Podróż marzeń dla nieuleczalnie chorej Veronici

Spełnienie marzenia o podróży do miejsca narodzin
Zakończenie: 27 Kwietnia 2018
Rezultat zbiórki
Udało się! Spotkanie na najwyższym poziomie! Veronica i Julia nie zapomną tych chwil do końca swojego życia. Tysiące pokonanych kilometrów w drodze do Rzymu, nieprzespane z ekscytacji noce. I ten uścisk - jedyny, wyjątkowy. O którym obie marzyły od wielu tygodni.
Dzięki wielu dobrym ludziom - marzenia się spełniają. Możliwość krótkiej rozmowy z Papieżem Franciszkiem i Jego osobiste błogosławieństwo, na zawsze pozostanie w pamięci dziewczynek.
Nie ma słów, żeby wyrazić naszą wdzięczność. Było pięknie i wzruszająco - spójrzcie tylko na te zdjęcia... Razem mamy wielką moc!
Opis zbiórki
Veronica z Krakowa ma 13 lat i choć wcale na to nie wygląda, cierpi na podstępną, nieuleczalną chorobę, z którą, w najlepszym wypadku, ma szansę dotrwać do swoich 25 urodzin... Tyle wynosi w Polsce przeciętna długość życia osób z tym schorzeniem. Schorzeniem, które wyniszcza organizm od środka. Czasem powoli, czasem po cichu, ale krok po kroczku zabiera oddech, wysysa życie…
Mama Veronici jest Polką, ale swoją ukochaną córeczkę urodziła we Włoszech. Tam zarabiała na życie, aby zapewnić swojej rodzinie jak najlepszą przyszłość. Kiedy Veronica przyszła na świat, wydawała się być zdrowym, silnym dzieckiem. Niestety, już wkrótce zaczęła bardzo cierpieć. Każdy posiłek, który zjadła, natychmiast zwracała. Słabła i traciła na wadze. W bardzo ciężkim stanie, wymagającym transfuzji krwi, trafiła do szpitala. Tam przez 2 tygodnie prawie non stop spała, a jej mama przez 2 tygodnie prawie non stop się modliła. Lekarze uprzedzali, że mały aniołek może zasnąć i już nigdy się nie obudzić. Serce matki pękało z rozpaczy, ale nie przestawała wierzyć w cud. W tym samym czasie umierał nasz papież Jan Paweł II. Kiedy w kwietniu odszedł, Veronica powolutku zaczęła wracać do życia. Modlitwy mamy zostały wysłuchane…
Kiedy dziewczynka miała 5 miesięcy, mama wróciła z nią do Polski. Wygrała tęsknota za ojczyzną i za bliskimi. Poza tym ze straszną diagnozą córeczki łatwiej było zmierzyć się w domu. Lekarze stwierdzili mukowiscydozę – postępującą nieuleczalną chorobę genetyczną, która niszczy narządy potrzebne człowiekowi, by mógł żyć. Zaburzenia w ich pracy spowodowane są nadmierną ilością lepkiego śluzu, produkowanego przez organizm. Postępujące upośledzenie wchłaniania i trawienia oraz nasilająca się choroba oskrzelowo-płucna prowadzą do przedwczesnej śmierci. Czasem już w wieku kilku lat dziecko musi desperacko walczyć o każdy oddech…
Veronica bardzo wcześnie trafiła pod opiekę hospicjum domowego, ponieważ choroba stopniowo zabiera ją z tego świata. Już dzisiaj dziewczynka mierzy się z postępującą niewydolnością płuc i trzustki, a do tego zaatakowało ją zapalenie stawów kolanowych. Podobnie jak inne dzieci z mukowiscydozą, musiała zastąpić zabawę i beztroskie życie na inhalacje, drenaże, diety, rehabilitację, garści leków, pobyty w szpitalu… Wszystko po to, by zyskać jak najwięcej czasu. By przekupić śmierć…
Z mukowiscydozą nie da się wygrać, ale 13-latka stara się żyć bez wyroku. Kiedy tylko choroba nie daje się aż tak we znaki, dziewczynka tryska energią i jest w ciągłym ruchu. Poza tym świetnie się uczy i jest bardzo zaangażowana w sprawy szkolne. W ostatnich latach stan Veronici bardzo się pogorszył, dziewczynka często przebywa w szpitalu i od niedawna, z powodu swojego stanu, musiała przejść na nauczanie indywidualne w domu. Mama Veronici jest niesamowicie dumna ze swojej walecznej córki i kocha ją nad życie. Łamiącym się głosem mówi: „Los tak okrutnie ze mnie zakpił – podarował mi szczęście, a kiedy poznałam jego smak, chce mi je zabrać…”.
Niestety, nie możemy naszej podopiecznej podarować zdrowia, ale za to możemy spełnić jej ogromne marzenie, jakim jest wyjazd do Włoch. Veronica chciałaby zwiedzić dwa przepiękne miasta – Rzym i Neapol, pomodlić się przy grobie Jana Pawła II, wziąć udział w audiencji z papieżem Franciszkiem, odkryć swoje włoskie korzenie… Dziewczynka tak bardzo pragnie podróżować i choć raz coś w życiu zobaczyć.
Choroba pozbawia ją prawa do normalnego funkcjonowania, ale nie pozbawia marzeń. Wierzymy, że spełnienie tego największego doda jej wiary i siły do walki o każdy kolejny dzień życia. Ile ich zostało, nie wiemy… Zorganizowanie podróży marzeń dla Veronici nie będzie możliwe bez Waszego wsparcia. Liczymy na Was! Wiara czyni cuda…