Mogę wstać z wózka i chodzić, jeśli zechcesz mi pomóc...

pionizator, żeby Wiktoria wstała z wózka inwalidzkiego i zrobiła pierwsze kroki
Zakończenie: 31 Marca 2019
Opis zbiórki
Moją chorobę traktuję jako sprawdzian z codziennej walki o dobrą przyszłość. Zegar tyka… Wydaje się, że powoli, a tak naprawdę niewyobrażalnie szybko. Mija czas, a ja walczę o lepsze jutro. O to, by być zdrową… Chcę zrobić to, co Tobie udaje się codziennie, bez namysłu i wysiłku - stanąć na własnych nogach… Kwota, którą widzisz na zielonym pasku, to cena za to, że mogę wstać i chodzić! Pomożesz mi…?
Mam na imię Wiktoria, skończyłam 19 lat. Żeby opowiedzieć Ci moją historię, muszę cofnąć się do czasu narodzin. Gdzieś tam w niebie było zapisane, że mam urodzić się jako wcześniak… Przyszłam na świat w siódmym miesiącu ciąży. Od początku było pod górkę – bezdechy, wylew krwi do mózgu… Gdy skończyłam pół roku, zdiagnozowano u mnie dziecięce porażenie mózgowe. Od tego momentu zaczęła się moja walka o sprawność.
Moje dzieciństwo ma zapach szpitala, pielęgniarki były moimi ciociami, rozkład dnia wyznaczały kolejne wizyty u lekarzy i rehabilitantów. Gdy inne dzieciaki szalały na podwórku, ja leżałam w gipsach po operacji ścięgien… Zawsze było trudniej. To, co innym przychodziło łatwo, bez wysiłku, dla mnie jest efektem ciężkiej pracy. Godzin wyrzeczeń, bólu, łez… A czasami pozostaje wciąż w strefie marzeń.
Uwielbiam kontakt z ludźmi, chociaż czasem nie jest to łatwe. Niepełnosprawność jest jak bariera, która odgradza mnie od innych. Ludzie się jej boją. Unikają mnie, nie wiedząc, jak się zachować albo od razu uważają mnie za inną, gorszą. Ja się taka nie czuję, choć jest mi trudniej, bo nie poruszam się samodzielnie, korzystam z wózka inwalidzkiego. Lubię też kontakt z naturą. Tam nikt mnie nie ocenia…
Chodzę na rehabilitację, która w moim przypadku jest konieczna. Wymaga dużo siły i samozaparcia, ale widać efekty. Wszystkie osiągnięcia przychodzą z trudem, ale są. Mam wolę walki. Nie poddaję się. Pragnę, aby moje życie choć w odrobince przypominało takie, jakie prowadzi zdrowa osoba. Tak właśnie też chcę być postrzegana - nie tylko jako ktoś pokrzywdzony przez los, ale ktoś, kto nie poddaje się i walczy... Niedawno usłyszałam słowa: ,,Musisz wyznaczyć sobie drobny cel i starać się do niego dążyć!'' Wzięłam sobie to przykazanie do serca, bo istnieje taki cel… Po prostu chciałabym stanąć na nogi, o własnych siłach i móc iść samodzielnie. Wiem, że jestem w stanie tego dokonać, tylko potrzebuję do tego pionizatora. To specjalny sprzęt, który pozwala utrzymać pozycję stojącą, bez możliwości upadku.
Mama wychowuje mnie sama. Poświęca mi cały swój czas i wkłada całą swoją siłę w to, żeby było mi jak najłatwiej… Nikt jej w tym nie pomaga. Chcę ją odciążyć… Być bardziej samodzielna, tak, by mama nie musiała się mną stale opiekować. Chcę też pomóc jej w domu, w codziennych czynnościach… Zrobić dla niej to, co ona dla mnie. Marzę o tym, by choć chwilę odpoczęła.
Kilkanaście tysięcy złotych to cena za to, żebym mogła wstać z wózka inwalidzkiego i chodzić. Dlatego proszę o pomoc. Jeden Twój mały gest, a dla mnie ogromna zmiana, która uczyni moje życie łatwiejszym i bardziej kolorowym… To ona pozwoli mi zrobić wymarzony krok w lepszą przyszłość.
Proszę – czy mogę na Ciebie liczyć?
Wiktoria