"Mamo, wróć do nas!" - prosimy, pomóż odwrócić skutki tragedii...

Trzymiesięczny turnus rehabilitacyjny
Zakończenie: 16 Marca 2020
Opis zbiórki
Bardzo trudno nam mówić nam o tym, co przydarzyło się naszej mamie Krysi, co wydarzyło się całej naszej rodzinie… Z każdym słowem przeżywamy tę traumę od nowa, a łzy, jak niechciani goście, pchają się do oczu. Nigdy nie zapomnimy słów lekarza, który po kilku dniach naszego wyczekiwania pod drzwiami OIOM-u powiedział: “walczyliśmy o życie, teraz walczymy o jej zdrowie”. Ta walka trwa do dzisiaj i jest niezwykle trudna… Ta tragedia nigdy nie powinna się wydarzyć! Bardzo prosimy, pomóż wrócić naszej mamie...
Od wielu lat nasza mama zmagała się z poważnymi chorobami kręgosłupa. Coraz częściej nie mogła nawet chodzić, a okropnego bólu już nie tłumiły nawet leki. W końcu lekarze zakwalifikowali mamę do poważnej operacji, ale miała się odbyć dopiero w 2020 roku… Takie są terminy NFZ. Żeby chociaż złagodzić ból, zdecydowaliśmy się na małoinwazyjny zabieg na kręgosłup. Miał potrwać godzinę, a kolejnego dnia mieliśmy już wrócić z mamą do domu. Od blisko roku czekamy na ten dzień…
19 lipca 2018 - to wtedy miał odbyć się zabieg. Miał, bo mama nawet nie dojechała na stół operacyjny. Podano jej standardowe leki okołooperacyjne. Wtedy zaczął się horror… Mama miała duszności, zaczęła sinieć… Przestała oddychać! Serce mamy się zatrzymało, krew przestała krążyć… Chaos na sali, reanimacja. Przywrócona akcję serca, ale pozostałe parametry życiowe były niestabilne. Mama została podłączona do respiratora i karetką przewieziona do szpitala na SOR, a potem na OIOM. Pierwsze słowa, jakie usłyszeliśmy od lekarza w szpitalu, brzmiały jak wyrok: “Pani Krystyna miała niedotleniony mózg, zapadła w śpiączkę mózgową i cały czas walczy o życie. Nawet jeśli się wybudzi, może pozostawać w stanie wegetatywnym.” Byliśmy w szoku…
NZK — nagłe zatrzymanie krążenia, przyczyna zapadnięcia Mamy w śpiączkę, całkiem zmieniło naszą rzeczywistość. Kolejne dni były bardzo ciężkie, przeorganizowaliśmy całe nasze dotychczasowe życie. Przeprowadziliśmy się spod Warszawy na 2 miesiące na Śląsk, żeby móc być przy mamie. Mieliśmy tylko godzinę dziennie, by potrzymać ją za rękę, mówić do niej, po prostu być blisko, by czuła naszą obecność, by walczyła!
Walczyła, miała silny charakter i ogromną wolę życia. W końcu zaczęła delikatnie uchylać jedną powiekę! Cieszyliśmy się, choć wybitny neurolog powiedział, że to już trwa za długo i jeśli mama nie wybudzi się w ciągu 6 tygodniu, są małe szanse na powrót do zdrowia i mamy nauczyć się żyć normalnie. Byliśmy roztrzęsieni. Mama jest naszym życiem, a nie dodatkiem do niego! Nie przestajemy wierzyć, że wróci do zdrowia.
Jakby na przekór wszystkim rokowaniom mama zaczęła zaskakiwać nawet lekarzy. Wtedy też usłyszeliśmy pierwsze pozytywne wieści od ordynatora oddziału, pierwsze słowa, które napawały nadzieją: "Teraz już nie walczymy o życie, tylko o zdrowie". Ta walka o zdrowie trwa i jeszcze długa droga przed nami. Jest kręta i wyboista, ale ile zakrętów nie mielibyśmy pokonać, to z pewnością się nie poddamy!
Mama dała nam za dużo sygnałów i znaków, że chce do nas wrócić. Podczas intensywnej rehabilitacji jest zawsze dzielna, choć często jest to okupione ogromnym wysiłkiem. Ciężka praca zaowocowała — mama zaczęła otwierać spontanicznie oczy, reaguje na bodźce słowne, potrafi skupić wzrok na rozmówcy, zaczęła jeść, a nawet wypowiada pojedyncze słowa! Dzisiaj już nawet dokańcza wierszyki, które jej czytamy — rymowanki z dzieciństwa. To znak, że wraca! Lekarze orzekli, że jest wybudzona, chociaż jeszcze mało świadoma. Są lepsze i gorsze momenty. Walczymy, żeby tych pierwszych było jak najwięcej!
Do końca czerwca mama jest na specjalistycznym turnusie, który kosztuje fortunę. Później, po roku, wraca do domu… Musimy kupić wiele specjalistycznych sprzętów, opłacić rehabilitację. Koszty są gigantyczne…
Nasza Mama przez całe życie dbała o swoją rodzinę, poświęciła się wychowaniu dzieci, opiece nad swoimi rodzicami, była „dobrą duszą” i powiernikiem dla przyjaciół i znajomych. Nigdy nie zostawiła nikogo bez pomocy. W najtrudniejszych chwilach nawet na moment nie poddawała się i takie podejście przekazywała każdemu, kto był w ciężkiej sytuacji. Z uśmiechniętej, pełnej dobroci i empatii osoby, zaciskającej zęby i niepokazującej innym, jak bardzo cierpi z powodu bólu kręgosłupa, stała się potrzebującą non stop opieki, uzależnioną od pomocy innych osobą. To takie niesprawiedliwe...
Pomimo orzeczonego wybudzenia, mama dalej jest w stanie minimalnej świadomości, a dodatkowo utrzymujące się porażenie czterokończynowe oraz bóle kręgosłupa, który w końcu nie został operowany, powodują, że dalsza rehabilitacja jest niezbędna. Nie możemy nawet na chwilę jej zaprzestać, aby nie zmarnować tej ogromnej pracy, którą już mama wykonała.
Życie przyniosło nam wiele trudnych i niespodziewanych momentów. Zabieg, do którego nie doszło, miał pomóc Mamie doczekać do planowanej w 2020 roku operacji. Miał pozwolić naszej mamie opiekować się swoją schorowaną mamą, a naszą babcią. Planowaliśmy ślub, z którego tak bardzo cieszyła się mama. Planowaliśmy dzieci, pierwsze jej wnuki, z którymi miała się bawić.. Nie brakuje nam sił, by dalej o nią walczyć, do tej pory jakoś sami dawaliśmy radę, ale środki się skończyły… Bardzo prosimy o pomoc: Ciebie przyjacielu, znajomy, nieznajomy. Prosimy każdego, kto tu trafi, bo nie mamy innej szansy. Prosimy, pomóż wrócić naszej mamie do zdrowia, do rodziny, do nas… do domu.