Mam chore kolanka, wiesz? Myślisz, że coś ze mnie jeszcze wyrośnie?

rekonstrukcja stawu kolanowego, plastyka mięśnia czworogłowego
Zakończenie: 2 Sierpnia 2019
Rezultat zbiórki
"Nie mogę się doczekać kiedy przetestuje moje nogi!"
Kochani Staś już jest po operacji. Lekarze są bardzo zadowoleni z jej efektów. Mnóstwo rzeczy udało się poprawić. Nóżki naszego Bohatera są proste i stabilne. Przed Stasiem i nami ciężki czas i dużo pracy ale damy radę ?? Staś już rozpoczal rehabilitację, aby uzyskać jak najlepsze efekty. Trzymajcie za niego kciuki. Będziemy się odzywać jak tylko czas na to pozwoli. Tymczasem uściski dla wszystkich od naszego Stasieńka ?
Kochani dziękujemy Wam za wsparcie, modlitwę i każde miłe słowo.
Rodzice Stasia
Opis zbiórki
Sepsa spustoszyła ciało naszego małego synka zaraz po urodzeniu. Stasieniek blisko miesiąc walczył o życie. To był najgorszy czas w życiu naszej rodziny. Mogłam tylko patrzeć i modlić się, żeby mój synek pokonał to zakażenie... Udało mu się pokonać śmierć… Ale ta podstępna choroba nie dała o sobie zapomnieć. Zakażenie uszkodziło naszemu synkowi stawy. Najbardziej zdewastowane zostały stawy kolanowe, które Staś musi mieć teraz zrekonstruowane…
Kiedy Staś miał 6 lat, powiedział do taty: "Mam chore kolanka, wiesz? Myślisz, że coś ze mnie jeszcze wyrośnie?" Było to zaraz przed pierwszą operacją nóżek synka, która odbyła się blisko trzy lata temu w Aschau. Po latach rehabilitacji i maleńkich sukcesach dowiedzieliśmy się, że są lekarze, którzy mogą sprawić, żeby Staś mógł chodzić. Z radości dotykałam chmur - w końcu znalazł się ktoś, kto ponownie rozniecił w nas ogień nadziei! Chciałam od razu zabrać tam Stasia, żeby już go zoperowali, ale powstrzymała nas kwota. Ponad 160 tysięcy złotych to była największa przeszkoda. W głowie kłębiły mi się setki myśli. Skąd wziąć taką sumę? Ile jesteśmy w stanie pożyczyć? Ponownie, jak z nieba trafiliśmy na Siepomaga. Zbiórka ruszyła, a my znowu żyliśmy w niepewności, czy zbierzemy kwotę na operację Stasia. Udało się wtedy dzięki Wam!!! Staś pojechał do Aschau w czerwcu, a w październiku znowu zaczął chodzić. Jego radość nie miała końca. Synek znowu mógł sam iść na plac zabaw, a później nawet jeździć na rowerze! Największym szczęściem jest dla mnie patrzenie, jak moje dzieci wspólnie mogą się skakać, biegać po trawie, bawić się w berka... Chociaż Staś jest starszy od Julki o 2 lata, to siostra jest jego wzorem. Wszystko chciałby robić tak, jak ona... Czasami prosi "poczekaj, wolniej!", ale nie odpuszcza. Tak, jak ja w walce o jego zdrowe nogi!
Stasiu rozwija się, ale jego nóżki nie dają już rady utrzymać jego ciężaru. Synek urósł, co jest dobrą informacją, ale jest też druga strona medalu - znowu czeka go operacja. I to jeszcze poważniejsza, niż poprzednia. Znowu żyję w lęku, co będzie dalej... Lekarze muszą teraz odbudować mu całe stawy kolanowe, uformować kłykcie kości udowych i wykonać plastykę mięśnia czworogłowego. Stasiowi jest coraz trudniej chodzić przez powiększające się przykurcze. Nieustabilizowane stawy kolanowe stwarzają duże niebezpieczeństwo upadku, dlatego Staś chodzi w ortezach. On strasznie się denerwuje, kiedy musi je zakładać, bo uniemożliwiają mu swobodne chodzenie. Jednak bez ortez może się przewrócić, zrobić sobie coś poważnego, a wtedy z operacji nici. Nie chodzę za nim krok w krok, ale za każdym razem, kiedy idzie do szkoły lub wychodzi się pobawić, z tyłu głowy mam cały czas myśl, żeby Stasiowi nic się nie stało - to po prostu silniejsze ode mnie...
Staram się, aby Staś nadal mógł mieć normalne dzieciństwo - chodzi do szkoły, jeździ na wycieczki, bawi się z rówieśnikami… Uwielbia chodzić na basen, a pływanie dodatkowo go rehabilituje. Wiem jednak, że bez operacji wkrótce może się to zakończyć… Wiem także, że jest nadzieja dla Stasia, ale ma swoją cenę. Blisko 400 tysięcy złotych… To dla mnie gigantyczna kwota, ale wierzę, że uda się ją zebrać. Na koncie fundacji, której podopiecznym jest Staś, mamy już odłożone 100 tysięcy złotych. To prawie jedna trzecia kosztów całej operacji. Już raz poczułam siłę dobrych ludzi i nie zakładam, że może się nie udać! W końcu Stasiu będzie superbohaterem:
"Jak będę dorosły to zostanę Superbohaterem jak Spiderman, oczywiście nie będę chodził po ścianach, jak on! " Całe szczęście Stasiu, mama będzie spokojniejsza...
Staś jest uparty i cierpliwy. Jego wyobraźnia nie zna granic. Przeżył już wiele, wiele jeszcze przed nim. Znając go, jestem przekonana, że tak łatwo nie da za wygraną. Zaraz po urodzeniu stoczył walkę na śmierć i życie i ją wygrał. Tym razem, z Waszą pomocą, będzie także walczyć o sprawność. Pomóżcie Stasiowi stąpać twardo po ziemi na własnych nogach!
Justyna i Bartłomiej, rodzice Stasia