"Córeczko, kocham Cię i zrobię wszystko, byś była zdrowa!"

operacja nóżki w Paley European Institute
Zakończenie: 23 Grudnia 2020
Opis zbiórki
"Kocham Cię mocno. Jesteś piękna. Naprawimy Twoją nóżkę – niczym się nie martw. Obiecuję Ci to". To były pierwsze słowa, jakie wypowiedziałam do mojej córeczki...
Wszystkie łzy się wymieszały – te ze szczęścia i te ze strachu. Moja córeczka była śliczna, dosłownie piękna, taka, jaką sobie wymarzyłam.
Piękny, słoneczny, czerwcowy dzień, kiedy spotkaliśmy się po raz pierwszy. Dostałam ją na ręce, maleńką, bezbronną, piękną. Byłam taka dumna i taka szczęśliwa, i mogłoby to trwać w nieskończoność, gdyby nie lekarze, którzy oglądali nóżkę mojego dziecka.
Defekt, niedorozwój, za mała, za krótka… nie takie słowa chce słyszeć matka zaraz po urodzeniu swojego dziecka. Patrzyłam na malutką nóżkę Paulinki, która miała tylko 3 paluszki, była nienaturalnie wykręcona, mniejsza od drugiej. Nikt wcześniej nie powiedział mi, że moja córeczka może urodzić się z wadą. Z perspektywy czasu myślę, że może i lepiej, bo co by to zmieniło? Nie można przygotować się na niepełnosprawność własnego dziecka…
Kiedy pierwsze emocje opadły, wszystkie pytania, które do tej pory czaiły się w ukryciu, spadły na głowę. Czy moja córeczka będzie sprawna? Jak pierwszy raz stanie na nóżkach? Jaki czeka ją los – amputacja i wózek, proteza? Z ogromną miłością ze łzami w oczach patrzyłam w jej piękne oczy i powtarzałam – będziesz zdrowa, będziesz żyła, tak jak wszystkie małe dziewczynki…
Wtedy jeszcze nie miałam pojęcia, ile kosztuje przywrócenie sprawności, tak okaleczonemu przez los dziecku. Nóżkę Paulinki lekarze włożyli w gips, który mieliśmy zmieniać co tydzień. Naiwnie wierzyłam, że gdy go w końcu zdejmą, resztę da się odmienić rehabilitacją… Dzisiaj wiem, że gips nie miał sensu, a rehabilitacja nie wydłuży nóżki mojego dziecka, nie zapewni mu tego, że sama stanie na nogi.
Docierało do mnie, że konieczne są długie i skomplikowane operacje, w których nastąpi korekta stopy, kolana i biodra. Później Paulinka będzie miała wydłużaną nóżkę, by doganiać tą zdrową. Dużo podróżowaliśmy, szukając pomocy. Niestety wszędzie słyszeliśmy, że operacje trzeba robić oddzielnie – minimum, co dwa lata i wszystko to rozwlecze się na kilkanaście kolejnych lat. Paulinka będzie bardzo cierpiała, straci wiele miesięcy życia, a za efekt tych wszystkich zabiegów nikt nie poręczy…
Nie poddawaliśmy się, poszukując innego rozwiązania. Na początku lutego poznaliśmy wspaniałego i pogodnego człowieka, doktora - Drora Paleya, który od wielu lat pomaga dzieciom samodzielnie chodzić. Zbadał on Paulinkę dokładnie, sprawdził stópkę, kolano i biodro, i stwierdził, że moja córeczka sama na własnych nogach pójdzie do szkoły.
Jak Paulinka skończy dwa latka, doktor Paley naprawi stopę, kolano i biodro. Potem czekają ją rehabilitacje, a za dwa, trzy lata pierwsze wydłużenie nóżki. Potem będzie jeszcze jedno wydłużanie i cud – chodzenie na własnych, równych nogach. Chciałabym jak najszybciej przez to przejść, by potem nie pamiętać, jak bardzo ją bolało…
Cena za cud jest ogromna – ponad pół miliona złotych, ale nie ma już odwrotu. Obiecałam małej niewinnej istocie, że stanie na nóżki, że damy radę! To obietnica z głębi matczynego serca, której sama nie zdołam sprostać. Nawet jeśli sprzedamy mieszkanie i wszystko, co zdołaliśmy zgromadzić, nie uzbieramy takich pieniędzy.
Ludzie mają wiele marzeń i pragnień, kiedy mówią o swoich dzieciach. Ja mam tylko jedno, chcę, żeby w życiu mojej córeczki wydarzył się cud. Zaczynam z Wami spełniać obietnicę, którą dałam mojemu choremu dziecku. Dzięki Wam Paulinka będzie mogła stawiać pierwsze, równe kroki... Razem możemy zdziałać cuda! Bardzo proszę – pomóżcie nam!
Mama