Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Agnieszka Nowicka
Agnieszka Nowicka , 44 years old

Moje serce to tykająca bomba. Proszę, uchroń mnie przed najgorszym...

Po urodzeniu mama opowiadała, że dużo spałam, siniałam i mało płakałam, tak jakbym nie miała siły. Gdy skończyłam 3. miesiące, zachorowałam na zapalenie płuc i wylądowałam w szpitalu. Po badaniach okazało się, że moje serce jest trzykrotnie większe, niż powinno. Przeszłam też w tym czasie zapalenie mięśnia sercowego.  Mój stan zdrowia był tragiczny z małą szansą na przeżycie. Niestety doszło do nieprawidłowego rozwoju serca. Od tamtej pory szpitale stały się moim drugim domem, a lekarze i pielęgniarki moją przyszywaną rodziną. Badań nie było końca i rodzice tylko przewozili mnie od szpitala do szpitala. Jako dziecko chciałam się bawić i biegać jak inne dzieci, nie rozumiałam, dlaczego nie mogę, nie miałam siły. Mogłam jedynie obserwować zabawy innych dzieci przez okno albo siedzieć na ławce na placu zabaw. Często mdlałam, przez co nigdzie sama nie mogłam wychodzić. Mój stan zdrowia nigdy się  specjalnie nie polepszył mimo codziennie branych garści tabletek. Jako nastolatka też jedyne co pamiętam to badania, wizyty, strzykawki, miesiące w szpitalach... Serce coraz bardziej mi dokuczało. Doszło pierwszy raz do ostrej niewydolności oddechowo-krążeniowej. Zaczęłam nienaturalnie puchnąć, pojawiły się problemy z oddawaniem moczu. Cała woda zatrzymywała mi się w organizmie. Diagnoza? Przewlekła schyłkowa niewydolność nerek w przebiegu nefropatii IgA. Natychmiast zostałam poddana dializom. Moje serce coraz bardziej słabło przez problemy z nerkami. W 2017 roku moje nerki były już wręcz uschnięte od dializ i konieczny był przeszczep. Obie nerki zostały usunięte, a wszczepiona jedna. Na szczęście przeszczep się przyjął. Dzięki temu żyję.  Los znów spłatał mi figla i dość szybko się okazało, że moje serce już nie wytrzymuje tych wszystkich obciążeń i po którymś już z kolei zatrzymaniu krążenia padła szybka decyzja o wszczepieniu kardiowertera, czyli defibrylatora, który uratuje mnie przed nagłym zgonem.  Do tej pory moje serce zatrzymywało się już kilkakrotnie i urządzenie, które mam wszczepione, uratowało mi życie. Wydolność serca w ostatnim czasie spadła mi z 40% na 20%.  Bateria urządzenia jest coraz niższa. Grozi mi kolejna operacja, której wycieńczony organizm mógłby nie przeżyć... lekarze nie wiedzą, co robić, by mi pomóc. Serce coraz mniej wydolne, nerka także. Jestem coraz słabsza. Tracę pamięć. Choruję też na nadciśnienie, cukrzycę, astmę, zwyrodnienie stawów. Lista moich chorób jest bardzo długa.  Mam orzeczoną całkowitą niezdolność do pracy. Utrzymuję się tylko z zasiłku, który wynosi ok. 800 zł, a recepty miesięczne potrafią wynieść nawet ponad 1000 zł. Dochodzą do tego koszty dojazdów do specjalistów, prywatne wizyty, badania. Muszę też przecież za coś jeść i płacić rachunki. Żyję na skraju ubóstwa. Muszę wybierać czy zjem, czy wykupię leki, a nie przyjmowanie wszystkich leków może zakończyć się tragicznie. Błagam o wsparcie. Nie chcę umierać… Agnieszka   Artykuł - Tygodnik Płocki

9 866 zł
Anna Pazgan
Anna Pazgan , 45 years old

Aby Ania widziała, jak jej córka rośnie! Nadal ratujemy wzrok samotnej matki!

Anna choruje na oczy od 10 lat, pogorszenie nastąpiło po urodzeniu dziecka. W lewym oku została stwierdzona całkowita ślepota bez możliwości poprawy, natomiast w prawym oku rokowanie są złe – uszkodzenie strukturalne w 80% bez możliwości poprawy, lecz z możliwością leczenia podtrzymującego. Anna ma 41 lat i jest matką samotnie wychowującą niespełna 2-letnią córkę. Ze względu na orzeczoną niepełnosprawność Anna nie pracuje, a na jej miesięczny dochód w wysokości ok. 1 200 zł (po opłaceniu rachunków na życie zostaje jej ok. 1 000 zł) składa się dodatek na dziecko, zasiłek celowy z gminnej pomocy społecznej, zasiłek rodzinny, zasiłek okresowy i renta socjalna. Leczenie podtrzymujące zastrzykami z preparatem skutkowało tym, że prawym okiem mogła widzieć kontury. Zastrzyki powinny być brane co 4 tygodnie, jednak obecnie Anna ich nie bierze, gdyż nie są one refundowane (refundacja będzie możliwa po ukończeniu 45-go roku życia), a koszt jednego wraz z wizytą u lekarza to razem ok. 2 000 zł. Wstrzymanie leczenia podtrzymującego zastrzykami obecnie doprowadza do pogarszania widzenia. Brak kontynuacji leczenia doprowadzi do całkowitej utraty wzroku, czego rezultatem może również być odebranie praw do opieki nad córką. lokalnie w miejscu zamieszkania (proboszcz, szkoła, gmina) na dotychczasowe leczenie; obecnie nie są prowadzone żadne zbiórki

6 744 zł
Adam Iwanejko
Adam Iwanejko , 11 years old

Walka, w której liczy się każdy dzień! Proszę, pomóż mi!

Adaś urodził się jako zdrowy i silny chłopiec. Nic nie wskazywało, że w przyszłości cały nasz świat wywróci się do góry nogami… Dystrofia mięśniowa Duchenne'a to zaledwie trzy słowa, a zmieniły całe nasze życie! Nasz synek choruje na ciężką i nieuleczalną chorobę. Możemy jednak spowolnić jej rozwój rehabilitacją! Niestety koszty są tak wielkie, że nie jesteśmy w stanie ich pokryć. Proszę, pomóżcie naszemu Adasiowi! Myśleliśmy, że nasz synek jest zdrowym dzieckiem, a przed nami jest wiele wspaniałych chwil… Ciąża przebiegała pomyślnie i oboje z mężem nie mogliśmy doczekać się, kiedy zobaczymy naszego synka. Marzyliśmy o tym, by każdego dnia obserwować, jak dorasta, rozwija się i zmienia. Jedno zdanie lekarza wystarczyło, by zrujnować tę utopijną wizję…  Gdy Adaś miał roczek, zauważyliśmy, że dzieje się z nim coś niedobrego. Zaczął robić się wiotki. Lekarze uspokajali nas, że synek rozwija się prawidłowo i nie mamy się martwić. Dopiero podczas jednej z wizyt lekarskich, niespodziewanie zostaliśmy skierowani do neurologa. Kiedy usłyszeliśmy diagnozę, świat się zatrzymał! Jak to?! Przecież Adaś był zdrowy, przecież nic w czasie ciąży na to nie wskazywało! Mieliśmy być spokojni… Niestety potwierdziło się najgorsze. Dystrofia mięśniowa to choroba niezwykle groźna, która zaatakowała Adasia i nie da się z niej wyleczyć! Od najmłodszych lat niszczy mięśnie naszego dziecka, odbierając przy tym szansę na prawidłowy rozwój. W końcu odbiera władzę nad ciałem i dziecko zostaje przykute do wózka inwalidzkiego. Taka przyszłość czeka naszego synka... Za każdym razem zalewamy się łzami, gdy o tym pomyślimy. Zrobimy jednak wszystko, by zahamować rozwój choroby.  Pomimo cierpienia Adaś to wesoły i pogodny chłopiec. Lubi chodzić do szkoły i bawić się z innymi dziećmi. Uwielbia też grać na gitarze. Niestety leczenie sterydami pogorszyło wzrok Adasia i zachorował na zaćmę. Przeszedł już jedną operację, a w przyszłym tygodniu czeka nas kolejna. Na ten czas Adaś musiał zrezygnować z grania, co bardzo mu się nie spodobało. Mówi nam, że jak tylko zacznie znów widzieć nuty, chce wrócić do grania. On nie zamierza rezygnować ze swoich marzeń… Dlatego i my nie zamierzamy się poddać! Synek widzi, że jest inny niż jego rówieśnicy. Wolniej chodzi, ma problemy z pisaniem. Wie, że musi regularnie ćwiczyć. Jeździmy z Adasiem na rehabilitację trzy razy w tygodniu. Niestety leczenie, wizyty u specjalistów i zajęcia z rehabilitantem to ogromne wydatki. Nie jesteśmy ich w stanie samodzielnie pokryć! W dodatku Adaś coraz słabiej chodzi. Potrzebujemy jak najszybciej zakupić wózek, by ułatwić mu poruszanie. Każda pomoc to ogromna szansa dla niego na zachowanie jak największej sprawności. Prosimy, pomóż nam zawalczyć o lepsze życie synka! Ola i Wojtek, rodzice Adasia

44 613,00 zł ( 85.74% )
Still needed: 7 418,00 zł
Piotrek Mieścicki
Piotrek Mieścicki , 11 years old

🚨Pilna operacja - Piotrek potrzebuje naszej pomocy, mamy mało czasu❗️

Piotrek to chłopiec z wielkimi marzeniami, ambicjami i jeszcze większymi przeszkodami, które przed nim stoją. Jego codzienność nie należy do najłatwiejszych… Zmaga się ze swoim brakiem sprawności. Jego kręgosłup, biodra i nogi wymagają operacji, zabiegów i rehabilitacji. Z kolei na to potrzebne są duże zasoby pieniędzy. Czy ich brak powinien zabierać marzenia młodego człowiek?  Piotruś chciałby zostać strażakiem, by móc gasić pożary i nieść pomoc innym. Niestety, dopóki sam potrzebuje wsparcia, jego marzenia są nieosiągalne. Aby ten dzielny chłopak mógł wstać z wózka i zacząć chodzić, konieczna jest operacja.  Piotrek urodził się z wieloma chorobami. Największą przeszkodą od dnia narodzin są stopy — końsko szpotawe. Co w wielkim skrócie oznacza, że wyginają się do środka. Swobodne stanie na nich jest na razie niemożliwe… Przeszedł już wiele, a nawet OGROM operacji. Lekarze robili, co mogli, by przywrócić stopom prawidłowy układ.  Kolejny krok narzucony przez specjalistów to operacja bioder, która pomoże spełnić największe marzenie o samodzielności i przeżywaniu dzieciństwa jak rówieśnicy. Po wielu latach udręki dowiadujemy się, że na wyciągnięcie ręki jest szansa!  Termin operacji zaplanowany został na koniec stycznia 2023r. w Warszawie w Paley European Institute. Mamy bardzo mało czasu, zegar nieustannie odmierza minuty… Ten dzień jest niesamowicie ważny. Musimy zrobić wszystko, by nie zmarnować szansy. By przeskoczyć każdą przeszkodę po drodze…  Operacja będzie miała na celu skorygowanie i stabilizację bioder. Bez niej nauka i próba chodzenia będzie po prostu niemożliwa...  Prosimy Cię, błagamy, pomóż nam spełnić marzenie. Marzenie o zdrowiu, o braku bólu, o otwartych drzwiach do przyszłości!  Rodzina  Facebook Piotrusia

75 157,00 zł ( 51.83% )
Still needed: 69 837,00 zł
Ewelina Krajewska
Ewelina Krajewska , 31 years old

Normal, healthy life suddenly ended. Unfortunate coincidence leads to a tragedy!

It was the summer of 2021, a week before a long-awaited holiday in Romania. It which was supposed to be one of those “dream trips”. Unfortunately, everything fell apart. A single walk in the forest ruined all our dreams and plans. Ewelina was bitten by a tick for the first time in her life.  3 August 2021 - Ewelina returns to Poland from Romania in a bad health condition to the hospital in Rzeszów, where the first diagnosis is made—a suspicion of tick-borne encephalitis. 4 August 2021 - Ewelina is admitted to the infectious diseases ward of the hospital in Mielec. 5 August 2021 - Ewelina's condition is worsening. She starts to experience her first neurological issues.  She cannot speak. Her left hand is paralysed.  6 August 2021 - Ewelina's condition is critical. She is immediately transferred to the ICU of the university hospital in Cracow.  In the following weeks, she remains in the ICU. She is in a medically induced coma and put on a ventilator. She undergoes a tracheostomy and develops pancreatitis and West Nile virus. When after a couple of attempts, the doctors manage to wake her up from the coma and then put her off the ventilator, it turns out that tick-borne encephalitis caused paralysis and devastated her body. As a result, Ewelina must stay in the hospital for the next three months.  Between 8 October 2021 and 20 January 2022, Ewelina stays in the rehabilitation centre in Cracow. Her family and friends organise the first fundraiser to cover the enormous costs of specialised care and physical therapy. Unfortunately, the complications are still retaining.  During that period, Ewelina is admitted to the hospital twice.  She must immediately undergo life-saving surgery again to remove granulation tissue from her body, which makes her difficult to breathe.  The disease destroys her body, and she loses weight to 100 pounds (ca. 45 kg).  Every 20 minutes the nurse must suck off mucus from Ewelina's larynx.  It is difficult for her to eat, and there are other neurological issues, including epilepsy and losing consciousness, followed by pneumonia.  20 January—today  Ewelina stays in a specialised rehabilitation centre in Olsztyn, struggling with epilepsy and coronavirus. She takes her first steps and makes her first sounds. After Easter, she goes back to the hospital to have her breathing improved using a tracheostomy tube. A double fight for life is getting started. Currently, we are running out of all savings and funds collected from the first fundraiser. Ewelina has to become aware that she might lose a chance to continue physical therapy and laryngologist and neurologist appointments at the end of the summer. In a nutshell, she will lose an opportunity to recover.  We would appreciate any donation that will help Ewelina regain health. 

172 286,00 zł ( 80.97% )
Still needed: 40 479,00 zł
Jakub Wierzbicki
Jakub Wierzbicki , 14 years old

Jedno dziecko kontra wiele chorób. Wspieramy Kubę!

Kuba ma dopiero 12 lat, a choroby nie odpuszczają. Syn ma wrodzony brak lewej nerki, nadciśnienie tętnicze oraz wadę serca ASD II. W październiku 2021 roku trafił do szpitala z podejrzeniem cukrzycy. Niestety pogłębiona diagnostyka potwierdziła pierwotne przypuszczenia. Cukrzyca typu I to nieuleczalna choroba, która wymaga ciągłej kontroli poziomu glukozy we krwi. Oznacza to, że kilkanaście razy dziennie przed i po każdym posiłku należy pobierać krew z palca oraz podawać insulinę.  Sporym ułatwieniem przy cukrzycy są specjalne sensory, dzięki którym nie trzeba codziennie kłóć palców. Jest to wielkie ułatwienie zwłaszcza w nocy. Niestety walka z cukrzycą to spore koszty, dlatego chcemy prosić o pomoc, każda złotówka jest dla nas ważna! Magda, mama

657 zł
Marianna Chruściel
Marianna Chruściel , 71 years old

Poczuć ziemię pod nogami... Wpieramy panią Mariannę!

Mam 70 lat. Być może dla niektórych to naprawdę dużo, jednak ja czuję, że przede mną może być jeszcze wiele pięknych chwil. Niestety, od lat borykam się z licznymi chorobami, a stan mojego zdrowia doprowadził mnie do momentu, w którym muszę prosić o pomoc. W 2016 roku podczas pobytu w szpitalu, w trakcie którego miałam robione bajpasy, doszło do zakażenia sepsą i klebsellą. Konieczna okazała się amputacja nogi... Proteza, jaką otrzymałam, jest już dla mnie za mała i chodzenie sprawia mi ogromny ból. Grozi mi także amputacja drugiej nogi, z powodu problemów z krążeniem.  Na co dzień mieszkam sama, korzystając z pomocy dobrych ludzi. Kochani bardzo proszę, jeśli możecie ulżyć moim cierpieniom, pomagając mi w zbiórce pieniędzy na nową lekką protezę, to bardzo Was o to proszę! Marianna

743 zł
Franciszek i Cezary Urbaniak
Franciszek i Cezary Urbaniak , 6 years old

Don't let Frank's feet to stop him from living his life to the fullest.

Franulek is our whole world. He is a charming and smiling boy who has already suffered pain in his short life. He was born with left foot cleft and toe deformity in the right foot. The doctors reassured us that the defect was not so serious and that it would be possible to merge splitted part without any issues with use of surgical wires. When Franio was 10 months old, he has undergone surgery – but after two weeks, the wire that was supposed to hold the foot together - slipped out. Over time, it turned out that both the wire and the way the doctors performed the procedure caused significant bone deformation and a gap between the toe and the remaining fingers. It was worse than before surgery. We were heartbroken at first – but we just couldn’t give up on our baby. We have begun to look for the best specialists in this manner and as a result – contacted Dr Radler at Vienna Orthopedic Clinic. We went for a consultation and catched the wind again. Franek was offered surgery to correct the result of failed procedure done in Poland. Additionally the doctor sees the need to operate on the right foot due the underdevelopment of the second toe, which results in a tendency for the big toe to crook. This procedure should prevent it from happening. We have already started gathering the funds for these operations and we will need to collect tens of thousands of złotys for them to happen – and we do not have such money. Please, wholeheartedly support us in the fight for Franio's health and his well-being for the rest of his life. Loving parents

5 545 zł
Adam i Zuzia Matuła
Adam i Zuzia Matuła , 12 years old

Wyjątkowe bliźniaki wciąż potrzebują naszej pomocy!

Ponad 3 lata temu uruchamialiśmy pierwszą zbiórkę dla Zuzi i Adasia i dzięki wsparciu wielu darczyńców udało nam się wtedy uzbierać całą potrzebną kwotę na rehabilitację. Jednak rehabilitacja w przypadku dzieci z niepełnosprawnościami jest jak jedzenie - trzeba z niej korzystać codziennie i tak już pewnie będzie do końca ich życia. Dlatego też uruchamiamy kolejną zbiórkę i raz jeszcze prosimy o wsparcie. Oto nasza historia: Zuzia i Adaś świata poza sobą nie widzą. Znają się od urodzenia, a nawet wcześniej, bo spędzili razem 29 tygodni w brzuchu. Niestety, podczas porodu przyplątał im się niechciany towarzysz na resztę życia. To mózgowe porażenie dziecięce. Codziennie dokucza moim aniołkom, skutecznie zabierając beztroskę dzieciństwa. Niesamowita radość i zaskoczenie. To pierwsza reakcja, kiedy dowiedzieliśmy się, że pod moim sercem zamiast jednego, biją dwa mniejsze. Jeden mały człowiek to już duże wyzwanie, a co dopiero bliźniaki. Maluchom bardzo się jednak spieszyło, żeby wreszcie poznać rodziców i przyszły na świat o 11 tygodni za wcześnie. Zamiast kolorowego pokoju i własnego łóżeczka czekała na nich plątanina rurek i szklane szyby inkubatorów. Podwójny strach o życie i zdrowie maluszków. Niedotlenienie okołoporodowe wyrządziło ogromne szkody. Zuzia ucierpiała bardziej. Jej rączki i nóżki są niesprawne. A w pakiecie dodatkowo duża wada wzroku i padaczka o nietypowych objawach. Jakkolwiek to nie zabrzmi - córcia nam się co jakiś czas “wyłącza”. Adaś miał ciut więcej szczęścia. Jego nóżki są sprawniejsze, ale co chwilę się potyka. Musi dużo ćwiczyć, żeby uniknąć operacji ścięgna Achillesa. Oboje każdego dnia potrzebują intensywnej rehabilitacji. To jest ich dziecięca codzienność. Zuzia jest wpatrzona w Adasia, a on jest jej aniołem stróżem. Pilnuje i opiekuje się nią, mobilizując do rozwoju. Chciałby, żeby z nim biegała. Zuzia też by bardzo chciała, ale chore nóżki jej nie pozwalają. Może poruszać się tylko za pomocą wózka. Uwielbiam moje maluchy, które już wcale nie są takie małe. W lutym 2022 r. skończą przecież 10 lat. Widzę po ubrankach, jak się zmieniają i rosną, a razem z nimi wciąż rosną też potrzeby. Mimo trudności, z którymi się zmagają od urodzenia, potrafią jednym uśmiechem rozjaśnić nawet najbardziej ponury dzień w roku. W ich spojrzeniu odnajduję sens i siły, żeby walczyć. Póki są jeszcze na tyle małe i plastyczne, a delikatne ciała najbardziej podatne na usprawniające dłonie rehabilitantów. Rehabilitacja - lekarstwo potrzebne w naprawdę dużych dawkach. Bliźniaki wymagają zarówno regularnych, codziennych ćwiczeń, jak i wyjazdów na turnusy rehabilitacyjne. Cieszymy się z każdego efektu, każdej najmniejszej poprawy na lepsze. Niestety, wszystkie te wymagane zajęcia kosztują rocznie niewyobrażalne kwoty pieniędzy, a my nie jesteśmy w stanie samodzielnie opłacić leczenia dla dwójki niepełnosprawnych dzieci. Dlatego raz jeszcze prosimy Państwa o pomoc… Musimy zrobić wszystko, żeby nasze skarby były jak najbardziej samodzielne w dorosłości. Kiedy nas już zabraknie. Mamy też świadomość, jak bardzo ważny jest czas, który właśnie przed nami. Nie wolno nam zaniedbać ćwiczeń, bo nigdy już nie odzyskamy tej szansy na większą sprawność. Nasze dzieciaki naprawdę jej potrzebują i wierzymy, że wspólnie z Państwa pomocą ją otrzymają. Iza - mama

8 223,00 zł ( 11.21% )
Still needed: 65 075,00 zł

Follow important fundraisers