

Oddała mężowi nerkę – chwilę poźniej zaatakowała ją choroba❗️Potrzebna pomoc 🚨
Cel zbiórki: Leczenie i rehabilitacja, likwidacja barier architektonicznych, wózek inwalidzki
Wpłać, wysyłając SMS
Przekaż mi 1,5% podatku
Przekaż mi 1,5% podatku
Cel zbiórki: Leczenie i rehabilitacja, likwidacja barier architektonicznych, wózek inwalidzki
Aktualizacje
Choroba MIAŻDŻY MNIE każdego dnia! Proszę, pomóż!
Nie wiem, jak ubrać w słowa to, przez co przechodzę. Choroba miażdży mnie każdego dnia, odbierając siły i sprawność, krok po kroku. Czasem są odrobinę lepsze dni, ale zaraz potem przychodzą te gorsze, w których każda czynność staje się walką o oddech, o możliwość przełknięcia choć kilku kęsów, o jedno, krótkie zdanie wypowiedziane z wysiłkiem.
Lekarze nadal mają ogromny problem, by ustabilizować mój stan – średnio raz w miesiącu, a czasem nawet częściej, trafiam do szpitala w ciężkim stanie. Coraz trudniej mi się poruszać, mówić, oddychać… a lęk przed kolejnym kryzysem nie opuszcza mnie już ani na chwilę.

Leczenie i konsultacje wiążą się z ogromnymi kosztami. Wielu leków nie refunduje NFZ, a neurolog, który zna się na mojej rzadkiej chorobie i daje cień nadziei – przyjmuje tylko prywatnie. Czasem trudno mi uwierzyć, że po tym, jak oddałam nerkę, by ratować zdrowie mojego męża, dziś sama znalazłam się w miejscu, gdzie to ja tak bardzo potrzebuję pomocy. Ale wiem jedno – nie poddam się, dopóki mam dla kogo walczyć.
Dziękuję Wam za wszystko, co już dla mnie zrobiliście – za każdą złotówkę, za każde słowo wsparcia, za to, że po prostu jesteście. Proszę, bądźcie ze mną dalej. Tylko z Wami mam szansę dalej walczyć o życie i choć trochę je odzyskać.
Maria
Opis zbiórki
W październiku 2023 roku oddałam mężowi nerkę. Liczyłam, że wówczas zaświeci dla nas słońce, problemy znikną, a my będziemy mogli szczęśliwie żyć. Niestety właśnie wtedy rozpoczął się koszmar, który trwa do dziś…
Po przeszczepie zaczęłam zauważać bardzo niepokojące objawy – przestałam chodzić, straciłam władzę w rękach, zaczęły się problemy z połykaniem, gryzieniem, wzrokiem, oddychaniem, mówieniem... Wszystkie mięśnie zaczęły odmawiać posłuszeństwa.
Po wielu badaniach stwierdzono choroby neurologiczne, które zrujnowały moje życie. Mam dopiero 40 lat, jestem mamą dwójki małych dzieci, ale w tym momencie jestem niezdolna do samodzielnej egzystencji. Choroba zaatakowała z ogromną siłą!
Poruszam się wyłącznie na wózku inwalidzkim. Większość czasu spędzam jednak w łóżku, bo nie mam siły, żeby się podnieść i usiąść. Potrzebuję stałej opieki, którą powinnam w tym momencie zapewniać moim dzieciom… Wcześniej udzielałam się charytatywnie, byłam asystentką dla osób niepełnosprawnych. Nigdy nikomu nie odmówiłam pomocy!

Dotychczas byłam głównym żywicielem rodziny. Dziś sama wymagam całodobowej opieki, wsparcia… Nie jestem w stanie wyjść z domu choćby na chwilę, przejść z pokoju do łazienki... Problem stanowi każdorazowe wyjście do lekarza…
Leczę się prywatnie, ponieważ przez wiele lat lekarze na NFZ nie postawili żadnej konkretnej diagnozy. Wielokrotnie bywałam na SORze, bo nie mogłam oddychać, chodzić. Nasza codzienność to koszmar, z którego każdego dnia próbujemy się wybudzić…
Nasze dzieci muszą korzystać z pomocy psychologa, bo nie są w stanie poradzić sobie z utratą „dawnej sprawnej mamy”... Wcześniej byłam masażystką, spełniałam się zawodowo, prywatnie, rodzinnie. To wszystko nagle zostało brutalnie zburzone, a my – wspólnymi siłami, próbujemy to posklejać…
Ale to nie koniec tragedii. Przemek, mój mąż, w wieku 12 lat miał zdiagnozowaną wielotorbielowatość nerek. W 2018 roku z powodu licznych zakażeń torbieli usunięto mu prawą nerkę. Na szczęście nie było jeszcze potrzeby dializowania, jednak lekarze radzili usunąć również drugą nerkę, której torbiele zagrażały zdrowiu i życiu męża.
W 2020 roku usunięta została więc usunięta druga nerka. Od tej chwili była już konieczność dializowania. Trwało to 3 lata, aż do 10 października, kiedy udało się wykonać operację przeszczepu krzyżowego. Skończył się jeden koszmar, ale rozpoczął kolejny... Moja choroba bardzo się zaostrzyła.
Nasze życie się rozpadło. Nie wiem, czy jeszcze kiedykolwiek będę w stanie wrócić do pracy. Muszę poprosić o pomoc, bo to nasza jedyna nadzieja… Mogę liczyć na Twoje wsparcie? Każdy gest jest dla mnie na wagę złota…
Marysia i Przemek z rodziną
- Wpłata anonimowa100 zł
Z życzeniami zdrowia i modlitwy od p.Wituckiej
- E.M.Z...200 zł
Wytrwałości
- Wpłata anonimowa100 zł
- Wpłata anonimowa50 zł
- Wpłata anonimowa50 zł
- Regina200 zł
Marysiu, życzymy zdrówka:-)