Pilne – białaczka wróciła! Mamy mało czasu na ratunek❗️

Immunoterapia lekiem Blinatumomab jako ostatnia szansa
Zakończenie: 15 Listopada 2019
Rezultat zbiórki
Uśmiech, który widzicie na zdjęciu poniżej, jest dla Was. Wyraża jedno słowo – dziękujemy! To z Waszą pomocą udało się zebrać pieniądze na lek dla Piotrusia i to dzięki Wam ten mały chłopiec będzie mógł dalej walczyć o swoje życie.
Kilka dni temu otrzymaliśmy wiadomość od taty Piotrusia. Zobaczcie sami:
"Wyniki Piotrusia poprawiają się, szpik jest czysty – to wspaniała wiadomość. Wreszcie płaczemy z radości, a nie z rozpaczy. Czujemy, że nasza walka nie idzie na marne, a z pomocą wspaniałych ludzi wszystko jest możliwe!
By utrzymać remisję nowotworu i nie dopuścić do wznowy, Piotruś musi przyjmować kolejny lek. Jesteśmy w szpitalu – pełni wiary w to, że na zawsze uda się pokonać białaczkę.
To wszystko jest możliwe dzięki Wam. Dziękujemy za każde wsparcie – za każdą przelaną złotówkę, udostępnienie, każde miłe słowo i gest. Dziękujemy za to, że jesteście!
Trzymajcie za nas kciuki!".
Opis zbiórki
Sytuacja jest krytyczna! Wyniki Piotrusia znacznie się pogorszyły, chemia nie działa. Jestem z synkiem na onkologii, patrzę na niego i z trudem przełykam łzy, bo wiem, że przed nim ostatnia szansa na życie. Kolejnej nie będzie.
Zdaniem naszej lekarz prowadzącej jak najszybciej trzeba rozpocząć terapię lekiem Blincyto. Przy tak złych wynikach nie możemy dłużej czekać! Nie ma już czasu! Jest jednak wiarę w to, że zdążymy zapłacić za leczenie. Jestem tatą Piotrusia i zrobię wszystko, by żył. Dlatego tu jestem, opowiadam Ci naszą historię i błagam, pomóż ratować moje dziecko...
Oddział onkologii, łyse główki dzieci walczących o życie i strach – świat, w którym nikt nigdy nie chciałby się znaleźć. My trafiliśmy tam dwa lata temu. U Piotrusia zdiagnozowano ostrą białaczkę limfoblastyczną. Przeżyliśmy rok wycieńczającej walki z białaczką. Dniami i nocami czuwałem przy synku. Żona była wtedy w ciąży, nie mogła być z nami. Kiedy wreszcie uwierzyliśmy, że wygramy, przyszedł kolejny cios. Po roku znów trafiliśmy na onkologię. Spełnił się najgorszy ze scenariuszy. Białaczka nie odpuściła. Piotruś ma wznowę!
Wszystko zaczęło się w sierpniu 2017 roku. Podczas bilansu 2-latka zrobiono Piotrusiowi podstawowe badania krwi. Były złe... Lekarz z niepokojem zlecił ich powtórzenie. Po kilku dniach otrzymaliśmy telefon. Głos ze słuchawki mówił nam, że natychmiast mamy stawić się w szpitalu, że wyniki synka są dramatyczne! Pojechaliśmy… i zostaliśmy tam na rok.
IV piętro szpitala to właśnie oddział onkologii dziecięcej. Dla mnie i Piotrusia stał się drugim domem. Synek miał leukocyty na poziomie 0,01. Kilkanaście razy trzeba było mu przetaczać płytki krwi. Każda kolejna chemia wyniszczała coraz bardziej. Widziałem swoje małe dziecko, które nie ma siły wstać z łóżka. Któregoś dnia lekarze poinformowali mnie, że doszło do zakażenia sepsą, a stan Piotrusia jest krytyczny. Noc, która miała zadecydować o wszystkim, była najgorszą i najdłuższą nocą w moim życiu. W końcu jednak stan synka poprawił się, chemia zaczęła działać. Pojawiło się światełko w tunelu – rak powoli się wycofywał. Szpik był czysty! Kiedy razem z Piotrusiem przekraczaliśmy próg naszego domu, wierzyliśmy, że onkologia stała się przeszłością. Tak było przez rok…
Niestety – białaczka wróciła! Badanie kontrolne 5 sierpnia tego roku wykazało wznowę! Szpik Piotrusia znów zajęty był w 95%! Choroba dała nam chwilę wytchnienia, po czym wróciła znacznie silniejsza. Znów musieliśmy szybko pakować najpotrzebniejsze rzeczy i jechać na oddział. Tym razem wdrożono jeszcze silniejszą chemię. Miała pomóc. Niestety znów uderzyliśmy głową w mur!
Na początku października przyszedł wynik badania szpiku. Agresywna chemia nie działa tak jak powinna. Szpik wciąż jest zajęty w 75%. Jeśli będziemy czekać, Piotruś umrze…
Kiedy opowiadam tę historię, płaczę. Patrzę na Piotrusia, widzę dziecko, które kocham nad życie i wiem, że jeśli nie nadejdzie ratunek, białaczka mi go zabierze. Kolejny raz stajemy do walki o życie dziecka i tylko leczenie lekiem Blincyto połączone z chemioterapią może powstrzymać wciąż namnażające się komórki nowotworowe i przygotować Piotrusia do przeszczepu szpiku.
Błagam Cię o pomoc – w imieniu Piotrusia i całej mojej rodziny. Nie możemy pozwolić mu odejść...
Szymon, tata Piotrusia