Żyję nadzieją powrotu na rowerowe szlaki. Proszę, pomóż mi!
Cel zbiórki: Rehabilitacja, zakup leków, opatrunków, specjalistycznej żywności
Cel zbiórki: Rehabilitacja, zakup leków, opatrunków, specjalistycznej żywności
Opis zbiórki
Miałem 20 lat. Dopiero wkraczałem w dorosłość, pełną planów i marzeń. Urodziłem się z duszą sportowca - biegałem, jeździłem na rowerze, uwielbiałem aktywne życie. Nigdy nie przypuszczałem, że jeden młodzieńczy wybryk zamieni je w koszmar.
W 2001 roku los spłatał mi figla i pokrzyżował plany na zostanie olimpijczykiem. To była jedna chwila, jeden bezmyślny moment. Spadłem z rusztowania, uszkadzając sobie przy tym rdzeń kręgowy i skazując siebie na wózek inwalidzki… Załamałem się, nie wiedziałem co robić, jak sobie z tym poradzić. Czułem, że moje życie się właśnie skończyło.

Miesiące walki, nie tylko o zdrowie fizyczne, ale i sferę psychiczną. Coś w środku nie pozwalało mi się poddać. Potrzebowałem odskoczni, by nie oszaleć i znaleźć nowy sens życia. Zacząłem grać w koszykówkę na wózku. Wróciłem do formy, za którą bardzo tęskniłem. Gdy wszystko układało się po mojej myśli, nie sądziłem, że za moment spotka mnie kolejny cios, z którego już tak szybko się nie podniosę. W 2004 roku okazało się, że mam niezdiagnozowaną wcześniej pękniętą miednicę, następnie pootwierały się rany, aż w końcu dopadła mnie sepsa… I tak co roku - nowy problem. Wycięcie zakażonej szyjki kości udowej, od zakażonej kości otworzyła się przetoka wewnętrznej strony uda. Walka trwa do dziś i jest jedną z tych najgorszych w moim życiu.
Znam już diagnozę - przewlekły stan zapalny z zaostrzeniami, nieoperacyjna rana. Szukałem pomocy już wszędzie, byłem przewożony od szpitala do szpitala, z nadzieją, że w końcu uda się zadziałać.
Mimo bólu, który towarzyszył mi każdego dnia, próbowałem znaleźć rozwiązanie, by móc, choć na chwilę poczuć ducha walki i zmierzyć się w sportowych potyczkach. Ćwiczyłem dzielnie dzień po dniu. Kilkakrotnie wziąłem udział w maratonie, pędząc na moim dwukołowym sprzęcie, który zastąpił moje nogi. Z wyścigu na wyścig polepszałem swój czas. Idąc za ciosem, spełniłem kolejne, największe marzenie - handbike, rower napędzany siłą rąk. Zakochałem się w tym sporcie. Jazda dawała mi wolność, pokonywałem kolejne bariery.

Dlaczego zawsze, gdy czuję, że życie zaczyna się układać, pojawia się nowa bariera, nowy problem, który psuje wszystko, odziera mnie z chęci do życia i z wiary w lepsze jutro. Odebrano mi rentę, nie miałem środków do życia, nie mówiąc o leczeniu. Głód był na porządku dziennym… Nie wiem, co bym zrobił, gdyby nie życzliwe osoby obok mnie. Gdy już miałem nadzieję, że mojemu zdrowiu nie zagraża niebezpieczeństwo, rana się powiększyła, a gorączka i ból nie dawały spokoju. Po 10 dniach w szpitalu, dniach pełnych badań, pojawiających się i szybko gasnących nadziei, usłyszałem, że uwidoczniły się komplikacje wstrzymujące operacje. Niedrożna tętnica udowa, niedożywiony organizm, stany zapalne.
Dziś znów muszę prosić o pomoc. Potrzebuje środków na specjalne, bardzo drogie opatrunki, na rehabilitację, która podtrzymywać będzie krążenie krwi i zapobiegnie odleżynom, poprawi funkcjonowanie osłabionego organizmu. Muszę być także na specjalistycznej diecie, która odżywi mój wykończony organizm.
Obiecuję Wam - dam z siebie wszystko, żyję nadzieją powrotu na szosę swoim rowerem i aktywne życie. Pomóżcie mi nie stracić tej nadziei!
Robert
Wpłaty
- Wpłata anonimowa29 zł
- Wpłata anonimowa20 zł
- Łukasz100 zł
Polecam Nowennę Pompejańską
- Wpłata anonimowa10 zł
- Wpłata anonimowa1000 zł
