Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Teresa Chodara-Ważna
Pilne!
Teresa Chodara-Ważna , 64 lata

❗️DRAMATYCZNIE PILNA ZBIÓRKA❗️Musimy uratować życie Teresy!

KRYTYCZNIE PILNE❗️Kilkadziesiąt godzin, by ratować życie ukochanej żony, mamy i babci! Już w poniedziałek, 8 stycznia, Teresa musi znaleźć się na operacyjnym stole. Guz mózgu, glejak IV stopnia jest niczym tykająca bomba! To ostatnia szansa - nikt inny nie chce podjąć się operacji, a każda godzina działa na niekorzyść Teresy... Prosimy o pomoc, nie ma czasu do stracenia! Choroba pojawiła się z dnia na dzień. Gdyby ktoś kilka miesięcy temu powiedział nam, że znajdziemy się w takiej sytuacji, że mama w jednej chwili stanie się śmiertelnie chora, że będziemy robić tę zbiórkę - nigdy byśmy w to nie uwierzyli... Święta były przełomem. Mama w grudniu miała drobne problemy z pamięcią, ale kiedy zapomniała o tym, że jest Boże Narodzenie i nic nie przygotowała, wiedzieliśmy, że coś jest nie tak... Pojechaliśmy na SOR, jednak w najgorszych koszmarach, nie sądziliśmy, że czeka nas taki straszny scenariusz. Podczas rozmowy z lekarzem mama nie mogła sobie przypomnieć, jaki jest dzień tygodnia, rozmowa się urywała. Mama chwilami nie kontaktowała... Lekarz zrobił tomograf, mieliśmy wrócić za 3 godziny, kiedy będzie opisany wynik. Nie zdążyliśmy, telefon zadzwonił szybciej. Powiedziano nam, że musimy spakować mamie torbę, bo zabierają ją natychmiast karetką do innego szpitala - w głowie znaleziono guz! Rezonans, wykonany 26 grudnia, wykazał, że jest to glejak IV stopnia... To jeden z najbardziej niebezpiecznych, agresywnych nowotworów mózgu! To było najgorsze, co mogliśmy usłyszeć... Boże Narodzenie zmieniło się w koszmar. Szpital, leczenie, co dalej...? Ogromnym szokiem i rozpaczą były dla nas dalsze wieści... Nikt nie dawał szansy na życie! Okazało się, że guza nie da się wyciąć, że jest nieoperacyjny, bo istnieje duże ryzyko naruszenia funkcji życiowych i tego, że mama będzie rośliną... Medycyna okazała się bezradna. Nasza mama - jeszcze do niedawna krzątająca się po domu, radośnie gawędząca z naszym tatą, zakochana w swoim jedynym wnuku - stała się umierająca. Powiedziano, że jedyne, co można zrobić, to spróbować obkurczyć guz chemią, co kupi mamie może maksymalnie 3 miesiące życia. Nowy Rok przyjęliśmy płaczem na szpitalnym korytarzu. Wiedzieliśmy jednak, że nie poddamy się w walce o życie mamy... Tylko jeden szpital chce zoperować mamę i dać jej szansę - w klinice w Kluczborku pacjentów z najcięższymi przypadkami guzów mózgu operuje operuje wybitny neurochirurg, doktor Libionka! Chce podjąć się próby operacji mamy i dać jej szansę na życie. Niestety - operacja musi się odbyć jak najszybciej, bo stan mamy się pogorszył, leży podłączona do aparatury... Operacja jest bardzo kosztowna, a czasu jest dramatycznie mało - godziny! Liczy się każda wpłata, która da nam możliwość operacji, a mamie szansę na ratunek. Została nam tylko nadzieja na piękne chwile, na radość, na życie. Liczymy na Was! Mówią, że po deszczu jest słońce i tym razem tez tak na pewno będzie. Bardzo prosimy o pomoc. Wszystkiego dobrego dla Was. Rodzina Teresy

155 913,00 zł ( 73,27% )
Brakuje: 56 853,00 zł
Aleksandra i Leon Plichta
Aleksandra i Leon Plichta , 4 latka

Prośba o pomoc dla Leosia i Oli!

Wszystko zaczęło się od zwykłych, niepozornych infekcji, które pojawiły się całkowicie niespodziewanie, gdy córka skończył 2 latka... Do tego czasu Ola rozwijała się jak każde zdrowe dziecko. Dopiero po kilku tygodniach liczne badania i konsultacje doprowadziły nas do diagnozy – zespół PANDAS. To dzięki Wam, kochani Darczyńcy, zaczęliśmy wlewy immunoglobulinowe! Dzięki Wam stało się to możliwe! W planach jest ich jeszcze co najmniej 5. Ciągle przeprowadzamy też konsultacje medyczne i robimy specjalistyczne badania, żeby leczenie było jak najbardziej skuteczne, m.in. odkryliśmy, że Ola ma celiakie i nietolerancje histaminy. Te choroby wymagają restrykcyjnej diety. Od początku leczenia nasza Ola urosła i przybrała na wadze, co wpłynęło na ilość potrzebnych immunoglobulin. Zwiększyła sie tez cena preparatu. Stąd zwracamy się z prośbą o dalsze wsparcie – chcemy zabezpieczyć środki na całość planowanych wlewów. Będziemy wdzięczni za każdy grosz, który nam w tym pomoże. Za Wasze wielkie serca, za to, że mogliśmy pojechać juz na pierwsze wlewy do Gdańska, za słowa otuchy i wsparcia, za wszystkie działania i akcje, których celem była pomoc naszej córeczce – bardzo Wam dziękujemy! Wierzymy, że z tak wielkim wsparciem, uda nam się pokonać chorobę Oli! Poznaj historię Oli: Ola urodziła się jako zupełnie zdrowa dziewczynka. Była szczęśliwym i promiennym dzieckiem rozświetlającym nasze życie. Prawidłowo się rozwijała – nawiązywała kontakt wzrokowy i wypowiadała pierwsze słowa. Sprawna, żywiołowa, uśmiechnięta – taką ją pamiętamy i wierzymy, że jeszcze kiedyś zobaczymy...  W wyniku chorób córeczka zaczęła przejawiać znaczne regresy w rozwoju – zaburzenia zachowania, zaburzenia motoryczne oraz procesów poznawczych. Wszystko działo się w zawrotnym tempie. Choroba siała spustoszenie w organizmie naszej malutkiej córki, a my nie byliśmy w stanie jej zatrzymać...  Zespół PANDAS powoduje nieprawidłowe działanie układu odpornościowego. Znaczy to, że własne przeciwciała atakują mózg, niszcząc go! Każda mniejsza choroba, infekcja, wirus czy zapalenie powoduje regres rozwoju.  Od tego czasu przeszliśmy niezliczoną ilość badań oraz konsultacji, wszystko po to, by pomóc naszej Oli. Niestety, sami nie jesteśmy w stanie przeskoczyć jednej bariery – finansowej... Lekarze z Centrum św. Łukasza w Gdańsku zalecili terapie immunoglobulinami. Niestety, koszty są ogromne, a dotychczasowe leczenie pochłonęło już wszystkie nasze oszczędności...  Bez leczenia nasza córeczka przestanie się rozwijać! Nie będzie mogła normalnie funkcjonować i cieszyć się życiem jak inne dzieci. My – rodzice – nie możemy na to pozwolić!  Wiemy, że musimy działać, tu i teraz! Dlatego prosimy wszystkich ludzi dobrego serca – pomóżcie nam uzbierać środki na leczenie córki. Jedynie to leczenie daje Olusi nadzieję i szansę na normalne życie! Przemysław i Justyna, rodzice Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową. 

162 773,00 zł ( 71,13% )
Brakuje: 66 057,00 zł
Józef Kędzierski
Józef Kędzierski , 44 lata

Pomóż mi dojść do ołtarza na własnych nogach!

Józef uległ wypadkowi komunikacyjnemu w dniu 2-01-2018, w wyniku którego doznał urazu kręgosłupa na odcinku szyjnym i urazu rdzenia kręgowego na wysokości C3/C4, utrzymuje się porażenie czterokończynowe, pęcherz neurogenny, wymaga pomocy we wszystkich czynnościach życiowych. Józef planuje ślub, Pomóżmy mu spełnić jego marzenia, pomóżmy mu w gromadzeniu środków na rehabilitacje by mógł być samodzielny w codziennym życiu, bo mógł być szczęśliwy z przyszłą żoną

77 425,00 zł ( 71% )
Brakuje: 31 617,00 zł
Wiesław Mularz
10 dni do końca
Wiesław Mularz , 47 lat

Nagle zatrzymało się serce mojego męża... Walczymy o jego powrót do zdrowia❗️

Teraz miał zaczynać się nasz najlepszy czas. Mąż to młody mężczyzna, z mnóstwem energii, z pasją. Jednak z dnia na dzień zaczęło dziać się z nim coś tragicznego. Zaczęliśmy walkę o życie i zdrowie!Mój 46-letni mąż Wiesław 17.03.2023 r. Doznał nagłego zatrzymania krążenia! Był to jednocześnie moment końca i początku. Zakończył się nasz dotychczasowy świat, a rozpoczęła nowa historia, która trwa do teraz... Wiesław gorączkował. Lekarz rodzinny nie zauważył nic niepokojącego. W nocy z 00:00 na 1:00 w nocy usłyszeliśmy przeraźliwy krzyk. Później zaczęła się reanimacja aż do przyjazdu karetki... To były chwile, o których chciałabym zapomnieć...  Po udanej resuscytacji zostały przywrócone mu funkcje życiowe. Po przewiezieniu go do szpitala nadal wymagał wspomagania oddechu  i został wprowadzony w stan śpiączki farmakologicznej. Odchodziłam od zmysłów...  W międzyczasie mąż przeszedł ostre zapalenie płuc, przy którym występowała gorączka i wysokie ciśnienie... To był koszmar, teraz jednak mamy nadzieję, że najgorsze chwile są już za nami. Niestety, nie obyło się bez echa... Na ten moment wiemy, że wystąpiło niedotlenienie, które spowodowało długotrwały uszczerbek na zdrowiu (zaburzenia ruchowe i afazje mowy). Przed nami ogrom pracy, by odzyskać nadzieję! Postępy widzimy, choć przychodzą bardzo powoli... Wraca świadomość, pojawiają się pojedyncze słowa, a to wszystko dzięki rehabilitacji. Po zakończeniu 5 tygodniowego leczenia na oddziale OIT mąż został przekazany do Ośrodka Rehabilitacji. Leczenie jest wieloetapowe, skomplikowane i kosztowne. Miesiąc w ośrodku to rachunek rzędu powyżej 20 000 złotych! Bez wsparcia innych nie będzie możliwa kontynuacja leczenia. Bardzo proszę, o pomoc w zebraniu środków. Każda złotówka, to szansa i nadzieja dla Wiesia! Dzisiaj jego zdrowie jest w naszych rękach, proszę...  Żona Zosia

74 600,00 zł ( 70,12% )
Brakuje: 31 783,00 zł
Olek Wojciechowski
Pilne!
14 dni do końca
Olek Wojciechowski , 3 latka

❗️PILNA OPERACJA jeszcze w lutym❗️Zatrzymaj cierpienie dziecka❗️

Nasz synek przyszedł na świat w kwietniu 2021 roku, a wraz z nim rozpoczęła się nieustanna walka o jego sprawność! Już pod koniec lutego ma się odbyć PILNA operacja, która jest ratunkiem dla naszego dziecka! Prosimy o pomoc! Olek cierpi na rzadką chorobę genetyczną – wrodzoną łamliwość kości (typ 3). Ma uszkodzony gen kodujący kolagen, przez co jego kości są kruche jak zapałki i mogą się złamać przy każdym dotyku, codziennych czynnościach czy samoistnie podczas snu. Choroba syna jest nieuleczalna, a my jako rodzice, możemy tylko łagodzić jej skutki. Pierwsze kilka miesięcy życia Oluś noszony był na deseczce, aby zapewnić mu bezpieczeństwo. Każdy nieprawidłowy dotyk mógł doprowadzić do kolejnych złamań… Nie mogliśmy wziąć go w ramiona, przytulić jak inne zdrowe dziecko. Po urodzeniu Olek doznał sześciu złamań – zanim jeszcze został przewieziony z Rzeszowa do Łodzi na szczegółową diagnostykę. W placówce w Łodzi odbył się jego chrzest, gdyż baliśmy się, że mogą to być jego ostatnie dni... Jeździmy do Rzeszowa na cykliczną podaż leków wzmacniających kości, a od trzeciego miesiąca życia Olusia zaczęliśmy prywatną rehabilitację. Wzmacniamy jego mięśnie i kości, żeby nie doprowadzić do dalszych deformacji.  Widzimy efekty tej nieustannej walki o każdą umiejętność. Jednakże, aby się utrzymały, rehabilitacja musi być intensywna i ciągła. W związku z chorobą syna jesteśmy pod stałą opieką: audiologa, kardiologa, neurologopedy, dietetyka, ortopedy, osteopaty i fizjoterapeuty. Wielopłaszczyznowe leczenie Olusia wiąże się z ogromnymi wydatkami. Niestety w rodzinnym Sanoku nie ma specjalistów zajmujących się tak rzadką chorobą. W związku z tym jesteśmy zmuszeni do częstych wyjazdów do Łodzi, Rzeszowa, Warszawy, Poznania, które generują spore koszty. Jedyną szansą na to, żeby Olek chodził jest codzienna, intensywna rehabilitacja (nierefundowana) oraz operacje wstawiania prętów teleskopowych w Poznaniu oddalonym od rodzinnego Sanoka o 690 km! Niestety pręty śródszpikowe potrzebują ciągłej, cyklicznej wymiany w zależności od stanu zdrowia syna i tempa wzrostu jego kości...  W minionym roku 2023, syn przeszedł już dwie operacje ortopedyczne, a już za niespełna 2 tygodnie czeka go kolejna operacja, niestety nierefundowana.  Polegać ona będzie na wyprostowaniu zdeformowanych prenatalnie obu kości piszczelowych, czyli po prostu na ich łamaniu oraz wycinaniu najbardziej skrzywionych miejsc w kościach i wzmocnieniu prętami teleskopowymi. Potem synek zostanie unieruchomieniu na minimum 6 tygodni, a po ściągnięciu gipsów i wygojeniu się ran, rozpocznie intensywną rehabilitację.  Mając 2,5 roku Olek ma ze sobą około 17 złamań, o których wiemy. O niektórych, już zagojonych, dowiadujemy się przypadkowo podczas kolejnego zdjęcia RTG. Olek doznał również złamań prenatalnych, wtedy gdy powinien być bezpieczny pod sercem mamy!   Nam, rodzicom pęka serce widząc ile Oluś musi przejść, a przy każdym kolejnym złamaniu płaczemy razem z nim. Operacje połączone z intensywną rehabilitacją są jedyną szansą na to, żeby Olek chodził! Wszystko to generuje ogromne koszty, ale nie pozwolimy, aby nasz synek tyle cierpiał. Dzisiaj potrzebujemy Waszej pomocy, aby przeprowadzić operację. LICZY SIĘ CZAS I KAŻDA ZŁOTÓWKA! Rodzice Olusia

58 752,00 zł ( 69,03% )
Brakuje: 26 355,00 zł
Elżbieta Klimko
Elżbieta Klimko , 50 lat

Walczę dla syna – moje biodro jest w koszmarnym stanie!

Całe moje dzieciństwo spędziłam w szpitalach i sanatoriach na żmudnej rehabilitacji. Przeszłam 11 skomplikowanych zabiegów chirurgicznych, co w efekcie pozwoliło mi na samodzielne życie, pracę, macierzyństwo. Nigdy się nie poddawałam, mimo że samotnie wychowywanie syna nie było łatwe. Piotruś od urodzenia choruje na dziecięce czterokończynowe spastyczne porażenie mózgowe. Dzięki kosztownej wieloletniej rehabilitacji i operacjom udało mi się doprowadzić go do względnej samodzielności. Obecnie mój Piotruś studiuje, jestem z niego bardzo dumna! Urodziłam się z zaawansowanym niedorozwinięciem stawu biodrowego. Przez wiele lat dawałam sobie radę za wszelkimi przeciwnościami losu, nie brakło mi determinacji, siły do walki zarówno o swoje zdrowie jak i syna. Udawało mi się wszystko realizować z własnych środków finansowych napędzana pogodą ducha i niepoprawnym optymizmem. Niestety, ostatnio zaczynam przegrywać w walce z moją chorobą. Coraz trudniej mi jest się poruszać. Krótkie dystanse pokonuję o kulach, na dłuższe, muszę korzystać z wózka inwalidzkiego. Bóle są bardzo silne, a sama rehabilitacja niewiele już daje. Jest to dla mnie wielkim problemem, bo wiem, że muszę być aktywna zawodowo, muszę kontynuować leczenie syna, muszę zadbać o jego przyszłość, muszę być dla niego wsparciem, a nie obciążeniem… Po wielu staraniach i poszukiwaniach znalazłam specjalistów, którzy mogą podjąć się rekonstrukcji stawu biodrowego. Mój przypadek jest na tyle skomplikowany, że niewielu ortopedów jest w stanie odpowiednio wszczepić specjalną endoprotezę, dającą realną szansę na normalne i długotrwałe funkcjonowanie stawu w pełnym zakresie ruchomości. Jedynie zespół lekarzy z Paley Institute w USA i dodatkowa, intensywna rehabilitacja pooperacyjna w tej klinice, dają mi szansę na życie bez bólu i samodzielne poruszanie. Bez tej operacji, skazana jestem na wózek inwalidzki. Niestety, koszty takiej operacji, wielokrotnie przewyższają moje możliwości finansowe, a choroba postępuje i powoli odbiera mi siłę, energię i nadzieję. Za namową życzliwych osób postanowiłam poprosić o pomoc! Twoje wsparcie jest dla mnie olbrzymim darem.  Ela ➡️ Elżbieta walczy dla syna. Ruszyła zbiórka na kosztowną operację krośnianki. ➡️ Licytacje na Facebooku

152 199,00 zł ( 67,15% )
Brakuje: 74 447,00 zł
Mariusz Bajda
Mariusz Bajda , 35 lat

Nie pozwól, aby efekty ciężkiej rehabilitacji poszły na marne!

Rehabilitacja Mariusza przynosi efekty! To także dzięki Waszej pomocy! Dziękujemy, że pojawiliście się w naszym życiu! Walka o odzyskanie sprawności trwa jednak dalej… Nasza historia:  Mariusz – ojciec i mąż, mężczyzna w sile wieku, którego świat  z dnia na dzień zmienił się o 180 stopni. Nie miał nawet 30. lat, kiedy wydarzył się dramat. Wszystko, co budował latami, wszystkie plany i marzenia to teraz mgliste wspomnienie... Doznał niedokrwiennego udaru mózgu, który spowodował rozwarstwienie lewej tętnicy szyjnej. Udar wywołał całkowity niedowład prawej strony ciała! Zdrowy mężczyzna, który miał przed sobą całe życie, nagle musiał zacząć walczyć w cierpieniu o każdy ruch! Jak dziecko musiał uczyć się przełykać czy siadać. My, jako najbliżsi chcemy pomóc mu ze wszystkich sił, ale to wciąż za mało…  Liczne wizyty u lekarzy, spotkania z rehabilitantami kosztują krocie. Własnymi siłami i oszczędnościami robimy wszystko, co w naszej mocy, by móc poprawić stan zdrowia naszego Mariusza.  Z Waszą pomocą Mariusz pracuje z rehabilitantem i wyjeżdża na turnusy. Wszyscy dostrzegamy efekty tej ciężkiej pracy i bardzo się z nich cieszymy! Jednak powoli zaczyna brakować już środków na opłacenie rehabilitacji.  Mariusz nie może mieć przerwy w ćwiczeniach, ponieważ straci wtedy wszystko, nad czym przez ten cały czas tak ciężko pracował. Raz jeszcze prosimy Was o pomoc! Wierzymy, że dobro wraca i wróci do Was ze zdwojoną siłą! Rodzina Mariusza

7 020,00 zł ( 65,98% )
Brakuje: 3 619,00 zł
Mikołaj Bogdan
9 dni do końca
Mikołaj Bogdan , 8 miesięcy

Wspólnie dla Małego Bohatera – Mikołaj potrzebuje wsparcia❗️

Przychodzimy z prośbą o wsparcie dla małego wojownika – Mikołaja, który przeszedł już przez wiele trudności w swoim krótkim życiu. Nasz skarb urodził się z zakażeniem bakteryjnym, które skomplikowało się infekcją grzybiczą. Przeszedł dwa wylewy, co ostatecznie skutkowało zaburzeniami ośrodkowego układu nerwowego. Mikołaj wiele czasu spędził pod respiratorem. Przechodził ciężką dysplazję oskrzelowo-płucną, potrzebował kilkukrotnie przetaczania krwi, przeszedł wylew IV stopnia do komór mózgowych, który spowodował zaburzenia ośrodkowego układu nerwowego... Początki nie były łatwe. Lekarze twierdzą, że w przyszłości Mikołaj będzie dzieckiem leżącym.  Jednak nie poddajemy się, tak, jak nasz synek. Mimo złych prognoz zaskoczył wszystkich – oddycha teraz samodzielnie, potrzebuje jedynie niewielkiej ilości tlenu. Po 4 miesiącach pod respiratorem i dużej dawce sterydów może oddychać bez tracheotomii! Mikołaj wciąż przebywa na oddziale. Czekamy na wyniki badań, by upewnić się, że możemy w końcu zabrać go do domu. Zrobimy wszystko, żeby nasz chłopiec miał szansę na sprawność. Będzie to możliwe tylko dzięki setkom godzin pracy ze specjalistami. A to kosztuje tak dużo... Już teraz potrzebujemy wsparcia w opłaceniu leczenia Mikołaja. Co najmniej 3 razy w tygodniu będzie potrzebował specjalistycznych rehabilitacji, do tego codzienna terapia poprzez zabawę. Współpracujemy z fizjoterapeutą, który pomaga nam śledzić postępy naszego malucha. A postępy są ogromne – udało mu się otworzyć zaciśnięte do tej pory rączki! Dla nas jako rodziców, każdy dzień to walka o zdrowie i lepszą przyszłość dziecka. Bardzo prosimy o wsparcie Mikołaja! Nasz chłopiec zasługuje na wspaniałą przyszłość. Wierzymy, że razem uda nam się ją jej zapewnić! Z góry dziękujemy za Waszą pomoc! Angelika i Marcin, rodzice

69 442,00 zł ( 65,27% )
Brakuje: 36 941,00 zł
Renata Lomper
14 dni do końca
Renata Lomper , 64 lata

Pomóż naszej mamie w powrocie do zdrowia

Osoby, takiej, jaką widzicie na zdjęciach - radosnej, uśmiechniętej, pełnej energii. Jej już nie ma... Odeszła przez tragiczny wypadek i musimy zrobić wszystko, żeby do nas jak najszybciej wróciła. Pomóż nam ją odzyskać!  Na początku grudnia 2020 r. nasza mama została potrącona przez samochód. Ze względu na obszerność urazów, którym uległa tj. urazu wielonarządowego, urazu czaszkowo-mózgowego, złamania podstawy zęba obrotnika i trzonu C2, stłuczenia miąższu obu płuc, niewydolności oddechowej oraz innych licznych urazów ciała, od czasu wypadku przebywała na oddziale intensywnej terapii. Ze względu na panującą na świecie sytuację, nikt nie mógł jej odwiedzić, potrzymać za rękę. Szepnąć do ucha, że wciąż jesteśmy przy niej i jej nigdy nie opuścimy... Mama musiała zostać wprowadzona w stan śpiączki farmakologicznej, w której była utrzymywana przez kilka tygodni. Niestety, po odstawieniu leków, mimo odzyskania przytomności, nie ma z nią kontaktu. Mama nie reaguje na głos, nie wykonuje poleceń. Ciało zostało obecne, ale jej duch gdzieś uleciał... Dodatkowo w ostatnim czasie, kiedy wydawało się, że wszystko idzie powoli w dobrym kierunku, u mamy wdała się sepsa, a do tego okazało się, że została zakażona wirusem SARS-CoV-2. Nieszczęścia wydawały się nie mieć końca. Mimo ciężkiego stanu mama jest silna i walczy, pokonując dzielnie kolejne trudności. A my walczymy razem z nią. Aby mogła wrócić do nas, potrzebuje profesjonalnej rehabilitacji, która kosztuje ogromne pieniądze... Nasza mama jest bardzo ciepłą oraz aktywną zawodowo kobietą. Pracowała, choć już dawno mogła być na emeryturze i spokojnie czekać na narodziny czwartego wnuka, którego, ze względu na swój wypadek, jeszcze nie poznała. Nigdy nie skarżyła się na swoje zdrowie. Zawsze była uśmiechnięta i chętnie pomagała innym. Jedną z jej pasji było zajmowanie się ogrodem. Wolne chwile spędzała na przygotowywaniu sadzonek, przesadzaniu, czy pielęgnowaniu roślin. Nasze dobro zawsze było jej priorytetem. Od czasu wypadku ciągle przebywa w szpitalach. Dodatkowo sytuacja związana z pandemią Covid -19 nie ułatwia leczenia i uniemożliwia nam kontakt z mamą, której nawet nie możemy zobaczyć. Bardzo tęsknimy za nią, a wnuki za ukochaną babcią. Pragniemy zapewnić mamie profesjonalną rehabilitację, aby pomóc jej wrócić do zdrowia i życia, jakie miała przed wypadkiem. Rodzina

46 548,00 zł ( 65,23% )
Brakuje: 24 801,00 zł

Obserwuj ważne zbiórki