Twoja przeglądarka jest nieaktualna i niektóre funkcje strony mogą nie działać prawidłowo.

Zalecamy aktualizację przeglądarki do najnowszej wersji.

W portalu siepomaga.pl wykorzystujemy pliki cookies oraz podobne technologie (własne oraz podmiotów trzecich) w celu, m.in. prawidłowego jego działania, analizy ruchu w portalu, dopasowania apeli o zbiórkach lub Fundacji do Twoich preferencji. Czytaj więcej Szczegółowe zasady wykorzystywania cookies i ich rodzaje opisaliśmy szczegółowo w naszej Polityce prywatności .

Możesz w każdej chwili określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w ustawieniach swojej przeglądarki internetowej.

Jeśli kontynuujesz korzystanie z portalu siepomaga.pl (np. przewijasz stronę portalu, zamykasz komunikat, klikasz na elementy na stronie znajdujące się poza komunikatem), bez zmiany ustawień swojej przeglądarki w zakresie prywatności, uznajemy to za Twoją zgodę na wykorzystywanie plików cookies i podobnych technologii przez nas i współpracujące z nami podmioty. Zgodę możesz cofnąć w dowolnym momencie poprzez zmianę ustawień swojej przeglądarki.

Wiktor i Wiktoria - rodzeństwo, którego życie toczy się w rytmie walki o zdrowie!

Wiktor i Wiktoria Andalukiewicz
Zbiórka zakończona
Cel zbiórki:

2 turnusy rehabilitacyjne dla Wiktora i Wiktorii

Zgłaszający zbiórkę: Fundacja Serca dla Maluszka
Wiktor i Wiktoria Andalukiewicz, 12 lat
Gorzów Wielkopolski, lubuskie
Wiktor - niepełnosprawność ruchowa, Wiktoria - skolioza, astma oskrzelowa
Rozpoczęcie: 5 Lipca 2019
Zakończenie: 6 Sierpnia 2020

Opis zbiórki

Wiktor i Wiktoria - moje dwa serduszka. Walczę o ich zdrowie od kilku lat, ale czasem mam wrażenie, że od trwa to od zawsze. Bycie samotną mamą zasadniczo nie jest proste, a kiedy dzieci chorują, okazuje się to prawdziwym wyzwaniem. Nasze życie wiedzione jest przez kolejne turnusy rehabilitacyjne, zajęcia, ćwiczenia, kolejne badania. Niektórzy śmieją się z nas, że w domu bywamy gośćmi, ale dla mnie to śmiech przez łzy. Zamiast turnusów chciałabym pojechać z nimi na wakacje, takie zwyczajne, bez konieczności życia według ściśle określonego planu posiłków, ćwiczeń i zajęć na basenie. Niestety nie mogę. Muszę skupić się na leczeniu, zadbaniu o to, co jeszcze możemy zrobić. 

Wiktor miał urodzić się zdrowy, byłam o tym przekonana do czasu jego przyjścia na świat. Dopiero kiedy przy porodzie pojawiły się pierwsze komplikacje, w mojej głowie pojawiła się lampka alarmowa. Przyjście mojego synka na świat to słodko-gorzkie doświadczenie, które zupełnie zmieniło mój świat. Przepuklina oponowo-rdzeniowa mogła zostać wykryta podczas usg, niestety lekarz nie zauważył, że Wiktorek będzie się borykał z tak poważnymi problemami. Po operacji rozszczepu kręgosłupa lekarze powiedzieli jasno: nie ma szans na to, by synek kiedykolwiek stanął na własnych nogach. Ja nigdy nie chciałam się poddać, bo wierzyłam, że moje dziecko ma szanse. Kiedy Wiktorek miał 2-latka, zdarzył się cud. Wstał i poszedł, tak po prostu. Po czasie intensywnej rehabilitacji, godzinach spędzonych na sali, wysłuchaniu godzin płaczu w końcu spełniło się nasze marzenie. Niestety, w naszym przypadku szczęście trwało dosłownie chwilę. Później nastąpiło całkowite załamanie - sepsa, komplikacje, szpital. Chwile grozy, walka na śmierć i życie. Godziny spędzone przy łóżeczku. Płacz, strach i nadzieja… A później przerażenie. Nogi pozbawione ruchu, przez tak długi czas, zapomniały jak chodzić. Wszystko zaczęło się od początku… Cała walka. Wiem, jak to jest balansować na krawędzi. 

Wiktor i Wiktoria Andalukiewicz

U Wiktorii choroba pojawiła się znacznie później, jednak dolegliwości są bardzo dotkliwe. Choruje na astmę oskrzelową, alergie, atopowe zapalenie skóry, refluks przełyku. Jest pod stałą kontrolą pulmonologa, endokrynologa i gastrologa. Lista specjalistów ciągle wydłuża… Nie wiemy, co czeka nas za rogiem, bo u Wiktorii niektóre dolegliwości pojawiły się po czasie. Muszę być gotowa na każdą ewentualność. Wiki jest już dużą dziewczynką, świetnie się uczy i ma doskonały kontakt z rówieśnikami, niestety nieczęsto ma tę możliwość, ponieważ leczenie i rehabilitacja są przyczyną częstych nieobecności w szkole. Z dziećmi ze swojego miasta ma kontakt głównie za pośrednictwem internetu. 

Wiktor i Wiktoria Andalukiewicz

Czasem, zanim moje dzieci wstaną mam godzinę tylko dla siebie. I wtedy przychodzi ta myśl… Dlaczego ja? Dlaczego my. Niekiedy po policzkach płyną łzy, ale to kilka sekund słabości, na które mogę sobie pozwolić, wówczas gdy dzieci nie widzą. Już chwilę później wszystko jest w porządku, zaczynam planować kolejne ruchy, trasy, uzupełniam kalendarz leczenia dzieci. Miesięcznie pokonujemy setki, czasem tysiące kilometrów pociągami - z jednego na drugi koniec Polski. Każdy taki wyjazd to ogromne środki, prywatne wizyty lekarskie, turnusy poprawiające codzienne funkcjonowanie moich dzieci i pokonywanie objawów wszystkich dolegających ich schorzeń. Zawsze im powtarzam, że nieważne co nas spotka, przejdziemy przez to razem. Niestety nasza miłość to za mało. By kontynuować rehabilitację, konieczne są środki umożliwiające wyjazdy na kolejne turnusy. 

Ten rok to dla nas czas przełomów, dzieci robią ogromne postępy, doskonale współpracują ze specjalistami. Dzięki temu dowiedzieliśmy się, że Wiktorek świetnie reaguje na basen. To miejsce, w którym się rozluźnia, zaczyna wierzyć w swoje możliwości. Kiedy widzi postępy, niesamowicie się cieszy. A dla mnie każdy uśmiech jest na wagę złota. By kontynuować naszą drogę do zdrowia, potrzebujemy Twojej pomocy! Dla nas to jedyna szansa, inaczej wszystko, na co pracowaliśmy tak długo, przepadnie.

Ta zbiórka jest już zakończona. Możesz wesprzeć aktualną zbiórkę.

Pomóż mi nagłośnić zbiórkę

Baner na stronę

Obserwuj ważne zbiórki