❗️Pilne! Antoś umiera na naszych oczach! Mamy mało czasu, by powstrzymać jego śmierć!

Antoś Trębiński
Zbiórka zakończona
Cel zbiórki:

ratująca życie operacja serca u prof. Hanleya w USA - jedyna szansa

Organizator zbiórki: Fundacja Siepomaga
Antoś Trębiński, 5 lat
Łódź, łódzkie
śmiertelna wada serca: tetralogia Fallota, atrezja pnia płucnego i niedorozwój tętnic płucnych plus MAPCA's, zespół Alagille’a.
Rozpoczęcie: 2 Kwietnia 2019
Zakończenie: 20 Września 2019

Rezultat zbiórki

W kwietniu nasz mały synek walczył o życie na Oddziale Intensywnej Terapii. Umierał na naszych oczach… Antoś gasł z każdym dniem, lekarze byli bezradni. Tylko operacja serca mogła uratować życie naszego synka. Profesor Hanley ze szpitala w Stanford w USA, specjalista od beznadziejnych przypadków – tylko on podjął się operacji Antosia.

Poprosiliśmy o pomoc, wiedząc, że prosimy o cud… Cud nastąpił. Sprawiliście go Wy – tysiące ludzi o dobrych sercach, którzy sprawili, że serduszko naszego synka wciąż bije. Modliliśmy się o to, żeby zdążyć… I udało się! Uzbieraliśmy całą kwotę, potrzebną na pierwszą operację Antosia.

Za nami chwile pełne strachu, ale i szczęścia… Ze względu na bardzo poważny stan Antoś musiał lecieć do USA specjalnym transportem medycznym – powietrzną karetką, organizowaną dla niego w ostatniej chwili. Tyle stresu… Do USA polecieliśmy 28 sierpnia, pełni obaw, ale i nadziei, co usłyszymy od profesor Hanleya.

Antoś Trębiński

Dziś jesteśmy już w domu. Antoś ma za sobą cewnikowanie i pierwszą operację serca w USA. Wygraliśmy bitwę, ale nie wojnę… Jesteśmy w połowie jego drogi o życie.

29 sierpnia Antoś miał cewnikowanie serduszka. Pokazało, że naczynia krwionośne Antosia, dochodzące do płuc, są bardzo słabe wykształcone… Strasznie nas to zmartwiło, bo całkowita korekta serduszka synka stanęła pod znakiem zapytania. Wierzyliśmy jednak w doświadczenie i umiejętności profesora Hanleya. Staraliśmy się nie tracić nadziei...

Antoś Trębiński

Kamień spadł z nam serca, gdy profesor zbadał Antosia i zdecydował, że podejmie się leczenia. Niestety, okazało się, że będzie trudno, trudniej niż zakładaliśmy… Po tylu operacjach niektóre z żył Antosia są całkowicie zablokowane i nie nadają się do użytku ? Dużym utrudnieniem jest też budowa płuc. Prawidłowe płuco ma około 18 elementów. Antoś ma 8 w lewym płucu, natomiast w prawym tylko 6…  Aby Antoś miał szansę żyć, profesor musiałby przywrócić przynajmniej 12-13 elementów. To trudne… Ale możliwe. Profesor Hanley zdecydował się na przeprowadzenie operacji poszukiwawczej (tak to nazwał) na lewym płucu, by znaleźć elementy, które są zniszczone i je odbudować. Jeśli udałoby się je doprowadzić do takiego stanu, aby zaczęły rosnąć, to ułatwiłoby przepływ krwi i wtedy po 6 miesiącach mógłby działać dalej. To jedyna szansa Antosia na życie…

W skali trudności wady serca, gdzie 1 to choroba łatwa do wyleczenia, a 10 to skrajnie trudna, Antoś jest niestety dziesiątką.

Antoś Trębiński

Operacja odbyła się 19 października. Życie naszego synka było w rękach jednego człowieka. Najbardziej baliśmy się momentu po operacji, tego, co usłyszymy od profesora…  Na szczęście usłyszeliśmy najcudowniejsze słowa – że się udało! Profesor zrobił to, co zaplanował… Udało mu się podłączyć lewe płuco Antosia do pracy tętnicy, znalazł też naczynie, które będzie dotleniało wszystkie narządy… Po 10 dniach opuściliśmy szpital i wróciliśmy do domu… Najpierw tego w USA. A potem, po kolejnych badaniach i konsultacjach, do prawdziwego… Do Polski. Wszędzie dobrze, ale w domu jest najlepiej!

Prof. Hanley dokonał czegoś niesamowitego. Niestety, to dopiero początek…  Za kilka miesięcy Antosia czeka kolejna operacja, kolejne wyzwanie... Uratować naszego Wojownika może tylko pełna korekta serca… Bez niej Antoś umrze. Słowo, które ciężko przechodzi nawet przez myśl... Zawsze czujemy ból w sercu na myśl o tym. Jednak to słowo nadal wisi nad nami niczym kat... I zrobimy wszystko, aby ten czarny scenariusz nigdy się sprawdził ✊?

Antoś Trębiński

Daliście Antosiowi najpiękniejszy prezent. Dostał od Was ogromną szansę na normalne życie. Pierwszy etap mamy już za sobą, co jest wielkim osiągnięciem, gdyż, jak wiecie, w Polsce było to niemożliwe. Nie spodziewaliśmy się, że tyle osób będzie chciało bezinteresownie nam pomóc... Pomóc, by nasz ukochany i upragniony synek mógł żyć.

Dziękujemy tym wszystkim wspaniałym ludziom, których do tej pory spotkaliśmy na swej drodze, ludzi, których zesłał nam los zupełnym przypadkiem. Aniołów, którzy obdarowali nas ogromnym wsparciem, pocieszeniem oraz wiarą w lepsze jutro. Jesteście niezastąpioną Armią❗❤

Bardzo prosimy, zostańcie z nami dalej i pomóżcie nam uratować życie naszego synka.

Nie poddajemy się i wierzymy, że z Wami wygramy.

Walka trwa nadal!

Ola i Adam – rodzice Antosia

Opis zbiórki

Niekiedy na ratunek jest bardzo mało czasu, a niekiedy jak tu – nie ma go wcale! Prosimy Was o pomoc, bo na naszych oczach umiera małe dziecko! Antoś gaśnie – nikt już tego nawet nie ukrywa. Zostało może kilka tygodni… Tyle małe serce wytrzyma bez operacji. W Polsce ratunku już nie ma. Zostały USA i profesor Frank Hanley ze szpitala w Stanford, ten sam, który uratował inne polskie dzieci, niemające gdzie indziej szans – Dawidka, Emila, Julkę… Te dzieci żyją. Antoś może być wśród nich!

Być może porywamy się z motyką na słońce. Być może to proszenie o cud… Ale w Siepomaga wiemy, że cuda się nie dzieją, to my je sprawiamy. Dlatego prosimy –  uratuj z nami życie tego chłopca. Nie odkładaj tego na jutro, na później, bo bez Ciebie Antosia jutro już nie będzie!

Antoś Trębiński

Ola i Adam, rodzice Antosia: "Jesteśmy w dramatycznej sytuacji. Nasz synek umiera na naszych oczach… Antoś walczy o życie na intensywnej terapii, jest pod stałą opieką anestezjologów i kardiochirurgów. Jak najszybciej musi znaleźć się w USA! Błagamy o pomoc, nie przekreślajcie naszego synka, wciąż można go uratować… Jego życie jest tylko w Waszych rękach!

Widujemy Antosia 3 razy dziennie, po 30 minut. Na te chwile czekamy cały dzień. Nic innego się nie liczy. Sala jest biała, sterylna. Wchodzimy w szpitalnych fartuchach… Przerażeni, szukamy naszego synka… Gdy widzimy go w łóżeczku, zalewa nas ulga. Niektórych dzieci, które leżały obok Antosia, już nie ma… Za każdym imieniem kryje się dramat walki o życie…Sala pachnie szpitalem i strachem. Tym najgorszym. Strachem o życie dziecka.

Sens naszego istnienia, cały nasz świat mieści się w malutkim łóżeczku, ma 8 miesięcy i jest naszym jedynym dzieckiem.

Antoś Trębiński

Przepełnieni szczęściem czekaliśmy, aż Antoś pojawi się na świecie… Aż do połowy ciąży. Informacja o wadzie serca. 20 tygodni strachu, niepewności i wielu pytań… Antoś urodził się 8 sierpnia, był to najpiękniejszy dzień w naszym życiu… I najtrudniejszy. Tetralogia Fallota, atrezja pnia płucnego i niedorozwój tętnic płucnych – te nazwy, niczym złe zaklęcia, sprowadzają na Antosia śmierć.

Na początku nic nie zapowiadało tragedii. Antoś był tak silny, że na razie nie potrzebował operacji… Gdy wróciliśmy do domu, jego buzia zaczęła jednak zmieniać kolor. Stała się żółta jak płatki słonecznika. Zespół Alagille’a, zaburzenia w obrębie wątroby, prowadzące do jej niewydolności, w skrajnym przypadku do przeszczepu… Mówią, że problemy to tchórze, bo atakują tylko w grupach. Nie zdążyliśmy oswoić się z chorobą synka, bo śmiertelne niebezpieczeństwo w serduszku znów dało o sobie znać… Niskie saturacje, ciężki oddech, głośny płacz, zimny pot… I ten kolor. Tym razem Antoś był szary jak popiół… Kolor niedotlenienia. Kolor śmierci.

Antoś Trębiński

Trafiliśmy do szpitala. Jesteśmy tu do dziś. Antoś przeszedł 3 poważne operacje, 2 nagłe reoperacje, dializę otrzewnową z powodu ostrej niewydolności nerek, 3 cewnikowania serca… Przez 2 tygodnie był podłączony do ECMO, systemu pozaustrojowego natleniania krwi. Lekarze mówią wprost – takiego przypadku jak Antoś, takich tętnic jakie on ma, jeszcze nie widzieli…

Nikt nie spodziewał się, że tak będzie. Cewnikowanie miało dać odpowiedź, co dalej… Nie zostawiło miejsca na domysły. Konieczna była natychmiastowa operacja - wszczepienie stentu dotętniczego, bo małe życie naszego synka wisiało na włosku… Było dobrze tylko przez kilka dni. Stent okazał niedrożny, lekarze musieli operować ponownie… I jeszcze raz. Nie było wyjścia, choć serce to przecież nie książka, żeby je ciągle otwierać…

Antoś umierał.

Antoś Trębiński

Widzieliśmy to na własne oczy. Małe rączki leżały bezwładnie na pościeli, roześmiane oczy robiły się matowe, skóra biała jak ściany szpitala… Choć z kroplówki płynęła krew, która miała być życiem – konieczna była wielokrotna transfuzja – w Antosiu życia było coraz mniej. Działały maszyny, ale serce przestawało działać.

Proszę się pożegnać – usłyszeliśmy i po tych słowach przepłakaliśmy całą noc. Jesteśmy mamą i tatą Antosia, zrobilibyśmy dla niego wszystko… Pożegnać – tego nie umieliśmy zrobić. Wiedzieliśmy, że tylko 9% dzieci, odłączonych od ECMO, żyje dalej... Nie doceniliśmy własnego synka. Znalazł się w tych 9%, choć nikt nie dawał mu szans… Lekarze w Polsce wspaniale opiekowali się Antosiem. Kilka razy uratowali mu życie. Niestety, nic więcej zrobić już nie mogą.

Szukaliśmy pomocy wszędzie… W miejscach, do których jeżdżą inne dzieci z najcięższymi wadami serca. Niemcy – kilka miesięcy temu profesor Malec odesłał nas do Polski, do szpitala, w którym jesteśmy teraz. Włochy – profesor Carotti nie podjął się leczenia… Będziemy próbować uderzać do nich jeszcze raz… Walczyć. Przegrywa tylko ten, kto się poddaje. W walce o naszego synka nie poddamy się nigdy! Póki co tylko profesor Hanley – specjalista od przypadków beznadziejnych, od najbardziej chorych serduszek, takich jak Antosia – chce podjąć się operacji synka i dać mu szansę na życie. Wiemy jedno - jeśli tam nie uda się uratować Antosia, nie uda się nigdzie.

Antoś Trębiński

Myśleliśmy, że pieniądze szczęścia nie dają, dziś, zrozpaczeni, wiemy, że dają coś więcej – życie. Opieka medyczna w USA jest najdroższa na świecie. Ponad 6,5 miliona złotych… 6,5 miliona za życie naszego dziecka, za coś, co dla nas jest bezcenne. Musimy mieć połowę tej kwoty, by klinika chciała nas przyjąć… Musimy mieć ją już teraz. Nikt nie jest w stanie przewidzieć, ile serce Antosia jeszcze wytrzyma. Może miesiąc, maksymalnie dwa… Nie możemy czekać, bo nie czeka też śmierć. Jeśli nie zdążymy - Antoś umrze.

Nie prosimy już o pomoc. My błagamy. Poruszymy niebo i ziemię, by nasz synek miał operację, by przeżył. Możemy próbować albo bezsilnie patrzeć, jak nasze dziecko umiera. Jeśli jesteś mamą, jeśli jesteś tatą… Jeśli kiedykolwiek kogoś kochałeś… Wierzymy, że nas rozumiesz".

A my, w Siepomaga, wierzymy też, że ta historia będzie mieć jedno zakończenie. Szczęśliwe. Dzięki Tobie. Że się uda... Dlatego z całego serca - prosimy - pomóż, wesprzyj, udostępnij i spraw z nami ten cud... Spraw, że Antoś będzie żyć.

Ta zbiórka jest już zakończona. Wesprzyj innych Potrzebujących.

Obserwuj ważne zbiórki