Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Emilka Zięba
Pilne!
Emilka Zięba , 12 miesięcy

Dzieci boją się ciemności! Emilka ma szansę odzyskać wzrok! Pomocy❗️

Przeczytajcie nasz dramatyczny apel o pomoc dla Emilki, niewidomej od urodzenia dziewczynki, która teraz zmaga się z poważną jaskrą, zagrażającą utratą wzroku na zawsze. Emilka jest obecnie leczona przez zespół okulistów w Belgii, którzy dają jej nadzieję na odzyskanie wzroku. Niestety, jej prawa gałka oczna jest teraz poważnie zagrożona przez wysokie ciśnienie i postępującą jaskrę, co może prowadzić do trwałej utraty wzroku. Niestety kolejna komplikacje jakie pojawiły się wokół oka prawego, grozi utratą oka na zawsze.Gdy wysokie ciśnienie wyniszczy nerwy wzroku i rozerwanie je, Emilka będzie niewidoma już na zawsze – nieodwracalnie!Na szczęście lekarze z Belgii dają szansę prawemu oczku. Potrzebny jest szereg operacji j i już przygotowują nas do kolejnej operacji zmniejszające ciśnienie w gałce ocznej. Tylko drogie, zagraniczne leczenie uchroni naszą córeczkę od ciemności!W tej chwili oczko Emilki zdecydowanie wychodzi poza oczodół, jest rozrywane wzdłuż i wszerz co powoduje silny ból i Emilka bardzo cierpi. Jaskra (inaczej Glaukoma) to choroba oczu doprowadzająca do postępującego i nieodwracalnego uszkodzenia nerwu wzrokowego. Następstwem uszkodzeń nerwu jest pogorszenie wzroku, a nawet jego całkowita utrata. Główną przyczyną takiej sytuacji podwyższone ciśnienie w gałce ocznej, powodujące ucisk na nerw wzrokowy. Szereg operacji ratujących oczko prawe, finalnie da Emilke widzenie na poziomie +6 dioptrii co nie tylko uratuje nasz≥ą córeczkę od utraty oka, ale pozwoli uzyskać widzenie pozwalające samodzielnie funkcjonować.Na tę chwilę przez swoją niepełnosprawności wzroku Emilka ma opóźniony rozwój,  potrzebuje wizyt u szeregu specjalistów w ramach rehabilitacji. Zalecane jest zakupienie specjalistycznego sprzętu do pomiaru ciśnienia w oczach. Pomiary mamy wykonywać o różnych porach dnia, by bezbłędnie wiedzieć, które leki podawać do oczu i w jakich dawkach krople.Taki sprzęt przy Emilki skokach ciśnienia staje się bezcenny w trakcie czekania na operację jak i już po ich wykonaniu, gdyż niestety wrodzona wada wzroku Emilk i zaćma wrodzona obuoczna, niesie w jej w przypadku szereg powikłań:oczopląs, brak koagulacji, zez zbieżny, zez naprzemienny, Brezsoczewkowosc , wysokie ciśnienie oka.Emilkę ratuję tylko i wyłącznie leczenie za granicą! W Polsce oczy bezsoczewkowe, w których zdiagnozowano również jaskrę, nie podlegają kwalifikacji do wszczepu soczewek. Jeśli uda się odzyskać wzrok u naszej córeczki, będzie to tak naprawdę początek drogi. Emilka będzie potrzebowała szeregu specjalistów, okulistów, optometrystów, neurologów. Z racji wysokiego ciśnienia w gałce ocznej, Emilka jest wykluczona z podróży samolotem, a podróż do Uza w Belgii będzie trwała kilka dni.  Emilka pierwszy raz trafiła do zespołu okulistów ze szpitala UZA w Belgii na operację ratującą lewe oko. Oko to otrzymało odpowiednią soczewkę, która została zamontowana w gałce ocznej przy użyciu specjalnych haczyków. Dzięki temu zabiegowi Emilka mogła pozbyć się bardzo grubych szkieł z oka lewego. Podczas operacji na lewym oku zespół okulistów z Belgii odkrył prawdziwy problem z prawym okiem – bardzo wysokie ciśnienie, które nie spadało nawet podczas narkozy, utrzymując się nawet gdy dziecko pozostawało bez ruchu. Bez leczenia i koniecznych operacji, istnieje zagrożenia trwałej utraty wzroku.  Wzywamy wszystkich do wsparcia Emilki w walce o wzrok. Potrzebujemy środków na kolejne operacje, terapie, opiekę medyczną i niezbędny sprzęt do monitorowania stanu oczu. Każda pomoc przyniesie nadzieję i szansę na lepsze jutro dla tej małej dziewczynki. Prosimy, dołączcie do naszej walki. Dajmy Emilce szansę na widzenie świata wokół niej. Dziękujemy za każdą pomoc i wsparcie w walce o zdrowie i życie naszej ukochanej Emilki. LICYTACJE –> KLIK EMILKA NA FACEBOOKU –> KLIK  

43 671,00 zł ( 13,68% )
Brakuje: 275 478,00 zł
Witold Inglot
Witold Inglot , 61 lat

W głowie naszego taty pękł tętniak, o którym nie mieliśmy pojęcia... POMOCY❗️

4. grudnia 2023 roku... Ten dzień odmienił życie naszej rodziny na zawsze. Nic nie zapowiadało, że właśnie wtedy rozpocznie się nasza walka o życie ukochanego taty… Przed tym tragiczny wydarzeniem tata był bardzo aktywnym zawodowo mężczyzną, kochającym mężem, tatą, wspaniałym dziadkiem. To człowiek o ogromnym sercu, skromny i empatyczny, który nigdy nie odmówił pomocy. Nie spodziewaliśmy się, że w jego głowie znajdowała się tykająca bomba. Nie mieliśmy pojęcia o tętniaku, który pękł zupełnie niespodziewanie, rozpoczynając tym samym walkę o życie… Następstwem był bardzo rozległy wylew podpajęczynówkowy. Rokowania nie były dobre, jednak my, pomimo bardzo ciężkiego stanu, ani przez chwilę nie traciliśmy nadziei i nie wątpiliśmy w tatę…  Przez ponad 4 miesiące pobytu w szpitalu wiele razy udowadniał nam, że ma ogromną siłę i wolę walki. Było już bardzo źle, walka była nierówna, ale nie poddał się!  WYGRAŁ! Po przebytym zabiegu wewnątrznaczyniowego zaopatrzenie tętniaka tata był przytomny. Rozmawiał, samodzielnie jadł, był świadomy. Niestety teraz, po przebytych infekcjach, nie ma z nim kontaktu. Wiem, że nas słyszy, rozumie i bardzo się stara. Niestety nie może nam odpowiedzieć… Jest karmiony przed PEG’a i musi mierzyć się z niedowładem czterokończynowym… Musimy zrobić wszystko, by pomóc mu odzyskać zdrowie. Tata wymaga całodobowej opieki, wsparcia, intensywnej rehabilitacji. Robimy to, co w naszej mocy, by dać mu szansę… Tylko intensywna terapia pod okiem wykwalifikowanej kadry pozwoli tacie wrócić do sprawności. Wierzymy, że to tragiczne wydarzenie niebawem stanie się tylko przykrym wspomnieniem. Że niedługo znów usłyszymy jego głos i wyjdziemy razem na spacer… Niestety koszty pobytu w ośrodku rehabilitacyjnym są ogromne. Ciężko przewidzieć, ile czasu tata będzie musiał w nim spędzić. Jesteśmy jednak przekonani, że da z siebie wszystko… Bardzo prosimy o wsparcie… Tylko z Waszą pomocą uda nam się zapewnić tacie pobyt w ośrodku. Dzięki intensywnej rehabilitacji jest szansa, że do nas wróci. O niczym innym nie marzymy bardziej…   Dzieci, żona, wnuki 

28 153,00 zł ( 17,64% )
Brakuje: 131 422,00 zł
Ewa Kukulska
Ewa Kukulska , 40 lat

Choroba każdego dnia odbiera mojej żonie sprawność, a ja wciąż nie znam diagnozy...

Wiedliśmy normalne, spokojne życie… Założyliśmy rodzinę, mamy dwóch nastoletnich synów. Choroba żony przyszła nieoczekiwanie i w jednej chwili wywróciła wszystko do góry nogami. Przez lata wykonaliśmy niezliczoną ilość badań, odbyliśmy wiele konsultacji lekarskich w całym kraju. Stan Ewy wciąż się pogarsza, a my do dziś nie znamy diagnozy! Nie chcę, by pomóc nam ulżyć w cierpieniu… Chcę ratować moją ukochaną żonę! Nasze problemy rozpoczęły się w 2016 roku, gdy Ewa miała 33 lata. Wtedy pojawiły się pierwsze niepokojące objawy, a lekarze podejrzewali, że żona choruje na stwardnienie rozsiane. Jednak żadne badania nie potwierdzały choroby. Szukaliśmy pomocy dosłownie wszędzie. I wciąż odbijaliśmy się od drzwi. Nikt nie potrafił nam pomóc. W 2018 roku żona przestała samodzielnie się poruszać i zaczęła korzystać z wózka inwalidzkiego. To wtedy pojawiły się też zaburzenia mowy. Nieustannie szukano przyczyny i próbowano odnaleźć odpowiedź. W końcu zlecono nam badanie DatScan. Czekaliśmy na nie bardzo długo… Nastała pandemia, a my zamknięci w domu tkwiliśmy w bezradności… Ewa przestała mówić, a ja byłem coraz bardziej załamany. Badania, wizyty lekarskie i  konieczna suplementacja, to studnia bez dna, która do dziś pochłania ogromne kwoty. Nie mogłem się jednak poddać. Zapisaliśmy się do Poradni Chorób Rzadkich. Diagnostyka wciąż nic nie wykazywała, jednak w końcu wykluczono stwardnienie rozsiane. Zalecono nam badanie DaTSCAN. Czekaliśmy na nie bardzo długo… W 2022 roku dowiedzieliśmy się, że mózg Ewy nie działa prawidłowo. Żona zmaga się z chorobą neurodegeneracyjną. Lekarze podejrzewają parkinsonizm atypowy. Jednak to diagnoza, która wymaga wieloletniej obserwacji. Czy jest jeszcze na świecie specjalista, który może nam pomóc? Lekarze rozkładają ręce, nikt nie jest w stanie jasno określić, co jest przyczyną wciąż pogarszającego się stanu zdrowia Ewy. Musiałem zrezygnować z pracy, żeby móc całodobowo zająć się ukochaną żoną. Obecnie Ewa jest żywiona przez PEG, nie porusza się bez mojego wparcia. Gdy chce się ze mną skomunikować, wskazuje literki na tablicy. Bez mojej pomocy nie zrobi nic.  Od początku choroby opiekuję się nią bez reszty, wspierając w codziennych zmaganiach i poszukiwaniu pomocy. Nie odpuszczę, ponieważ bardzo ją kocham i zależy mi na niej najbardziej na świecie. Muszę mieć pewność, że zrobiłem wszystko, żeby zatrzymać tak szybko postępującą, tajemniczą chorobę. Nie mogę patrzeć, jak Ewa każdego dnia gaśnie. W swojej bezradności wciąż staram się szukać nowych rozwiązań – proszę, pomóżcie mi zawalczyć o  ukochaną żonę. Wojciech

25 863 zł
Magdalena Stachowicz-Hładyszewska
Magdalena Stachowicz-Hładyszewska , 33 lata

Mama dwójki dzieci walczy o powrót do sprawności! Pomóż!

Tego dnia nie zapomnę nigdy. 27 stycznia 2024 roku o godzinie 12:00 odebrałem telefon od mamy, która poinformowała mnie, że moja siostra Magda jest w szpitalu i czeka na operację. Byłem przerażony! Nogi ugięły mi się w kolanach, myślałem, że śnie najgorszy koszmar... Na miejscu okazało się, że Magda w nocy dostała rozległego udaru i jest na stole operacyjnym w szpitalu w Rzeszowie. Moja siostra tego dnia dostała dwóch ataków padaczkowych, naprzemiennie z dwoma bardzo ciężkimi i rozległymi udarami, które następowały jeden po drugim.  Lekarze podjęli szybką decyzję o zabiegu hemikraniektomii odbarczającej. Po operacji Madzia leżała na OIOMie w śpiączce farmakologicznej i walczyła o życie. Lekarze mówili, aby przygotować się na najgorsze... Po 4 dniach zdecydowano o wprowadzeniu jej w śpiączkę fizjologiczną. Całej rodzinie i przyjaciołom mojej siostry, dni ciągnęły się w nieskończoność… Wszyscy czekaliśmy na cud. 7 dni od operacji, zdarzył się wyczekiwany cud! Magdalena otworzyła oczy, a my wszyscy odczuliśmy ulgę, że do nas wróciła i jest nadzieja, że jeszcze będzie dobrze. Moja siostra pokazała nam wszystkim swoją siłę. Przez kolejne dni sytuacja rozwijała się bardzo dynamicznie, a Magda dzielnie robiła postępy. Madzia jest mamą dwóch cudownych chłopców. Przed tym nieszczęśliwym zajściem, wiodła radosne życie. Zawsze była jak słońce – wnosiła ciepło, dodawała otuchy, siły. A teraz sama potrzebuje pomocy. Ja, jej rodzina i przyjaciele pragniemy spełnić jej marzenie o powrocie do pełnej sprawności. Magda za sprawą ducha walki poczyniła olbrzymie postępy. Rokowania mówiły, że jeśli siostra przeżyje, będzie osoba w stanie wegetatywnym. A Madzia w tej chwili oddycha samodzielnie, rozmawia, sama je i pije, siedzi także stabilnie na wózku inwalidzkim. Pomimo porażenia lewostronnego, zaczęła delikatnie poruszać lewą nogą. Ma ogromną motywację, aby stanąć na nogi. Ogromną siłę Magda odnajduję w oczach swoich dzieci, które bardzo kocha. Pragnie znowu być dla nich wsparciem, być w pełni sprawną, aby towarzyszyć swoim synkom w ich podróży do dorosłości.  Madzia regularnie się rehabilituje, lecz to za mało. W tej chwili siostra korzysta z własnych oszczędności, które powoli się wyczerpują. Lekarze Magdy mówią, że najbliższe pół roku będzie decydujące. Czas odgrywa bardzo ważną rolę i bez środków na opłacenie dalszej rehabilitacji, szanse na powrót do pełnej sprawności są małe... Wraz z całą rodziną i przyjaciółmi bardzo prosimy ludzi dobrej woli o wsparcie dla Madzi. Pragnę, aby marzenie mojej siostry się spełniło – żeby mogła wrócić do normalnego funkcjonowania. Wierzę, że Magda będzie sprawna. Dziękuję za każdą złotówkę i dobre słowo. Dawid, brat Madzi

25 230 zł
Kamil Babicz
Kamil Babicz , 22 lata

Obiecałem sobie, że poproszę o pomoc w ostateczności – To właśnie ona❗️

Od 5 lat zmagam się z niewyleczonym urazem barkowym. Żyłem oszczędzając, ucząc się, dorabiając, chodziłem na siłownię, biegałem… Byłem w bardzo dobrej kondycji fizycznej, nic mnie nie bolało, czułem się świetnie. Do czasu. Po 18 roku życia wyjechałem za granicę. Pracując na produkcji, poczułem małe bóle pod pachą. Po miesiącu problem nie minął. Zacząłem się obawiać, czytać co to może być… Minęły 4 tygodnie i postanowiłem wrócić do Polski, żeby skonsultować się z lekarzem rodzinnym i ortopedą. Pierwsze wyniki badań nie wykazały żadnych nieprawidłowości. Lekarze przepisali mi leki i maści i nie było potrzeby dodatkowych badań. Ulżyło mi, podjąłem pracę fizyczną, kochałem zajmować się motoryzacją, szkolić w niej, ale ból nie mijał… Przebranżowiłem się na mniej wymagającą pracę, przebadałem i znowu nic. Ale czułem, że mój stan barku i psychiczny się pogarsza. W okresie chorobowym po pierwszym rezonansie magnetycznym wyszły minimalne ubytki chrząstki oraz przesunięcie kości barkowej 6 mm.  Chociaż lekarze nie dawali powodów do zmartwień, musiałem ograniczać się fizycznie i nawet przerzucić się z lewej ręki na prawą. Wtedy sytuacja była ciężka, również w moim życiu prywatnym, ale starałem się chodzić na konsultacje i badania. Mając 21 lat, poczułem lekki niedowład, słabszy ścisk lewej ręki i zobaczyłem małe zmiany w budowie odcinka lewego piersiowego. Dalej naciągnięcia mięśni szyjno-barkowych, ocierania się kości szyjnych przy skręcie głową… Potem chrupanie prawej strony szczęki i wciąż obecny ból. Zacząłem ograniczać się pod wieloma względami, nawet przy jedzeniu. Boję się wysiłku, by nie pogorszyć mojego stanu. Robiłem sobie wszystko sam, a teraz potrzebuję pomocy. Coraz bardziej obawiam się, że jakieś małe zdarzenie spowoduje u mnie duży uszczerbek na zdrowiu. Śpię bez poduszki. Bez rannego rozciągnięcia nie jestem w stanie bez bólu ruszać tułowiem i głową. Za widoczną deformacją i przymusowym przebranżowieniem idą kompleksy i… koszty. Miesięcznie wydaję 1000-1300 zł z dojazdami do fizjoterapeuty.  Czasem czuję, że jestem z tym wszystkim sam. Bardzo długo zastanawiałem się, czy spróbować opisać swój problem i ogłosić go publicznie w kształcie zbiórki. Obiecałem sobie, że tylko w ostateczności. I to właśnie ona. Pracując fizycznie, ryzykuję powiększeniem się martwicy ręki i powiększeniem się ubytków tkanki łącznej. To może w przyszłości skutkować paraliżem. Mam wielkie ambicje, bardzo dużo w życiu się nauczyłem, straciłem bardzo dużo… lecz nie chcę się poddawać. Chciałbym wrócić do wykonywanego w przeszłości zawodu, jeżeli będzie to możliwe i jeśli zdrowie na to pozwoli. A żeby o nie zadbać, potrzebuję Twojego wsparcia. Kamil

1 004,00 zł ( 3,77% )
Brakuje: 25 592,00 zł
Pola Kiwak
Pola Kiwak , 15 miesięcy

Codziennie stajemy do walki o przyszłość Poli! Pomóż!

Mamy trzech wspaniałych synów. Byliśmy przeszczęśliwi, gdy okazało się, że w końcu będzie dziewczynka! Zawsze marzyliśmy o córeczce…  Jeszcze w ciąży dowiedzieliśmy się, że dziecko urodzi się z Zespołem Downa. Świadomie zdecydowaliśmy, że chcemy, aby maleństwo dołączyło do naszej rodziny, by móc je otoczyć opieką i miłością. Od pierwszych chwil życia Poli staramy się zapewnić jej wszelką, dostępną pomoc. Córeczka wymaga wielospecjalistycznej opieki. Na co dzień uczęszcza do: logopedy (na manualne torowanie głosek), neurologopedy, osteopaty, neurologa, endokrynologa. Ogromnym wsparciem dla  córeczki byłyby turnusy rehabilitacyjne i pomoce terapeutyczne, które pozytywnie wpływają jej rozwój motoryczny i logopedyczny.  Pola jest niezwykle radosnym dzieckiem. Wszystko sprawia jej radość – to nasz malutki, kochany promyczek! Córka chętnie pracuje na zajęciach, jest bardzo komunikatywna. Wiemy, że zapewnienie jej wszelkich dostępnych terapii jest kluczowe na tym etapie rozwoju. Pomimo że czasem jest to niezwykle trudne, aby dostosować grafik dnia pod wszystkie zajęcia, staramy się z całego serca podporządkować codzienność pod potrzeby córeczki.  Do tej pory wszelkie wizyty u specjalistów opłacaliśmy sami. Wiemy jednak, że wsparcie naszego dziecka będzie musiało trwać nieprzerwanie przez wiele lat. Obiecaliśmy Poli, że damy jej piękne, pełne miłości życie. Pomóżcie nam spełnić tę obietnicę. Każda wpłata, to dla nas wielka pomoc! Rodzice

8 224,00 zł ( 30,92% )
Brakuje: 18 372,00 zł
Ada Dziedzic
Ada Dziedzic , 5 miesięcy

Tragiczny finał porodu – Ada zmaga się z wieloma problemami zdrowotnymi! Pomóż!

Gdy nasza córeczka przyszła na świat, nastała cisza. Cisza, która trwała zbyt długo… Nigdy nie zapomnimy strachu i przerażenia, które nam towarzyszyło. Usłyszeliśmy: „brak oznak życia, 0 punktów a skali Apgar”. Maleństwo natychmiast zostało reanimowane i trafiło pod respirator. Ada została ochrzczona zaraz po narodzinach. Wiedzieliśmy, że musimy być przygotowani na wszystko…  W czasie porodu doszło do pęknięcia macicy oraz odklejenia się łożyska. Życie mamy i dziecka było zagrożone! Konieczne było cesarskie cięcie. Niestety, doszło do komplikacji i u naszej córeczki doszło do zamartwicy urodzeniowej. Od razu rozpoczęto hipotermię terapeutyczną oraz zdecydowano o przewiezieniu jej do Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie.  Ada na oddziale Intensywnej Terapii i Patologii Noworodka spędziła ponad dwa miesiące. Po 5 dniach udało się odłączyć maleństwo z respiratora, niestety wciąż konieczne było wsparcie tlenowe. Brak odruchów ssania jak i połykania skłonił lekarzy do podjęcia decyzji o wykonaniu gastrostomii oraz tracheotomii.  Codzienność naszej córeczki jest trudna… Wskutek niedotlenienia, Ada cierpi na mózgowe porażenie dziecięce. Nie wiemy, czy w ogóle coś słyszy i widzi… Obecnie maleństwo jest pod opieką hospicjum domowego. Nad jej rozwojem czuwa szereg specjalistów: neurolog, nefrolog, laryngolog, okulista, osteopata, neurologopeda, chirurg, fizjoterapeuta oraz poradnia żywienia. Ada wymaga stałej rehabilitacji i stymulacji, to jedyny sposób na poprawę jej stanu zdrowia.  Marzyliśmy o wielkiej, szczęśliwej rodzinie. Mamy 4 wspaniałe córeczki, dla których zrobilibyśmy wszystko. Będziemy walczyć o zdrowie i sprawność Ady. Nasze maleństwo ma ogromną wolę życia. Już raz usłyszeliśmy, że córeczka nie ma zbyt dużych szans… Jednak Ada jest z nami i każdego dnia będziemy dokładać wszelkich starań, aby jej codzienność była możliwie jak najlepsza. Wesprzyjcie nas w tych trudnych chwilach. Rodzice Ady

18 711 zł
Ania, Zuzia i Marzena Reikowskie
Ania, Zuzia i Marzena Reikowskie , 12 lat

Mama i jej dwie córeczki walczą o zdrowie! Wyciągnij pomocną dłoń!

Nic nie wskazywało na to, z jak wieloma problemami zdrowotnymi będzie musiała zmierzyć się nasza rodzina. Niestety, z biegiem czasu spadały na nas kolejne diagnozy, a my, by móc dalej walczyć o zdrowie – musimy zwrócić się do Was z prośbą o pomoc… Wszystko zaczęło się, gdy czekaliśmy na powiększenie się naszej rodziny. Ciąża zdawała się przebiegać prawidłowo, jednak w zaledwie 25. tygodniu doszło do przedwczesnego porodu. Na świat przyszła nasza córeczka Ania – taka maleńka i krucha, walcząca o każdy oddech. Jej stan był ciężki, musiała spędzić 6 długich miesięcy w inkubatorze. Tak potwornie się o nią baliśmy, drżeliśmy o każdy kolejny wspólny dzień... Przedwczesny poród okazał się tragiczny w skutkach dla naszego maleństwa. U Ani zdiagnozowano mózgowe prażenie dziecięce, padaczkę, dysfunkcję narządu wzroku i mowy oraz niepełnosprawność intelektualną. Córka pomimo swojego wieku nadal korzysta z pampersów i wymaga całościowej opieki. Każdy jej dzień jest walką o zdrowie i lepsze funkcjonowanie w przyszłości.  Młodsza córeczka, Zuzia, także zmaga się z problemami zdrowotnymi – mierzy się z niedoczynnością tarczycy oraz padaczką. Dodatkowo u mnie, ich mamy, zdiagnozowano zmiany zwyrodnieniowe kręgosłupa. Są one tak poważne, że uniemożliwiają podjęcie pracy. Sprawia to, że nasza sytuacja jest niezwykle ciężka.  Wszystkie trzy potrzebujemy leczenia i intensywnej rehabilitacji. Wiąże się to z ogromnymi kosztami – wiemy jednak, że bez pomocy specjalistów nie mamy szansy na lepsze jutro.  Prosimy Was o wsparcie. Każda złotówka to dla nas ogromna pomoc i nadzieja. Wierzymy, że pomimo tak ciężkiej sytuacji – wspólnymi siłami możemy wypracować naprawdę wiele! Rodzice Ani i Zuzi

874,00 zł ( 1,02% )
Brakuje: 84 233,00 zł
Danuta Wojtanowska
Danuta Wojtanowska , 68 lat

Pomóż Danusi w walce ze skutkami UDARU❗️

Mama do czasu nieszczęśliwego zdarzenia była osobą bardzo aktywną, zadbaną i kochającą życie. Nikt z nas się nie spodziewał, że nagle wydarzy się taka tragedia… Noc z 26. na 27. lutego diametralnie zmieniła nasze życie… Rozpoczęła się walka o zdrowie i życie mamy! Mama doznała rozległego udaru krwotocznego mózgu. W wyniku tego zdarzenia jest osobą niesamodzielną, która wymaga stałej opieki, wsparcia, rehabilitacji. Niestety kontakt z nią jest znikomy… Jedyną szansą na poprawę jej stanu jest rehabilitacja w prywatnym ośrodku, której koszty przekraczają nasze możliwości finansowe. To około 25 tysięcy miesięcznie! Sami nie będziemy w stanie uzbierać takiej kwoty, tym bardziej że rehabilitacja potrwa o wiele dłużej… Mama przeszła poważną operację usunięcia krwiaka. Po drodze słyszeliśmy same złe informacje: "jest stan zagrożenia życia", "może się nie wybudzić ze śpiączki", "nie oddycha samodzielnie" i mnóstwo innych. Mama zaskoczyła wszystkich – przeżyła operację, wybudziła się, oddycha samodzielnie. Walczy dzielnie i widać, że ma ogromną wolę życia.  Żeby jednak mogła iść dalej, wymaga specjalistycznego leczenia, które może dać szansę na poprawę. Nie możemy zaprzepaścić walki, którą mama dotychczas przeprowadziła… Nie poddała się i dalej walczy, choć mierzy się z potwornymi skutkami udaru. Jej tragedia uświadomiła mi, że życie i zdrowie nie jest nam dane raz na zawsze i bardzo łatwo je stracić. Nie możemy spodziewać się tego, co czeka nas następnego dnia… Mama do ostatniej chwili przed udarem czuła się bardzo dobrze… Potrzebujemy wsparcia. Musimy zapewnić mamie odpowiednią rehabilitację, bo tylko ona daje szansę na odzyskanie dawnego życia. Twoje wsparcie jest nam bardzo potrzebne – każda złotówka jest niezwykle cenna! Córka i najbliżsi Danusi

28 493 zł

Obserwuj ważne zbiórki