

„Mamo, zetnij mi włosy. Kroplówki się skończą i odrosną...” - te słowa rozerwały moje serce! Zuzia walczy z rakiem, RATUJ!
Cel zbiórki: Leczenie i rehabilitacja
Wpłać, wysyłając SMS
Przekaż mi 1,5% podatku
Przekaż mi 1,5% podatku
Cel zbiórki: Leczenie i rehabilitacja
Aktualizacje
Ten koszmar się nie kończy... Błagamy, pomóż Zuzi!
Kochani,
dziś po raz kolejny siedzimy z naręczem papierów, wyników i lęku, który rozsadza nam serca... Dostaliśmy informację z onkologii, że Zuzię można operować już na początku lutego.
To dla nas promyk nadziei, ale też ogromny strach, wszystko zależy od wyników badań. Jeśli cokolwiek wyjdzie nie tak albo jeśli będzie konieczne toczenie krwi, operacja znów stanie pod znakiem zapytania. A my wiemy, że Zuzia może stracić podczas zabiegu trochę krwi, więc po operacji i tak będziemy musieli wrócić na onkologię, żeby ją przetoczyć…
Operacja drenów jest płatna 15 000 zł. Dla nas to ogromna kwota, a czasu jest dramatycznie mało. Już jutro jedziemy dopinać wszystkie formalności, podpisać dokumenty, zadbać o każdy szczegół, który może uratować zdrowie naszej córeczki. Zuzia wciąż musi być silna, 18 grudnia czeka ją kolejna chemia. Po niej rezonans, tomograf głowy, kolejne konsultacje i wyniki, od których zależeć będzie wszystko.
Zuzia jest też pod stałą opieką kardiologiczną i na ciągłej rehabilitacji. Jej ciało po wszystkim, co przeszła, musi walczyć każdego dnia. Blizna po wycięciu nerki nadal wymaga opracowania i jeśli rehabilitant wyrazi zgodę, w przyszłości będzie można ją usunąć… Ale przed nami jeszcze długa droga. Ogrom badań, morfologia non stop, kolejne konsultacje onkologiczne, które będą nam towarzyszyć przez najbliższe pięć lat. Pięć lat strachu i nadziei.

Patrzymy na nasze dziecko, małą, dzielną wojowniczkę i serce pęka, że musi przez to przechodzić. A jednocześnie wierzymy, że nie jesteśmy w tym sami. Wierzymy, że ktoś tam, po drugiej stronie ekranu, właśnie teraz trzyma za nas kciuki i może dać Zuzce szansę na to, by przeżyła bezpiecznie tę operację i wszystkie kolejne etapy leczenia.
Dziękujemy Wam za każdą pomoc, która przybliża nas do dnia, w którym Zuzia wreszcie będzie mogła po prostu żyć jak inne dzieci. Prosimy, bądźcie z nami dalej. Tylko razem możemy odnaleźć światło w tym całym mroku.
Rodzice Zuzi
Opis zbiórki
Kiedy myślimy o tamtym dniu, serce wciąż ściska ten sam strach, jakby to było wczoraj. Zaczęło się niewinnie, od problemów urologicznych. Myśleliśmy, że to zwykłe przeziębienie, może stres. Wierzyliśmy, że wystarczy kilka dni odpoczynku. Nikt nie był przygotowany na to, co miało nastąpić...
Podczas rutynowego USG lekarz zamilkł. Pamiętamy, jak jego wzrok stał się poważny, a w pomieszczeniu zapadła cisza, której nie zapomnimy nigdy. Po chwili powiedział, że Zuzia ma zmianę guzową na prawej nerce. W jednej sekundzie nasz świat się zatrzymał. Następnego dnia byliśmy już we Wrocławiu, w Przylądku Nadziei. Wtedy zaczęła się nasza walka, długa, pełna cierpienia i niepewności...
Zuzia przeszła niezliczoną ilość badań, znieczuleń, biopsji, rezonansów, pobytów w szpitalu i zabiegów pod narkozą. Miała dni, kiedy nie miała siły nawet otworzyć oczu, a wymioty i gorączka odbierały jej oddech. Guz w jej nerce rósł, a my z każdą kolejną diagnozą czuliśmy, jak grunt usuwa się spod nóg. W końcu zapadła decyzja, operacja. Nasza maleńka córeczka, wciąż z pluszowym króliczkiem przytulonym do serca, pojechała na salę operacyjną. Czekając pod drzwiami, trzymaliśmy się za ręce, modląc się tylko o jedno, żeby mogła do nas wrócić.

Zuzia straciła nerkę, ale nie straciła odwagi. Dziś, mimo że ma dopiero kilka lat, jest najdzielniejszą dziewczynką, jaką znamy. Wie, że ma „chorą nerkę”, że musi dostawać „kroplówki, po których włosy wypadają”. Kiedy zaczęły wychodzić garściami, przyszła do nas i powiedziała: „Mamo, zetnij mi włosy. Kroplówki się skończą i odrosną...”
Płakaliśmy wtedy oboje, patrząc, jak nasza córeczka z pogodą ducha przyjmuje coś, co nawet dla dorosłego byłoby nie do udźwignięcia. Zuzia nie chce nosić peruki. Mówi, że jest dla niej niewygodna. Chodzi uśmiechnięta i piękna.

Obecnie Zuzia przechodzi chemioterapię, co dwa tygodnie spędzamy tydzień w szpitalu. W przerwach między cyklami bywamy w domu, choć często wracamy wcześniej na toczenie krwi i płytek, ponieważ organizm Zuzi jest już bardzo osłabiony. Lubi malować, podobają jej się błyszczące rzeczy i ma swoje małe rytuały. Czasem Zuzia siedzi w oknie i zamyślona mówi nam, że jak już skończą się kroplówki, to pojedziemy nad morze, a tam zbuduje największy zamek z piasku...
Córeczka ma brata, zmagającego się z niepełnosprawnością. Jesteśmy rodziną, która każdego dnia uczy się, jak żyć w cieniu choroby, a mimo to wciąż wierzyć w dobro. Dziś jednak prosimy o szansę, którą daje możliwość dalszego leczenia, rehabilitacji, dojazdów, leków i wszystko to, co może pomóc naszej córeczce wrócić do zdrowia.
Nie ma nic gorszego dla rodzica niż bezsilność wobec cierpienia własnego dziecka. Patrzymy na jej drobne ciało podpięte do aparatury i myślimy tylko o jednym, żeby móc ją jeszcze długo przytulać, słyszeć jej śmiech oraz widzieć, jak dorasta... Jedyne, co przychodzi nam w tej całej bezradności do głowy to słowo: "RATUNKU!"
Rodzice Zuzi
- Wpłata anonimowa2 zł
- Wpłata anonimowaX zł
- Wpłata anonimowa20 zł
- Wpłata anonimowaX zł
- Wpłata anonimowa50 zł
- 20 zł
❤