W jednej sekundzie nasz świat legł w gruzach. Mariusz, mój mąż, zajmował się naprawą i zakładaniem pokryć dachowych. 19 października jak zwykle pojechał do pracy. Kilka godzin później zadzwonił telefon. Odebrałam, nie przeczuwając nic złego… Okazało się, że Mariusz spadł z drabiny z ogromnej wyso...