W ciszy serca, które nie ma siły bić❗️Pomóż mi!

Zakup aparatów słuchowych, by Ksawery słyszał i mówił
Zakończenie: 15 Października 2019
Rezultat zbiórki
Wiadomość od mamy Ksawerego:
Nasza zbiórka zakończyła się sukcesem dzięki Wam - ludziom o wielkich sercach. Zbieraliśmy na nowe aparaty, na które zlecenie dostaliśmy w kwietniu zeszłego roku. W sierpniu rozpoczęliśmy zbiórkę, w październiku się zakończyła. Wizytę u protetyka mieliśmy w listopadzie i grudniu. W listopadzie przeżyliśmy ogromny, ale pozytywny szok - w badaniach synka wyszła poprawa słuchu! W grudniu wykonaliśmy ponowne badania dla pewności i wyszły bardzo podobnie. Wada słuchu znacznie się poprawiła. Na obecną chwilę zlecenie na zakup aparatów zostało wstrzymane. Zostajemy pod opieką poradni, za pół roku kolejne badania, a do tego czasu syn ma zalecenie chodzenia bez aparatów słuchowych.
Bardzo się cieszymy z takich pozytywnych wieści. Zebrane środki zostaną przeznaczone na rehabilitację Ksawerego, aby mógł dogonić rówieśników. W razie gdyby okazało się, że jednak aparaty są potrzebne (mamy nadzieję, że poprawa słuchu się utrzyma), będziemy starali się pomóc chłopcu.
Jeszcze raz bardzo dziękujemy za pomoc!
Opis zbiórki
Ile tragedii może spaść na jedno małe, niewinne dziecko? Ile jeszcze wycierpimy? Krytyczna wada serca była jak bomba z opóźnionym zapłonem… Wybuchła w najmniej oczekiwanym momencie. To jednak nie wszystko. Ksawery nie słyszy, gdy szepczę, że go kocham… Nie słyszy też bicia swojego małego, chorego serduszka. Cisza. To w niej żyje moje dziecko, Ksawery, mój maluszek z chorym sercem…
Proszę o Twoją pomoc, by wydostać go ze złowrogiej ciszy cierpienia! Tylko to mi zostało... Ksawery jest moim szczęściem, moim życiem, moim światem. Zrobiłabym dla niego wszystko. Jestem samotną matką, synek ma tylko mnie. Tylko ja interesuję się jego losem.
Urodził się w październiku 2014 roku. Był zdrowym chłopcem – tak się wszystkim wydawało. Szczęście trwało kilkanaście tygodni… Zaczęło się od zwykłego kataru. Podczas badania lekarz zwrócił uwagę na szmery w sercu. Szok. Od tego dnia zaczął się koszmar, który trwa do dziś.
Ksawery ma nie jedną, ale dwie współwystępujące ze sobą, skomplikowane wady serca. Miał kilka miesięcy, gdy trafił na stół operacyjny. Tam przez sześć godzin walczył o życie. Nigdy nie zapomnę tego dnia. Ściskałam jego małą, ufną rączkę, żeby dać mu siłę, żeby walczył, żeby wygrał. Pamiętam ten zapach szpitala i przerażająca bezradność. Moment, w którym zabrano Ksawerego na OIOM, był najgorszym momentem w moim życiu. Nie wiedziałam, czy jeszcze kiedykolwiek go zobaczę, pocałuję, przytulę…
To było najdłuższe sześć godzin, jakie kiedykolwiek przeżyłam.
Na wadzie serca się skończyło? Niestety nie. To była tylko pierwsza z łańcucha złych wiadomości, które przygniotły mnie, samotną matkę, niczym lawina… Problemy gastryczne, refluks, alergia pokarmowa. Problemy neurologiczne, podejrzenie padaczki. Nadpobudliwość psychoruchowa. Wzmożone napięcie mięśniowe, konieczna rehabilitacja. A potem kolejny dramat.
Obustronna wada słuchu. Ubytek na jednym uszku to 40 decybeli, na drugim około 50 decybeli. Ksawery nie słyszy szeptu, nie słyszy, jak czytam mu bajkę, śpiewam kołysankę… Nie wie, jak szumią drzewa, śpiewają ptaki. Tam, gdzie jest dużo głosów i dźwięków - ulica, sala w przedszkolu - jest bezradny. Wada słuchu wpływa też na mowę. Synek ma trudności z nauką i powtarzaniem nowych słów, bo nie słyszy, co ktoś do niego mówi. Bez aparatów słuchowych czekałoby go na zawsze życie w milczeniu i ciszy...
Trzy lata temu, dzięki pomocy dobrych ludzi takich jak Ty, udało się kupić aparaty słuchowe dla Ksawerego. Służyły nam bardzo dobrze, niestety - ostatnio lekarz stwierdził, że potrzebne są już nowe. Ksawery rośnie, rozwija się, potrzebne są aparaty bardziej wrażliwe, dostosowane do jego potrzeb. Staram się o dofinansowanie z NFZ, ale jestem pełna obaw. Kwota dofinansowania to maksymalnie 4 tysiące, a co z resztą? I czy w ogóle zostanie nam przyznana? Gdy starałam się o dofinansowanie sprzętu rehabilitacyjnego, dostałam odmowę. Zabrakło pieniędzy... Czy będzie tak teraz?
W Tobie jedyna nadzieja na to, że Ksawery będzie słyszeć i mówić! Chciałabym, żeby synek usłyszał, jak wieczorem szepczę mu na dobranoc "Kocham Cię", żeby wiedział, gdy go wołam z drugiego pokoju. Chciałabym, żeby był szczęśliwy i zdrowy!
Muszę walczyć, szukać ratunku dla własnego dziecka… I schować dumę do kieszeni, by prosić o pomoc dla niego. Choć wiecznie zagrożone, jego życie może trwać… Może być dobre. Dzięki Tobie. Nie boję się już walczyć, nie boję się prosić o pomoc… Boję się tylko jednego – że go stracę. Proszę, pomóż mojemu synkowi lepiej słyszeć! Każda przekazana złotówka jest dla nas na wagę złota.
Mama