproń --- Grupa z licytacjami na Facebooku ---  Media o Zuzi: https://wiadomosci.tvp.pl/57043401/kazdy-moze-pomoc 

794 386,00 zł ( 44,88% )
Brakuje: 975 486,00 zł
Marcin Wypchło
Marcin Wypchło , 37 lat

Rehabilitacja – jedyny lek, na chorobę, z którą żyję. Proszę, pomóż...

Rehabilitacja to moja codzienność, nieodłączny element życia z chorobą, z którą przyszło mi walczyć. Niestety – koszty, które pochłania są ogromne. A bez niej stracę sprawność, o którą walczę całe życie.  Mam na imię Marcin. Urodziłem się jako zdrowe dziecko, jednak kiedy miałem 4 lata całe moje życie się zmieniło. W wyniku powikłań po leczeniu zapalenia oskrzeli doszło do porażenia nerwów. Właśnie wtedy zaczęła się moja walka, która trwa do dziś... Od tamtej pory moje życie przebiega pod znakiem bólu i bardzo ciężkiej walki o sprawność. Tym bardziej że po każdej przebytej infekcji moje postępy mogą się cofnąć. Obecnie, dzięki latom ciężkiej pracy, chodzę o kuli, ale na dłuższe trasy muszę używać wózka inwalidzkiego... Zdaję sobie sprawę, że nigdy nie pozbędę się skutków porażenia, ale widzę dużą szansę na poprawę mojego stanu. Mogę wygrać walkę o moją samodzielność! Dużą szansą są dla mnie turnusy rehabilitacyjne. Dzięki pomocy wielu wspaniałych ludzi w ubiegłym roku mogłem skorzystać z takiego turnusu. To kolejny krok do tego, by moje ciało bardziej mnie słuchało! Równocześnie konieczna jest też codzienna rehabilitacja w domu, do której potrzebuję odpowiedniego sprzętu. Niestety – choroba, z którą żyję jest bardzo wymagająca. Także finansowo... Przy codziennych wydatkach nie stać mnie na pokrycie całości rehabilitacji w tym roku, dlatego jeszcze raz zdecydowałem się poprosić o pomoc. Proszę Cię, pomóż mi w walce o niezależność. Każda Twoja złotówka jest dla mnie na wagę złota! Marcin

44 617,00 zł ( 78,06% )
Brakuje: 12 533,00 zł

Obserwuj ważne zbiórki