Mam dwoje ciężko chorych dzieci... Błagam o ratunek dla Natalki i Pawełka!

turnus rehabilitacyjny dla Natalki i Pawełka
Zakończenie: 21 Marca 2021
Rezultat zbiórki
Chciałabym serdecznie podziękować wszystkim, którzy przyczynili się do tego, że moje kochane skarby mogły uczestniczyć w turnusie rehabilitacyjnym. Były to bardzo pracowite dwa tygodnie.
Natalka z Pawełkiem od poniedziałku do soboty, a nawet w niedzielę, uczestniczyli w zajęciach SI, zajęciach z psychologiem, logopedą, hipoterapii, treningu umiejętności społecznych i Biofeedbacku. Na turnusie pani doktor pochyliła się też nad stanem zdrowia Pawełka i wstępnie zdiagnozowała, za co jestem jej bardzo wdzięczna. Teraz czekamy na potwierdzenie diagnozy w Warszawie.
Jeszcze raz serdecznie dziękuję każdemu z osobna. Cieszę się, że los moich dzieci nie jest Wam obojętny. Wiem, że słowo dziękuję to za mało....
- Kasia, mama Pawełka i Natalki
Opis zbiórki
Co jest gorsze od choroby dziecka? Tylko choroba dwojga dzieci… To właśnie dotknęło naszą rodzinę. Mam na imię Kasia, jestem mamą Natalki i Pawełka. Proszę o pomoc, bo jestem już u kresu sił… Moje dzieci cierpią, a ja płaczę, bo nie mogę im pomóc!
Gdy na świat przyszedł Pawełek, byłam najszczęśliwsza na świecie. Synek rozwijał się bardzo szybko, nic nie zwiastowało, że już za chwilę może się to skończyć… Gdy poszedł do przedszkola, jego zachowanie zwróciło uwagę wychowawcy i psychologa. Miał jedną pasję – ciężarówki. Nie lubił oglądać bajek, nie zwracał uwagi na inne dzieci. Wszyscy mnie uspokajali – przecież to mały geniusz, wystarczy posłuchać, jak wypowiada się na temat ciężarówek! Gdy jednak Pawełek poszedł do szkoły, zaczęły się problemy. Synek nie umiał się skoncentrować, a gdy nauczyciel zwracał mu uwagę, wpadał w szał... Gdy czegoś nie rozumiał, robił się agresywny.
Dziś wiadomo, że Pawełek cierpi na chorobę afektywną dwubiegunową i Zespół Aspergera. W marcu synek przeszedł załamanie nerwowe do tego stopnia, że szukaliśmy pomocy na oddziale psychiatrycznym. Niestety był to początek pandemii i syna nie przyjęto na oddział… Zostaliśmy pozostawieni sami sobie bez żadnej pomocy. W maju wróciliśmy do szpitala i wyszliśmy z kolejnymi diagnozami: padaczka, insulinooporność i takychardia. Pawełek przyjmuje teraz 28 leków na dobę, jak na 12-letnie dziecko to strasznie dużo.
Wkrótce po Pawełku identyczne problemy zaczęła mieć Natalka. Podczas lekcji nagle wybuchała śmiechem lub wpadała we wściekłość. Długo nie mogłam uwierzyć w to, że również Natalka jest chora. Nie chciałam. Gdy choruje jedno dziecko, to tragedia, ale gdy choruje dwójka, wali się świat... U Natalki, oprócz zespołu Aspergera, zdiagnozowano ciężką depresję psychotoniczną, wymaga terapii i farmakoterapii. Dzień bez krzyków, płaczu, histerii i agresji w wykonaniu Pawełka i Natalii to rzadkość, żeby nie powiedzieć święto. Zastanawiam się, jak nasi sąsiedzi to wytrzymują, bo ja już czasami nie daję rady… Muszę jednak walczyć i nie poddam się, bo bardzo kocham moje dzieci.
Natalka trafiła do psychiatry, który prowadzi Pawła i on u niej dopatruje się również choroby afektywnej dwubiegunowej, ale to jeszcze w trakcie diagnozy. Terapeuci i lekarze są zdania, że córeczka potrzebuje terapii i rehabilitacji, by mogła w przyszłości zaopiekować się Pawłem. Owszem, ma coraz częściej gorsze dni, ale jeszcze funkcjonuje, średnią na koniec półrocza miała 5.0. Gorzej natomiast jest z Pawłem…
Pawełek coraz rzadziej ma te lepsze dni, buduje coraz to wyższy mur, ciężko jest do niego trafić, zamyka się w swoim świecie. Czekamy na wyniki badań genetycznych jak na zbawienie, bo lekarze nie mają pojęcia, co mu jest. Wiemy tylko tyle, że za pomocą agresji krzyczy o pomoc... Serce mi się kraje, bo nie wiem, jak pomóc własnemu dziecku.
Nasze życie po diagnozie stało się inne. Absolutnie wszystko podporządkowane jest dzieciom. Potrzebna jest terapia i rehabilitacja. Specjalny turnus rehabilitacyjny to szansa na to, aby wyrwać Pawełka ze świata, który sobie zbudował, by go odzyskać, bo jak na razie jest nieobecny. Dla Natalki turnus to szansa na podbudowanie jej słabej i zaburzonej psychiki.
Brak pieniędzy nie pozwala nawet na leczenie, co dopiero na terapię i rehabilitację, a na pomoc bliskich liczyć nie możemy. Choć wysyłam apele i prośby do firm, to odzewu żadnego. Pozostaje nam tylko Siepomaga i Wy – ludzie o wielkich sercach. Ja już nie proszę, ale błagam - pomóż mi, bo już brakuje sił...
Mama - Kasia Juroszek